Mamy luty, ktoś powie, że trochę późno się za to zabieram. Ja powiem — lepiej późno niż wcale. Ktoś powie, że przecież podsumowanie to takie powtarzanie tego, co już było i można sobie odpuścić. Ja powiem — tego roku nie mogę sobie odpuścić!
Wróćmy na chwilę do poprzedniego podsumowania.
O 2023 napisałam, że był taki piękny i kolorowy
jak rybki w moim dzienniku, który zawsze prowadzę. Pozwolił mi odpocząć
od poprzednich lat, które przyniosły mi sporo zmartwień. 2024
rok, jak możecie zobaczyć na zdjęciach z linku powyżej, zaczął się
również kolorowo. W tej swojej puchatej czapce robiłam sobie fotki 1
stycznia w Częstochowie.
A jednak patrzyłam na czarną okładkę nowego dzienniczka z niepokojem. Czy może być dobrze cały czas?
Może teraz los się odwróci i znów będzie ciężko? Na pocieszenie
nakleiłam sobie kotka, który złowił jedną z rybek. No i się spełniło. W tym roku łapałam to szczęście pełnymi garściami.
Wyjazdy
Zacznę od najważniejszego, czyli miejsc, które odwiedzałam.
1. Częstochowa
Byłam tu cztery razy: w Nowy Rok po spędzonym tam sylwestrze i niedługo później, trafiając na WOŚP. Odwiedzałam wspaniałą kocią kawiarnię. Czytałam tajemnicze listy w wynajmowanym pokoju, spotykałam się ze znajomymi, śledziłam zacięte rozgrywki w molestowaniu rzeki na konsoli.
W lipcu natomiast zakosztowałam tam plażowania w parku Lisiniec. Było trochę tłoczno, ale teraz AI potrafi jednym kliknięciem usunąć ludzi z plaży :3.
Częstochowa zawsze była miastem szalonych przygód.
2. Warszawa
W stolicy byłam dwa razy. Pierwszy raz na koncercie Polaris, który to zespół na swój koncert nie dotarł. Zostały supporty Silent Planet, Thornhill i Paledusk. Zatrzymałam się też na małe zwiedzanko. Byłam ponownie w Łazienkach Królewskich i pierwszy raz zobaczyłam widok z Pałacu Kultury. Co prawda to był wyjazd pełen pechowych sytuacji, ale miło go wspominam
Drugi raz byłam na meczu towarzyskim Polska-Ukraina.
W tym roku odkryłam uroki Kielc. Jakie tam są przepiękne miejsca. Kadzielnia, Ślichowice i Wietrznia to rezerwaty, które naprawdę warto odwiedzić.
Tutaj zostałam czarownicą, pomagałam komuś przezwyciężyć lęk wysokości i goniłam niedźwiedzia z kitą.
Piękny majowy wypad nad morze, gdzie uwolniłam swoje wewnętrzne dziecko w pełni. Przeżyłam pierwszy lot samolotem turystycznym, zwiedziłam przepiękne ogrody Hortulus i wiele atrakcji w Kołobrzegu.
Tutaj wyprowadzałam latającego bobra na spacery po Kampinoskim Parku Narodowym.
6. Jelenia Góra.
Piękne wycieczki wzdłuż rzeki Bóbr. Spotkanie z cudną kicią, zwiedzanie miasta i przemoczone wyprawy w góry.
Pokazy lotnicze i zwiedzanie uroczego miasta.
Zerknęłam tylko na Pyrkon, a zrobiła się z tego wyprawa życia.
Mój totalny lot w kosmos i największa przygoda. Coś, co obstawiałam, że się nie wydarzy. Piękny rejs, spacery po górach i weekend w rajskim miejscu.
Piękny krótki wypad i moczenie nóżek w Polskich Malediwach (Park Gródek).
Tego wyjazdu jeszcze nie opisałam na swoim blogu i przyjdzie na to czas. Wspaniała wycieczka i poznanie nowej bardzo sympatycznej osoby.
Wspaniały koncert Starset i noc w Krakowie w oczekiwaniu na pociąg.
Do tej wyprawy też jeszcze wrócę w osobnym wpisie na blogu. Na razie wspomniałam tylko <tutaj> o iluminacjach świątecznych, jakie widziałam.
Łączę je razem, bo praktycznie nie robiłam zdjęć na tych wyjazdach, a warto o nich wspomnieć. W Opolu spotkałam się ze znajomym po latach. Mogliśmy sobie opowiedzieć, co się u nas zmieniło, ale też pospacerowałam po różnych zakątkach tego miasta, w których dawno nie byłam.
W Łodzi natomiast odbyły się dwa wyjątkowe wydarzenia, urodziny największej fanki świnek morskich i spotkanie z moim kochanym "Psychiatrykiem". Ale także miałam okazję poznać na żywo crouschyncę. Blogerkę, z którą zdążyłam się zaprzyjaźnić w internecie. A w tym tygodniu znowu się widzimy <3
Najważniejsze na koniec. Katowice były dla mnie ważne w tym roku. Stały się dla mnie drugim domem, znalazłam tu spokój, ukojenie, przytań między podróżami, dużo ciepła, czasem pracę, ale także dużo zabawy.
Do Katowic też będę wracała w osobnych wpisach. Muszę wam przedstawić, gdzie plażowałam, porównać dwie Potterowe kawiarnie, pokazać magiczną sesję zdjęciową z Nikiszowca, cudowny Park Śląski z Ogrodem Zoologicznym w Chorzowie :).
Na razie opowiadałam tylko o Śląskim Festiwalu Nauki i jarmarku.
Małe Wielkie sukcesy i podziękowania
Chciałbym się jeszcze podzielić dwoma sukcesami, z których jestem dumna w tym roku. Pierwszy to przełamanie się, by pracować na inwentaryzacjach. Odkąd szkoła wykończyła mnie psychicznie, ciężko było mi się w ogóle przełamać do pracy z ludźmi.
Fizyczna praca, w której każdy jest skupiony na swojej robocie, w dodatku można było wszystkie formalności załatwić przez internet, okazała się wybawieniem dla takiego "fobika" jak ja. Może wydaje się po tych podróżach, że jestem osobą odważną. Niestety nie, zawsze polegam na bliskich, przełamuję się powolutku, czasem odezwanie się w sklepie to dla mnie problem. W tym roku zrobiłam naprawdę duże kroki do przodu i jestem z siebie dumna.
Dziękuję tutaj także crouschynce za to, że dzięki niej coraz swobodniej rozmawiać przez telefon :D. Serdecznie zapraszam na jej bloga (mam nadzieję, że niedługo będę mogła zaprosić także na streamy) :).
Drugim sukcesem jest oczywiście wydanie drugiej części "Seksty", czyli "Szeptymy". Może książka niewielka, może napisałam ją już dawno, ale tyle się działo w czasie jej wydawania, że praktycznie już zwątpiłam. Miała zostać w szufladzie.
Jednak tutaj wielkie podziękowanie dla Maćka (zapraszam przy okazji na jego yt), który mi bardzo pomógł nie tylko przy tej książce. Dzięki niemu podjęłam się także pracy, o której wspomniałam wyżej, zdecydowałam się na wyjazd życia do Norwegii, dostałam bardzo dużo psychicznego wsparcia, a teraz jeszcze pomaga mi z tłami do moich maskotek :). Jesteś wielki <3.
Skoro już mowa o maskotkach. To tutaj też się pochwalę Pracownia Kotołaka była aktywna przez cały rok. Oprócz pluszaków robiłam także drewniane zakładki do książek i pacynki. Prywatnie przerabiałam ciuszki i kleiłam piniatę dla siostry. Tym wszystkim jednak będę chwalić się później. Zachęcam do śledzenia mojego drugiego bloga :).
Książki
Na koniec spokojniejsza część podsumowania. Oczywiście, że w tak szalonym roku musiałam znaleźć czas na książki.
Jaki był Wasz rok 2024? Jakie macie plany na 2025?
Ja wielkich postanowień nie robię. Od właściwie grudnia nie piję alkoholu, ale nie traktuję tego jak postanowienie. Bardziej, jak zachciankę. Mam zamiar odwiedzić Węgry na wakacje, a cała reszta... I tak mnie pewnie zaskoczy :).
O planach lepiej nie mówić głośno żeby nie zapeszyć.
OdpowiedzUsuńA mnie jako rodowitą Warszawiankę cieszy że odwiedzałaś w ubiegłym roku moje ukochane miasto.
No i pełna uznania jestem także za inne podróże po Polsce.
Warszawę mam ochotę jeszcze nie raz odwiedzić. Mam w planach kilka miejsc wartych zobaczenia. A niestety już dwa razy stolica przyniosła mi problemy zdrowotne w czasie wyjazdu. Jednak i tak ją uwielbiam :).
UsuńPowodzenia w tegorocznych planach :*
Piękne podsumowanie. Trzymam kciuki za realizację Twoich wszelkich planów.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Wszystkiego dobrego na cały rok :*
UsuńNie ma za co. :)
OdpowiedzUsuńDla kontrastu do pierwszego komentarza opiszę niezbyt sprecyzowany plan:
Mozolne przeniesienie starych utworów na YouTube i Bandcamp i oczywiście pozbycie się subskrypcji u wydawcy, który niesie je na Spotify i pozostałe "profesjonalne" serwisy.
W międzyczasie może od czasu do czasu produkcja czegoś nowego lub stream/zapis jakiejś sesji z użyciem kontrolerów MIDI. Choć prędzej inne aktywności muzyczne w wolnym czasie, z nastawieniem na czerpanie zabawy z tego.
Dawniej nacisk był na "zabicie czasu" przy dokuczliwych objawach, po czym stwierdzałem "dobra, wydam to, i tak nigdy nie dopracuję, a nadal mam możliwość z tego korzystać, bo znowu zapomniałem dać sobie spokój z tą subskrypcją na rok".
Co do zapeszania dot. planów (jak i wielu codziennych sytuacji i interakcji społecznych z gatunku "żeby nie zapeszyć") - nie zgodzę się, by opowiadanie o czymś miało aż taką moc w sobie.
Często niepowodzenie realizacji danego celu to kwestia nie tyle opowiadania o planie (chyba że plan opiera się na założeniach z góry niemożliwych do spełnienia), co wielu czynników, również niezależnych od nas.
Niczego nie przewidzimy. Można przyjąć, że plan ze sporym prawdopodobieństwem nie wyjdzie w pełni. Realizacja może zająć (i prawdopodobnie zajmie) znacznie więcej czasu niż nam się wydaje. Znacznie rzadziej pojawia się takie całkiem przyjemne poczucie zaskoczenia, jeśli jednak danym razem pójdzie szybko.
Czasem drobne kroki (zmiany), niewidoczne - zajmują lata. Czasem te duże i zaskakujące dla osób w otoczeniu - w ciągu kilku miesięcy.
Bywa, że rolę odgrywa sprawdzenie czy jakiś drobny cel jest może jednak w danej chwili w zasięgu.
Z tych drobnych elementów, za to sprawdzonych - zrealizowanych lub przeniesionych na listę "nie potrzebuję, ale sprawdziłem" - można bardzo wiele uzyskać, nawet jeśli chodzi o rzecz tak skomplikowaną jak zadowolenie z życia i podejście do samego siebie (niestety, ale to we własnej głowie spędzamy najwięcej czasu i sam dobrze wiem jak czasem wolałbym ją zostawić i sobie pójść; w skrócie - google: "F20 ICD-10").
Jest za co jest <3
UsuńAleś się rozpisał :D. Powodzenia w muzycznych planach, kibicuję, słucham i polecam Twoją twórczość :*
Co do zapeszania zgadzam się ze wszystkim, gdyby to było tak pięknie zależne wszystko od nas, to świat byłby łatwiejszy. Czasem nie mówię o planach z trochę innego powodu. Bardziej, że jak się pochwalę, a potem zawalę, to męczące jest tłumaczenie się. Przykład jak oblewałam egzamin za egzaminem na prawko, to żałowałam, że komukolwiek się pochwaliłam, że będę próbowała zdawać xD. Teraz już luz mogę się chwalić, ile razy oblałam i już mam w dupce dalsze próby, ale wtedy po każdym egzaminie telefony (i jak?, zdałaś w końcu?, jak poszło?, jak to znowu?) wykończyć mogły xD.
No i też nie lubię się zbyt pozytywnie do czegoś nastawiać. Wolę negatywnie i najwyżej się pozytywnie zaskoczyć ;p.
(I tak wiem, że te cyferki i literki na końcu komentarza to numer twojego modelu robocie!)
"Przykład jak oblewałam egzamin za egzaminem na prawko".
UsuńNie przejmuj się, znałem wiele osób, które pomimo że przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat jeździły w Polsce/Europie samochodem, w Kanadzie dopiero udało się im za 3-4 podejściem. Mój kolega, nowy kierowca, zdawał z 5 razy. Mi udało się za drugim.
A swoją drogą to sądzę, że bardzo dobra umiejętność prowadzenia samochodu to jest jedna z najlepszych inwestycji, jaką możemy zrobić. Moja mama w Kanadzie zdobyła prawo jazdy w wieku 50 lat i wykupiła sobie bardzo dużo dodatkowych jazd, przygotowując się na egzamin (zdała od razu!), jednak opłacało się: jeździła przez następne 36 lat i miała tylko jeden wypadek.
pozostaje pytanie, ile w tamszym roku baranów zarżnęłaś, ile zeżarłaś i ile z nich było śmierdzących, LOL...
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/kN-0DulmNeI?si=TntOPVrY6d4It4mk
kultowe...
p.jzns :)
xD
UsuńBaranem to ja sama jestem przecież xD. Swoich żreć nie będę, nawet śmierdzących :P.
Ja parę lat nie robiłam postanowień, a w tym roku tak. ;)
OdpowiedzUsuńZdradzisz jakie?
UsuńWyjazdu do Norwegii zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńO mały włos bym nie poleciała i zazdrościła komuś, kto poleciał :D
UsuńPlany podróżnicze miewam ostatnio bardziej spontaniczne, większość związana z Łodzią.
OdpowiedzUsuńAlkoholu postanowiłam nie pić od niedawna, wchodzę w progres sportowy.
I też planuję czytać więcej książek, ale to nie takie proste.
Te spontaniczne często najlepiej wychodzą :). Brawo za odstawienie alkoholu. A co do książek to rozumiem, też bym chciała czytać tyle, co na studiach, ale wtedy doba była jakaś dłuższa :P.
UsuńSporo się nazwiedzałaś i dobrze.
OdpowiedzUsuńJak przedmówcy, wole nie robić planów, spontan lepiej wychodzi!
jotka
Życzę samych wspaniałych spontanów w tym roku :*
UsuńSuper, że udały się podróże w minionym roku :)
OdpowiedzUsuńZwiedziłaś naprawdę sporo miast!
Pozdrawiam serdecznie
Też jestem pozytywnie zaskoczona, że tyle tego wyszło. Spora część to były małe wypady i po taniości, ale czasem takie właśnie są najlepsze, zwłaszcza że zawsze miałam fajne towarzystwo i ciekawe przygody :).
UsuńFajny rok za Tobą. Niech ten będzie jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńDziękuję i Tobie też tego życzę :*
UsuńPiękne podsumowanie roku. Dużo się u Ciebie działo, Roksano.
OdpowiedzUsuńPopatrz, swego czasu bardzo często bywałam w Częstochowie, a nie byłam nigdy w parku Lisiniec.
Pozdrawiam serdecznie
Widzisz, ja też. Pierwszy raz w tym roku tam zawędrowałam, choć i moi znajomi już znali ten park :). Fajne miejsce na odpoczynek, jeszcze pewnie tam zajrzę :).
UsuńPiękne podsumowanie. Brawo. Super. Miejsc zwiedziłam, dosznalas.wrażeń pozytywnych . Tak trzymać. Planuj, spełniaj marzenia. Najważniejsze i zdrowie żeby było. Ps. Plany są, ale cicho sza, nie lubię zapeszac. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i trzymam kciuki za Twoje plany :).
UsuńTyle pięknych miejsc wokół mnie a rzadko w nich bywam :) Dobrze widzieć, że Ty bawiłaś się wybornie. Super, że zwiedziłaś ich aż tyle :) Oby 2025 rok przyniósł kolejne podróże i kolejne sukcesy! Serdecznie Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTobie również życzę wszystkiego dobrego i żebyś odwiedziła piękne miejsca, bo często są dosłownie na wyciągnięcie ręki.
UsuńKiedy czytam kolejne wpisy, to już jestem zachwycona ilością miejsc, które odwiedziłaś:) Zebranie wszystkich wydarzeń w jednym poście robi ogromne wrażenie! Wiele a nawet bardzo wiele działo się w Twoim życiu i to w pozytywnym wymiarze:)
OdpowiedzUsuńNiech i ten rok obfituje w przyjemności i sukcesy!
Pozdrawiam cieplutko:)
Ten rok na pewno zostanie w mojej pamięci i fajnie było zebrać swoje wspomnienia do kupy :). Dziękuję serdecznie i Tobie również wspaniałego roku życzę :*
UsuńNa podsumowania. nigdy nie jest za późno. O matko ile TY się napodróżowałaś kobieto- pod tym względem to był dla Ciebie zdecydowanie nieziemski rok. Węgry Ci bardzo polecam - mają coś w sobie :-)
OdpowiedzUsuńJa staram się planów nie robić, i iść trochę na żywioł. Z rzeczy wiadomych chciałabym wciąż podróżować :-) Cieplutko pozdrawiam
Wiele rzeczy na żywioł lepiej wychodzi, choć przynosi to też przynajmniej u mnie stres. Ale na pewno warto korzystać z każdej możliwej okazji, żeby coś zobaczyć i przeżyć :). Jeszcze żadna rzecz materialna nie była dla mnie cenniejsza od wspomnień.
UsuńDużo podróży życzę i Tobie w tym roku :*
Na początku każdego roku robię plany dotyczące wielu aspektów mojego życia (porządki, nauka, "self-improvement", gimnastyka, wyjazdy turystyczne), co nie znaczy, że udaje mi się je wszystkie zrealizować. Ale warto mimo wszystko mieć taką "mapę" i wiedzieć, dokąd się dąży, chociaż czasami nie początkowo wytyczonymi drogami.
OdpowiedzUsuń