poniedziałek, 20 stycznia 2020

Jak wydać książkę i nie zbankrutowować?

Nie wiem jak Wy, ale ja tęsknię za latem, zwłaszcza że zima w tym roku jest ch... no wiecie. Dlatego stare letnie fotki :)

Serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia noworoczne i gratulacje wydania książki. W przyszłym poście pojawią się już na pewno informacje o niej :). Wielu z Was zazdrościło mi. Też piszecie, macie pomysły, może już nawet gotowe dzieła w szufladzie... (Tak się tylko mówi! Mam nadzieję, że są na dysku. Romantyczne rękopisy należy niezwłocznie przepisać i zapewnić im kilka kopii zapasowych :P). Chcielibyście tak jak ja przytulić do siebie książeczkę, na której widnieje Wasze nazwisko? (Boże, jakie to narcystyczne było z mojej strony :D).
Napisanie książki to nie lada wyczyn. Jeśli macie to za sobą wiecie, ile czasu spędziliście przed monitorem, ile pomysłów zostało zmienionych, naniesionych poprawek. Powiedzmy, że dzieło jest gotowe. Tyle razy przeczytane, że możecie je cytować, nie widzicie błędów, uważacie, że książka jest dobra. Daliście kilku osobom (najlepiej nie wśród rodziny i znajomych) i oni też tak uważają. Wydaje Wam się, że największą pracę macie za sobą i pojawia się pytanie: Jak wydać książkę? Okazuje się, że to dopiero początek męczarni.

Mówią, że takie czasy nastały, że teraz każdy może coś napisać i wydać. Fakt każdy. Trzeba mieć talent lub pieniądze. Niby tak, ale nie do końca. Teoretycznie są dwie opcje, wydajesz samemu albo z wydawnictwem. Pierwsza opcja jest płatna, o drugą trudno.



Zacznijmy od metody tradycyjnej. 

Jak wydać książkę z wydawnictwem? Czyli lekcja cierpliwości.


Każde wydawnictwo ma na stronie opcje kontaktu. Piszecie maila z dołączonym tekstem, a także jego streszczeniem. Ważne, by dobrze się przedstawić. Możecie przesłać bowiem arcydzieło, a wydawca nawet na nie nie spojrzy. Pierwsze co przeczyta to Waszego maila i tu musicie przedstawić się tak, żeby chciał na Was zwrócić uwagę. „Napisałam coś. Może to wydacie?” - odpada :P.

Takiego maila wyślijcie do kilku wydawnictw. Nie ograniczajcie się. Gdyby się wszystkie zgodziły (bo cuuda dzieją się, haha żart), zawsze możecie z czegoś zrezygnować w zależności od propozycji.

Po wysłaniu sprawdzimy waszą cierpliwość. Ile potraficie czekać tydzień, miesiąc, dwa? Nie jest problem poczekać rok, jakby się miało pewność, że ktoś odpisze, ale takiej pewności nie ma.

Jeśli już macie taką opcję za sobą, nie załamujcie się, że Wasza książka jest beznadziejna (no, chyba że jest — sorki za szczerość) Wiele dzieł, które mocno się wybiły, dostawały na początku odmowy. Wydawnictwa wolą zainwestować w nowe wydania znanych autorów niż jakiegoś debiutanta. Nie dziwcie się. Wydanie książki jest cholernie drogie i każdy by splajtował, wydając wszystko, co napłynie. A oni tych tekstów dostają całe mnóstwo!

Oczywiście nie zniechęcam, bo to najłatwiejsza droga książki i co najważniejsze darmowa... chyba że:

Ktoś w końcu odpisał; mówi, że ma moją książkę i żąda okupu. 

Czyli jak NIE wydawać książki.


Bywa, że jakieś wydawnictwo nam odpisze. Łut szczęścia? Jakby tego było mało, chwalą naszą powieść, mówiąc, że ma szansę zaistnieć. Skrzydełka nam rosną, a oni dołączają cennik.

W tym momencie pojawia się myśl, skoro moja książka ma szansę, to zapłacę za jej wydanie, a może mi się zwróci ze sprzedaży. Otóż w tym momencie trzeba poznać zasadniczą różnicę.

Tradycyjny wydawca chce zarobić na sprzedaży twojej książki — tzn. będzie ją promował, reklamował, wysyłał do księgarni, zwiększał nakład, kiedy się sprzeda.

Wydawca, który proponuje ci vanity publishing, chce zarobić na Tobie, nie na Twojej książce. Jego nie obchodzi, czy Twoja książka się sprzeda. TY mu zapłaciłeś, Ty jesteś jego klientem, a nie czytelnicy.

Wielu wydawców właśnie zarabia na autorach. Oczywiście można z ich usług skorzystać. Tylko że jeśli my im za wszystko zapłacimy, a oni i tak wezmą sobie większość od sprzedaży, to naprawdę nie myślcie, że ta inwestycja kiedykolwiek wam się zwróci. O zarobkach nawet nie wspominam.

Nie dajcie się zwieść obietnicom. Oni przyjmują każdą książkę, nie tylko takie, które mogą się wybić. Pomagałam kiedyś w wydawnictwie i przepisywałam (taak był ręcznie napisany) taki gniot, że oczy bolały. Naprawdę harlekiny przy tym były arcydziełami. A jednak książka została wydana bez poprawek, bo za nie nie zapłacono, ale książki nie można było nigdzie nabyć, bo wydawnictwo po prostu się jej wstydziło :)

Co teraz zrobić, żaden wydawca się nie odezwał, a Ty mimo wszystko chcesz książkę wydać. Nawet odpłatnie. Czy już nie ma możliwości? Ależ jest, zróbmy to, co zaproponował nam wydawca, ale samodzielnie.


Self publishing. Czyli jak wydać książkę samodzielnie. 

Tu mamy trochę opcji. Najłatwiej, jeśli macie już działalność gospodarczą. Część blogerów ma. Wykorzystać to, że jest się już blogerem, po prostu trzeba, bo to dobra opcja. Zamiast drukować książki w wydawnictwie, korzystacie z drukarni. Praktycznie wszystko możecie zrobić samodzielnie i sprzedawać na swojej stronie internetowej lub korzystając z usług różnych serwisów. Dużo jest zagranicznych, które oferują naprawdę dobre opcje. Niestety mój poziom angielskiego, obeznania się w świecie podatków i ogarnięcie życiowe jeszcze mi na to nie pozwoliły, więc dobrych rad udzielać tu nie będę. Jeśli ktoś chce sprzedawać nawet napisane po polsku książki z zagranicznych drukarni, może na tym nawet więcej zarobić.

Polski serwis to dla przykładu rozpisani.pl trochę sobie biorą, ale można z usług skorzystać.

No właśnie tu pojawia się ten myk, że trzeba zapłacić. Kto ma tysiące odłożone na swoją książeczkę rączka do góry: korekta, redakcja, projekt okładki, skład, druk, dystrybucja, reklama, podatek dochodowy, koszty utrzymania firmy, jeśli sprzedajesz u siebie. Wszystko z Twojej kieszeni. Tyle że dochód ze sprzedaży też idzie do Ciebie, wiec, jeżeli zrobisz to dobrze, a Twoja książka podbije serca, jest szansa na zwrot tych kosztów, a nawet na zarobek. Ba na naprawdę dobrej książce zarobisz więcej, niż wydając tradycyjnie, ale... Co, jeśli:

Nie mam pieniędzy. Jestem pijakiem, dzięki czemu moje romantyczne teksty są jeszcze piękniejsze. Czy ja też mogę wydać książkę, mimo iż wydawca mnie odrzucił?

- Możesz!

Czyli jak wydać książkę za darmo.


Nie jest łatwo zrobić to zupełnie za darmo i dobrze. Po pierwsze, część rzeczy można zrobić samodzielnie lub po znajomości:

Korekta, redakcja, skład i okładka.

Pierwsze dwie, nawet jeśli jesteś polonistą, widzisz wszystkie błędy, ba nawet pracujesz, jako korektor — nie rób sam. Doprowadź książkę do stanu według siebie idealnego i daj jeszcze komuś, nawet kilku osobom. Autor nie zobaczy wszystkich swoich błędów. Nawet głupich literówek. Wiem na własnym przykładzie, że zostawiam ich tysiące, nawet jak czytam każde słowo po literce xD. W postach pewnie też znajdujecie i za wszystkie przepraszam.

Pozostałe rzeczy potrafisz, to robisz. Może znajomy grafik zrobi Ci okładkę, może gdzieś zapłacisz za to, ale taniej. Kombinuj!

Masz już książkę? To nie problem wydać e-booka. Tak wydawnictwa biorą od Ciebie hajs za wydanie e-booka, ale możesz go wydać zupełnie za darmo. Jeśli nie masz strony, na której mógłbyś go sprzedawać (ani działalności) są serwisy takie jak np. ebookpoint.pl. Całkowicie za darmo zamieszczasz i sprzedajesz. Wstawiasz na kilku możliwych serwisach i zarabiasz. Niektóre biorą sobie prowizje od sprzedanych, ale nic prócz najcenniejszego czasu nie wydałeś, więc bez ryzyka zbierasz żniwo.

- Ale ja chcę książkę papierową. 

Mimo rosnącej popularności e-booków książka papierowa jest bardziej namacalna. No który pisarz nie chciałby mieć swojego pierwszego dzieła na półce? Rodzina także by chciała, a i może więcej osób chętniej kupi papierowy egzemplarz. Czy można im to umożliwić również za darmo? Można. Zapewni Wam to np. Createspace i kilka innych portali, ale jak mówiłam, nie bawię się z zagranicą, więc tu Wam nie pomogę. Wypróbowałam za to: ridero.eu/pl/ tu już w swoim języku mogę się spokojnie bawić. Jak to jest, że nie płacę za druk? Jest to system druku na żądanie. Płaci ten, kto kupuje. Książka jest też dostępna w kilkuset e-księgarniach.

Pozostaje jeszcze reklama, są sposoby, by promować się za darmo, ale to wymaga duuużo pracy i nie zawsze przynosi jakiekolwiek efekty.

Co płatne, co za darmo? Czyli jak ja wydałam ksiażkę.


Sporo rzeczy zrobiłam sama. Zapłaciłam za korektę. Co prawda plany były inne. Najpierw jeden znajomy jednak nie znalazł czasu. Później poprawki naniesione przez moją kochaną Darię i Izę zaginęły. Już w sumie nie wiem, czy tę książkę mi ukradli (połechtało moje ego :P) czy zaginęła na poczcie, ale pewne zachowania, typu: "przestanę się odzywać i zablokuję", są naprawdę... (jak znajdę grzeczne i odpowiednie słówko, to napiszę). Nie będę już może publicznie, ale jak ktoś organizuje Book Toury lub szuka recenzentów, to mogę udzielić informacji, komu lepiej książki nie powierzać.
Swoją drogą chyba dam nagrodę pierwszemu facetowi, który przeczyta moją książkę xD (tematyka bardziej dla kobiet :)).

Zapłaciłam za wydruk na razie 4 książek. Ken.G pytałaś, czy mnie to nie zrujnowało :) No właśnie dzięki temu się nie zrujnowałam. To były książki niegotowe. Druk na próbę, żeby zobaczyć, jak to wygląda, dać ludziom do oceny, do poprawek, puściłam jedną w BT potem drugą, bo pierwsza z poprawkami już wiecie, jak skończyła. Słabo mieć paręset książek z błędami u siebie a 4 to najniższy nakład. Możliwe, że będę zamawiać więcej dla ludzi, którzy będą chcieli kupić bezpośrednio ode mnie.

Pewnie wydam coś na reklamy, ale na razie to na tyle z moich wydatków.

Po co właściwie wydałam tę ksiażkę i czy liczę na sukces?

Napisałam ją. To już jest dla mnie sukces, to spełnienie mojego marzenia z dzieciństwa. Każdego z Was zachęcam by spełnił takie, bo dziecięce marzenia są takie nam najbliższe nieskażone, tą czasem brutalną rzeczywistością.
To na pewno nie będzie jedyna książka. Możliwe, że przy następnych będę próbować z wydawcami a może dalej będę bawić się z Ridero.
Czy chcę zarobić? Fajnie jest jak coś z książki do nas wpłynie ale nie nastawiam się na to. Chcę trafić do ludzi. Chcę, żeby ta książka trafiła do kilku osób i wywołała u nich pewne przemyślenia. To tyle i aż tyle zarazem. Jednocześnie już trochę mi się to udało. Serdecznie dziękuję dziewczynom z BT. Za wszelkie miłe słowa. Za emocjonalne podejście do mojej książki. Także za wszelkie porady, krytyki, wszystko co pomogło mi iść dalej. Beczałam przez Was, ze szczęścia oczywiście :D
Jeszcze o Was wspomnę w przyszłym poście ale już teraz wszystkich czytelników zapraszam serdecznie na te Instagramy:
wczorajsza_roza_recenzuje
topielec_zmorzaliter
mo.dest.beauty
ksiazka.w.pigulce
ibeadvice_ibeadvice
_kronika_bookholika_

Wiem, że nie za dużo Wam powiedziałam o wydawaniu książek. To temat na parędziesiąt postów albo długie rozmowy. Mogę Wam spokojnie polecić książkę:


Sporo informacji, chociaż też nie wszytko co by się chciało. Mimo to autor otwiera oczy na parę spraw. Robi przegląd najważniejszych serwisów, z których można skorzystać. Niestety na żadnej książce nie można się całkowicie opierać z prostego powodu: Tracą one aktualność. Powstają nowe serwisy, stare zmieniają się lub giną. Cały świat self publishingu dopiero się kształtuje. W Polsce coraz bardziej będziemy się do niego przekonywać, tak samo, jak do e-booków zastępujących papierowe książki.

Przegrzebcie też internet i szukajcie najlepszych dla siebie serwisów. Jeśli ktoś zdecyduje się na Ridero, ale potrzebuje pomocy, śmiało piszcie. Jakieś pytania również. A ja mam tylko jedno. Kto pisze i czym się może pochwalić? :)



niedziela, 5 stycznia 2020

Ten rok mnie zadziwił, spełnił marzenia, odmienił

Lubię zaczynać Nowy Rok cytatem z piosenki. Rok 2019 został zatytułowany:
„...upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem...” - Myslovitz — Mieć czy być.
Taki właśnie był ten rok, codzienne zdumienia, dawałam się zaskakiwać, robiłam różne rzeczy po raz pierwszy, zmieniałam się. Pojawiły się drobne sukcesy. Nadszedł więc czas, by to wszytko podsumować!


Ten rok był jak ta ruletka, zaryzykowalibyście? ;)  
1. Imprezowo
~ Muszę się cofnąć jeszcze do 2018, gdyż nowy rok przywitała po raz pierwszy zorganizowanym przez siebie sylwestrem. Co prawda byłam tylko z (wtedy jeszcze) narzeczonym, jego bratem, kuzynką i dobrym przyjacielem, ale to idealna ekipa, by miło spędzić noc. Żarty, rozmowy, gry planszowe, oczywiście alkohol i fajerwerki.
~ Zaliczyłam z ukochanym koncert Korpiklaani, Turisas, Trollfest. Bawiliśmy się znakomicie, mimo deszczu i bólów głowy, z którymi niestety często mam problemy.


~ Byliśmy również na Pol'and'rock festivalu!
~Mniejsze koncerty to Dni miast: Głogówka (Manson Band, Natalia Zastępa, Power Play, Filip Lato)
oraz Kędzierzyna-Koźla, gdzie specjalnie jechałam na Luxtorpedę.
~ Moja kuzynka wzięła ślub, więc bawiliśmy się również na weselu.


~ Kto śledzi mojego bloga, wie, że to nie było jedyne wesele. W lipcu szykowaliśmy się na jeszcze jedno, na które nikt nas nie zaprosił, ale skoro wszytko sami przyszykowaliśmy, to i wbiliśmy niespodziewanie zostając gwiazdami imprezy ;) Poczytać można tutaj.

2. Inne wydarzenia
Jak już pisałam, wiele rzeczy robiłam w tym roku po raz pierwszy:

~ Pierwszy raz byłam na kręglach i to dwa razy. Wbrew wszelkim obawom udało mi się podnieść kule (z tych najmniejszych, ale się liczy) i nie rzuciłam nią w sufit xD
~ Pierwszy raz byłam w klubie rekonstrukcyjnym (niestety średnio nam z mężem terminy pasują, by aktywnie tam uczestniczyć).
~ Pierwszy raz byłam na plaży w Opolu (choć chodziłam tam na studia) i zaraz po tym pierwszy raz uczestniczyłam w paradzie LGBT <klik>
~ Pierwszy raz mogłam się dłużej bawić w barze w swoim zadu... swojej małej mieścinie, bo w końcu otworzyli coś, czego nie zamykają po wieczorynce i ma fajny klimat :)
~ Pierwszy raz sprzątałam kościół o.O w dodatku nie w swojej parafii (ogółem nie chodzę, nawet ślubu kościelnego nie brałam), ale nieważne. Poprosili o pomoc, to poszłam. Może być przy tym fajna zabawa, jak się ma odpowiednie towarzystwo. :D
 ~ Pierwszy raz byłam na Opolconie (to był mój w ogóle pierwszy konwent i myślę, że nie ostatni)

~ W tym roku zabraliśmy się też za gruntowny remont mieszkania. Trochę nam to zajmie, na razie szykujemy pokój pod biblioteczkę, bo książek przybyło ^.^. W tym samym czasie ocieplali nam blok, więc podwójnie remontowo!


~ Mój mąż przypadkiem poznał nowych znajomych, ma teraz kolegów do Dungeons and Dragons xD, a ja poznałam naprawdę wyjątkową osobę. Jeśli to czytasz, pozdrawiam Cię Lisku 🦊

3. Wyjazdowo
Ten rok nie był od wielkich wyjazdów i największy z nich to chyba Woodstockowy Kostrzyn. Jednak nie oznacza to, że siedziałam cały czas na tyłku.
~ Pierwszy raz pojechałam do Warszawy, w dodatku bez męża. Samotne wyprawy czasami też są potrzebne. Chciałam zobaczyć parę miejsc do książki, poczuć klimat stolicy. Na dodatek męczył mnie nieustannie fakt, że zwiedziłam stolice rożnych krajów, a w naszej nie byłam :D. Warszawa w końcu zaliczona!

~ Zwiedziliśmy z mężem Zamek w Niemodlinie
~ Zrobiliśmy sobie też rundkę po Opolskich zamkach, które nie są dostępne do zwiedzania. Niestety, problemy z samochodem szybko zepsuły nam wycieczkę. Trzeba będzie ją dokończyć innych razem. Udało nam się zobaczyć tylko:


Zamek w Prószkowie rodu Prószkowskich z XVI wieku. Zniszczony przez Szwedów w 1644 roku został odbudowany, a w XVIII i XIX wieku przebudowany. Obecnie mieści się w nim Dom Pomocy Społecznej.

Zimnice Małe. Zamek rycerski Prószkowskich, prawdopodobnie z XV wieku. W XIX wieku został  przebudowany na spichlerz.

Pałac w Dąbrówce Górnej, w latach 1907–1909 został przebudowany w stylu neobarokowym. Po zajęciu tego terenu przez wojska radzieckie wnętrza pałacu służyły za stajnię i zostały mocno zdewastowane. Później urządzano w nich ośrodek szkoleniowy BHP dla pracowników PGR-u. Od połowy lat 80. XX w. pałac stał pusty. W 1993 r. kupił go prywatny właściciel 
.
(źródła informacji - Wikipedia)
Zameczki pięknie się prezentują i aż boli, że nie są otwarte dla zwiedzających.
~ Byliśmy jeszcze w Kluczborku, ale to wycieczka na osobny wpis :)

4. Twórczo
~ Sporo czasu w zeszłym roku poświęciłam Pracowni Kotołaka, w tym roku mam zamiar poświęcić się jej jeszcze bardziej. Dużo się nauczyłam, szycie idzie mi sprawniej, zostałam też doceniona, parę osób zamówiło u mnie maskotki.
~ Próbowałam nowych rzeczy, jedne wychodziły lepiej, inne tragicznie średnio, przy innych kot zasypiał xD



~ Najważniejsze na koniec udało mi się nawiązać współpracę ze sklepem z rękodziełem. Było to dla mnie totalną niespodzianką. Znaleźli mnie zupełnie przypadkiem przez moją książkę :D Pokręcona historia :D

5. Książkowo
Mam się czym chwalić i nie mam się czym chwalić. Na początek żałosne statystyki. Wstyd się przyznać.
~ Przeczytałam tylko 33 książki w tym roku. W poprzednich latach zwykle było między 50-100, raz przekroczyłam setkę. Niestety miałam inne rzezy na głowie :D
~ Pierwszy raz wzięłam udział w Book Tour, poznałam wspaniałych ludzi i znakomicie się bawiłam, zorganizowałam też swój własny BT, który już niebawem się skończy.
~ Zdobyłam w ch..olerę dużo książek.
- wygrałam 52 książki na portalu granice.pl (za recenzje z zeszłego roku)
- wygrałam chyba 3 rozdania o ile mnie pamięć nie myli
- dostałam duuużo książek na wesele
- sporo również na urodziny
- jedną na święta
- 4 kupiłam za złotówkę
Razem wyszło koło setki :D
 ~ Byłam na Festiwalu Książki w Opolu, a także na dwóch spotkaniach autorskich z moimi ukochanymi autorami Jakubem Ćwiekiem i Andrzejem Pilipiukiem 

 

 

 

 

 

 

~ Założyłam tego oto książkowego bloga.
~ W końcu najważniejsze skończyłam moją książkę, zamówiłam wydruk 4 egzemplarzy, by łatwiej było mi poznać opinię innych, zdobyłam kilka recenzji (o których jeszcze wspomnę, ale już serdecznie dziękuję), zamówiłam także korektę. Nowy rok — nowa książka. Było kilka problemów, ktoś bardzo niefajnie zachował się na BT, przez co były opóźnienia, ale o ile więcej dziwnych przypadków nie będzie, to „Seksta” pojawi się jeszcze w tym miesiącu :)

 Możecie się śmiać, ale płakałam, otwierając tę paczkę.

Z dziwnego powodu muszę o tym wspomnieć — ten rok był pełen maków ;)




Rozpisałam się a czy powiedziałam o wszystkim, chyba nie :D W każdym razie czas przejść do Nowego Roku. Już wiem, że łatwy nie będzie. Czeka mnie dużo pracy. W związku z tym wpisy na blogu będą pojawiać się co 2 tygodnie tak jak na Kotołaku. Możliwe, że częściej zobaczycie co u mnie na Facebooku i Instagramie. Serdecznie zapraszam do obserwowania :)
Ciągle jednak nie wiem jakim cytatem z piosenki wystartować. Rzucajcie pomysły :D

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie