wtorek, 13 maja 2025

Z kim lepiej się nie wybierać na bezludną wyspę?

 Cześć Kochani!

Co tam u Was? Dawno mnie tu nie było. Wspominałam bez szczegółów, że u mnie duże zamieszanie. Jest dobrze, ale czasem stresu tyle, że chciałoby się uciec na bezludną wyspę. Koniecznie bezludną, bo z ludźmi, na wyspie odciętej od świata, może być niebezpiecznie. 

Książka Katarzyna Berenika Miszczuk "Pustułka" i e-book Agatha Christie "I nie było już nikogo".

W końcu wracam do Was z recenzjami dwóch książek, ale dodam też do nich kilka filmów i anime. Zaczniemy od klasyka. Pewnie wielu z Was, nawet jeśli nie czytało, ani nie widziało żadnej adaptacji filmowej, to kojarzy tytuł:

Agatha Christie "I nie było już nikogo". Niebieska okładka z domkiem na wyspie

Agatha Christie "I nie było już nikogo"

Dziesięciu obcych sobie ludzi w tajemniczych okolicznościach zostaje zaproszonych na wyspę do luksusowego domu. Zostają jednak odcięci od świata. Na wyspie nie ma nikogo innego, a ich również stopniowo robi się coraz mniej, w rytm starej przyśpiewki.

"Raz dziesięciu żołnierzyków
Pyszny obiad zajadało,
Nagle jeden się zakrztusił -
I dziewięciu pozostało."

Szybko dochodzą do wniosku, że nie jest to przypadek. Wśród nich jest morderca. Każdy jest podejrzany. Nikt nie ma alibi, wszyscy mają na sumieniu jakieś niewyjaśnione wydarzenie z przeszłości. Kim jest tak naprawdę gospodarz? Czy bierze w tym udział? Czy jest jednym z nich? Kto będzie następny i czy ktoś przeżyje? Te pytania zadajemy sobie na kartach powieści, a o odpowiedź wcale nie jest łatwo.

Książka wciąga i stopniowo buduje napięcie. Bawi się z czytelnikiem klimatem, zagadką, pokazuje trop i wyprowadza w pole. Postacie są ciekawe, każda ma coś na sumieniu, każda wydaje się równie podejrzana. Piękne wykorzystanie rymowanki, która buduje klimat i jest ciekawym elementem zagadki. 

 

Klasyk ten doczekał się nie tylko wielu adaptacji, ale także niezliczonej ilości filmów, książek i gier zainspirowanych motywem odciętego od świata miejsca, gdzie giną kolejne osoby. Oto kilka adaptacji, które udało mi się obejrzeć:


Plakat filmu "I nie było już nikogo" 2015. -  Angielki tytuł "And then there were none". Grupa ludzi na łodzi.

I nie było już nikogo (2015)

Miniserial 3-odcinkowy obejrzałam jako pierwszy. Podobało mi się budowanie napięcia w filmie. Momentami miało się wrażenie, że zaraz zdarzy się coś przerażającego i gdybym nie czytała książki, pewnie miałabym różne przypuszczenia, co do możliwości rozwiązania zagadki. Najbardziej podobał mi się sposób przedawnienia państwa Rogersów.

Fabuła w miarę trzymała się pierwotnej historii. Parę rzeczy zostało zmienionych, co nieco dodane dla uatrakcyjnienia. Nie wypadło źle. Trochę mi brakowało lepszego wyeksponowania rymowanki, na której opierała się powieść.


Plakat filmu "A potem nie było już nikogo" (1945) -  Angielki tytuł "And then there were none". Główni bohaterowie nad domkiem na wyspie. Żółte tło.

A potem nie było już nikogo (1945)

Sięgnęłam po starszą wersję filmu. Czarno-biała, ale nie można powiedzieć, że dodało to mroczniej atmosfery. Mamy tu o wiele łagodniejszą interpretację książki. Postacie nie raz wywołują uśmiech swoimi rozmowami i zachowaniem. Od czasu do czasu przez kadr przemknie uroczy kotek.

Napięcie grozy prawie niewyczuwalne. Znałam treść, więc myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, a jednak zmieniono zakończenie. Mam co do tego mieszane uczucia, bo jednak stawiam na to oryginalne. Z drugiej strony był to dość ciekawy akcent, kiedy sięga się po taką powtórkę z rozrywki. Myślę, jednak że jeśli ktoś czytał książkę, a potem sięgnął po tę adaptację jako pierwszą, może poczuć się zawiedziony. 

 

Plakat filmu Dziesięciu murzynków (1987) -  Głowni bohaterowie w kole na czerwonym tle.

Dziesięciu murzynków (1987)

Jedyni twórcy, którzy nie bali się pierwotnego tytułu. W tłumaczeniach książki pojawiają się Indianie, lub żołnierzyki. Sama dziecięca rymowanka ma różne wersje, ale Agatha Christie wybrała właśnie wersje z murzynkami. 

Film również jako jedyny trzyma się bardzo dobrze książki, nie wniesiono większych zmian, zakończenie jest zgodne z fabułą. Postacie nie są ubarwione. Cały klimat jest raczej stonowany. Z jednej strony niczym oryginalnym się nie wyróżnia i znającym książkę może się trochę dłużyć. Z drugiej jest to naprawdę świetna wierna adaptacja, z dobrze dobranymi i zagranymi postaciami.

 

Plakat filmu Było ich dziesięciu (2020) -  10 figurek diabełków na pisaku, z tyłu drzewa, angielski tytuł "They were ten"

Było ich dziesięciu (2020)

Czas na uwspółcześnioną wersję. Książkowi bohaterowie lecą na wyspę samolotem. Niektórzy na wakacje, inni w sprawach biznesowych (np. założyć fotowoltaikę). Brzmi jak początek parodii. Jednak serialowi trochę bliżej do horroru. Wyspa nazywa się diabelska i mamy tu figurki diabełków. To jednak dopiero początek zmian, bo zamieszania było tu na tyle, że nie wiadomo, czy jest to jeszcze adaptacja, czy już tylko zainspirowany serial. 

Główna koncepcja ta sama. Bohaterowie pomieszani jeśli chodzi o płeć, pochodzenie, kolejność. Niektóre historie i zawody częściowo się pokrywają, inne są dodane. Namieszali na tyle, że tym razem nawet znając powieść, nie wiemy już, kto będzie mordercą. Akurat w tym przypadku podobało mi się to.  Fajnie było dostać nową zagadkę kryminalną. Podejrzani znów są wszyscy, zwłaszcza że ich zachowanie też nieco się różni. Wzajemnie obwinianie się wchodzi tak mocno, że doprowadza naszych bohaterów do szaleństwa.

Polecam szczególnie tym którzy znają oryginał, bo fajnie jest doszukiwać się podobieństw różnych postaci. Wtedy co prawda wiemy, jak to mniej więcej się skończy, ale element zaskoczenia zostanie, chyba że dobrzy z nas detektywi.

 

Wiemy już, że trafić na odciętą wyspę z obcymi osobami może bardzo źle się skończyć. A co jeśli trafimy tam... Z rodziną? Przedstawiam teraz inną powieść.

 

Książka Katarzyna Berenika Miszczuk "Pustułka" Niebieskie tło i cień wyspy na okładce

 Katarzyna Berenika Miszczuk "Pustułka"

,,Pustułka" jest kryminałem. Po autorce spodziewałam się jednak przynajmniej szczypty humoru w tej powieści i nie zawiodłam się. Może nie nazwałabym jej mocną komedią kryminalną, jednak lekki styl i charakterystyczni, nietuzinkowi bohaterowie sprawią, że miłośnikom tego gatunku powinna przypaść do gustu.
Co może być przyczyną morderstwa? Zdrada, zemsta, pieniądze? Motywy mamy, ofiarę mamy. Podejrzanych? Podejrzany jest każdy.
Na małej prywatnej wyspie znaleźli się wszyscy. Jej bogaty właściciel ze swoją seksowną kochanką, jego żona alkoholiczka, syn z pewnymi zaburzeniami, wierny asystent podkochujący się w córce i liczący na awans. Na dodatek jeszcze dojdzie szalona ciotka z uroczym, ale wkurzającym wszystkich pieskiem. W końcu połowa wyspy kiedyś była jej. Zabierze ze sobą partnera, który ma już wszystkiego dość. Podobnie zresztą jak córka właściciela wyspy, która to skazana na życie wśród wariatów, znacznie bardziej interesuje się żyjącymi na wyspie ptakami. O kimś zapomniałam? Jest jeszcze służba. Czy można ją skreślić z grona podejrzanych? Absolutnie nie.
Kiedy pojawia się pierwszy trup, motyw ma każdy, a to dopiero początek szalonej zabawy.
Z morderstwa nie wypada się śmiać. Może nie śmiałam się w głos, ale całą książkę przeczytałam z uśmiechem i nie potrafiłam jej odłożyć. Główną bohaterką jest Sylwia, owa córka bogatego ojca, kochająca ptaki, uzależniona od telefonu nastolatka. Dziewczynie ciężko jest sprostać wymaganiom rodziców, jednocześnie musi znosić ich wieczne awantury. "Gdyby zamknąć wszystkich w jednym pokoju pewnie by się pozabijali". Wyspa odcięta przez sztorm od świata okazała się ciekawsza.
Autorka bawi się z czytelnikiem przez całą książkę, podsuwając trop za tropem. Podczas gdy my próbujemy rozwikłać tę zagadkę, bohaterowie nadal zbijają się... słowami. Można powiedzieć, że to morderstwo osłodziło mi życie w ponure dni. Dobrze się bawiłam z szaloną rodzinką, która w stresowej sytuacji staje się jeszcze bardziej zwariowana. Jednocześnie cieszyłam się, że do takiej nie należę.
Co do samej kryminalnej zagadki, rozwiązanie przeszło mi przez myśl, ale nie w całości, więc trochę też udało się autorce mnie zaskoczyć. Jednak nawet gdybym odgadła wszystko dużo wcześniej to i tak polecałabym serdecznie tę książkę, bo doskonale się przy niej bawiłam.
Można zapytać, czy jak na kryminał w takim razie książka nie jest zbyt wesoła? Trochę mrocznego klimaciku też się pojawia, sam motyw drapieżnych pustułek go buduje i ta niepewność co się właściwie dzieje. A może ptaki dopisać do grona podejrzanych? W końcu ktoś wkroczył na ich łowne tereny.

 

W książce było widać dużą inspirację Agathą Christie. W innych dziełach twórcy również postanowili połączyć ten motyw morderstw na wyspie z relacjami rodzinnymi.

 

Plakat filmuWyspa Harpera (2009) -  latarnia morska i domek, czarno-niebieskie tło, angielski tytuł "Harper's Island"

Wyspa Harpera (2009)

Serial z motywem kolejnych zbrodni na wyspie, ale już z własnym oryginalnym scenariuszem. Abby była świadkiem brutalnego zamordowania swojej matki. Psychopata, który zabił też wiele innych osób, nie żyje i nasza bohaterka po latach wraca na rodzinną wyspę, by tam wziąć udział w hucznym weselu swojego najlepszego przyjaciela. Goście weselni dobrze się bawią, w międzyczasie na jaw wychodzą niespodziewane romanse. Impreza jednak wydaje się świetna, póki nie pojawia się pierwsza ofiara zamordowana w podobny sposób jak ludzie lata temu.

Na początku nie byłam pewna, czy serial będzie dla mnie. Gubiłam się w tej imprezowej fabule, kto z kim, jak dlaczego, ale im dalej, tym bardziej się wciągałam. Dalsze odcinki budowały napięcie, zdarzały się bardzo wzruszające sceny, było też kilka zabawnych. Postacie okazały się całkiem charakterystyczne i niektóre polubiłam. Zakończenie jednak było bardziej pogmatwane niż ciekawie i zaskakujące. Myślę jednak, że dla niektórych postaci warto obejrzeć.

Dziękuję Crouschynca za polecenie :)

 

Dwie postacie z anime Umineko no Naku Koro ni: Battler i Beatrice.

Umineko no Naku Koro ni 2009

(When the Seagulls Cry)

Na koniec po raz kolejny udowodnię, że do każdego tematu znajdę anime. Ten tytuł najbardziej mi tutaj pasował, mamy bowiem kolejne morderstwa na odciętej od świata wyspie. Bogata i szanowana rodzina spotyka się tam, by porozmawiać na temat spadku. Można się domyśleć, co dzieje się dalej.

Klimat pierwszych 4 odcinków idealnie wpasowuje się we wszystkie tytuły przedstawione powyżej. Mamy kryminalną zagadkę i wzajemne podejrzenia, klimat grozy buduje legenda o wiedźmie. Jednak im dalej, tym robi się coraz dziwniej, dziwniej, dziwaczniej. 

W niektórych momentach miałam ochotę odłożyć to anime. Bohaterowie przeżywają te same wydarzenia w różnych wersjach. Gdzieś w innej rzeczywistości jeden z nich dyskutuje z wiedźmą, próbując jej udowodnić, że ona sama i magia nie istnieją. Kiedy wszystko po długim czasie zaczyna jednak mieć jakąś fabułę i pojawia się nadzieja na zrozumienie bohaterów i poukładanie wszystkiego — całość się urywa.

Ponoć o wiele lepiej sięgnąć po visual novel i mangę, bo tam jest lepiej wszystko przedstawione i możliwe, że kiedyś to zrobię. Tutaj dostałam nieskończoną, pogmatwaną historię. Horror niby gore, ale nie wzbudzający większych emocji. Zagadki kryminalne, które w ogóle nie miały sensu. Większość bardzo mdłych postaci. Chyba jedynie mała nieco psychotyczna dziewczynka (co ciekawe na wyspie Harpera też jest taka :D) ratowała to anime swoją smutną historią. 


Na koniec pytanka dla Was

1. Znacie te tytuły?
2. Kojarzycie inne z motywem morderstw na wyspie?
3. Kogo wzięlibyście ze sobą na bezludną wyspę? (chodzi mi o osobę, z którą czulibyście się tam bezpiecznie, a nie po to, żeby ją zamordować ;))
4. A może znacie takich ludzi, których chętnie odesłalibyście na taką wyspę, żeby się tam wszyscy pozabijali? :P
5. Tęskniliście za mną? :)

 Przypominam, że "Seksta" i jej kontynuacja "Szeptyma" są dostępne do kupienia w wersji papierowej, bezpośrednio ode mnie. Wszystkie informacje <tutaj>. Zapraszam również do Pracowni Kotołaka.

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie