Cześć Kochani!
Jak tam u Was? Post miał się pojawić przed świętami, miałam Wam złożyć życzenia, ale się nie udało. Totalny brak czasu, dlatego że ostatnio umierałam i żyłam. Nawet nie na zmianę, tylko jednocześnie. Zaraz się wszytko rozjaśni i zabiorę Was na wycieczkę, ale najpierw sobie porozmawiamy o nastawieniu.
Podsumowując ostatni rok, wspominałam, że boję się nowego. Pisaliście mi wtedy, jak ważne jest pozytywne nastawienie. Trochę się tam z Wami sprzeczałam, trochę zgadzałam, teraz spróbuję rozjaśnić to moje nastawienie.
Nie wierzę, że podkreślam U MNIE pozytywne nastawienie, przyciągnie szczęście i sukcesy. Takie myślenie życzeniowe. Jak ma się wydarzyć wypadek, to się wydarzy nawet, jak będę szczerzyć ząbki, jak mam wygrać w konkursie to wygram nawet, jak totalnie w to nie wierzę (o ile wbrew temu wezmę udział). Zauważyłam, że życie lubi zaskakiwać, im czarniejszy mam scenariusz, tym bardziej mi się coś udaje. Im jestem pewniejsza siebie, tym częściej los pokazuje mi środkowy palec (co oczywiście też jest przypadkiem).
Jednak są rzeczy, które warto wziąć pod uwagę. Negatywne nastawienie może nas totalnie zniechęcić do działania (przykład konkursu). Z drugiej strony zaś pozytywne nastawienie przynosi większy zawód w przypadku porażki. Za to, jaki jest zaciesz kiedy idę na coś przekonana, że będzie chu**, a jest zaje**.
Może mnie zrozumiecie, może nie, bo oczywiście możecie mieć inne podejście, absolutnie nie namawiam do przyjęcia mojego. Jednak nie nastrajam się pozytywnie na przyszłość. Już tak mam. Czy to znaczy, że całkowicie olewam pozytywne nastawienie? — No nie.
Cofniemy się co prawda w niedaleką przeszłość do marca, ale niech to będzie nasze tu i teraz :)
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html
Marzec był męczący, miałam drobne nieprzyjemne sytuacje, momenty zdenerwowania, wieczorami często siadał mi nastrój. Niewiele zrobiłam. Większość miesiąca przechorowałam. Tydzień gorączkowania i umieranka, a później dwa tygodnie ciągłego kaszlu.
Co do nastawienia, nie dziwne, że było złe, ale w pewnym momencie leżąc w łóżku, pomyślałam sobie: kurde jak ja tego cholernie potrzebowałam. Poprzednie miesiące często męczyła mnie deprecha, której nie pozwałam przejąć kontroli. Wyznaczałam sobie zadanka do roboty i starałam się tego trzymać, a nie raz miałam ochotę pognić w łóżku cały dzień.
Kiedy już nie było mocnych i do tego łóżka mnie przycisnęło, to z jednej strony było mi źle, z drugiej, kołderko będę się z tobą kochać (mentalnie bez dziwnych skojarzeń ;P).
I'm ready to die for my friends
Nie mogłam jednak chorować zbyt długo. Zbliżały się moje urodziny i na ten czas zaplanowałam sobie wyjazd do Warszawy. W tym koncert zespołu Polaris.
Niestety kaszel nie przechodzi. Na dodatek dostaję informacje, że Polaris na koncert nie dojedzie, będą grały tylko supporty. No i co teraz zrezygnować? Co prawda kasę z koncertu bym odzyskała, za hotel już nie za pociąg może częściowo. Jednak tu już nie o to chodziło, ja koniecznie chciałam jechać, nie na koncert, do moich ludzi! Pieroństwo na szczęście nie zaraźliwe, więc ciu* najwyżej umrę.
Zaopatrzyłam się w cukierki na kaszel, które można przedawkować, żeby nie wkurzać za bardzo ludzi w pociągu. Na koncercie to walić i tak mnie zagłuszą.
Nieszczęścia oczywiście lubią chodzić stadami. Bałam się, że pociąg mi ucieknie, to do stacji przesiadkowej w Opolu podjechałam sobie godzinę wcześniej. Co skończyło się dłuuugim czekaniem, bo pociąg przyjechał dodatkową godzinę później :).
Trudno, uśmiech na ryjku, bo jadę do Warszawy. Szukam swojego miejsca. Wagon trzeci, 83 siedzonko — szukamy... 77...78...79...85... co jest k***. No dobra, mojego siedzonka nie ma. Podejrzane już był fakt, że wagon przedziałowy, a miał być bezprzedziałowy. Podstawili inny, radź sobie.
Nie było tak źle, znalazłam wolne miejsce. Jeszcze drobna niedogodność, że kupiłam sobie przypadkiem wodę gazowaną zamiast niegazowanej (przy kaszlu mi się to nie widziało), za opóźnienie co prawda rozdawali wodę, ale również gazowaną :).
Jak w końcu dotarłam do Wawki trzeba było na szybko przekąsić coś w Maku, odstawić bagaż i lecieć na koncert, żeby się nie spóźnić.
Edit. Zapomniałam dodać do moich stadnych nieszczęść, że apka z biletami uparcie odmawiała mi posłuszeństwa. Miałam kopie biletu na mailu, ale widząc, że nie można polegać w pełni na elektronice, bilet sobie wydrukowałam. No i bardzo dobrze, bo w ogóle net mi w telefonie też często się buntował...
So I can get away
There must be more
Than what they say
W klubie Proxima grały właśnie te trzy zespoły, które przedstawiłam: Silent Planet, Thornhill i Paledusk. Dźwiękowo może nie było idealnie, przez cały koncert co chwilę dusił mnie też kaszel, ale mimo to dobrze się bawiłam. Może nie rzucałam się w pogo i stałam trochę na uboczu, może byłam chwilami zmęczona, ale jakoś te wszystkie przeciwności losu, były dla mnie dziwnie nieistotne.
Po koncercie mogłam spokojnie spenetrować pokój, w którym przyszło mi spać. Moim pozytywnym zaskoczeniem były te obrazy. Potterhead się podjara nawet taką drobnostką :).
Warszawa – właściwie nie powinno mnie tu być. Trudno jednak oprzeć się pokusie(...) - R.A. Ciężka "Seksta"
Była zachwycona tym brudnym miastem, gdzie dostrzegała zapewne o wiele więcej kolorów niż niejeden mieszkaniec. - R.A. Ciężka "Seksta"
Nic nie mów. Wszystkie
twoje problemy zostały tam na dole. Zobacz tylko, jakie są małe i
nieznaczące. Mogłabyś je objąć, więc jak masz sobie z nimi nie
poradzić? - R.A. Ciężka "Seksta"
"Kiedyś Pałac Kultury
naprawdę się wyróżniał. Można było go dostrzec z daleka. Teraz
co rusz nowe budynki starają się go prześcignąć". - R.A. Ciężka Seksta
Budynek został tak skonstruowany, by nie zabierał całego światła blokom z tyłu.
Małe pracowite mrówki w swym mrowisku idą jedna za drugą. Ciekawe, czy choć jedna marzy o tym, by stać się na jeden dzień motylem. Gdzieś tam chyba zatraciły zdolność marzeń. - R.A. Ciężka "Seksta"
Zamiast pospać dłużej, budziłam się przed świtem. Siadałam na parapecie i dostrzegałam, że Warszawa wstała dawno temu. - R.A. Ciężka "Seksta"
Trzeba czerpać szczęście z tego, co daje nam świat. To nam w zupełności wystarcza. Trzeba żyć w pełni, a nie zbierać bogactwo. - R.A. Ciężka "Seksta"
Warszawa żyła dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie potrafiłam określić, czy to dobrze, czy źle. - R.A. Ciężka "Seksta"
Zawsze cię kochałem. Odkąd cię poznałem. (...) Przy tobie świat nabierał kolorów. Pokazałaś mi, czym jest szczęście, i naprawdę szczęśliwy byłem tylko przy tobie. - R.A. Ciężka "Seksta"
- A co to jest?
Kroczył dostojnie, przyciągając wzrok barwnym upierzeniem.
Co jakiś czas wydawał z siebie krzyk, żeby wszyscy na niego patrzyli.
Jednak dłuższą chwilę droczył się z nami, strosząc tylko piórka.
Cierpliwych czekała nagroda, w końcu pokazał się w całej swojej okazałości.
Z drugiej strony też wygląda bosko!
Nie spacerowaliśmy długo, posiedzieliśmy chwilę w amfiteatrze i zebraliśmy się do pokoju. Był ku temu powód.
Mimo iż w Warszawie byłam do poniedziałku i miałam w planach porządne zwiedzanie, to są ostatnie zdjęcia. Chora wjechałam na otwarte 30-piętro Pałacu Kultury i pozwoliłam, żeby mnie przewiało. Jak to się mogło skończyć?
Zanosiłam się takim kaszlem i miałam takie dreszcze, że dostałam szlaban na wychodzenie. Siedziałam z moimi mordeczkami, brałam leki, więc nie mogłam się też z nimi napić. Za to dostałam urodzinowy zdrowy rosołek, który trochę postawił mnie na nogi.
No i jakie moje nastawienie do tego wszystkiego: Było świetnie. Także w pozostałe dni, pośmiałam się, zostałam wyprzytulana mimo choroby (mam nadzieję, że nie zaraziłam), spędziłam czas chorująco, ale przyjemnie, bo miałam przy sobie kochane osoby, które mimo wszystko chciały ze mną siedzieć.
Fatum jednak jakieś ciążyło, bo przyjaciółce też zdarzyło się kilka nieprzyjemnych sytuacji. Złapał ją deszcz i przemoczył papierową torbę, w której miała zakupy, nawigacja wprowadziła w błąd i miała problemy przy zamówieniu taksówki. Mieliśmy, na co narzekać, ale z drugiej strony będzie też co wspominać.
Może nie nastawiam się pozytywnie na przyszłość, ale widzę, że pozytywne nastawienie może zmienić nieciekawą z pozoru teraźniejszość. Tylko czy to nastawienie zależy w pełni ode mnie? Myślę, że bardziej nastrajają mnie ludzie i miejsca.
~
Jeśli ktoś jeszcze jest zainteresowany e-bookiem mojej książki, którą tu dziś cytowałam, zostawiam <link> (jest też w innych księgarniach internetowych i na Legimi)
Papierowej wersji już nie mam. Dodruk może będę zamawiała z drugą częścią jeśli będą chętni.
Zapraszam również na Pracownię Kotołaka.
Ja mam tak, że wolę nastawić się negatywnie, aby potem pozytywnie się zaskoczyć, niż mówić, że będzie super, a potem boleśnie się rozczarować. Doskonale Cię rozumiem. Też mam spadki nastroju ostatnio bardzo duże. No i właśnie kończę walkę z przeziębieniem. Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńCzyli się rozumiemy Kochana :). Zdrówka tobie również niech paskudne przeziębienia i złe nastroje idą precz :*. Pozytywnego nastawienia również życzę, nie tam na przyszłość, ale na każdą aktualną chwilę :*
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Też wolę być mile zaskoczona niż przeżyć rozczarowanie. Lepiej być psychicznie gotowym na najczarniejszy scenariusz...
OdpowiedzUsuńMIło się czyta twoje przemyślenia.
Mam nadzieję, żę szybko wrócisz do pełni sił! Chorowanie nie jest przyjemne, współczuję Ci i przesyłam pozytywne fluidy.
Ciekawe zdjęcia z Warszawy. Nigdy nie byłam w stolicy więc tym bardziej byłam zainteresowana nimi.
Pozdrawiam serdecznie :)
No dokładnie, o ile złe nastawienie nie zniechęca nas do działania, zauważam w nim jednak więcej korzyści. Ale w tym co już się dzieje, dobrze dostrzegać pozytywy. Także może jeszcze kaszę, ale za to mam bakterie coli w wodzie... eee dobra może za jakiś czas będzie lepiej :P
UsuńJa też niedawno ładowałam akumulatory w Warszawie, dwukrotnie, w styczniu i marcu. Za pierwszym razem też wjechałam sobie na taras w PKiN, nie byłam tam około 40 lat ;p W Łazienkach też byłam, teraz w marcu. I za każdym razem masa spotkań z ludźmi, co mnie bardzo dobrze nastroiło. :)
OdpowiedzUsuńZdrowia!!!!!
Warszawka i wspaniali ludzie potrafią naładować akumulatory <3.
UsuńNiech kwiecień będzie lepszy od marca pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńPoczątek coś idzie w drugą stronę, ale jest szansa, że będzie lepiej :)
UsuńCzasami gdy spodziewamy się katastrofy, nie wychodzi finalnie tak źle:-)
OdpowiedzUsuńdawno nie byłam w stolicy, więc chętnie obejrzałam twoje fotki.
Zdrówka życzę, trzymaj się!
Dokładnie tak :) Dziękuję :*
UsuńA ja opanowałam sztukę nie nastawiania się. Dużo by gadać, filozofować. Nie wiem, może z wiekiem samo mi tak przyszło 🤔🙃 Warszawskie kadry znajome, choć rzadko odwiedzane.
OdpowiedzUsuńTo też jest dobra opcja. Co będzie to będzie, jedziemy :)
UsuńWarszawa to moje miasto od urodzenia. Zawsze mi tu najlepiej i najpiękniej.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia.:-)
No i pięknej wiosny Ci życzę.
Stokrotka
Warszawka jest wspaniała. Ja lubię ładować akumulatory albo w dużym mieście, albo na totalnym odludziu. Sama zaś jestem z małego miasteczka :)
UsuńWzajemnie Stokrotko :)
Mam tak samo jak Ty, nazywam to pozytywnym pesymizmem. Nastawiona zawsze na najgorsze, milion planów B w głowie, ale i tak przeważnie wszystko się udaje. A jak się nie udaje, ja już działam i to naprawiam.
OdpowiedzUsuńI zgadza się, pozytywne nastawienie, nie pomaga wygrywać konkursów, tylko talent i nasza praca. To logiczne.
Wypadki są całkowicie niezależne, trafiają wszystkich.
Moje nastawienie jest bardzo dobre ogółem do życia i chwil bieżących, mam pesymistyczne myślenie – ALE – nie destrukcyjne, nie autodestrukcyjne. Wiem, że trudno to zrozumieć.
Pół marca przesiedziałam na zwolnieniu, sprawy ortopedyczne. Jeszcze nie jest do końca dobrze, ale mogę chodzić i wróciłam już do pracy.
Morda w dziurze... ;D ;D ;D
Jakiś przerzedzony ten paw. XD
Ja to podejście całkowicie rozumiem i u mnie jest podobnie, choć czasem wkraczam jednak w tę autodestrukcję. No nie poradzę, mózg odbiega na własne tory.
UsuńTo przez stres. Jakby tyle ludzi się na mnie gapiło co na tego pawia też by włosy wypadały :P
Za to morda w dziurze przeszczęśliwa :P
No to ja za to jestem pozytywna cały czas.
OdpowiedzUsuńMoże tak już mam, że jakoś nie umiem negatywnie?
Uwielbiam mieć pozytywne nastawienie i pozytywnie myśleć i naprawdę rzadko coś mnie negatywnie zaskakuje, chyba mam to dobro na życzenie, ale ok... każdy ma po swojemu :)
Wszystkiego dobrego, kochana i zdrówka Ci życzę... Kwiecień przyniesie więcej słonka, to pewnie i więcej uśmiechu będzie u Ciebie :)
No i bardzo dobrze, tak jak pisałam, nie namawiam do przejęcia mojego nastawienia :). U mnie słonko jest, uśmiech też mimo wszystko dość często, ale zdrowie się przyda, oj przyda.
UsuńMam ogromny sentyment do Warszawy i mam z niej wiele wspaniałych wspomnień.
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńSuper, że mimo choroby, spędziłaś przyjemnie czas!
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci szczerze, że mieszkam bardzo blisko Warszawy, pracuję w tym mieście, a nigdy nie byłam na tarasie widokowym Pałacu Kultury. Ba, nawet Łazienki odwiedziłam tylko raz czy dwa, w czasie wycieczek szkolnych. Jak to człowiek jeździ po Polsce i świecie, a nie docenia tego, co ma blisko ;).
Czasem tak jest, a Warszawę warto zwiedzić, ja pewnie jeszcze nie raz tam wrócę, mam nadzieję, że tym razem zdrowa. Bo trochę też pecha mam do tego miasta, jak się nastawiam typowo na zwiedzanie. Pierwszy raz jak byłam, też się rozchorowałam ;p.
UsuńPiękna ta Warszawa na Twoich zdjęciach :) Też nigdy nie byłam na tarasie widokowym, więc mam co nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo wszystko miałaś udany wyjazd. U mnie od początku tego roku też różnie bywa i nastroje są zmienne. Ale mam nadzieję, że kwiecień będzie dla nas lepszy. Dużo zdrówka Kochana! <3
Mam nadzieję, że wiosna przyniesie tylko pozytywne nastroje w końcu, choć u mnie na razie dalej różnie bywa. Na taras widokowy zapraszam, piękne jest <3 :)
UsuńU mnie też nadal bywa różnie póki co ;) Ale trzymam za nas kciuki <3
UsuńU mnie ostatnio bardzo na plus. Jestem co prawda zabiegana i trochę się czuję, jakbym miała dwubiegunówkę i przeskoczyła na drugi biegun. No ale mam nadzieję, że spadku nie będzie wielkiego po tym :)
UsuńMoże uda mi się w tym roku pojechać wreszcie do Warszawy i zobaczyć Łazienki. Kombinowałam już w ubiegłym, ale dojazd był dla mnie za drogi - jestem sknerą i szukałam możliwie jak najtańszego transportu i na wszystko kręciłam nosem.
OdpowiedzUsuńChorowanie na wyjeździe potrafi popsuć przyjemność. Dobrze, że Tobie nie popsuło i mimo kaszlu, konieczności brania leków etc. świetnie się bawiłaś :) Oby w tym roku wyjazdy i spotkania były wyłącznie "po zdrowemu". Nie tylko dlatego, że można wtedy coś chlapnąć z przyjaciółmi, jeśli ma się chęć ;)
Kiedyś też kręciłam nosem właśnie przez drogie dojazdy, ale teraz uznałam, że kurcze warto. Hmm nie wiem, co to będzie, bo za tydzień planowane kolejne spotkanko a ja dalej kaszlu, kaszlu x.x.
UsuńMoje nastawienie jest raczej neutralne, choć z akcentami pesymistycznymi. Zawsze lepiej gdy los nas pozytywnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńWarszawa przepiękna! Fajnie, że mimo choróbska tak przyjemnie spędziłaś czas.
Nastawiłam się negatywnie, że będę się źle czuła i mimo tego, że się źle czułam, cieszyłam się z wyjazdu. Dobre to negatywne nastawienie xD.
UsuńZawsze milej się pozytywnie zaskoczyć niż w odwrotną stronę. W przesadny pesymizm nie jest dobrze popadać, acz są chwile, gdy ciężko jak za dotknięciem różdżki mieć dobry humor. Wtedy też łatwo powiedzieć, żeby się nie załamywać, a trudniej z praktyką - wszystko zależy od kalibru danej sytuacji i prywatnej odporności oraz wrażliwości. U mnie ostatnio niestety było tak, że jak już sobie pozwoliłam na najwięcej radości, to dostałam właśnie w pewnej sprawie środkowy palec od losu. :/ W szczegóły nie będę tu jednak wchodzić publicznie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Twoim zdrowiem coraz lepiej. Fajnie, że pomimo komplikacji podróż się udała choćby z uwagi na możliwość spotkania bliskich osób. Swoją drogą, sama może kiedyś się odważę i też urządzę sobie podobne wycieczki do Warszawy i nie tylko. :)
Ściskam mocno :*
Kochana więcej odwagi na wycieczki i więcej szczęścia do osób, którymi się otaczasz. Tego Ci szczególnie z całego serduszka życzę :*
UsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Jeszcze raz wszystkiego dobrego dla Ciebie. :*
UsuńDziękuję i wzajmnie :*
UsuńPomimo drobnych przygód i niedogodności, Twoje podejście pełne optymizmu i uśmiechu sprawiło, że wszystko wydawało się zdecydowanie bardziej kolorowe. Twoja otwartość na przygody i gotowość do czerpania radości z drobnych rzeczy naprawdę inspiruje. Trzymam kciuki za kolejne przygody i mam nadzieję, że spotkamy się nie raz na naszych blogach ;) dużo zdrówka, optymista pozdrawia serdecznie optymistkę
OdpowiedzUsuńAle ja jestem pesymistką, tylko jakoś tak optymistycznie wychodzi :P. Kolejna przygoda już się szykuje, a ja dalej kaszlę, na dodatek pogoda ma się popsuć. Nastrajam się negatywnie i nie mogę się doczekać <3
UsuńMnie też "przeciągnęło" chorowanie. Jeszcze dochodzę do siebie
OdpowiedzUsuńZdrówka, dużo, dużo zdrówka Kochana, a ja się zastanawiam czy nie jakiś wirus sieje znowu spustoszenie, bo dużo osób dookoła z podobnymi objawami :/
UsuńU mnie marzec też był raczej ciężki. Chorowanie i takie tam inne. Święta zleciały piorunem. Nawet nie wiem kiedy. Przed świętami praktycznie nic nie zrobiłam przez infekcje gardła. Bardzo mi przykro, że miałaś tyle nieprzyjemności. Mnie też los często pokazuje środkowy palec szczególnie gdy wydaje się że już sobie wszystko poukładałam. Tak zwany chichot losu. Życzę Ci z całego serca oby wszystko było lepiej w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńW ogóle czas jakoś tak szybko leci, ze nie ma nawet kiedy poużalać się nad tymi nieprzyjemnościami :P. Niestety te przyjemne chwile też równie szybko uciekają, a może i nawet jeszcze szybciej :(. Współczuję choroby, z tego co słyszę, to dużo osób w tym okresie się męczyło z różnymi dolegliwościami. Mam nadzieję, że już dobrze u Ciebie, mnie jeszcze trochę w gardle drapie, ale czuć, że to już końcówka. W końcu!
UsuńCo do nastawienia, mam podobnie. Nigdy nie jestem pozytywna na siłę i często jak panikuję, czeka mnie fajne zaskoczenie. Staram się być dobrej myśli, ale to na zasadzie uśmiechu, dobrych wspomnień, nadziei. Nie zaklinam rzeczywistości w sposób nachalny, bo u mnie takie podejście nie działa.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo wszystko dałaś radę naładować akumulatory :) Ja jadę do Warszawy w środę, a w czwartek mam operację. Tego miasta na pewno nie polubię, ale miło poczytać Twoje relacje.
Pozdrawiam serdecznie :*
Wiem Kochana, że Tobie Warszawa wcale przyjemnie się nie kojarzy. Ale liczę na to, że nazbierasz jeszcze dużo fajnych wspomnień, jak nie z tym miastem to z innym. Nastawienie mamy podobne, więc całkowicie rozumiem, że panikujesz, przytulam mocno i wspieram całym serduszkiem, żeby los zaskakiwał tylko pozytywnie.
UsuńPanikowałam trochę, a wyszło lepiej nawet od przewidywań lekarza... Coś jednak jest w tym naszym nastawieniu xD
UsuńTeraz jestem raczej skazana na łapanie pięknych chwil w Krakowie, ale mnie to nie martwi :)
To dobrze, cieszę się bardzo i mocno przytulam <3 panikujmy dalej a wszystko będzie dobrze xD
UsuńDokładnie, byle do przodu xD
UsuńTak jest, jak będziemy złej myśli, to wszystko będzie dobrze <3 xD
UsuńWitaj... Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu. Za pozostawiony komentarz.
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze jestem nastawiona pozytywnie, dla mnie zawsze świeci słonko, nie myślę o złych rzeczach, że coś ma się wydarzyć... A to co się dzieje, to nie przypadek, tak miało być. Uważam, że nic się nie dzieje bez przyczyny.... Z resztą nie mam czasu o tym myśleć. Pracuje, nie tylko fizycznie, mam na głowie zwierzaki, dom, mam dzieci, pasje... To gdzie tu mam myśleć o czymś co tak naprawdę mi nie potrzebne. Warszawa jest piękna ale nie dla nas takie miasto... Eh. Uśmiechnij się. Kwiecień będzie pełen słońca... I PS. Polecam czosnek, cebulę... Na lepsze wzmocnienie.... Nas tam choróbska nie sięgają... Po co mi jeszcze choroby... Batem bym biła hihi. Poganiaj te zło w czorty niech idzie. Pozdrawiam.
Taki pozytywny komentarz tez miło poczytać. Dziękuję Kochana również za odwiedzinki. Podziwiam tyle pozytywnego nastawienia przy takim nadmiarze pracy. Z jednej strony rozumiem, że zapracowanie pozwala nie myśleć o problemach, z drugiej Kochana też uważaj na siebie. Każdemu z nas potrzebna jest chwila odpoczynku, odetchnięcia, czasem i przeżycia trudnych chwil, żeby się gdzieś nie skumulowały. Ale poza tym to niech zawsze w Twojej główce słoneczko świeci :)
UsuńOdporności też zazdroszczę, czosnków, cebulków, imbirków, miodków itd to się najadałam, ale to jakiś zaraźliwy wirus jednak był, nie wiem, czy ten z koroną, czy co to już teraz buszuje i po prostu nie było mocnych :P. Ale już jest lepiej :)
Dawno nie byłam w stolicy, aby tak swobodnie pospacerować. Zawsze tylko przejazdem jestem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie z uśmiechem:)
Zapraszam na spokojny spacerek po Warszawie. Warto, tylko lepiej, jeśli słoneczko świeci i zdrowie dopisuje :D
UsuńW Warszawie byłam raz na chwilę i mało zdążyłam zwiedzić i kilka razy oglądałam Warszawę z okna szpitala ;)
OdpowiedzUsuńPlanujemy pojechać całą rodziną na weekend do Warszawy ;)
Pozdrawiam cieplutko :*
Oglądania z okna szpitala to współczuję, weekendzik zdecydowanie jest lepszą opcją :). Również pozdrawiam :*
UsuńWspółczuję, mnie podobne coś nawiedziło rok temu... wszystko jednak przemija i idzie się do przodu. Stanęłaś na rzęsach, by było fajnie mimo natłoku trudności i było fajnie. Śliczne zdjęcia z Wawki i będzie co wspominać. Wszystkiego najlepszego Roksano. Dużo zdrówka! 🙂
OdpowiedzUsuńMiałam osoby przy sobie które też stawały na rzęsach, żeby było mi fajnie mimo wszystko, więc musiało tak być :). Dziękuję :*
UsuńBardzo dobrze rozumiem Twoje nastawienie. Najważniejsze, że miło spędziłaś ten czas. ;) Dawno już nie byłam w Warszawie, a znów chętnie bym trochę pozwiedzała. ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam niedawno, a znów chętnie bym pozwiedzała :D. No tym razem porządnie i zdrowo pozwiedzała :P
UsuńZ reguły staram się od razu nie myśleć negatywnie i myślami przywoływać to co dobre, choć zdarzaja mi się i takie chwile tego myślenia negatywnego, które okazuje się być na szczęście po czasie miły oraz pozytywnym zaskoczeniem. W Warszawie byłam bardzo niedawno, ale jedynie "przelotem", ponieważ to stamtąd miałam swój ostatni lot.
OdpowiedzUsuńbtw cytaty z Seksty świetnie pasują do zdjęć :-)
pozdrawiam
Też nie nad każdymi myślami da się zapanować, czasem emocje po prostu przychodzą same i trochę się trzeba do nich dostosować :). Dziękuję starałam się takie dobrać :*
UsuńKiedyś często odwiedzałam Warszawę. Lubię to miasto. Mam wiele wspaniałych wspomnień z nim związanych :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam ciepłe pozdrowienia i życzę dużo zdrowia! 🤗💚
Też mam tylko pozytywne wspomnienia z tego miasta, choć dwa razy byłam tam chora :P
UsuńDziękuję :*
jako wieloletni, aczkolwiek od stosunkowo niedawna były warszawiak nie bardzo widzę wspólnego zahaczenia do rozmowy, co nie jest zbyt miłe, bo gadać z Tobą lubię...
OdpowiedzUsuńto może Cię trochę ponudzę tym Pałacem, do którego mam duży sentyment?... tam się kiedyś mieścił Wydział Matematyki. Mechaniki i Informatyki UW... piętra od siedem do dziesięć... tam się działo, tam tętniło życie... poczęte życie też się tam czasem poczynało... tam też spore sumy zmieniały właścicieli na skutek gier różnych karcianych... natomiast nie było żadnych pijackich syfów to realizowali co poniektórzy w innych miejscówkach, bo nazwa zobowiązywała: Kultura i Sztuka... a sztuki bywały naprawdę fajne, kawał o "ładnych, brzydkich i tych z wydziału matematyki UW" był tylko krindżowym mitem stworzonym przez seksualnie sfrustrowanych kolesi z polibudy...
p.jzns :)
No kurcze a ja tylko jedno piętro zwiedziłam, ale na tarasie też fajne sztuki były xD. A ja mam takie pytanko, może dziwne, może nie dziwne, ale nie w temacie, sama główkowałam, ale mi nie wyszło, co to znaczy: p.jzns?
Usuńpozdrawiać jak zwykle niezwykle serdecznie :)
UsuńTakie proste a jednak bym nie wpadła :) Pozdrawiam równie serdecznie :)
UsuńKażdy ma poukładane w głowie i na swój unikatowy sposób działa. Ja bym próbowała innych dróg i rozwiązań, jeśli coś się nie sprawdza. A po latach wspomina się takie przygody i już nie wydają się takie negatywne. ;) Mam nadzieję, że już czujesz się lepiej i będzie tylko lepiej. Serdecznie pozdrawiam 🤗
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, też wiele pechowych wydarzeń teraz wspominam z uśmiechem i fajnie się o nich opowiada :). Czuję się lepiej, ale no najwyższy czas, żeby poczuć się lepiej ;p
UsuńWitaj majem w kwietniu
OdpowiedzUsuńW Warszawie byłam dawno, dawno temu... Potem wpadłam na chwilę służbowo. Może pora to zmienić?
Chyba przegapiłam Twoje urodziny.... Kiedy je obchodzisz? Życzę Ci jednak wszystkiego co najlepsze. Zdrowia przede wszystkim
Pozdrawiam zapachem bzów za oknem
Zwiedzanie Warszawki zawsze można nadrobić. Moje urodziny w marcu były 22. Dziękuję serdecznie i również pozdrawiam :*
UsuńTeż myślę, że niezależnie od nastroju, jak ma się coś wydarzyć, to i tak się wydarzy. Mimo to, zawsze staram się mieć dobry nastrój i poprawiać go sobie, kiedy zaczynam łapać doła, bo szkoda mi czasu na smutki 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia, chciałabym też kiedyś tak zwiedzić Warszawę 😊
Czasu szkoda, ale jak smutki mają dopaść to i tak dopadną i czasem trudno coś na to poradzić. A Warszawkę do zwiedzanka polecam :)
UsuńCytaty z Twojej książki, świetnie pasują do tej warszawskiej relacji :-) Dużo pięknych zdjęć :-) Piekne zdjęcia budynków, które tak bardzo lubię - ta architektura robi wrażenie i obserwowanie ich z góry to dopiero coś :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :). Uwielbiam oglądać miasta z dużej wysokości. Parafrazując moją książkę, wtedy wszystkie problemy zostawiam na dole i wydają się takie malutkie :)
UsuńZ wielka przyjemnoscia obejrzalam zdjecia z adekwatnymi cytatami. Warszawa to miasto mojej mlodosci, zylam tam do czasu, gdy opuscilam Polske.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podobały i być może wróciło trochę wspomnień :)
UsuńByć miło zaskoczonym niżeli rozczarowanym to zdecydowanie lepsze uczucie, jednak mimo wszystko jestem pozytywnie nastawiona... do wszystkiego :D Co ma się wydarzyć i tak się wydarzy a na wiele zdarzeń nawet nie mam wpływu. Piękne zdjęcia, do Warszawy mam bardzo daleko, byłam tam tylko raz ale wciąż wracam tam myślami :) Chciałabym powtórzyć wycieczkę, tyle tam jest do zobaczenia. Mam nadzieję, że pojedziemy tam kiedyś już tak rodzinnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
W taki razie życzę rodzinnej wspaniałej wycieczki pełnej pozytywnego nastawienia <3 :*
Usuń„Bycie pesymistą nie jest złe bo albo masz racje albo czeka cię miła niespodzianka ”
OdpowiedzUsuńPamiętam jak pierwszy raz pojechałam do Warszawy- też mnie to miasto zachwyciło (w ostatni weekend też miałam tam pojechać, ale w ostatniej chwili musiałam wyjazd odwołać. )
Fajnie że mimo choroby się świetnie bawiłaś :)
Bardzo miłe dla oka fotki :)
Pozdrawiam
Hehe no właśnie coś w tym jest.
UsuńŻyczę, żeby kolejne wyjazdowe plany się udały :). Dziękuję za miłe słowa :*
Z tym bywa różnie . Też mi życie na początku tego roku pokazało środkowy palec a myślam pozytywne i miałam dobre plany . Ale nie zawsze tak jest . Stan psychiczny ma bardzo duży wpływ na zdrowie fizyczne. Wiem co mówię 2 miesiące chorowałam na zapalenie płuc i byłam w głęboki dołku .Dopiero gdy zaczęła choć trochę pozytywnie myśleć zaczęło się zmieniać z moim zdrowiem. Kiedy gdzie coś takiego usłyszałam : gdy Bóg niszczy Twoje plany gdy widzi że mogą Cię zniszczyć. Trzymaj się ps piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńZ tym zdrowiem to akurat prawda, zawsze szybciej zdrowieją ludzie, który mają siłę o to zdrowie walczyć. Ogółem z nastawieniem to różnie bywa, raz się sprawdza, raz nie. Lubię być pozytywnie zaskakiwana jednak, ale staram się nie załamywać, jak coś idzie nie tak. Tylko że też nie na wszystko mamy wpływ, nasze nastroje też czasem układają się samoistnie i myślę, że czasem lepiej pozwolić sobie na poczucie tego co się czuje.
UsuńBardzo lubię naszą stolicą, choć nie jestem tam częstym gościem. To miasto naprawdę nigdy nie śpi- zawsze mnie tym zadziwia. Korki, nawet w nocy...
OdpowiedzUsuńA co do pozytywnego nastawienia, to mam wrażenie że jak myślę pozytywnie, na głos powiem że coś się uda to od razu klops... Tak jakby ktoś mnie podsłuchiwał ;) Ja zawsze staram się nie zapeszać. Wtedy efekt jest lepszy :)
No coś jest w tym zapeszaniu i u mnie, choć staram się w to nie wierzyć, ale zawsze się sprawdza. Złośliwe chochliki :P.
UsuńStolica ma swój urok i swoje minusy. Możliwe, że mieszkając tam, tęskniłabym za spokojem małego miasteczka, ale tak to często myślę o Warszawce.
Mnie też Pałac Kultury i Nauki urzekł i te widoki. I też nie jestem zadowolona z tych wszystkich eieżowców, które wokół niego powstały. Nie jestem fanką wieżowców. Ani mieszkać bym tam nie chciała, ani pracować. Co do nastawienia to chyba też podzielam Twoje zdanie. Nie jestem optymistką i nie umiem sobie wmawiać rzeczy, w które nie wierzę.
OdpowiedzUsuńCo do wieżowców to zacytowałam tu fragment mojej książki. Jeśli zaś chodzi o moje własne nastawienie, to hmm nie jest jednoznaczne. Fakt, że tłumią PKiN, a będą jeszcze bardziej. Same jednak w sobie też mają coś w sobie, lubię widok z góry. Myślę, że mogłabym w takim pracować, nawet mieszkać, choć na pewno potrzebowałabym ucieczek z dużego miasta gdzieś w naturę i to jak najczęściej :).
UsuńTak ja też nie lubię sobie wmawiać, jakieś afirmacje, co do których nie jestem przekonana itp. niee.
witam Kochana💗
OdpowiedzUsuńznam aż za dobrze Warszawę, urodziłam się tu i mieszkam.. zmieniła się baaaardzo .. mieszkam w Śródmieściu, a konkretnie na Powiślu (mam 2 przystanki autobusowe do Centrum), mieszkam na 8 piętrze więc widoki mam obłędne na panoramę Stolicy i co jest najważniejsze dookoła mam parki, do 'Łazienek' 2 przystanki autobusowe, więc spacerkiem dotrzeć jest naprawdę milutko ;p .. a na tarasie widokowym byłam 2 razy w życiu 😊
czasem mam do dość hałasów wielkomiejskich, ale nie będę narzekała ..
kiedyś marzyłam o domku gdzieś pod miastem, ale kocham to moje miasto..
Kochana o zdrówko trzeba dbać, bo bez niego jest fatalnie.. zawsze byłam pesymistką ale z wiekiem zrozumiałam, że nic nie można w życiu przewidzieć, więc uczę się dystansu do wszystkiego, bo co ma być to będzie ;) .. zdjęcia świetne!
- pozdrawiam Cię najcieplej i ściskam mocno 😘🤗💗🌞🍀
No lokalizacji zamieszkania tylko pozazdrościć. Rozumiem, że wielkomiejskie hałasy mogą przytłaczać, zwłaszcza poetyckie dusze ;), ale miasta mają swoje uroki, możliwości, zapewniają anonimowość. A gdzieś na wieś, w przyrodę zawsze można od czasu do czasu uciekać :).
UsuńDystans też się staram trzymać podobny, co będzie, to będzie, ale nie nastawiam się, że na pewno będzie dobrze i wszystko się uda. Mój pesymizm to takie: pewnie się nie uda, ale trudno ;p
A ja sam nie wiem co myśleć o prawie przyciągania. Zdarzyło się w moim życiu kilka dziwnych sytuacji, które potwierdzałyby jego działanie. Np. lata temu chciałam mieć książkę kucharską na temat dań z makaronem. Poszłam do sklepu, a tam przy kasie, bez powodu dali mi właśnie taką książkę. Z drugiej strony afirmacje itp. nie działają u mnie jeśli chodzi np. o zdrowie. Co to za "Morda w dziurze"? To jest w Łazienkach? Jestem z Warszawy, ale nigdy tego nie widziałam.
OdpowiedzUsuńTo jest w Łazienkach, trzeba dobrze pochodzić i poszukać ;). Jeśli jesteś z Warszawy to jest misja dla Ciebie :D
UsuńU mnie nie działa pozytywne nastawienie, ale jeśli czegoś bardzo mocno pragnę to czasem też mi prawo przyciągania jakoś dziwnie zadziała ;)