Pomyliliśmy blogi? Czy to Pracownia Kotołaka? Nie, wszystko się zgadza, to R.A. Ciężka mój blog z książkami, filmami, ale także moim życiem i podróżami. Co więc tu robi ten uszyty przeze mnie słodziak? Czy to bóbr? Dlaczego do jasnej cholery ma on skrzydła? Co to ma wspólnego z Kampinoskim Parkiem Narodowym? Czyżby tam żyły latające bobry?
O dziwo wszystko się wyjaśni, albo nie i uznacie, że jestem pojebana. Na szczęście nie tylko ja. Wszystko bowiem zaczęło się od mojej kochanej bratniej duszyczki...
Tak się czochra bobra.
Historia Bobra
AI teraz daje dużo ciekawych możliwości. Pozwala nam tworzyć muzykę, zaśpiewa za nas dowolny tekst. Nawet nie trzeba tekstu pisać, czasem wystarczy definicja z Wikipedii. Przez jakiś czas na Tik-Toku pojawiały się utwory o dzwonach, śmigłach, skałach. W pewnym momencie pojawił się bóbr, ale nie to urocze zwierzątko tylko de Havilland Canada DHC-2 Beaver. Jak tu nie nazwać taki samolot latającym bobrem?
Konto na Tik-Toku już nie istnieje, ale bober niedawno wylądował na YouTubie, więc mogę się z Wami podzielić, abyście lepiej to wszystko zrozumieli.
Scena z filmu Kampinoszczanki:
- Zajebisty ten skrzydlaty bober. Mam ochotę, takiego uszyć. - O chcę! Ile chcesz za takiego bobra? - Jak pomożesz mi z książką, zrobię Ci pluszowego skrzydlatego bobra.
Wszystko miało być tylko żartem, ale umowa została zawarta w chwili, kiedy do Łomianek (uroczego miasteczka koło Kampinoskiego Parku Narodowego) zabrałam ze sobą gotowe dzieło. Tak oto zyskałam najlepszego pomocnika do pracy nad książką. Tylko dzięki niemu kolejna część Seksty - Szeptyma. Niedługo się ukaże. Z tego miejsca, więc dziękuję mojemu Patoksymoronowi ;).
Łomianki. Kampinoski Park Narodowy
Nie będziemy się tu jednak skupiać tylko na pluszowych bobrach, choć one jeszcze do nas wrócą. W dzisiejszym poście chciałbym Wam opowiedzieć o mojej wycieczce, która odbyła się w maju. Praktycznie zaraz po moim powrocie znad morza.
Zrobiło się ciepło, więc ciągnęło mnie ku przyrodzie, na spacery, do lasów. Wybór padł na Kampinoski Park Narodowy. Nocleg znaleźliśmy właśnie w Łomiankach, skąd można było udać się na wspaniałe spacery.
Zaskoczyło mnie, że w łazience była sauna. Co prawda dodatkowo płatna. No i widok pająków w środku skutecznie zniechęcił mnie do skorzystania.
- Żeby skorzystać, trzeba zadzwonić do właściciela.
- To, co dzwonimy o 3 w nocy?
No dobrze, aż tacy złośliwi nie jesteśmy. Były ciekawsze rzeczy do roboty niż sauna o 3 nad ranem.
Ciekawsze trasy można pokonać po drewnianych kładkach, żeby nie niszczyć przyrody.
Po drodze znajdziemy kilka tablic informacyjnych. W tych piaskach chowają się dzikie lwy, więc lepiej nie nadepnąć im na ogon. Poruszamy się tylko po wyznaczonej ścieżce.
A tutaj zimują nietoperze (a może to tak naprawdę latające bobry, tylko się nie przyjrzeli).
Schodzimy po schodkach w dół (nie schodzi się w górę, ale wejść spokojnie można).
Dalej już wędrujemy normalną ścieżką.
Dookoła tylko drzewa, ale jakie niezwykłe.
Chyba jakieś romantyczne spotkania drzew się tu odbywają. A może one tańczą?
Edit. Zapomniałam o tych zdjęciach, a to taki piękny dowód, że było to w maju :)
Na drugi dzień wzięliśmy bobra na spacer. Cały dzień bawiłam bobrem w lesie.
- Trochę dziwnie to brzmi
- Cicho.
- Tamte drzewa poskręcało, a te są jakieś powalone.
- Boberkowi się tutaj spodoba. Lądowanie samolotu.
Pozwoliliśmy mapce, by wyznaczyła nam ciekawą ścieżkę. Droga robiła się coraz to węższa, aż w końcu przed sobą mieliśmy tylko trawę i zagradzające wszytko gałęzie drzew. Więc najprawdopodobniej nie można było już tamtędy iść, mimo wyznaczonej na mapie trasy. Trzeba było poszukać lepszej aplikacji do takich wędrówek. Póki co zwycięża czeska darmowa mapa, choć bezbłędna też nie jest (mogę podać chętnym).
Nie zgubiliśmy się w lesie, spokojnie, mieliśmy przecież bobra jednosilnikowego wielozadaniowego o własnościach krótkiego startu.
Jeśli chodzi o moją książkę, to jeszcze trochę cierpliwości, ale twardo się wzięłam za dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Na pewno wcześniej ukaże się e-book.
Osoby, które jeszcze tego nie zrobiły, zachęcam do przeczytania Seksty. Warto ja również sobie odświeżyć przed sięgnięciem po kolejny tom :).
Tradycyjnie zapraszam również na nowy post w Pracowni Kotołaka. Tam bobra jeszcze nie ma, bo mam większe zaległości niż tutaj :P. A także zachęcam do przeglądania aktualnych ofert moich maskotek na OLX, Allegro, lub Vinted.
Zapraszam również do przesłuchania nowego albumy kolegi (tym razem poważniejsza muzyka i bez współudziału AI ;P)
Właściwie, to sprostuję pominiętą informację - AI niestety powinna w tej sprawie odpowiadać za współudział - w przestępstwie "Okładnictwa". Za bazę do przekazania w naciągany sposób tytułowej "Krawędzi Nadziei" posłużyła grafika wygenerowana na własnym sprzęcie (dla niewtajemniczonych - tak, można pewne rzeczy z tego obszaru robić lokalnie, bez wysyłania żądań przez internet) tj. karcie graficznej pewnego producenta kojarzącego się z zielonym kolorem. Wersja mobilna, z laptopa, więc o odpowiednio niższych parametrach od pełnoprawnej karty z komputerów stacjonarnych. Przejście ze skali szarości w obraz kolorowy uznałem za wygodniejsze do osiągnięcia w GIMPie niż poprzez dopracowany prompt/zapytanie (nadal dzieją się rzeczy niestworzone, choć coraz częściej AI generuje obrazy względnie zgodne z tym, co na obrazie chciałby ujrzeć użytkownik).
Kiepska nawigacja, jak ta która wyprowadziła w krzaki, o czym pisałam w poście :D. Nie no wszystko się zgadza, jesteśmy na dobrym szlaku, książka w końcu też :)
A ja tam się nie zdziwiłam, bo po przeczytaniu Seksty już wiem, że jesteś pozytywnie szalona w taki sposób, który uwielbiam :) I Ty wiesz, że ja czekam na tę drugą część prawie gryząc paznokcie do krwi ? :)
Matko, jak ja kocham letnie posty w listopadzie! Pojebana nie jesteś, kreatywna - na pewno. Myślałam, że pomyliłam blogi, ale w sumie fajnie, że tutaj jest ten bóbr ze skrzydełkami. :) Cudne drzewa i konwalie, wspaniałe fotki! I poza tym, co przeczytałam - jeansy czy spodnie w kwiaty masz boskie i w ogóle świetnie wyglądasz, usciski!
Tak.
OdpowiedzUsuńJako opiekun, potwierdzam.
UsuńPilnuj, żeby bober za dużo przy komputerze nie siedział i wyprowadzaj go na spacery
UsuńWłaściwie, to sprostuję pominiętą informację - AI niestety powinna w tej sprawie odpowiadać za współudział - w przestępstwie "Okładnictwa". Za bazę do przekazania w naciągany sposób tytułowej "Krawędzi Nadziei" posłużyła grafika wygenerowana na własnym sprzęcie (dla niewtajemniczonych - tak, można pewne rzeczy z tego obszaru robić lokalnie, bez wysyłania żądań przez internet) tj. karcie graficznej pewnego producenta kojarzącego się z zielonym kolorem. Wersja mobilna, z laptopa, więc o odpowiednio niższych parametrach od pełnoprawnej karty z komputerów stacjonarnych. Przejście ze skali szarości w obraz kolorowy uznałem za wygodniejsze do osiągnięcia w GIMPie niż poprzez dopracowany prompt/zapytanie (nadal dzieją się rzeczy niestworzone, choć coraz częściej AI generuje obrazy względnie zgodne z tym, co na obrazie chciałby ujrzeć użytkownik).
OdpowiedzUsuńOkładka, muzyka nadal w pełni Twoja. Druga sprawa, że też się trzeba pomęczyć, żeby AI coś porządnego wygenerowało ;p.
UsuńNo ja myślałam, że pomyliłam blogi :D
OdpowiedzUsuńTeraz trzeba na Pracownię ręcznie szytą książkę wrzucić i nikt się nie odnajdzie hihi
UsuńWitaj środkiem listopada
OdpowiedzUsuńI ja zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze trafiłam....
Już czekam na Twoją książkę
Pozdrawiam nadzieją na słońce
Kiepska nawigacja, jak ta która wyprowadziła w krzaki, o czym pisałam w poście :D.
UsuńNie no wszystko się zgadza, jesteśmy na dobrym szlaku, książka w końcu też :)
A ja się nie zdziwiłam, bo jesteś odlotową dziewczyną !
OdpowiedzUsuńKampinos bardzo mi się podoba!
Taką odlotową jak bober? :D
UsuńPotrafisz zaskoczyć kochana. Trzymam kciuki za książkę.
OdpowiedzUsuńDziekuję :)
UsuńHahaha, pająki w saunie :D
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się jak we Włoszech w łazience odkryłam skorpiona xD
Ciekawa jestem Twojej książki
Pozdrawiam serdecznie
Niektóre stworzonka też mają ochotę skorzystać, nie możemy im zabraniać :)
UsuńMiło popatrzeć na wiosnę jesienią :)
OdpowiedzUsuńBóbr cudowny!!!!
A ja tam się nie zdziwiłam, bo po przeczytaniu Seksty już wiem, że jesteś pozytywnie szalona w taki sposób, który uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńI Ty wiesz, że ja czekam na tę drugą część prawie gryząc paznokcie do krwi ? :)
Matko, jak ja kocham letnie posty w listopadzie! Pojebana nie jesteś, kreatywna - na pewno. Myślałam, że pomyliłam blogi, ale w sumie fajnie, że tutaj jest ten bóbr ze skrzydełkami. :) Cudne drzewa i konwalie, wspaniałe fotki!
OdpowiedzUsuńI poza tym, co przeczytałam - jeansy czy spodnie w kwiaty masz boskie i w ogóle świetnie wyglądasz, usciski!
Świetny ten bober!😊 Twoje fajne pluszaki mogę oglądać na obu blogach 😀
OdpowiedzUsuń