<cz.1>, <cz.2.>, <cz.3.>, <cz.4>, <cz.5 i 6>
Czas zakończyć zaległą serię i pożegnać się ze Szczecinem. A zakończymy ją mrocznie...
Paprykarz popsuł cały klimat, ale musiał się tu znaleźć :P. Zacznę nietypowo, bo od książki, za którą i za paprykarz również serdecznie dziękuję chłopakowi mojej siostry. Dostałam na święta, więc jak widzicie, historia miłosna zakończyła się szczęśliwie :). Trudno tak natomiast mówić o historii z książki...
Max Czornyj "Rzeźnik"
Zmyślonych opowieści o seryjnych mordercach jest wiele, każda z nich na pewno brutalna i okrutna, lecz czasem te najgorsze scenariusze pisze samo życie. 3 listopada 1952 r. w Szczecinie Józef Cyppek został skazany na śmierć za bestialskie morderstwo. Nie okazał skruchy, przyznał się do wszystkiego, jednak jego zbrodnie znacznie przekraczały to, o co został oskarżony.
O Cyppku krążyło wiele legend. Do tej pory ciężko stwierdzić ilu ludzi tak naprawdę zamordował, co z nimi zrobił i kto z nim współpracował. Autor podjął się niełatwego zadania. Postanowił nie tylko zebrać jak najwięcej informacji o tej postaci, ale także się w nią wcielić.
Na początku podchodziłam do książki trochę sceptycznie. Jeśli autor zdecydował się przedstawić prawdę, mógł napisać reportaż. Jak zapewnia we wstępie, przygotował się do napisania tej książki. Zamieścił w niej wiele tekstów źródłowych, zacytował wypowiedzi, skrócił ją na tyle, by pisać tylko o tym, co wydarzyło się naprawdę lub najprawdopodobniej mogło się wydarzyć. Mimo to przyjął formę zmyślonego pamiętnika.
Mimo iż forma łatwiejsza w odbiorze, na początku czytało się trudno. Głównie przez skoki w czasie. Poznajemy trochę historii z przeszłości bohatera, za chwile mamy fragment z jego aresztowania, tajemnicze opisy znalezionych zwłok. Zabieg miał najprawdopodobniej budować napięcie, jednak był trochę denerwujący. Na szczęście dalej jest wszystko bardziej poukładane i choć nadal występują skoki, można się w nich łatwo odnaleźć.
Fabuła jest brutalna, nieprzyjemna i budzi tym większy niesmak kiedy ma się świadomość, że zdarzyła się naprawdę i to w naszym kraju.
Niektórzy pewnie słyszeli coś o Rzeźniku z Niebuszewa. Nie będę psuła zabawy tym, którzy go nie znają, opisując, co zrobił. Za to tym którzy już o nim słyszeli, również chcę polecić tę książkę. Pozwala ona nie tylko poznać te okropne zbrodnie, ale także próbuje zagłębić się w ich przyczynę.
Przechodziłam
niedaleko mieszkania, w którym już dziś nikt nie mieszka. Może i
dobrze, niektóre miejsca przesiąknięte są złą energią. Miałam się o tym
przekonać... Ale po kolei.
Będąc na Wyspie Jaskółczej i podziwiając ruiny Wenecji Szczycińskiej, dostrzegłam z daleka zarys wieży. Też jakaś zrujnowana, a że ja lubię takie klimaty, to z głowy mi wyjść nie chciała, musiałam do niej dotrzeć. Wyruszyłam więc w drogę na Pomorzany!
Wieża,
którą wypatrzyłam okazała się być starą wieżą węglową. Niestety stała
na terenie prywatnym i słabo była widoczna. Liczyłam, że da się do niej
podejść z drugiej strony. Niestety też kiepsko. Już znalazłam widok w
miarę dogodny na zdjęcie kiedy jakaś pani uprzedziła mnie, że nie wolno
tu fotografować, ale od drugiej strony można.
No kurcze, trzeba wrócić. Dla tych, którzy by się wybierali, podam ulice. Na Kokosową nie wejdziemy, bo teren prywatny, ale można przejść się Nadbrzeżną i pięknie po drugiej stronie wody zobaczymy taki widok:
Aż żal, że nie można jej zwiedzić, ale dobrze, że na zakazane nie wlazłam, bo nawet gdy byłam po drugiej stronie rzeki, jakiś pies uparcie na mnie szczekał :P.
W każdym razie pobłądziłam przy tej mojej zachciance, bo dowiedzieć się, że byłam w dobrym miejscu :)
Głównym
planem dnia była jednak inna wieża, znajdująca się z drugiej strony
miasta :P. Cóż, wsiadam w tramwaj (nieco inny niż te w centrum) i jazda
wzdłuż Odry.
Po drodze miałam piękny widok na Stocznię Szczecińską. Niestety zdjęć z tramwaju nie zrobiłam ale jak dziecko gapiłam się z otwartą buzią na te wielkie dźwigi.
Moim punktem docelowym była Wieża Gocławska
(dawniej Wieża Bismarcka). Oczywiście zaszłam tam od d... strony.
Przechodząc pod mostkiem na zdjęciu i przedzierając się przez jakieś
chaszcze no bo tak chciałam (Nie przyznam się, że znowu się zgubiłam, bo to już trochę siara). Jacyś
chłopcy ostrzegli mnie, że tędy będzie trudno, bo trzeba się wspinać...
Biedne dzieci z pomorza nie wiedzą, czym są góry. Wieża znajdowała się na
lekkim wzniesieniu to fakt, ale nawet się nie zmachałam :P.
Właściwie to ludzie idący prawidłową ścieżką wychodzili jakby z tyłu wieży, więc nie wiem która strona jest dobra xD.
Wieża jest jedną z wielu sławiących Ottona von Bismarcka. Teraz jej nazwa została zmieniona, niestety nie jest udostępniona do zwiedzania.
Miała być ciemniejsza strona Szczecina, więc oto ciekawostka. Właśnie tutaj odbyła się pierwsza w Polsce czarna msza...
Uroczysko Kupały — piękny pagórkowaty obszar leśny. Nic tylko spacerować. Właśnie tego chciałam ostatniego dnia w Szczecinie — wyciszenia. Była pełnia, w sierpniu księżyc pojawił się już koło 14. Magiczne miejsce, magiczna chwila. Dopadła mnie jakaś nostalgia...
Po 7 dniach pobytu dopiero uświadomiłam sobie, że jestem tutaj właściwie sama. Może to śmieszne, kiedy miałam już wracać, zrobiło mi się z tego powodu dziwnie smutno. Rozmyślałam też o potrzebie zmiany o tym, że chcę być bardziej towarzyska, chcę pokonać fobię.
Pisałam, że niektóre miejsca mają coś w sobie. Może zawsze, może tylko w
odpowiednim czasie. Od tego spaceru w każdą pełnię (licząc także tę, która nastąpiła parę dni temu) przydarza mi się coś nieprzyjemnego.
Wjechanie w sarnę, popsuta zmywarka, wyciek gazu w mieszkaniu, zła
wiadomość, choroba. Tak co miesiąc. Może zbieg okoliczności, może się
doszukuję, a może coś na siebie ściągnęłam... Niechcący. Myślałam, że w
styczniu się oczyściłam, jest łagodniej, ale nadal jakoś dziwnie.
A teraz rozwalam całą mroczną atmosferę, którą udało mi się zbudować wklejając zdjęcie dla stópkarzy xD (ostatnio tego typu fotka podbiła mi wyświetlenia na insta — zboczeńcy!)
Otóż ostatnie chwile w Szczecinie (nie licząc porannego biegania na pociąg) spędziłam na plaży. W końcu byłam prawie nad morzem! Na wyspie Grodzkiej jest mała plaża, a że pogoda nawet dopisywała (w kurtce dało się wysiedzieć wieczorem), to sobie spokojnie odpoczęłam, słuchając występów muzycznych.
Dorwałam leżaczek ha. Nad morzem pewnie płatne takie luksusy :P.
I czekałam, aż się ściemni, by powiedzieć Szczecinowi — żegnam, a może do zobaczenia...
Rano byłam jeszcze świadkiem najczulszego, najromantyczniejszego pożegnania pod słońcem. Miłość jest piękna, a pożegnanie na szczęście nie było na długo. Chłopak siostry już dwa razy nas odwiedził i niedługo zawita po raz trzeci :).
Trzymajmy kciuki za ich szczęście! <3
PS Edytowałam post z podsumowaniem roku, bo zapomniałam o jednej wycieczce :)
PS2 Zapraszam również do Pracowni Kotołaka i przypominam o możliwości zakupienia maskotek i książki na OLX i Vinted.
Poprzednie: <cz.1>, <cz.2.>, <cz.3.>, <cz.4>, <cz.5 i 6>
Pomorzany są super, w końcu stamtąd pochodzi jedna z moich Byłych, z którą mimo że "Była" nadal się kumplujemy, a także kilkoro innych sensownych osób z tej właśnie dzielnicy...
OdpowiedzUsuńza to "ciemna strona Szczecina" kojarzy mi się z przygodą, którą miała właśnie wspomniana Była, do tego przygoda miała miejsce w jasny, biały dzień w centrum miasta... otóż owa Była pojechała na kilka dni do swojej rodziny, a gdy wybrała się do owego centrum, nagle została napadnięta, wręcz na środku ulicy i straciła obrączkę /dobrze, że chociaż tylko to/... atak był nagły, z zaskoczenia, nic nie można było zrobić, sytuacja dynamiczna, znikąd pomocy, chyba sam na Jej miejscu miałbym duży kłopot, jak sobie z tą sytuacją poradzić, mimo że "trochę się ćwiczyło to i owo"...
p.jzns :)
Fajnie, że masz taki dobry i zdrowy kontakt z byłą :). Sytuacja nie fajna. Mnie na szczęście nic takie w Szczecinie nie spotkało, choć włóczyłam się po różnych miejscach samotnie. Hah może właśnie, dlatego że w centrum zbyt często nie byłam xD. Tłumy ludzi mnie przytłaczają.
UsuńMożna mieć opanowaną sztukę samoobrony ale zwykle nie chodzisz po mieście gotowym w każdej chwili na atak. Z zaskoczenia ciężko cokolwiek zrobić. Dobrze, że dziewczynie nic się nie stało.
Wycieczka nie na 6 a na 7 :D
OdpowiedzUsuńI trochę na 666 :P
UsuńJa też tak wędruję (no bo przecież się nie gubię )😉
OdpowiedzUsuńNiektórzy po prostu idąc gdzieś lubią też zwiedzić całą okolicę ;)
UsuńCzłowiek nawet nie wiele ile miejsc ma swoją mroczna historie
OdpowiedzUsuńA to też prawda. Dużo na świecie było i jest złych ludzi, którzy rozsiewają swoją negatywną energię.
UsuńPoczułam strach na ciele.
OdpowiedzUsuńCo szczególnie Cię przeraziło?
UsuńNiebuszewo a Skolwin to chyba najbardziej podejrzane i niebezpieczne części Szczecina. Na wieży Bismarcka nie byłam, ale ciekawi mnie to miejsce. Pomorzany jak Pomorzany, dużo studentów tam wynajmuje mieszkania xD. Trafiłam tam na fajnego lekarza okulistę jak miałam 16 lat. Wspominam go do dzisiaj. Na wyspie Grodzkiej też nie byłam. Za to na Łasztowni mi się podoba. ;) Co do książki to raczej po nią nie sięgnę, bo mi horrorem pachnie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie chodziłam tropami tych podejrzanych miejsc. Czasem lepiej czytać książki po przyjeździe do domu :P. Wieża ładnie wygląda, okolica fajna do spacerów (tylko nie w czasie pełni!) ale szkoda, że do środka nie można wejść. Więc to taka wycieczka na 5 min xD.
UsuńJak nie lubisz historii o seryjnych mordercach to nie polecam książki :)
Interesujący artykuł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Liczę też czasem na parę słów więcej do dyskusji :)
UsuńNoooo jaki mroczny klimacik. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za ich szczęscie. :)
Połączyłam klimaty mroczny z romantycznym :D plus plażowanie w kurtce cały Szczecin albo cała ja xD
UsuńJakie mroczne historie :O Może to tylko seria niefortunnych zdarzeń, aczkolwiek kto wie - przyciągnąć coś złego można łatwo...tak myślę...
OdpowiedzUsuńUroczysko Kupały wyglądała tak ładnie i niewinne...
a tak wgl nie byłam nigdy w Szczecinie :D
Myślę, że nie jest to sprawka samego Uroczyska. W końcu ciągle kręci się tam dużo ludzi ale pory i mojego nastawienia tego dnia.
UsuńAle to luźne przemyślenia, mógł to być również czysty przypadek, choć nie lubię wierzyć w przypadki :)
Masz rację ;) też za bardzo nie wierzę w przypadki, bo prędzej, czy później okazuje się, że pewne elementy do siebie pasują i właśnie tak miało być ;)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś rozwikłam tę zagadkę w pełni. Może właśnie w czasie pełni :)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńTen paprykarz <3 Zdjęcie jak dla mnie urocze :D
Książki nie znam, ale bardzo chętnie ją poznam. Ja tam lubię takie klimaty, nie tylko w literaturze ale w filmie i grach również. Horror to moja specjalność :D Niektóre miejsca mają coś w sobie, niezaprzeczalnie. Wierzę w ich siłę i w to, że jesteśmy podatni na różne, nie do końca wytłumaczalne rzeczy/sytuacje. Zrobiło się naprawdę mroczno. Może te dziwne zdarzenia to tylko zbieg okoliczności? Kto wie, może wszystko zależy od tego w co wierzymy. Ja też w swoim życiu miałam równie dziwne sytuacje, które ciężko tak po prostu wytłumaczyć, mogły być zbiegiem okoliczności, chodź ja w to nie wierzę. Wspaniały wpis kochana!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziwnych sytuacji i u mnie sporo się zdarzyło. Zawsze lubię szukać wyjaśnień :). Choć też nie wszystko zupełnie na serio biorę. Zapomniałam napisać w poście jak żartowałam z mężem, ze odczynię urok jedząc ten paprykarz :D.
UsuńTwórczość tego autora mnie nie kusi, bo wrzuciłam go do worka "carteropodobnych". Też wychodzę z założenia, że jeśli na faktach, to nie trzeba ubarwiania, wystarczy reportaż.
OdpowiedzUsuńA co do Szczecina, mogę się tylko powtórzyć, że wielkie zazdro :)
Ja mam takie mieszane uczucia, bo w formie pamiętnika lepiej się czytało niż niektóre reportaże ale trochę to mi się też kojarzy z brakiem szacunku. Może tej osoby już nie ma, może była jaka była ale zgadywanie jak mogła myśleć, jest takie... No wiesz.
UsuńA mnie się trochę kojarzy z próbą lansu na danej historii. Tak jakby potrzebowała "podkręcenia", żeby lepiej się sprzedała. Nie twierdzę, że każdy twórca tak robi, ale czy nie znajdzie się jeden, dwóch lub więcej? Idealnym przykładem jest dla mnie "Dziewczyna z sąsiedztwa". Ketchuma. Po co było to jeszcze bardziej "brutalnić", dodawać "smaczki"? Chyba tylko po to, żeby... nieco płytkie osóbki polecały sobie ten tytuł z tekstem "rozkręca się od połowy". Historia na faktach :/
UsuńDo tego też można różnie podejść. Książkę pisze się po to, żeby się sprzedawała. To nie jest książka historyczna, naukowa, jest po prostu oparta na faktach, więc dla rozrywki. Autor ma prawo inspirować się autentycznymi wydarzeniami i napisać coś, co po prostu będzie się dobrze czytało. Tutaj jednak autor wręcz unika hasła inspiracja. Twierdzi, że dokładnie wszystko zbadał, żeby napisać jak najwięcej prawdy. Nie wiem, czy w Dziewczynie z sąsiedztwa też coś takiego występuje, nie czytałam.
UsuńRzeźnik pozostawia dużo pytań typu: ile ten autor w końcu podkręcił, zwłaszcza że czytając informacje w necie wychodzi, że historia tej postaci nie jest do końca odkryta.
Jakbym najpierw przeczytała książkę, to w życiu bym na spacer nie poszła 😜 a tak i park był ładny i jeziorko i wieża. Myślałam o tych złych miejscach i o tym, że się coś do ciebie przykleiło. Miałam kilka razy w życiu takie uczucie, że owiewa mnie energia: czasem dobra i to aż łaskotało, ale były i takie, że czułam się jak oblepiona pajęczynami. Samo nie przejdzie. Ja akurat nie wierzę w magiczne rytuały, świeczki, nitki. Mi pomaga spowiedź i modlitwa. A w takich niby drobnych, ale irytujących rzeczach - szczególnie do Anioła Stróża. Jak już mamy ochroniarzy na pełen etat, to niech się chłopaki wykażą 😉
OdpowiedzUsuńI Rox, z fobią społeczną czy nie i tak jesteś super. Masz rodzinę z którą jesteś blisko, masz przyjaciół, masz nawet takie blogowe świry jak my. Nie łam się przez siłę. Wiele osób wcale nie oznacza dobrych jakościowo relacji. Czasem wystarczą 2 osoby, a to tak, jakby się miało cały świat ❤️ ściskam mocno!
Wieża akurat niezwiązana z książką ale ma i swoją mroczną historię, niestety nie do końca znaną. Tak medytacja i modlitwa przynoszą więcej pozytywnych skutków z niż rytuały. Taże wierzę w opiekuńcze anioły wokół nas a przynajmniej czuję ich obecność. Jednak to wydarzenie zapewne chciało mi przekazać. Przynajmniej mam takie wrażenie. Dlatego też jeszcze gdzieś tam daje o sobie znać.
UsuńDziękuję za te ciepłe słowa <3. Naprawdę wiele dla mnie znaczą.
Takie miejsca, gdzie wydarzyło się coś strasznego budzą we mnie niepokój, właśnie przez tą złą energię. Mimo wszystko na Twoich zdjęciach Szczecin zachwyca, ale książka chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Te miejsca mogą być piękne, ale ludzkie zło potrafi wiele zniszczyć.
UsuńRównież serdecznie pozdrawiam :*
Czytałam dwie książki Maxa Czornyja :) " Miłość i Wojna" oraz " Córka nazisty" wywarły na mnie mega wrażenie :) Świetna relacja ze Szczecina :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Też oparte na prawdziwych wydarzeniach, czy to już całkowita fikcja literacka? Może sięgnę po coś jeszcze tego autora jak będę miała okazję :). Ogółem pisze bardzo dobrze.
UsuńMyślę, że " Córka nazisty" jest oparta na faktach autentycznych ale głowy za to nie daję :) Musiałabym poczytać na internecie :) Wiesz on napisał też ostatnio " Bestia z Buchenwaldu", " Kat z Pałaszowa" te na pewno są oparte na faktach. W dodatku napisał też " Sanatorium Zagłada" ale jeszcze jej nie czytałam.
UsuńBędę musiała się zainteresować :). Oczywiście te nieoparte na faktach również mogą być ciekawe :)
UsuńSzkoda że ta wieża nie jest udostępniona, na zwiedzanie.
OdpowiedzUsuńCzytałam „Rzeźnika”, dla mnie to „za mocna powieść”, nie mogłam po niej przez kilka tygodni jeść mięsa...
Zresztą książki, tego autora, są dla mnie za mocne...
Pozdrawiam
Najmocniejsze w tej ksiązce jest to, że nie jest ona wymysłem autora. Psychopaci żyją na tym świecie. Chociaż były też momenty gdy współczułam Rzeźnikowi. Książka pięknie pokazuje jak wojna może wpłynąć na człowieka...
UsuńMam nadzieję, że te dziwne i niezbyt przyjemne zdarzenia w pełnie odejdą w niebyt. Relacja z wyprawy jak zwykle ciekawa,a co do książki, czytałam kilka tytułów spod pióra tego autora, lecz z omawianą przez Ciebie publikacją akurat nie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę polecam ale i ostrzegam mocna, nieprzyjemna, teorzy mieszane uczucia w głowie.
UsuńTeż mam nadzieję, że los sie odmieni ale czasem mam wrażenie, że ogółem dla wszystkih coraz gorsze czasy nadchodzą i wszystko się robi takie pesymistyczne.
Niestety, nie jest za wesoło, ale staram się czasem łapać tzw. drobnych przyjemności.
UsuńDobre podejście :)
UsuńCo do Czornyja, to czytałam za to kilka innych książek jego autorstwa.
UsuńCo czytałaś i jak Ci podeszło?
UsuńMiędzy innymi kilka tomów z serii o Deryle i to mi się najbardziej podobało, lecz nie wszystkie części jednakowo z tych, które przeczytałam. Niektóre niestety były słabsze, ale wszystkie mocne pod kątem drastycznych scen. Taki autor ma styl, choć o ile mnie pamięć nie myli, to teraz spróbuje też swoich sił w temacie literatury dziecięcej. Ciekawa jestem, jak mu to wyjdzie.
UsuńNo to niezła zmiana. Byle by się tylko nie zapomniał w trakcie pisania :P
UsuńTo ma być książka o młodym Eryczku Deryle.
UsuńNie wiem czy dobrze łączyć postać z drastycznej książki z literaturą dla dzieci xD
UsuńTeż nie jestem do końca przekonana. Lepiej byłoby stworzyć zupełnie nową postać. O ile dorosły może przez to z ciekawości sięgnąć po taką książkę, to potem może pojawić się ryzyko trudnej rozmowy z dzieckiem, które po przeczytaniu publikacji ze swojej grupy odbiorców zapyta o przygody dorosłego Eryka :)
UsuńAlbo samo znajdzie i sięgnie po dalsze części swojej ulubionej książeczki xD, chociaż śledzę różne książkarskie grupy i trafiłam parę razy na grupy wiekowe 9-12 lat gdzie książkary się chwaliły przeczytanymi erotykami i jakie to nie są dorosłe... Także dorośli czasem cieszą się, że dziecko czyta, nie patrząc co...
UsuńHistoria miejsce nadaje im duszę... w tym wypadku jej ciemną stronę. Książki nie mam ochoty przeczytać, ale napisałaś dobrą, sugestywną recenzję.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Książka nie dla wszystkich niestety długo zostaje w pamięci...
UsuńŻycie potrafi pisać najczarniejsze scenariusze...
UsuńNiestety to prawda, czasem chciałabym, żeby niektóre historie okazały się po prostu zmyślone...
UsuńDlatego, jak mam ochotę poczuć ciarki na plecach podczas czytania, zawsze sięgam po fikcyjne historie. Taka "ciemna" literatura faktu jest nie na moje nerwy.
UsuńCałkowicie rozumiem :)
UsuńWybacz, ale muszę zapytać: lubisz ten słynny paprykarz? xD
UsuńPierwszy raz go jadłam i... Musiałam go doprawić, żeby jakoś smakował xD
UsuńCzytałam jedną książkę Maxa Czornyja też o prawdziwym mordercy i zrobiła na mnie wielkie wrażenie. "Rzeźnika" też zamierzam poznać 🙂
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam Twoją opinię :)
UsuńNie taka zła ta ciemna strona miasta. Tylko trochę niewyremontowana. A niektóre obiekty bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby zbiegi okoliczności się skończyły, bo to były właśnie one. Nie wierzę w nic innego! Trzymam kciuki:)))
Ciemna strona bardziej przez historię miejsc. Bo niewyremontowane miejsca czy wręcz ruiny to ja przecież uwielbiam :). Ale tak to jest jak się włóczy byle gdzie można różne rzeczy do siebie przyciągnąć :)
UsuńPo przeczytaniu, mój apetyt na wiosenne wycieczki rośnie !!!
OdpowiedzUsuńOj tak. Ja już muszę gdzieś pojechać, bo tyle się w domu nasiedziałam, że ostatnia wizyta u dentysty wydała mi się podniecająca xD
UsuńZazdroszcze twojej siostrze i.chlopakowi - mlodzi zakochani z apetytem na zycie. Paprykarz zawsze mniaaam :) Ciekawy i mroczny Szczecin, a nad rzeznikiem sie zastanowie. Trzymaj sie cieplutko Kochana
OdpowiedzUsuńAż miło na nich popatrzeć :). Jeśli lubisz mocniejsze historie to Rzeźnika polecam. A ze Szczecinem czas się pożegnać i pomyśleć o innym miejscu do zwiedzenia :).
UsuńUściski :*
Mnie takie miejsca, w których coś się wydarzyło często przerażają. Znów zachęciłaś mnie do jakiejś wycieczki, dawno już nigdzie nie byłam. A co do książki to mam ją w planach. Ogólnie to mam w planach poznanie w końcu twórczości autora, bo już słyszałam tyle dobrego, że muszę się w końcu sama przekonać jak to jest. :D
OdpowiedzUsuńJa też dawno nie ruszałam się z domu. Szczecin to wspomnienia z sierpnia. Już się trochę zasiedziałam :). Każde miejsce ma swoją historię i czasem warto ją odkryć.
UsuńJa chętnie sprawdzę inne książki tego autora :)
Czytałam jedną książkę Maxa Czornyja i niestety nie przypadła mi do gustu, być może Rzeźnik by mi się spodobał, ale postanowiłam odsapnąc od strasznych historii 😉 Co do zdjęć, są śliczne, ale ta druga wieże skradła moje serce, jest cudowna, warto dla takich miejsc szukać, a nawet się wspinać hehe.
OdpowiedzUsuńTaka wspinaczka. To ja się bardzie zmacham wchodząc codziennie na moje trzecie piętro :P. Ale wieża piękna, zgadzam się. Ma w sobie coś magicznego co nie?
UsuńWitaj już w marcu
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa pozostawione na moich stronkach.
Nie czytałam jeszcze książek Maxa Czornyja. Ale wszystko jeszcze przede mną.
A Szczecin zawsze mi bliski, chociaż dawno tam nie byłam.
Pozdrawiam nadzieją, która na przedwiośniu jest najpiękniejsza
Mi Szczecin daleki w kilometrach ale przez tą wycieczkę stał się bliski mojemu sercu, choć na pewno nie tak bardo jak siostrze :). Kto wie może kiedyś ją będę tam odwiedzać :)
Usuń