Dzień trzeci mojej wycieczki był naprawdę wyjątkowy. Poza zakochaniem się mojej siostry i chęcią zwiedzenia tego miasta ta podróż miała jeszcze dwa inne cele. Jednym z nich było spotkanie się na żywo z wyjątkową osobą, którą poznałam 10 lat temu...
Jako miejsce spotkania wybrałyśmy Staw Wędkarski niedaleko Jeziora Głębokiego. Jeśli ktoś wybiera się na kąpielisko, warto zajrzeć do lasu po drugiej stronie drogi na mały spacer. Zrobiłam tylko jedno zdjęcie, ale naprawdę było ładnie. Tyle że ja głowę miałam zajętą czymś innym.
Moja imienniczka ukazała mi się jako słodka dziewczyna, trochę trzęsąca się ze stresu na myśl o spotkaniu. Mimo iż ja zawsze jestem zestresowana, tym razem byłam spokojna i szczęśliwa. Prawdę powiedziawszy, nie sądziłam, że się spotkamy. Długi czas nie miałyśmy kontaktu, ale po kolei...
10 lat temu (ja dopiero co osiągnęłam pełnoletność), dużo siedziałam na internetowych forach, chatach i blogach (prowadziłam wtedy nieco inne niż teraz). Pewnego dnia poznałam młodszą dziewczynę. Miała wtedy 13 lat. Nie pamiętam już, jak dokładnie zaczęły się nasze rozmowy, ale jakoś się zaprzyjaźniłyśmy i w końcu ta dziewczynka zwierzyła mi się ze wszystkich swoich problemów, a nie były to błahe sprawy. Nie chcę tu ich szczegółowo opisywać z uwagi na jej prywatność.
Mogłam ją wspierać, pocieszać, wirtualnie przytulać, jednak w końcu miarka się przebrała i postanowiłam działać. Niestety, mimo iż nadeszła interwencja policji to niewiele dało. Są ludzie, których ciężko ruszyć. Są ludzie bezkarni na tym świecie. Patologia to nie tylko bieda i alkohol. Patologią bywa fanatyzm, a szczególnie krzywda fizyczna i psychiczna.
To
wcześniej zainspirowało mnie do napisania "Seksty". Co prawda moja
książka nie opowiada historii tej przyjaciółki. Jednak porusza część
motywów. Możliwe, że niektórzy zwrócili uwagę na nietypową dedykację, jaką zamieściłam na początku:
Pewnie większość z was pomyślała, że to po prostu tekścik z głupim poczuciem humoru. To był taki znak dla nas, że ta książka dedykowana jest jej rodzicom. Pewnie nigdy jej nie przeczytają.
Trochę wyjaśnię, o co chodzi ogółem w tej dedykacji. Uważam się za osobę tolerancyjną. Nie przeszkadza mi, w co ktoś wierzy, jak wygląda, co lubi. Wszystko jest dobrze, dopóki komuś innemu nie wyrządzamy krzywdy. Czasem jednak przerażają mnie dwa typy osób. Oczywiście je też akceptuję jeśli potrafią być w porządku wobec innych.
1. Osoby, które w nic nie wierzą. Nie chodzi mi o ateistów. Chodzi mi o osoby tak ciasno zamknięte w szarej swojej rzeczywistości, że nie potrafią kompletnie nic dostrzec. Nie widzą tej drobnej magii ukrytej w codzienności. Każdy to poznał już Jagodę z mojej książki, powinien się domyśleć, o co chodzi.
2. Drugi typ to przeciwieństwo poprzednich. Fanatycy, do których nie przemawiają żadne logiczne argumenty. Którzy potrafią krzywdzić innych, bo ich Bóg tak kazał. Nawet nie są w stanie się chwilę zastanowić, czy ich Bóg jest rzeczywiście tak okrutny...
- Jaki ty ketchup kupiłaś, nie widzisz, że tu jest narysowany diabeł? To nie chrześcijańskie, wyrzuć to natychmiast i idź do spowiedzi!
Śmiałyśmy się z tego jak głupie co chwilę, szkoda tylko, że to był śmiech na otarcie łez.
***
Tego dnia spacerowałyśmy po lesie. 9 godzin ciągłego, szybkiego marszu, w czasie którego mojej przyjaciółce buzia się nie zamykała. Opowiadała mi, co się wydarzyło przez ostatnie lata. Czasem mnie pocieszała tym, ile ułożyło. Czasem zasmuciła, bo widziałam, że przeszłość nie odpuszcza tak łatwo i niesie za sobą kolejne problemy, czasem rozbawiła, bo pomysłów ma tyle, że aż zazdroszczę.
Fakt od tylu rozmów i chodzenia aż mnie głowa rozbolała i byłam wykończona, ale bardzo dużo z tego wyniosłam. Można powiedzieć, że wyniosłam coś magicznego, ale o tym napiszę, wspominając nasze drugie spotkanie.
Otrzymałam też podziękowania. Za to co zrobiłam 10 lat temu. Ja wtedy byłam zła na siebie, myślałam, że ją zawiodłam, bo nie udało mi się sprawy doprowadzić do końca. A jednak po tylu latach ona staje przede mną i przytula mnie, mówiąc, że jest wdzięczna za moją odwagę...
***
Miałam zamiar opisać dwa dni w tym wpisie i uraczyć Was większą ilością zdjęć, ale musicie mi wybaczyć. Piszę ten tekst ze łzami w oczach i choć pewnie nie wszytko zrozumiecie, chcę Was tylko z tym zostawić.
Jeszcze jedna prośba, o której też wspominałam na końcu mojej książki:
Ciągle wiele drastycznych spraw zostaje niezgłoszonych, zatajonych, ale nigdy zapomnianych. Krzywda wyrządzona dziecku zostaje z nim do końca życia. Czasem dzieje się ona tam, gdzie najmniej się tego nie spodziewamy. Dlatego jedyne co możemy zrobić to słuchać dzieci i reagować.
Czuję się poruszona czytając Twój tekst kochana.
OdpowiedzUsuń🤗
UsuńO kurczę... Patrzę na tytuł, widzę Szczecin i już chcę sobie skakać radośnie, że miasto Szwai, szant i żaglowców, a tu taki temat... ciężki. Ciężki, bo dom i rodzina powinny być tymi schronieniami, gdzie człowiek ładuje baterie, a jednak często jest większym poligonem niż świat poza 4 ścianami. Diabelski keczup... Właśnie ściągnęłam twoją książkę z Empik Go. Mam rozgrzebane 2, ale ta jest 3 w kolejce. Nie wiem co dokładnie zrobiłaś te 10 lat wstecz, ale i tak jesteś dla mnie bohaterką: zareagowałaś! Wielu tego nie robi. Ściskam Was obie (bo myślę, że Twoja przyjaciółka też tu zagląda :))
OdpowiedzUsuńZajrzyj na poprzednie posty tam znajdziesz więcej Szczecina i pięknych w nim miejsc. Zresztą to jeszcze nie koniec moich wakacji. A o tym spotkaniu musiałam wspomnieć. Dziękuję serdecznie za zainteresowanie tematem i książką również. Ciebie także ściskam serdecznie 🤗
UsuńCzęsto za ścianami naszych mieszkań dzieją się tragedie. Dzieci nie mają odwagi, wstydzą się, nie wiedzą gdzie zgłosić itd .. I to są chore rodziny. Dobrze, że Twoja imienniczka była na tyle odważna, że zwierzyła się Tobie, a Ty pomogłaś. Jesteś osobą godną podziwu. Twoja imienniczka doceniła, a ja wnioskuję, że jesteś wrażliwą, dobrą osobą. Pozdrawiam :) Dobrego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńNiestety ciągle wiele zła dzieje się za drzwiami róznych domów... Często także tych, które z pozoru wygladają na porzadne a ich mieszkańcy chodzą uśmiechnięci.
UsuńTo prawda.
UsuńNajgorsze, że nie zawsze da się pomóc...
UsuńPomogłaś tej dziewczynce, zrobiłaś coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńCzęsto czuję że moglam zrobić coś więcej
UsuńNajważniejsze, że udało sie coś zrobić, a z tego co piszesz - udało się.
OdpowiedzUsuńDałam jej wsparcie, troche pomogłam ale wszystkiego niestety nie dało się zalatwić.
UsuńSuper wpis, zwłaszcza o osobach, które Cię przerażają :) Mam podobnie, jak Ty :)
OdpowiedzUsuńCiszę się, że Ci się podoba :)
UsuńBardzo wzruszający post kochana. Ty nikogo nie zawiodłaś, choć sama pewnie miałabym takie myśli. Ty byłaś od początku jej darem, a ona twoim. Uśmiecham się na myśl o Was, jej nawet nie widziałam, a jakbym już ją polubiła. hehe Miło mi przeczytać, co zainspirowało Ci do napisania książki, ona mi się czasami przypomina, nie jest to książka, którą się zapomina!!! Ja doznałam sporej krzywdy jako dziecko i nadal to mnie prześladuje, zawsze będzie, walczę, choć nie jest to łatwe, ale walczę. Przepiękny z Ciebie człowiek, ja całym sercem życzę Ci, co najlepsze. Jesteś wyjątkowa i nie sprzeczać się z tym, a przyjąć proszę szczere słowa. :))) Przytulam sercem całym. :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana i walcz z całych sił. Nigdy się nie poddawaj. Jestem z Tobą całym serduszkiem. Mam nadzieję, że nie zraniła Cię moja książka. Miała uświadoamiać ludzi ale wiem, że może czasem ranić skrzywdzonych.
Usuńczyli Szczecin Trip miał jeszcze jeden aspekt, kto wie, czy nie ważniejszy, niż zwiedzenie nowego miasta przy okazji miłosnej wyprawy siostry...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
O tak dla mnie był to najważniejszy aspekt, choć wynikało z niego coś jeszcze.
UsuńWspaniała wycieczka, spotkanie i opis, bardzo wzruszająca historia. Ogromnie miło było przeczytać nawiązania do Seksty, bardzo często do niej wracam myślami 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję 🤗
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńByłam nad tym jeziorem ^^ Ja w ogóle uwielbiam wodę w każdej postaci. Rzeki, morza, jeziora- dla mnie wszystko jest piękne :) Historia opisana w poście... porusza. Nie każdego stać na taką odwagę by pomóc komuś innemu. Jesteś niesamowita i to wspaniałe mieć taką przyjaciółkę! Przyjaźń cenna jak skarb! Smutne jest to, jak wiele krzywd dzieje się w świecie którym żyjemy. Warto reagować na takie sprawy, pomóc komuś to najlepsze co człowiek może dać człowiekowi.
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja też uwielbiam wodę wszelkiego rodzaju :). Najbardziej w takich ustronnych miejsach. Poza plażą okolice Głębokiego takie są :).
UsuńTeż uważam, że warto reagować i staram sie to robić. Niesety wiele zła jest na świecie.
Uważam, że fanatyzm religijny to opętanie. -_- A już na pewno kompletna nieznajomość Boga.
OdpowiedzUsuńA Ty, moja droga, zostałaś dla tej dziewczyny aniołem stróżem.
Dokladnie. Poznałam w życiu dosłownie opętanych fanatyków religijnych...
UsuńOna moim też :)
Jestem wierząca, ale z fanatykami gadać nie potrafię. ;D
UsuńBo bycie wierzącym a fanatykiem to dwie różne sprawy Kochana :).
UsuńPrzeczytałam Twój post z pewną dawką wzruszenia. Jesteś dobrą przyjaciółką, niekiedy rozmowa, przytulas, świadomość tego,że nie jesteśmy sami bardzo bardzo pomaga. Mam wrażenie,że w tym niesamowicie pędzącym do przodu świecie większość z nas czuje się pogubiona; marzy o tym , aby się zatrzymać a nie zawsze może . Masz rację,że wydarzenia z dzieciństwa mają na nas ogromny wpływ, to one są pierwszymi krokami do kształtowania człowieka na którego wyrastamy. Ważne, by mieć obok siebie dobrych, mądrych ludzi, którzy bedą takim pozytywnym kierunkowskazem.
OdpowiedzUsuń". Uważam się za osobę tolerancyjną. Nie przeszkadza mi, w co ktoś wierzy, jak wygląda, co lubi. Wszystko jest dobrze, dopóki komuś innemu nie wyrządzamy krzywdy. " - jeśli chodzi o ten cytat mam tak samo jak Ty . Też przeraża mnie fanatazym, takie zamknięcie na inne racje i na możliwość,że czasami ta moja prawda nie jest jedyną w świecie.
Cieplutko Cię pozdrawiam
Karo
Wszsycy potrzebujemy drugiego człowieka wsparcia i bliskosci. Chciałabym, żeby kazdy to otrzymał.
UsuńKażdy potrzebuje też akceptacji, ale krzywdy nie można tolerować.
W Szczecinie byłam raz w życiu, a mam tam szwagra, więc może pora go w końcu odwiedzić :p
OdpowiedzUsuńJest tam wiele pięknych miejsc. Może nad Głębokie też sie wybierzesz :)
UsuńBardzo mnie wzruszyły Twoje słowa. Współczuję Twojej koleżance ciężkich przeżyć...
OdpowiedzUsuńJa też... Ale jest silna i wiem, że da radę przezwycięzyć wszystkie przeciwnosci losu :)
UsuńZrobiłaś , co w danej chwili było najlepsze i za co sama Ci podziękowała.
OdpowiedzUsuńNie ma co gdybać... ale tak jak mówisz, trzeba odważnie na krzywdę reagować!
Trzeba i staram się to robić
Usuń..przepiękny post..wzruszający i poruszający do głębi ! ..jesteś wspaniałą i wyjątkową Osóbką, podziwiam Twoją odwagę Kochana ❤💗💙💖
OdpowiedzUsuń..dzieje się wiele zła, często za zamkniętymi drzwiami domów rodzinnych.. traumy z dzieciństwa prześladują mnie do dziś :( ..trzeba reagować, gdy komuś dzieje się krzywda, ja nie umiem przejść obojętnie obok..
- moc dobrych chwil każdego dnia :*
Dziękuję i mocno przytulam Kochana. Niech te traumy nigdy nie zabiorą prawdziwej Ciebie. Wrażliwej, czułej, dobrej dla świata i uzdolnionej poetki :).
UsuńTwój post wzruszył mnie do głębi. Cieszę się, że takowy powstał i dziękuję Ci za niego. Przeraża mnie jak wiele złego dzieje się na świecie, jak często to zło odbywa się niedaleko nas bądź w tym samym domu czy mieszkaniu w bloku.
OdpowiedzUsuńTrzeba głośno o tym mówić.
Pozdrawiam serdecznie
Dokładnie trzeba mówić o tym głośno i walczyć z tym. Dla Ciebie też serdeczne pozdrowienia :)
UsuńO kurcze ! Jesteś wielka ! Zapewne stało się tak jak miało stać, że wiele lat temu stanęłyście na swojej drodze. Wierzę w przeznaczenie oraz w to, że nic nie dzieje się przypadkowo. Dobrze się stało, że to akurat byłaś Ty. Podziwiam... Niesamowite spotkanie ! Na pewno była niepewność i dreszcz emocji. Pozdrawiam Cię serdecznie :))) Obu Wam życzę szczęścia i uważności !!!
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to nie był przypadek, ani to, że poznałyśmy się 10 lat temu ani to, że spotkałyśmy się teraz. O ile wcześniej ona potrzebował mnie, tak tera ja jej. Ale o tym jeszcze napiszę :)
UsuńCzasem mały gest może pomóc - a więc te pocieszenia i wirtualne przytulenia, które podarowałaś przyjaciółce, miały może większą wartość, niż gdybyś była na miejscu. Oczywiście, człowiek zawsze jest zły, jak nie może pomóc tak, jakby chciał, jak wydaje mu się, że powinien. To zrozumiałe. Ale jednak zareagowałaś. A to już ważne. I jak widzisz, dla przyjaciółki też się liczyło, tak, że nawet po latach pamięta i dziękuje... Niech jej się wiedzie jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńKliknęłam na tego linka z myślą, że przeczytam kolejną ciekawą relację ze Szczecina, a dostałam coś więcej. Dziękuję i pozdrawiam
Jak widać mój wyjazd to nie tylko zwiedzanie :). Cieszę się ogromnie z tego spotkania, które miało wpływ teraz i na moje życie. To nie koniec jednak niespodzianek z mojego pobytu, tak blisko morza, choć ciągle nie nad morzem :)
UsuńSuper ze miała ( i ma )w Tobie wsparcie nawet jeśli tylko psychiczne . To daje dużo . Mi się udało kogoś odwieź od kroku samobójczego . Teraz ta osoba jest szczęśliwa i żyje pełnia zycia .
OdpowiedzUsuńBrawo kochana! Przytulam Cię serdecznie i dziękuję, że jesteś dla innych, że masz w sobie odwagę i siłę by pomagać.
UsuńStaram się bo warto . Ale też dlatego ze mojego przyjaciela nie udało mi się uratować . Gdyż nie wiedziałam ze chce to zrobić 😕
UsuńNiestety samobójstw jest bardzo dużo i nie każdemu da się pomóc. Przykro mi strasznie :(
UsuńCzasem niestety dom to tylko cztery ściany. A czasem cztery ściany z krat. To straszne, kiedy ci, którzy powinni zapewniać dzieciom poczucie bezpieczeństwa i miłość, dają tylko strach, gniew, a nierzadko i fizyczną krzywdę.
OdpowiedzUsuńNiestety ciągle jest wiele takich domów...
UsuńFakt, że w Parku Kasprowicza jest bajecznie. :)
OdpowiedzUsuńAle te okolice już się chyba do Parku Kasprowicza nie zaliczają :). O samym parku też jeszcze będzie, bo oczywiście się tam wybrałam.
UsuńZagłębiłam się w Twój wpis całą sobą i przeczytałam go w ogromnym skupieniu. Niesamowite jest to, że Ty wyciągnęłaś pomocną dłoń do całkowicie obcej Ci osoby, a czasami niektórzy nie potrafią wyciągnąć pomocnej dłoni w stronę osoby z bliskiego otoczenia: rodziny, znajomych, sąsiadów.
OdpowiedzUsuńNie umiem przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy. Jednak potrafię zrozumieć czemu nie każdy pomaga. Nie zawsze jest to łatwe. Potrzeba odwagi, mi też czasem jej brakuje, są momenty kiedy mogę zrobić więcej a nie potrafię.
UsuńSprawa pewnie mocno skomplikowana. Dobrze, żw ta dziewczyna trafiłana odpowiednią osobę i że miałaś tyle odwagi w sobie, aby jej pomóc lub przynajmniej się starać pomóc. Są ludzie, którzy nie chcą czyjejś pomocy. Miło, że się udało Wam spotkać w realu.
OdpowiedzUsuńTo też fakt. Wtedy myślę, że lepiej nie pomagać siłę mimo wszystko, bo tylko sami kopiemy pod sobą dołek i w końcu to my będziemy potrzebowali pomocy, żeby z niego wyjść. Ta dziewczyna potrzebowała pomocy i chciała, żeby jej pomóc. Chyba zrobiłam tyle ile wtedy mogłam.
UsuńBardzo lubię to miasto a mam niedaleko :) Nie znam tych miejsc, a wyglądają na warte zwiedzenia :D Widzę, że bierzesz udział w Advent Blog Calendar. Ja też się zapisałam: https://agnieszkajagusiak.pl/
OdpowiedzUsuńW Szczecinie jest wiele pięknych miejsc. To akurat wiążę się z piękną historią wyjątkowego spotkania. Tak biorę udział w kalendarzu :). Mam nadzieję, że uda mi się na bieżąco go uzupełniać :)
UsuńPost wyrażający dużo emocji, aż ciężko coś napisać i dodać.
OdpowiedzUsuńA książkę bardzo chętnie przeczytam, może nawet będzie na empik go bo ostatnio wykupiłam tam subskrybcje.
Niestety czasami ciężko sobie wyobrazić co dzieje się za ścianami w domu i przez jakie cierpienie ktoś musi przechodzić.
Dobrze, że dałaś wsparcie tej dziewczynie i mogła na Tobie polegać :)
Tak trudno sobie wyobrazić co czasem dzieje się w z pozoru bezpiecznych domach.
UsuńKsiążka powinna być na empik go. Na pewno jest w empiku dostępna :)
Cieszę się, że poruszasz takie trudne tematy i że mogłaś pomóc tamtej dziewczynie. Miałaś naprawdę interesujący wyjazd, pod wieloma względami! Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
To spotkanie ty była najważniejsza część tego wyjazdu dla mnie :)
UsuńPoruszający temat, a takie spotkanie na pewno jest niezapomniane. Dałaś ogromne wsparcie swojej przyjaciółce, a to właśnie było jej potrzebne. Oby więcej było tak bezinteresownych osób. ;)
OdpowiedzUsuńOna mi również dużo dała :) a to spotkanie było dla mnie bardzo ważne.
UsuńSuper że wspierałaś tą dziewczyne, i że udało Wam się spotkać (podziwiam za te 9 godzin spaceru :D)
OdpowiedzUsuńMi ta dedykacja się podoba :)
Ech też nie znoszę fanatyków.
Natomiast czytając, o tych niewierzących osób, z przykrością sobie uświadomiłam, że sama się taka staje- i wcale nie chodzi o to że jestem ateistką...
Pozdrawiam
Wiarę Kochana można zaleźć. Spróbuj uwierzyć w szczerość kochających Cię ludzi, we własne siły, w magię codzienności, piękno przyrody. Nie popadając w fanatyzm po prostu docenić i dać sobie szansę na zastanowienie, czy może być poza tym co widzimy coś więcej :). Myślę, że warto, nie zamykać się w ciasnych schematach.
Usuń9h spaceru też otwiera ale wykończyć się można, zwłaszcza że miałyśmy tylko paluszki do jedzenia xD
Wzruszajaca historia. Dziewczyna miała szczescie,ze trafiła na dobra dsusze
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńNiesamowita historia, to cudowne, że wspierałaś tę dziewczynę!
OdpowiedzUsuńZawsze się zastanawiam, skąd się biorą ludzie, którzy chcą cokolwiek innym narzucać i faktycznie najbardziej przewalone mają najczęściej ich dzieci.
Mam nadzieję, że Twojej przyjaciółce ułoży się w życiu, a blizny z przeszłości się zagoją.
Też mam taką nadzieję. Niestety dzieci fanatyków mają najgorzej, ich rodzice nigdy nie są w stanie zaakceptować, że ich dziecko ma inne poglądy.
UsuńJesteś Aniołem <3 Jak to dobrze, że Twoja przyjaciółka spotkała na swojej drodze właśnie Ciebie :)
OdpowiedzUsuńJa też się boję fanatyków, bo ich zaślepienie potrafi bardzo mocno krzywdzić... I tak jak napisałaś - nie trafiają do nich żadne logiczne argumenty :/
Ja też się cieszę, że spotkałam ją na swojej drodze. Dała mi dużo weny, siły i również pocieszenia w trudnych dla mnie momentach :)
UsuńA na niektórych ludzi niestety nic się nie poradzi...
Poruszający wpis blogowy. Kiedy napiszesz kolejną książkę?
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania drugiej części Seksty - gdzie opowiem o Wiktorii. Napisałam też pierwszą część młodzieżówki fantastycznej ale odłożyłam ją sobie na razie bo muszę pewne rzeczy przemyśleć i o wydaniu raczej pomyśle gdy napiszę całość.
UsuńNa razie staram się wypromować bardziej Sekstę by opłacało mi się wydawać jej kolejną część :)
Bardzo wzruszająca historia.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo to poleciałem...z twoim tekstem, no i powiem ci, że zawarłaś w nim sporo bardzo ważnych lekcji i myśli, które skłaniają do refleksji i wyczulają na czyjąś krzywdę lub tę, która spotyka obecnie różne osoby, a w szczególności dzieci. Szacuneczek za reakcję, pomoc i dobre serce! 👌😊
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie <3
UsuńTrudny temat, smutny, potrzebny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko kochana🤗💜
Oj tak... Ja Ciebie też pozdrawiam :*
UsuńTo spotkanie , jego motywacje, historia, powinny zostać tajemnicą. Sprzedawać się czy kogoś w taki sposób. Nie spodobało mi się a wręcz mnie oburzyło.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo wszystko trzeba te historie ujawniać. Może anonimowo, może nie wszystko ale milczenia też było za dużo...
Usuń