Na początek chciałabym serdecznie zaprosić na bloga Lutany gdzie pojawiła się recenzja mojej nowej książki "Szeptymy", to pierwsza recenzja drugiej części Seksty. Serdecznie dziękuję Kochana <3
A zainteresowanych książką zapraszam po informacje w zakładce Seksta i Szeptma na blogu.
Rok temu tereny dolnośląskiego i opolskiego (w tym okolice mojego miejsca zamieszkania) zalała woda. Żywioł spowodował naprawdę wiele zniszczeń u ludzi mieszkających blisko mnie. Ja mogę powiedzieć, miałam dużo szczęścia. Mój blok położony na wyższym terenie nie miał szans zostać zalanym. Bardziej martwiłam się o rodziców, oni jednak też mieli wyjątkowe szczęście, woda zatrzymała się tuż przed ich domem.
Nie spodziewałam się, że ulewne deszcze spowodują aż takie spustoszenie. Miałam wtedy zaplanowany wyjazd do Łodzi. Więc mogę powiedzieć, że w czasie powodzi byłam...
1. W Łodzi
To był niedługi wypad do znajomych. Deszcze nie popsuły zabawy. W tym czasie poznałam też na żywo blogerkę Crouschyncę. Razem z nią i z Maćkiem odwiedziliśmy herbaciarnię Kocie Oczy <inne kocie kawiarnie zajdziecie tu>. Nie mam zdjęć, ale chyba znajdzie się krótkie nagranie kotów to wyląduje na Instagramie w swoim czasie :)
W ogóle przez pogodę i roztargnienie w czasie tego wyjazdu nie cykaliśmy żadnych zdjęć. Za to o mało nie wylądowaliśmy w telewizji, bo właśnie był nagrywany krótki materiał o piątku trzynastego i czarnych kotach :). Miejsce ogółem bardzo polecam, wygląda jak pokoik szalonej kociary, prócz prawdziwych mruczków znajdzie się tam pełno kocich dekoracji. Nie sposób policzyć wszystkie patrzące na nas kocie oczy. Jeden z kotów bardzo był zainteresowany naszymi torbami. Miauczał, chyba domagając się, byśmy go wzięli ze sobą :). Drugi chciał sobie posiedzieć obok mnie na parapecie, ale trzeci postanowił go przegonić.
Czas przyjemnie spędziliśmy, rozmawiając, poznając się, żartując i chowając się przed deszczem...
Drugiego dnia spotkaliśmy się także z resztą naszych znajomych. Odwiedziliśmy nasz ulubiony Surindustrialle <o nim i moich znajomych z Łodzi pisałam tutaj>. Trochę na mieście, trochę w domu spędzało się miło czas. Deszcz tu tak bardzo nie dokuczał, ale wiadomości zaczynały być złe.
Jedyne zdjęcie, jakie mam to zdjęcie herbacianego kapuśniaczku :P
2. W Katowicach
Z Łodzi wracałam przez Katowice i tak jak się spodziewałam, tutaj utknęłam. Połączenia zostały odwołane, bo moje tereny zalane dookoła. Także mój pobyt poza domem przedłużył się o kilka dni.
Z jednej strony był to czas bardzo stresujący. Co chwilę śledziłam informacje o stanie wody i kontaktowałam się z rodziną. Z drugiej strony wiele chwil spędziłam również na relaksie i korzystaniu z tutaj już pięknej pogody.
Park Kościuszki
Tu woda nie dotarła, jest pięknie i zielono. Można spacerować, łapać słońce i próbować nie myśleć kiedy i tak nic nie można zrobić.
Są miejsca, które wyglądają jak Kraina Czarów, ale czy każdy potrafi to dostrzec?
Śląski Ogród Zoologiczny w Chorzowie
Tu nie byłam pierwszy raz. Nawet opisywałam to piękne zoo <w tym poście>.
Kiedy weszliśmy do zoo, nosorożce bardzo się leniły, ale kiedy mijaliśmy je drugi raz, już były rozbiegane :). Filmik najpewniej zamieszczę w rolce na Instagramie i Tik Toku. Kto nie śledzi to zapraszam :)
Naprawdę baaardzo niebezpieczne zwierzęta :)
Tym razem deszcz nie dał o sobie zapomnieć. Kiedy byliśmy w połowie zwiedzania, zaczęło grzmieć tak groźnie, że kierowaliśmy się w stronę wyjścia, rezygnując z dalszego zwiedzania. A w sumie szkoda, zdążyliśmy coś zjeść i ulewa przeszła.
Przeszliśmy się więc zobaczyć, jak naprawdę wyglądają "kwiaty róży po burzy".
Ogród Różany
Okazało się, że przepięknie...
Ogród Japoński
Przy okazji również warto zajrzeć tutaj. Oba miejsca w Parku Śląskim, tuż obok zoo.
Lawendowy Społeczny Ogród - Ochojec
Najwięcej jednak odpoczywałam w moim drugim domu. Przy bloku małe zaczarowane miejsce, gdzie kwitła lawenda.
A kiedy zmartwienia nie opuszczają, dobrze mieć kogoś, kto przyniesie kawę. Nawet jeśli czasem ją rozlewa. Chwila ciszy dla świętej pamięci kubeczka.
Niektóre powodziowe zniszczenia naprawiane są do teraz. Kiedy wróciłam do domu i spacerowałam po moich ulubionych miejscach, byłam przerażona, jakie spustoszenie zrobiła woda. Wszystko jednak się odrodziło i znów jest pięknie. Znacznie trudniej mieli ludzie, którzy wiele stracili. Dziękuję wszystkim dobrym duszyczkom wspierających tych, którzy ucierpieli.
Pytanka do Was:
1. Co pomaga Wam znosić trudne chwile, na które nie macie wpływu?
2. Czy macie swoje ulubione miejsce, gdzie można się schronić przed problemami, wyciszyć, pomyśleć, po prostu odpocząć?
Tradycyjnie zapraszam również na Pracownię Kotołaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz