poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Nie ma złych wyborów

Czasem mamy jakiś wybór, wybór niby oczywisty, każdy za nas już podjął decyzję i wie, co będzie najlepsze, ale my mamy inne zdanie. Zabieram Was dziś na wycieczkę do Katowic i okolic. Miasto, które mogło być moim wyborem, do którego już przywykłam, a jednak tam nie zostałam i wróciłam na stare śmieci. 

Potterowe Kawiarnie są dwie

Harry Potter  to moje dzieciństwo, mój cały okres dojrzewania. Czekanie na List z Hogwartu, bieganie z miotłą między nogami, machanie patykiem, kolekcjonowanie figurek sów, pokochanie czytania — szczególnie książek fantastycznych. 
Byłabym mugolem, gdybym takiej kawiarni nie odwiedziła. Poznałam już Dziórawy kocioł w Krakowie. Przyszedł czas zobaczyć, co magicznego kryje się w Katowicach. Ku zaskoczeniu Potterowe kawiarnie są tu aż dwie. 

 Alahamora 

O tej kawiarni słyszało się dużo. Rolki na social mediach mnie zalewały. Achy i ochy, bo ruchome obrazy, bo Jęcząca Marta w kiblu, bo klimacik, magia i wszystko. Wiadomo, musiałam odwiedzić. No i faktycznie jest to, co opisywali, a mimo to byłam... Hmm, może nie aż tak zawiedziona, co przytłoczona. 

1. Kolejka — przyszliśmy w porze, kiedy nie powinno być dużego ruchu. W weekendy były długie kolejki. W tygodniu też jednak trafia sie sporo ludzi. Byłam tam w zeszłym roku, kiedy miejsce było najbardziej reklamowane i niosło to ze sobą konsekwencje. 

2. Ciasnota — Siedziałam po dobrej stronie, bo mój towarzysz to w ogóle nie mógł się ruszyć. Jeszcze jak ktoś chce sobie fotki w szacie czarodzieja porobić i pokręcić się, by wszystko obczaić, to musi się liczyć, z tym, że co chwilę na kogoś wpadnie. Ja społeczny fobik od razu czułam się zbyt przyblokowana, by skorzystać ze wszystkich atrakcji. 

3. Czas — Przy stolikach są magiczne przyciski, żeby wołać kelnerów. Nie wiem, czy nie działają, czy po prostu przy natłoku ludzi są ignorowane. Długo czekaliśmy, żeby w ogóle odebrać zamówienie. 

4. Oferta — jest ok, coś słodkiego, kawki, magiczne eliksiry, wszystko w klimacie. Cenowo raczej wyżej niż w miejscu, o którym zaraz napiszę. Ja wzięłam kawkę z wróżbą, bo za słodkimi napojami jednak nie przepadam i kawałek ciasta. Mega smaczne, ale trochę mało :) (i mówię to ja —  małojadek ;p)

5. Harry Potter — cóż, na pewno był dużą inspiracją, ale licencji chyba nie mają, raczej naginają wszystko, żeby było w klimacie, ale nie zajść za daleko :). 

 
Krótkie nagrania przebranych ludzi, jako ruchome obrazy. Ciekawy pomysł. 


Dużo dodatkowej rozrywki ze świata Pottera, jednak tłok nie sprzyja dłuższemu posiedzeniu przy planszówkach. 

Aby coś z tego odczytać, chyba musiałabym pozwolić fusom opaść na filiżankę :). Nie chciałam jednak robić niepotrzebnego bałaganu. Niech moja przyszłość pozostanie zagadką. 




Na koniec dodam, że choć trochę pomarudziłam, to absolutnie nie zniechęcam. Na pewno warto iść sprawdzić, zobaczyć i samemu się przekonać, czy to miejsce dla Was. Wiele osób jest zachwyconych magicznym klimatem tutaj. Ja jednak bardziej polubiłam drugą kawiarnię i ona była moim nieoczywistym wyborem. 

 9 3/4 cafe

 

Dlaczego nieoczywisty wybór? O ile Alahamora jest w centrum i była dobrze rozreklamowana, tak o 9 3/4 nie słychać tak dużo. Musiałam kawałek przejechać, bądź przetuptać. Schodzimy do  piwnicy a może na peron, czyli w Potterowym stylu prosto w ścianę. Wejście fajne, ale mało widoczne, przechodząc obok, nawet bym się nie zorientowała, że tu jest Potterowa kawiarnia. Poprzednia miała przed wejściem dużego Zgredka. Dlaczego ta kawiarnia wygrała dla mnie? Te same punkty

1. Brak tłumu. No niby to nie świadczy dobrze o kawiarni, ale mój introwertyzm skakał z radości, jak mogłam sobie wybrać sama stolik. Luźno i spokojnie. Można rozmawiać, można zagrać w planszówkę, posiedzieć dłużej nie mając na sumieniu ludzi czekających w kolejce. 

2. Luz. Prócz tego, że mniej ludzi tam przychodzi, to jeszcze jest tam po prostu więcej miejsca. Stoliki dalej od siebie położone. Wygodne siedziska. Można się  swobodnie przejść po całej kawiarni i zobaczyć wszystkie jej skarby, a trochę tego jest. 

3. Czas. Zamówienie składane przy barze, co usprawnia wszystko i podane do stolika. Obsługa miła i sprawna. Oczywiście zasługa też mniejszej ilości ludzi, więc tu nie chcę się czepiać poprzedniej kawiarni, ale po prostu czułam się lepiej. 

4. Oferta. Podobnie mamy dużo fajnych magicznych rzeczy i mugolskie słodkości. Można się napić dymiącego eliksiry czy kremowego piwa. Tym razem skosztowałam eliksiru. Efekt fajny, dla mnie trochę za słodkie, ale tego się po sobie spodziewałam. Zamówiłam też gofra i tu pozytywne zaskoczenie ledwo go zjadłam. Duży, ale taki pyszny, że wcisnęłam całego :). Ceny nie są wygórowane i właśnie moim zdaniem tu oferta wypada lepiej. 

5. Harry Potter — No i tutaj nie miałam już wrażenia, że tylko bawimy się w Pottera. Całe mnóstwo rzeczy z książek i filmów z ich oryginalnymi nazwami i wyglądem. Prawdziwi fani Pottera będą mieli niezłą zabawę w skojarzenie tych wszystkich rzeczy :). 

 




 
 







 

Tę kawiarnię odwiedzałam kilka razy z różnymi osobami. W tym raz z naszą blogerką Crouschyncą :). Jest autorką pierwszego zdjęcia. Widać po nim, że był to okres zimowy. Czas chyba trochę ocieplić klimat. 

 Plaże też są dwie... i jeszcze jedna 

Może więcej się znajdzie, ale o dwóch chcę napisać. Katowice nie są miejscem, gdzie jedzie się nad wodę, ale jak już się tam siedzi w wielkich upałach, to człowiek ma ochotę gdzieś się pochlapać. Na szczęście jakaś opcja się znajdzie. Od razu mówię, że nie szukałam basenów. 

Plaża w Dolinie Trzech Stawów

Tutaj na plus zasługuje okolica. Oprócz wspomnianej plaży mamy piękny rozległy teren spacerowy, Można obejść wszystkie stawy i iść dalej na Muchowiec gdzie mamy lotnisko i piękny park, miejsca na grill i rekreację. Byłam tu naprawdę wiele razy i w różnym celu. 

Plaża niewielka więc wiadomo, w upalny dzień będzie tłoczno. Jednak jak na Katowice to naprawdę świetne miejsce. 

Plaża jest darmowa, mamy wszytko co się przyda do odpoczynku, woda czysta, miejsce zadbane.  Ale jak mam wybrać zupełnie nie wiem czemu, wybieram:

Plaża Starganiec

Jest dalej, na dodatek wybraliśmy się tam pieszo. Przez las. Co akurat jest plusem, bo  prawie 7 km iść w upale lepiej przez las. Może ta wyprawa mnie tak pozytywnie nastroiła do tego miejsca. Okolica może nie jest aż taka ładna, choć nic jej nie zarzucam. Ludzi było też trochę, bo każdy szukał jakiegoś miejsca, by się ochłodzić. W wodzie coś mnie smyrało po nogach czy to glony, czy ryby, czy jakiś łobuz nie wiem ;p. A jednak czułam się tam dobrze, trochę jak dziecko. 


 Nie wiem, czy to pies, kot, niedźwiedź, ale mój ;p

 Park Lisiniecki Częstochowa

Edit na koniec pisania posta. Przejeźmy się jeszcze do Częstochowy tam też jest fajna plaża z którą mam miłe wspomnienia. Czysta zadbana, ludzi trochę za duzo ale w tych czasach można ich usunąć jednym kliknięciem. 


Ta plaża to był spontan. Wracamy sobie z Częstochowy, jest upał jak cholera. My z bagażami, ale chce się plażować. No to idziemy z tymi tobołami na plażę. Mój towarzysz, korzystając z okazji woła: GOTOWANA KUKURYDZA!! Kilka osób się odwraca, ktoś już chce do nas podejść xD. 

Piękne miejsca i na odpoczynek i na spacery, trzeba tam kiedyś wrócić :).  

  

 A Kocich Kawiarni to nie ma wcale

Ale nie ma co płakać, bo wystarczy kawałek podjechać. Kocie kawiarnie to kolejne miejsce, które zawsze chcę odwiedzić. Niedaleko Katowic kojarzę 3, w których byłam. 

 Mruczkowo Gliwice

Z jakieś dwa lata temu byłam w Gliwicach w Mruczkowie. Daję link, ale nie pisałam o tym miejscu za dużo. Fotek też nie mam zbyt wiele. Miejsce przyjemne zadbane by koty czuły się komfortowo. Piłam tam wtedy smaczną czekoladę. Same kotki nie były zbyt chętne, by je pogłaskać i się z nimi bawić. Wizytę w tej kawiarni przed koncertem wspominam jednak bardzo miło.  


 Chętnie zrobiłabym swojemu kotu takie półeczki :)

Koci Gościniec Bytom 

Wstąpiliśmy tu na szybką kawkę w czasie zwiedzania. Miejsce niewielkie, a kotki różnorodne jedne wystraszone chowały się po kątach, inne skore do zabawy. Na szczęście też miały swoje osobne pomieszczenie, choć wejście do niego dobrze schowane i na początku obawiałam się, że nie mają gdzie się ukryć przytłoczone ludźmi. 

Widzicie kota?
Czarnuszki rządzą!


Może nie mam tu za dużo udanych zdjęć, ale te mnie rozczulają :)
 

Skoro napisałam, że zwiedzaliśmy Bytom, to zatrzymajmy się tu na chwilę, by nie tworzyć osobnego posta. Nie będę się rozpisywać, pospacerujemy zdjęciami. Nie dziwcie się kurtce i czapce, to było w ziemie podczas bożonarodzeniowych jarmarków, o których wspominałam. 



Zamieszkalibyście w takim zameczku jak ten na zdjęciu poniżej? :P


A to jest ponoć pegaz...


Papież Moniuszko też musiał być <tu wyjaśnienie>









 

Wiewióreczka 


Dwa lwy :)



Zostawmy dużego śpiącego kota w spokoju i wróćmy jeszcze na chwilę do kocich kawiarni, bo został nam mój wybór. Do którego trzeba pojechać trochę dalej, ale ciągle to w łatwym pociągowym zasięgu od Katowic.  

Czarny Kot Częstochowa

I znów nie wiem czemu, ale to miejsce jakoś pozytywnie na mnie wpływało. Koiło duszę. Tutaj na środku rozstawione były kocie atrakcje a dookoła stoliki. Wracałam tam kilka razy na kawkę i coś słodkiego. Trafiłam na czas, kiedy były małe kociaki skore do zabaw i psocenia. Niektóre chętnie by się poczęstowały tym, co miałam na talerzu.  Jeden upodobał sobie moje kolanka na drzemkę. 











 

W każdej z tych kawiarni i wielu innych na pewno można przeżyć takie przygody. Możliwe, że ktoś wybierze inną jako swoją ulubioną. Warto też dodać, że kotki się zmieniają, bo kocie kawiarnie szukają dla nich domków. 

 

Decyzje jak spędzić wolny czas są trudne. Śmiejecie się? A jak długo wybieracie film z Netflixa (niektórym to zajmuje więcej niż samo oglądanie). Czasem lepiej nie myśleć tyle nad wyborem tylko po prostu próbować różnych rzeczy i potem wracać do tych ulubionych. 

Wszystkie wybory z dzisiejszego posta były dobre. Czasem trafiają się gorsze, ale i w tym nie ma nic złego. Każdą decyzję można zmienić i zawsze można iść w inną stronę. Źle podjęta decyzja jak spędzić wolny czas sprawi, że tylko trochę go zmarnujemy. Są jednak decyzje, które zmieniają znacznie więcej w naszym życiu. Czasami wszystko. Niby takie decyzje są trudniejsze, a jednak żaden głos w głowie nie podpowie, który film będzie dobry na dzisiejszy dzień ale jeśli chodzi o życiowe decyzje, to serce dopomina się cały czas o swoje. Czasem jest to tylko szept, zignorowany zmienia się w krzyk. A decyzje wciąż niepodjęte. Czemu? Bo są nieoczywiste. Dla kogo? Chyba dla innych, bo na pewno nie dla mnie. 

Na początku miałam nie wyskakiwać tu z taką prywatą, ale chyba natchnęła mnie szczerość pewnej blogerki w komentarzach :) W zeszłym miesiącu, tuż przed rocznicą zakończyło się oficjalnie moje małżeństwo. Rozwód najszybszy z możliwych. Wszystko przeprowadzone listownie, wygodnie aż wierzyć się nie chce, że tak się da. Trzymam w ręku pismo, które przekreśliło wspólne lata, bez żalu, bez kłótni, zwykłą decyzją. Może inni stwierdzą, że jestem tą, która nie walczyła, poszła na łatwiznę. Ja czuję, że walczyłam za długo z samą sobą. 

Nazwisko na książkach, w których też jest wiele decyzji i słuchanie szeptu serca, zostanie. Tak samo jak wspomnienia tutaj na blogu, opisy wesela, niektórych wspólnych chwil. Nie chcę tego wyrzucać, bo tamta decyzja też nie była zła. Nie ma złych decyzji.  

 

 Zapraszam także do Pracowni Kotołaka :) 

38 komentarzy:

  1. może po kolei... wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy jadą tramwajem w Krakowie przyczaiłem Magiczny Sklepik /czy jakoś tam/, więc potem zajrzeliśmy tam z Lady... sklepik targetowany do maniaków Harry Pottera, a ceny gadżetów systemu "ja pierdolę!"... nie jesteśmy tymi maniakami, ale mieli kadzidełka nieznanej mi wcześniej firmy Stamford, więc jakieś zakupy się wykonało... tam też dostaliśmy namiar na Dziórawy Kocioł i Ministerstwo Tajemnic, niedaleko obok siebie zresztą... wybraliśmy to drugie, bo mieli eliksiry dla dorosłych... przy następnych wizytach regularnie odwiedzaliśmy jedno i drugie, w międzyczasie sklepik skasowano i przeniesiono do lokalu Ministerstwa Tajemnic, a potem stało się "niebardzo"... bo Lady miała pecha: gdy coś chcieliśmy zjeść, to trafiła na jakieś nieciekawe racuchy, a ona taka jest, że jak się natnie na jakimś żarciu, to cała knajpa ma przesrane dożywotnio i nie ma zmiłuj... więc się zrobił koniec przygody z tą firmą... i tak to jest...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. z tego rozgadania plus zapatrzenia na Ciebie i na koty nie skomentowalem posta... zadziwiająca sytuacja :D

      Usuń
    2. Ministerstwo tajemnic kiedyś odwiedzę. Co prawda z eliksirów dla dorosłych zrezygnowałam całkowicie ale coś dla siebie znajdę :). Racuchów będę unikać :). Też nie kupuję drogich gadżetów. W kawiarni 9 3/4 też było co nieco do kupienia i nawet sztuczka w gratisie (nie kupiłam, więc nie powiem co straciłam). Za dzieciaka zbierałam różne pierdółki z Pottera ale wiesz... To było za kasę rodziców xD

      Usuń
    3. w Ministerstwie Tajemnic jest jeszcze książka, możesz sobie wybrać do domu jak coś zamówisz, bo tam biblioteka była kiedyś i takie resztki zostały... aha, magiczny sklepik tej samej firmy jest jeszcze na Floriańskiej... tylko to wszystko to jest sytuacja z zeszłego roku, mogło się coś pozmieniać... bo w tym roku tam nie poszliśmy...
      w Bytomiu byłem raz i strasznie dawno, na turnieju brydżowym, więc zwiedziliśmy tylko jakąś okoliczną knajpkę w przerwie obiadowej... za to pegaz to mi się z kotem kojarzy ze względu na ten ogon sterczący :)

      Usuń
    4. aha, fajny obrazek pod tym kotem na półce, za to sam kot epicki, tak zapozował pomnikowo wręcz...

      Usuń
    5. A właśnie coś mi się przypomniało, że nawet było głośno o tej akcji z książkami. Moje relacje też sprzed roku/pół roku, więc może być różnie.
      Mnie się Bytomski pomnik kojarzył z wyjącym wilkiem bardziej. No różne rzeczy można tam dojrzeć, ale konia hmm
      Koty są epickie :)

      Usuń
  2. Bardzo fajne te kawiarnie! Na tej pierwszej plaży chyba byłam. I - o, można kupić Twoje książki?
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żadne tam "można"... trzeba...

      Usuń
    2. Pewnie, że można :) jak coś zapraszam do kontaktu raciezka@gmail.com albo szukaj mnie pod r.a.ciezka na FB/Instagramie :)
      Dzięki PKanalia :)

      Usuń
    3. albo bezpośrednio na stronie księgarni Ridero...
      https://ridero.eu/pl/books/catalog/?q=r.a+ci%C4%99%C5%BCka
      @R.A.C...
      ya're welcome :)

      Usuń
    4. e-book tak można w księgarni Ridero lub wielu innych, papierową wersję lepiej zamówić bezpośrednio u mnie :)

      Usuń
  3. Jak możesz się domyślać, koty skradły moje serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, sama bym chętnie przygarnęła wszystkie. Na szczęście zdrowy rozsądek się przebija do głosu :)

      Usuń
  4. W Katowicach byłam może raz i to przejazdem. Mam jednak w planach odwiedzić to miasto, bo chciałabym zobaczyć wszystkie duże miasta Polski 😁 czekam tylko aż synuś trochę podrośnie i dawaj w podróż! Każda atrakcja to dla mnie nowa inspiracja. Musimy obejrzeć co się da! Teraz przeżywam drugie dzieciństwo, ale jeszcze lepiej i jeszcze intensywniej ❤️ kawiarnie są piękne z pewnością zachwycają fanów powieści i filmu. Może kiedyś i my tam dotrzemy. Tak naprawdę to jest tak wiele do obejrzenia że nie wiadomo czy życia na to stajeczy 😁 jednak będziemy korzystać z podróży jak najwięcej bo nie ma nic piękniejszego niż wspólne zwiedzanie i zabawa. Plaże fajne, lubię takie miejsca. W kociej kawiarni byłam razem z mężem zaraz po ślubie ❤️ zrobiliśmy sobie wtedy wycieczkę do Krakowa. Pozdrawiam serdecznie 🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ochotę poodwiedzać jeszcze kocie i potterowe kawiarnie w innych miastach :). Jeszcze byłam w jednej w Łodzi ale to na osobny wpis :). Życzę Ci wspaniałych podróży Kochana z całą rodzinką. Mnie za dzieciaka też rodzice zabierali w różne miejsca dlatego teraz nadal jestem chętna by ciągle gdzieś się wybierać. Bardzo to pobudza ciekawość świata :)

      Usuń
  5. Byłam tam w Katowicach i akurat odwiedziłam to miejsce, kiedy prawie nikogo nie było. Jak czytam o tym, ile teraz było ludzi, to pewnie aż tak fajnie by mi nie było. No, ale wtedy była pustka i bawiłyśmy się z Madre wybitnie. Siedziałyśmy w tej szafie, Mamuś tez wzięła kawę i wróżyłam jej z fusów z milion razy. ;D W drugim, miejscu nie byłam, ale wygląda świetnie i mega fajne te listy wylatujące z kominka i wszystko. Też introwertyk ze mnie to mała liczba ludzi by mnie ucieszyła. :D
    Piękne kotki, a Ty wyglądasz na każdym zdjęciu cudownie!!!! 
    Jednak...jednak dałaś mi znak. Wiesz, że ja się pobeczałam. hehe No i pisze teraz jak te ciele z przeszklonymi oczyma. Dziękuję, dziękuję, że napisałaś o tym. Można mówić, co się chce, że nie znamy się, bo nigdy się nie spotkałyśmy i takie tam... Jednak mi zależy i jak byłaś ciszej, to tak głupie myśli wchodziły... Nie, nie wiem, co napisać... Znam ból straty, nie tej konkretnej. Wiem, że wstaniesz na maksa, wiem to, a ja będę takim wsparciem, jakim mogę tylko być.  Zrobiłaś, co czułaś, to jest najważniejsze, za długa walka z samą sobą to zgroza, męczarnia, no znam to. Miałam wszystko, przyjaciół, faceta, a tak jakbym nie miała nic...nie miałam siebie...teraz nie mam przyjaciół w realu, poza familią, ani faceta i czuje się, jakbym miała ogrom. Zawsze będę Ci kibicować, bo jesteś warta tego!!!!!!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju super że udało Ci się trafić na luzy w tej kawiarni, bo przy tłoku to naprawdę nie da się skorzystać z niczego co tam oferują. Drugą też Ci polecam jak będziesz w Kato. Przyjemna, ładna i faktycznie są oryginalne rzeczy z Pottera :).
      Nie płacz Kochana u mnie wszystko dobrze zaczęłam żyć na nowo. Mam też kogoś kto zawsze lepiej mnie rozumiał. Małżeństwo w duszy skończyło się o wiele wcześniej niż oficjalnie i ciągnięcie tego już nie było dobre dla obu stron.
      Cieszę się, że Ty też odnalazłaś siebie, niektórzy ludzie przychodzą i odchodzą , choć myślę że zawsze w życiu są po coś. Mam nadzieję, że trafisz jeszcze na bliskie dusze i kogoś kto zasłuży na taką wspaniałą osobę jaką jesteś. Trzeba się dogadać kiedyś na spotkanie :).

      Usuń
  6. Mnie fenomen Harryego Pottera jakoś ominął ( za to mój Kuba bardzo lubił tę serię książek) , ale do takiej kawiarni, w takim magicznym klimacie bym się przeszła. I zdecydowanie pierwsza z nich bardziej do mnie przemawia. Za to koniecznie muszę kiedyś odwiedzić kocią kawiarnię.

    Jak napisałaś- nie ma złych decyzji. Każda nawet ta nie do końca trafiona, jest po coś. Bez niej nie byłoby Ciebie w tym konkretnym punkcie, w którym jesteś teraz. Mocno Cię ściskam. I zobaczysz wszystko się jakoś ułoży.

    mocno ściskam
    Karo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejności jakie wymieniłam bardziej przemówiła do mnie druga ale zachęcam do odwiedzenia obu :). Kocie kawiarnie są super i niech ich będzie jak najwięcej.
      Dziękuję kochana. Już się wszytko układa i możliwe że to dzięki tym moim wszystkim "złym decyzjom" :)

      Usuń
  7. Oglądam każdą powtórkę H.Pottera, więc i takie kawiarnie chętnie bym odwiedziła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie :) świetny klimacik. Ja szczególnie do tej drugiej mam zamiar wracać, jak odwiedzę jeszcze kiedyś Katowice :)

      Usuń
  8. Stanowczo druga kawiarnia byłaby dla mnie pierwszym wyborem. Co prawda nie jest to kawiarnia, ale w Łodzi jest sklep dla fanów Harrego Pottera. Może warto się tam wybrać? Też bym sobie pojeździł póki jest pogoda, lecz zdrowie nie pozwala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sklepie nie byłam. Może kiedyś zajrzę, choć obawiam się czy ceny mnie nie powalą :p. Za to w Łodzi jest fajna herbaciarnia Surindustrialle może nie Potterowa ale jest magiczny klimat <3. Zdrówka życzę

      Usuń
    2. Dzięki. Dobrze wiedzieć, że jest tam kolejna warta uwagi kawiarnia. Jak będę tam na wycieczce to pewnie zajrzę :D

      Usuń
    3. Jak poszukać to w każdym większym mieście znajdzie się coś magicznego :)

      Usuń
    4. Oj tak, zgadzam się jak studiowałem to trafiłem to irlandzkiego baru. Klimat i wspomnienia bezcenne xd

      Usuń
  9. Z Harrym Potterem zapoznałam się całkiem niedawno. Przeczytałam z ciekawością.. Ale do filmu chyba się nie przekonam.
    Kawiarnie... Trudny wybór. Obie zachęcają. W Katowicach jeszcze nie byłam, ale nic straconego.
    Tak, w takim zameczku można by chwilę pomieszkać.
    Kocie zdjęcia urocze
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki o wiele lepsze od filmów :). Jak się już jest w Katowicach, to myślę, że warto odwiedzić obie :), choć mnie najbardziej przekonała 9 3/4. Zameczek jest zakładem karnym, trzeba narozrabiać, żeby tam pomieszkać :)

      Usuń
  10. O rany, dziekuję Ci za tę relację!!! Od roku się zbieram na wycieczkę do Katowic, koleżanka miała mnie oprowadzić i tak zeszło.... Te knajpki też miałam w planie!!! Więc jeszcze raz dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :D. Magicznej wizyty w Kato życzę :* Nie odkładaj na następny rok

      Usuń
  11. Każdy wybór niesie ze sobą jakieś doświadczenie... I tak jak piszesz nie ma złych wyborów, kiedy podejdziemy do nich "po dobroci", to nas olśni albo ozłoci😉. Często też jest tak, że to co wydawało się niefajne z perspektywy czasu wychodzi na plus i na odwrót. Najważniejsze by być w zgodzie ze sobą. W końcu mamy tylko siebie, a siebie nie oszukamy. Wewnętrzny dyskomfort każde nam wiać, to instynkt, intuicja...
    Bycie bez pary jest OK, bo nic nie musisz, a tak wiele możesz.
    Wolnym być i więcej nic!
    Piękna fotorelacja, przygody zatrzymane w kadrze 🙂
    Uściskam Cię bardzo serdecznie 😘

    OdpowiedzUsuń
  12. Katowice potrafią być zaskakujące, jeśli tylko pozwolimy sobie je odkrywać w sposób nieoczywisty. Dobrze, że porównałaś dwie kawiarnie – widać, że różnice w podejściu do przestrzeni i tłoku mają realny wpływ na odbiór miejsca. Podoba mi się też, że nie zatrzymałaś się tylko na kawie, ale wspomniałaś o całym kontekście – od klimatu, przez ofertę, po logistykę i dostępność atrakcji. Dzięki temu komentarz jest praktyczny, a przy tym pokazuje Twoją osobistą perspektywę. Plus za wspomnienie Doliny Trzech Stawów – fajnie zestawione z miejską kawiarnią, daje pełniejszy obraz Katowic jako miejsca do spędzania czasu, nie tylko „na chwilę”.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale z Ciebie jajcara :) Wnioskuję po kolorowych butach i czapce (futerku, kożuchu?)
    Nie wiem, jak to się stało, ale zupełnie ominęło mnie to całe szaleństwo związane z Harrym Potterem. Przeczytałam setki książek, ale żadna z nich nie należała do tego cyklu. Kiedyś praktycznie wcale nie sięgałam po fantastykę (mały wyjątek zrobiłam dla wspaniałej Sagi o Ludziach Lodu), z czasem zaczęło się to zmieniać, głównie za przyczyną mojego wybranka, bo on z kolei jest miłośnikiem fantasy.
    Druga kawiarenka zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. Na plaży jest niedźwiedź, a pegaz wygląda bardziej jak krokodyl-mutant z Czarnobyla ;)
    No i... wszystkiego najlepszego na "nowej drodze życia". Jeśli nie czujesz żadnego żalu, to faktycznie nie ma sensu czegokolwiek żałować. Może to podchodzi pod "masło maślane", ale chyba wiesz, co mam na myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Katowice wbrew pozorom mają sporo zieleni. I jak się okazuje są plaże. Chociaż ja nie lubię plażować i się opalać. To nie dla mnie. Ale ochłoda przy 30 stopniach .. no tak, wskazana i upragniona. Byłam w Katowicach. W Bytomiu nie, ale bytomski pegaz noo nie wiem, co powiedzieć. Szokujący jest xD. Czasem lepiej się od czegoś lub kogos uwolnić, niż trwać w tym na siłę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie byłam w takiej tematycznej kawiarni, ale zawsze doceniam pomysł

    OdpowiedzUsuń
  16. Kawiarnie w stylu Harrego Pottera mnie nie interesują, ale do kociej się wybierałam i jeszcze nie wybrałam, a wiem o tych w Bytomiu i Gliwicach od jakiegoś czasu :)
    Fajne zdjęcia z Bytomia, chciałam się kiedyś wybrać zrobić Bytomiowi sesję zdjęciową :) Ale w zameczku wolałabym nie mieszkać, bo to więzienie :P
    NIektóre życiowe decyzje są bardzo trudne, ale czasami się w głębi wie, co trzeba zrobić i że nie warto przeciągać...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawet nie wiedziałam, że w Katowicach są takie kawiarnie. Też wybrałabym tą drugą, mnóstwo fajnych dekoracji.
    W kociej kawiarni byłam tylko raz, w Toruniu. Koty nie były skore do zabawy, bo niektóre z nich były niepełnosprawne. Wcale mi to nie przeszkadzało, chciałam przede wszystkim na nie popatrzeć.
    Cóż, podejmujemy w życiu decyzje i one są słuszne- bo nasze. Nikomu nic do tego. Prywata na blogu też jest potrzebna, stajemy się bardziej wiarygodni.
    Pozdrawiam Cię Roksanko serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Pamiętam, jakie wrażenie zrobiło na mnie Alahamora i to, jak z przyjaciółką siedziałyśmy w szafie <3 Z chęcią tam jeszcze kiedyś wrócę, jak będę w Katowicach :D

    OdpowiedzUsuń

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie