czwartek, 10 grudnia 2020

Zamknij mordę, otwórz oczy

 

 

– Czemu tak cicho siedzisz? – pytanie, od którego dłonie momentalnie robią się mokre. A ja nieśmiało się uśmiecham; wiedząc, że pogrążam się jeszcze bardziej, bo teraz to tym bardziej nic nie powiem.

Następnym razem spróbuję. W końcu są tematy, na które mogłabym się wypowiedzieć, ale nim przemyślę, ktoś inny się odezwie. Wysłuchuję i zaczyna następna osoba. Przecież im nie przerwę, choć wszyscy się przekrzykują. Kiedy w końcu następują te dwie minuty upragnionej ciszy i mam szansę, temat jest skończony i głupio znowu go zacząć.

Poddaję się, a wtedy ktoś to zauważa i...

– No powiedz coś. Czemu nic nie mówisz? Teraz ty opowiedz coś o sobie.

Coś... Może zadaj, chociaż konkretne pytanie. Mam ochotę powiedzieć: a ty opowiedz mi na poczekaniu bajkę; ale się powstrzymuję. Jeszcze ktoś sobie przypomni, że książkę napisałam i w sumie to ja bym mogła bajki opowiadać...

Mogłabym, ale przed grupą 5-latków. Z nimi jest jakoś łatwiej, dlatego wesela często spędzałam z dziećmi. One aż tyle nie oczekują. Dorośli już tak.

– Ja pukam, Ty mówisz? – Pamiętacie tę scenkę przed pokojem nauczycielskim?

Mając prawie 30 lat, nikogo o to nie poprosisz w urzędzie albo zamawiając kebab. No bez jaj. Za to możesz usłyszeć:

– Weź, zadzwoń, a nie znowu piszesz durne maile. Przecież nikt tego nie czyta.

– Wykorzystują Cię w pracy? A nie możesz się postawić? Jeszcze koleżanka, a nie szef. No brawo zachowujesz się jak dziecko. Takie pokolenie, nie radzi sobie w życiu.

Czasem mam ochotę zamknąć się w czterech ścianach, a potem znów chcę do ludzi. Przełamuję się, żeby iść na jakieś spotkanie i tak znów siedzę cicho... Nikt nie rozumie, że potrzebuję czasu na oswojenie się z nową grupą. Pewnie później będę rozmawiać, może nawet żartować. Jednak już na zawsze pozostanie na mnie łatka z pierwszego wrażenia.

Pół biedy, jeśli będzie to łatka osoby nieśmiałej, ale już byłam brana za zarozumiałą, gardzącą towarzystwem. Kiedy ja myślę, że odtrącacie mnie, bo jestem szarą myszką, Wy myślicie, że spoglądam na Was z góry. 

Niektórzy mają tak jak ja: 

Introwertycy. Swoją energię ładują w samotności. Co nie znaczy, że kompletnie nie potrzebują ludzi. Zwykle wolą jednak garstkę przyjaciół od imprezowych tłumów. Czasem też odwołają spotkanie, bo wolą posiedzieć z książką. Coś w tym złego?

Nieśmiali. Nie zagadają pierwsi i nie mówią za dużo. Nie znaczy, że nie mają nic do powiedzenia. Potrafią słuchać i przez to mogą być dobrymi przyjaciółmi. Potrzebują tylko czasu. Czy to źle?

Jest jeszcze grupa ludzi, u której kontakt z drugim człowiekiem wywołuje strach. Nie jest im łatwo odnaleźć się w codzienności. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich z fobią społeczną trzeba walczyć. Jednak czy wrzucisz osobę z arachnofobią do jamy pełnej pająków? Z każdej fobii da się wyjść, ale to praca długa i samodzielna. 

Kiedyś wzięłam pająka na ręce, z którym długo wcześniej się oswajałam. W tym roku byłam na spotkaniu grupy ludzi takich jak ja. Ludzi, którzy zjechali się z różnych części polski tylko po to, by napić się piwa. Rozmawialiśmy całą noc i dobrze się bawiliśmy. Większość z nas zaliczyła się do trzech powyższych grup. Kto by pomyślał? 

Na początku nie mówiliśmy dużo i nikt od nikogo nie wymagał, by się przełamał. Spędziliśmy sporo czasu w ciszy, która była nam potrzebna. Zobaczyliśmy fajne miejsca, bardziej odludne w tym: Kamieniołom Liban i Kopiec Krakusa. Jeśli ktoś z Was to czyta, dziękuję serdecznie za wspaniałe chwile. Dziękuję za motywację i odwagę. Dziękuję, że mogłam być sobą. A szczególnie osobie, która zapoznała mnie z Wami, pomogła się odnaleźć i spełniła moje marzenie zabierając mnie do Dziórawego Kotła ;).



Mam nadzieję, że rozgadani ekstrawertycy nie wezmą tego do siebie. Bardzo Was lubię i bez tej różnorodności świat byłby nudny. Nie zmieniajcie się, ale pozwólcie nam też być sobą. Użyję tego nieuprzejmego cytatu z graffiti tylko dlatego, że rozbawił mnie dopasowaniem do sytuacji: Zamknijcie czasem mordy i otwórzcie oczy...

100 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis :) Ja zdecydowanie jestem introwertykiem. Też byłam w Dziurawym kotle. Żałuję, że nie kupiłam różdżki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie introwertykiem jest spoko :D. Piękne klimatyczne miejsce, chociaż najeść się porządnie to tam nie można xD. Były tam różdżki do kupienia? Czy ja coś przegapiłam? W sumie trudniej się tam było poruszać w czasie pandemii.

      Usuń
  2. Jakbym czytała o sobie, ale myślę, że przez moją pracę jest lepiej niż było. Już nie jestem takim tchórzem. Oswoiłam fobię w pewnym stopniu, bo nie mówię, że się jej pozbyłam całkowicie. Ludzie powinni wykazywać się większym zrozumieniem i empatią, ale nie będą, więc to wszystko spoczywa w rękach jednostki i tak ot jedni utkną w domu, a drudzy się przełamią i wyjdą z niego funkcjonując w społeczeństwie na miarę swoich możliwości. Kontakty z innymi wcale nie są łatwe, ale samotność też jest przytłaczająca. Myślę, że jak już siebie poznałam, jak poznałam diagnozę to ze wszystkim tym, czego nie rozumiałam latwiej było sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie jedna praca w większą fobię wciągnęła i cieszę się, że stamtąd odeszłam. Teraz się staram na nowo, że tak powiem funkcjonować w społeczeństwie. Samotność jest przytłaczająca tak jak mówisz ale to właśnie motywuje, by samemu z tego wychodzić. Gdyby ludzie okazywali większe zrozumienie pewnie byłoby o wiele łatwiej. Przytulam mocno :)

      Usuń
    2. A no taką pracę to ja też miałam i to w wysoko postawionej instytucji. Uciekłam stamtąd po dwóch tygodniach, a chciałam już po tygodniu. Zostałam tylko dlatego, że ... właściwie nie wiem. Liczyłam, że się coś zmieni, 2 razy składałam wypowiedzenie i to drugie już nieodwołalnie. Całe szczęście dla mnie, bo trafiłam do miejsca, w którym właściwie nie spodziewałam się dostać pracy i to w wyuczonym zawodzie. No pewnie, że byłoby łatwiej. Ale ludzie to ludzie, niektórzy nigdy nie zmienią swojego postępowania. Ściskam! Dobrego wieczoru. ;)

      Usuń
    3. Ja rok czasu chodziłam z wypowiedzeniem w teczce, bo bałam się rzucić pracę. Tylko się wykończyłam psychicznie :/. Cieszę się, że znalazłaś coś dobrego dla siebie :). Staram się czasem niektórych ludzi uświadamiać ale masz racje, niektórzy, obawiam się że nawet większość się nie zmienia. Możemy pracować tylko nad sobą. Miłego dnia :)

      Usuń
  3. Jestem introwertyczną, jednak z racji zawodu, a może dzięki niemu, udało mi się w pewnym stopniu otworzyć i wyjść do ludzi częściej, niż zazwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można być introwertykiem i doskonale sobie radzić wśród ludzi ale czasem chce się odpocząć po prostu od nich ;). Najlepiej z książką :)

      Usuń
  4. Rewelacyjny tekst !!! Moje uznanie.
    Ja też jestem introwetyczką .... i zostało mi to z młodości na stare lata.
    Nie jest łatwo, ale pogodziłam się z tym.
    Często z tego powodu uchodziłam za zarozumiałą i zbyt pewną siebie....
    Trzymaj się dzielnie Dziewczyno Miła:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie dość, że introwertyczka to jeszcze nieśmiała i przestraszona. Zabawnie jest się dowiedzieć, że inni mają Cię za kogoś zupełnie innego ale też trochę przykro. Ważne, żeby być sobą i uświadamiać innych.
      Ty też się trzymaj Kochana :)

      Usuń
  5. Powiem Ci, że znam to. Kiedyś na imprezie, na która zabrał mnie mój ówczesny facet, nie znałam nikogo, dosiadła się gdzieś po północy do mnie jedna z uczestniczek, żeby mnie poinformować, że ona wcale nie uważa tak jak reszta, że jestem zarozumiała i patrzę na nich z góry bo sie nic nie odzywam. Dodam, że sie usmiechałam i smiałam i wydawało mi się, że jest całkiem miło. Okazało się jednak, że ludzie najwyraxniej oczekiwali, że będąc pierwszy raz wśród nich zrobie im imprezę. A ja byłam z tych z lekka fobia społeczną. Samo przyjscie było dla mnie zwycięstwem nad sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mi to ciężko zrozumieć, człowiek wśród obcych osób zwykle nie ma wspólnych tematów i nie wie jak zacząć rozmowę. Niektórym się to udaje od początku ale przecież nie każdemu. Ja się przyzwyczajam do ludzi stopniowo. Ci którzy mnie znają długo i dobrze wiedzą, że potrafię być rozgadana i żartować. Ci którzy widzieli mnie zaledwie kilka razy uważają mnie za dziwaka co to się nawet nie odezwie. No ale co poradzić, pierwsze zdanie o człowieku zawsze sobie wyrabiamy na postawie wrażeń.

      Usuń
  6. Tego typu fobii nie rozumiałam, aż pojawił się mój drugi syn i spojrzałam inaczej na sprawę milczenia w towarzystwie. Kiedyś myślałam, że jestem ekstrawertyk iem, ale z biegiem lat coraz mi lepiej w ograniczonym gronie lub w samotni. Wiek zmienia nas bardzo, ale czy na siłę musimy zmieniać to, co jest niezbyt akceptowalne?
    To jest w nas piękne, że jesteśmy tak różnorodni.
    Pozdrawiam i życzę zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to jeszcze nie fobia o ile nie masz ataków lęku przy ludziach a po prostu stałaś się introwertyczką. To że lubisz trochę czasu spędzić w samotności albo w mniejszym gronie to absolutnie nic złego i nie trzeba tego zmieniać :). Najlepiej prowadzić swoje życie tak by czuć się dobrze ze sobą :). Tak różnorodność jest piękna. Pozdrawiam serdecznie i również życzę zdrówka (ja koronę już pożegnałam :)).

      Usuń
  7. Nie da się zamknąć mordy ekstrawertykowi. Czasami jak rozmawiamy o swoich cechach (mam takiego jednego bliskiego ekstrawertyka), to się z siebie śmiejemy. Ona nie potrafi np. znieść ciszy. Ja ciszę kocham i mogę się w niej pławić cały dzień. Różnice są kontrastowe, ale dobrze, że jesteśmy różne. Patrzymy na świat inaczej, dostrzegamy inne rzeczy, a razem dzięki temu, wiemy więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wiem, że nie. Gdyby nie graffiti pewnie nie dałabym takiego brutalnego tytułu :P. Tak jak pisałam pod koniec ja również cieszę się, że mamy taką różnorodność. Wspaniale, że tak dobrze dogadujesz się z kimś kto tak różni się od Ciebie, najważniejsze, że potraficie się wzajemnie zrozumieć :)

      Usuń
  8. Kiedyś znalazłam mądry cytat - nie skreślaj nieśmiałych i wycofanych ludzi, oni często maja wiele do zaoferowania, tylko trzeba być cierpliwym :-)
    Po części tez taka bywam , dawniej nawet w sklepie bałam się odezwać , ale życie zmienia człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez jakiś czas się zmieniłam, potem znów wpadłam w sidła fobii. Nawraca trochę jak depresja niestety. O ile będąc introwertykiem nie trzeba tego zmieniać, tak z lękami społecznymi muszę walczyć.

      Usuń
  9. Fobia? NIe powiedziałabym.. po prostu taka jesteś, taką lubiąCię ludzie i taka zostałaś pokochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytuliłabym Cię chętnie, wiesz? :)

      Usuń
    2. Z jakiego powodu?

      Jesteśmy jacy jesteśmy... to o czym piszesz nie jest powodem do zmian - nikt nie bedzie i nie musi Ciebie zmieniać i Ty też nie. Jesteś cudoawna taka jaka jesteś - jesteś wyjątkowa ;)

      Usuń
    3. Dziękuję Kochana ale jednak są rzeczy, które chcę w sobie zmienić, bo utrudniają mi one życie.

      Usuń
    4. Wiem o co Ci chodzi, niektóre rzeczy można w sobie zaakceptować. Tu masz racje. Staram się zaakceptować swoje lęki i depresje ale właśnie po to by z nimi walczyć. Od tego właśnie trzeba zacząć. Chcę trochę wyjść ze skorupy :). Nie znaczy to, że chcę się zmienić całkowicie. Moja wrażliwość ma swoje plusy.

      Usuń
    5. Z depresją na pewno a lęki? Lęki przed życiem.. również ale powoli nic na siłę... nie chcesz tak bać się świata tak?;)

      Usuń
    6. Ogólnie bać się świata. Trzeba w nim jakoś funkcjonować niestety. Nie da się zamknąć na ludzi. Ja na dodatek mimo lęku chcę z nimi przebywać. Fakt na głęboką wodę się nie rzucam. Z arachnofobii też włączyłam się stopniowo i nadal mam dreszcze na widok pająka. W tym wypadku pewnie będzie podobnie. Częsty stres jest szkodliwy jednak dla zdrowia dlatego z nim walczę.

      Usuń
    7. Powoli kochana, powoli <3

      Usuń
    8. Tak jak ze sprzątaniem. Powoli do świat jeszcze kupę czasu zostało xD

      Usuń
    9. No niby tak ale znów jest bałagan xD

      Usuń
  10. Kochana
    Ilu ludzi tyle osobowości.
    Świat nie może być jednakowy, bo byłoby nudno, monotonnie, nieciekawie.
    Często nie umiemy słuchać z uwagą.
    Ja teraz lubię swoje cztery kąty i nie mieszam się w tłum.
    Serdeczności zostawiam, zdrówka życząc😀🌼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ta różnorodność jest piękna tylko trzeba się postarać ją zrozumieć :)
      Można lubić tłumy albo swoje cztery kąty albo i to i to :)
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  11. "Ja pukam, ty mówisz"tak było :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Sytuacja przedstawiona w Twoim poście jest mi dobrze znana :)
    Ja jestem zdecydowanie introwertykiem :D

    Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie ma w tym nic złego. Pozdrawiam serdecznie miłą introwertyczkę :)

      Usuń
  13. Ekstrawertykom jest w życiu łatwiej, tak myślę. Szczególnie w młodszym wieku. Ja nie należę do tej grupy ludzi. :) Teraz już mi nic nie przeszkadza. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że ekstrawertycy mają łatwiej, chociaż i intro mają wiele przydatnych w życiu zalet :) Również pozdrawiam :)

      Usuń
  14. Też jestem introwertykiem i wkurzały mnie często tego typu pytania: "Co nic nie mówisz?", ale z czasem już się przyzwyczaiłam i na pytanie: "Co tak cicho siedzisz?" zaczęłam odpowiadać: "A, co mam stać?" :D. Nie mam nic do ekstrawertyków, ale czasami trudno im to wytłumaczyć, że istnieją też introwertycy, czy nieśmiali, dla których potrzeba więcej czasu się otworzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam tych, którzy potrafią od razu w nowym towarzystwie się rozkręcić. Zagadują do każdego i zdobywają znajomych w dwie i pół minuty. Z drugiej strony takie gadulstwo bywa czasem uciążliwe gdy człowiek chce odpocząć :P

      Usuń
  15. Sama jestem takim introwertykiem. Mogę iść na spotkanie z tłumem ludzi, ale potem musze pobyć sama, by się zresetować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mogę iść choć na początku będę się trzęsła jak galareta xD, a potem trzeba posiedzieć chwilę najlepiej w piwnicy :D

      Usuń
  16. Ciekawe miejsce na zdjęciach

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakbym czytała o sobie... Jestem introwertykiem, jestem nieśmiała, fobii społecznej może nie mam, ale powiedzmy, że jestem lekko aspołeczna. I mam wrażenie, że w tym ekstrawertycznym świecie, w którym osoby przebojowe są chwalone, ci, którzy są tacy jak ja, są niezrozumiani. Przykre trochę, bo przecież każdy z nas jest inny, powinniśmy tę inność rozumieć albo przynajmniej szanować...

    PS Muszę kiedyś odwiedzić "Dziórawy Kocioł" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że ogółem ekstrawertykom jest w życiu łatwiej. Pewność siebie i przebojowość zwykle jest doceniana w szkole, na rynku pracy, w życiu towarzyskim i związkach. Jednak co to by był za świat gdyby się wszyscy przekrzykiwali :D.
      Dziórawy Kocioł warto odwiedzić, jest klimacik :)

      Usuń
  18. Świetny, wartościowy tekst, który porusza bliski mi temat, bo sama mam introwertyczną osobowość. Tak na marginesie, część zdjęć skojarzyła mi się z postapokaliptycznymi sceneriami (uwielbiam takie klimaty).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne miejsce, aż kusiło żeby wejść na te wszystkie konstrukcje ryzykując swoim życiem :P

      Usuń
    2. Mnie chyba jednak by nie kusiło, pomimo niezaprzeczalnego klimatu. A to dlatego, że mam lęk wysokości. :D

      Usuń
    3. Mi ktoś kiedyś powiedział, że ja to się boję wszystkiego oprócz rzeczy, które faktycznie mogą mi zrobić krzywdę xD. Coś w tym jest na szczęscie potrafię zachować zdrowy rozsądek.

      Usuń
    4. To dobrze, odrobina szaleństwa ponoć co prawda nie zaszkodzi, lecz najlepiej zmieścić się w granicach rozsądku, by potem nie płakać, jak się człowiek ewidentnie wpakuje w kłopoty na własne życzenie. :)

      Usuń
    5. Wiadomo wiadomo. Po prostu zaskakuje sama siebie kiedy bardziej boję sie przywitać z sąsiadem niż przytulić szaleńca z siekierą. Jak ktoś trzyma siekierę to na pewno potrzebuje przytulenia <3

      Usuń
    6. Ale raczej nie chciałabyś takiego przytulić, jakby jednocześnie pachniał brudną bielizną na 100 metrów. :D

      Usuń
    7. Ja mam całe życie covida, słabo czuję zapachy xD

      Usuń
    8. No to pewnie sprzątanie kuwety po tym, jak kot dopiero co posadzi gruby towar, nie jest dla Twojego nosa zbyt męczące.

      P.S. Jutro na resztę komentarzy odpiszę.

      Usuń
    9. No zależy, czasem kocurek potrafi toksyczną bombę zasadzić ;p. Ale no łatwiej mi wytrzymać w smrodzie niż niektórym ;p

      Spokojnie, też często odpisuję na raty :)

      Usuń
  19. ..każdy człowiek jest inny, a Ty jesteś wspaniała i fantastyczna taka jaka jesteś! 💙
    .. uwielbiam do Ciebie zagladać! ..dziękuję bardzo , za urocze wycieczki z Tobą ;)
    ..piszesz świetnie, poruszasz ciekawe tematy, tak prosto z serduszka !
    ..cudownie że jesteś, dziekuję 💖
    ..nie umiem siebie określić a moze raczej nie lubie ;p .. czasami bywam zagadkowa sama dla siebie, mam fobie, depresję i wiele , wiele innych rózności, bywam wstydliwa , bywam także niezdecydowana a sporadycznie konkretna i uparta..
    ..różnorodność jest szalenie ciekawa, szanuję każdego .. wiadomo jednym odpowiada to innym tamto xD
    .. zdjęcia są kapitalne, sowa bardzo fajna, podoba mi się! .. z tego co piszesz to wspaniałe miejsce Dziurawy Kotioł :)

    - Kochana ściskam Cię mocno, tulę najserdeczniej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też jesteś wspaniała właśnie taka jaka jesteś. Wrażliwa i czuła, doceniająca piękno natury poetka :). Każdy na swój sposób jest wyjątkowy i tak powinno być. Przytulam mocno Kochana :)

      Usuń
  20. Ciężko mi sobie wyobrazić jak to jest być nieśmiałym; podobnie jak ciężko mi sobie "postawić siebie" w sytuacji o której piszesz na początku postu - cóż ,ja zapewne bym przekrzyczała wszystkich i powiedziała to co mam do powiedzenia 😊
    Ale to prawda , co piszesz na końcu posta;trzeba pozwolić być innym sobą
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że jakaś ekstrawertyczka mnie odwiedza :) Bo patrząc po komentarzach większość tu jednak cichutka jak ja :). Dobrze, że potrafisz się odezwać i postawić na swoim. To też się ceni. Inni znów wolą pomilczeć :)

      Usuń
  21. U mnie to bywa różnie, ale ostatnio jestem bardziej nieśmiała niż kiedyś i więcej analizuję. Najważniejsze to być sobą, niektórzy wolą samotność a inny towarzystwo. ;)

    Przypomniałaś mi o tym tekście "ja pukam, Ty mówisz." :D Też to przerabiałam w szkole. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być sobą ale czasem lepiej za dużo nie analizować :P. Przynajmniej po sobie wiem, że im więcej myślę tym mniej robię.
      Hehe pukałaś czy mówiłaś? :D

      Usuń
  22. Najważniejsze, to być sobą :) A takie spotkania, z ludźmi podobnymi do Ciebie, to świetna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkanie było cudownym doświadczeniem. Poznałam osoby, które stały się mi bardzo bliskie :)

      Usuń
  23. Ja niestety jestem bardzo nieśmiałą osobą i mam dość często problem z nawiązaniem relacji międzyludzkich w realnym świecie. Łatwiej mi to przychodzi w sieci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też o wiele łatwiej jest w sieci. tu mogę się nawet wydawać trochę wygadana, a na żywo to nie podejdę :P

      Usuń
  24. U mnie to jest tak pół na pół, zależy od towarzystwa, jak trafię na 'swojaków' to mówię cały czas, a jak na ludzi, którzy mnie nie przekonują, to milczę.
    Wzięłaś pająka na rękę - wow - dla mnie to nie do osiągnięcia, mam taką arachnofobię, że przy każdym kontakcie z ośmiookim potworem prawie schodzę na zawał;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też dużo zależy od ludzi. Przy niektórych szybciej się otworzę (choć nigdy od razu) przy innych wcale :P. Nad pająkiem trochę pracowałam. Zaczęło mi być wstyd, że na widok małego bezbronnego stworzenia reaguję krzykiem i ucieczką. Powoli próbowałam się oswajać. Przeglądałam się jednemu w pokoju, specjalnie to nie sprzatnęłam. Jednak duże grube ciągle wywołują u mnie lęk a kot jak na złość chce na nie polować xD

      Usuń
  25. Należę do osób bardzo nieśmiałych jednak z wiekiem zauważyłam że powoli ten pancerz nieśmiałości ze mnie schodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I świetnie :) Z ciekawości, sam schodzi czy pracujesz nad tym?

      Usuń
  26. Ciekawy wpis podoba mi się. Uważam że przed 5 latkami jest trudniej niż dorosłymi... Dzieci to prawda A przed prawdą nie jest łatwo stanąć...
    Pięknego grudnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudniej jest udawać a być szczerym jest łatwiej. Masz rację, że dzieci są prawdą ale też akceptują wiele. O ile oczywiście dorośli nie nauczą ich czegoś innego.

      Usuń
  27. Witaj ♡
    Pokłony za tekst. Uwielbiam twoją szczerość i to, jak dzielisz się z nami przemyśleniami. U mnie to jest tak... pół na pół. Jako dziecko/nastolatka miałam problem z nawiązywaniem znajomości. Raczej mi dokuczano, więc stąd mogła wziąć się moja nieśmiałość? niepewność? Jednak zawsze miałam bliskich znajomych. Był to czas kiedy traciło się przyjaciół i poznawało nowych. Teraz jest mi dużo łatwiej. Akceptacja samej siebie pozwoliła mi się otworzyć na ludzi. W gronie bliskich jestem gadułą, w gronie ciekawych ludzi jestem gadułą, w pracy, jestem gadułą. Jeżeli milczę to najwyraźniej dlatego, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Teraz lubię nawiązywać nowe znajomości, rozmawiać i słuchać ^^
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to być sobą. Czasem małomówność jest etapem przejściowym. Ja znów jestem gadułą wśród znajomych zaufanych mi osób i przy najbliższej rodzinie. Za nic nie potrafię otworzyć się w tłumie ludzi. Przy nowych osobach też się strasznie krępuję. Czasem to przeszkadza ale wiem, że nie powinnam tego robić na siłę tylko w swoim własnym tempie tworzyć relacje z ludźmi :).
      Dziękuję za miły komentarz i również pozdrawiam cieplutko <3

      Usuń
  28. Ja bardzo długo byłam nieśmiała i dopiero kiedy zapisałam się do harcerstwa, nauczyłam się przełamywać. Dziś nikt już nawet sobie nie potrafi wyobrazić, że kiedyś przeżywałam katusze, gdy miałam coś załatwić z kimś obcym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory swojej nieśmiałości całkowicie nie przełamałam, choć miałam etapy w życiu kiedy byłam trochę odważniejsza tak sama z siebie. Może to trochę kwestia charakteru, osobowości, może ludzi jakimi się otaczamy :)

      Usuń
  29. No ja zdecydowanie jestem introwertykiem :) Nie przepadam też za mówieniem o sobie i często w nowym towarzystwie siedzę cicho w kącie. Tak, jak napisałaś - potrzebuję czasu na oswojenie się z ludźmi. Co sprawia, że ludzie często biorą mnie za zimną sukę :D Nawet nie wiesz, ile razy słyszałam takie opinie na swój temat. Na szczęście niespecjalnie się tym przejmuję. I wkurwia mnie niezmiernie, kiedy ktoś mówi mi, że musze być bardziej otwarta albo częściej się uśmiechać i tego typu kocopoły. Dramat. Tytuł Twojej notki pasowałby wtedy idealnie ;)

    Ale o dziwo - zawodowo jestem jakby innym człowiekiem. Nieznane są więc ścieżki ludzkiego umysłu i zachowania.

    Pozdrawiam Cię ciepło :) A to miejsce ze zdjęć wygląda po prostu magicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej, że ludzie nieśmiali często są odbierani za zapatrzonych w siebie. A tu wręcz przeciwnie bardzo często nieśmiałość wynika z kompleksów. Można się przełamywać ale we własnym tempie i naprawdę nie każdy musi być gwiazdą imprezy.
      Ja w pracy jestem jeszcze bardziej wystraszona niż prywatnie ale widzę, że niektórzy właśnie w życiu zawodowym zmieniają swoje oblicze. Może to kwestia poczucia obowiązku albo tego czy lubi się swoją pracę. Nie mam pojęcia.
      A zobaczyć miejsca ze zdjęć to zapraszam do Krakowa :)

      Usuń
  30. Rozumiem to doskonale. Długo byłam introwertykiem wręcz bojącym się nieznajomych. Zmieniła mnie praca. Byłam baaardzo zmotywowana, żeby wyjechać za granicę i ćwiczyć umiejętności językowe. Trafiłam do pracy w turystyce. Mnóstwo klientów, mikrofon, spotkania z ludźmi. Stres, lęk, ale tłumaczyłam sobie, że to praca, że to nie ja prywatnie, tylko "osoba wykonująca swoje obowiązki". Z czasem rozmowy z masą nieznajomych stały się dla mnie normą. Prywatnie nadal jestem introwertykiem, choć nie mam już fobii i nie boję się gdzieś zadzwonić, załatwić czegoś w urzędzie itp.
    Ogólnie muszę przyznać, że bardzo ciekawy tekst - będę tu wpadać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam też osobę z fobią pracującą w turystyce :). Może jest to jakiś sposób, żeby się otworzyć. Na pewno jednak duży krok do przeskoczenia. Podobnie jak wyjazd za granicę. Chociaż często coś co wydaje się dla nas nie do przejścia okazuje się nie takie trudne. Najtrudniej właśnie się przełamać. Dziękuję serdecznie za odwiedziny i zapraszam ponownie :)

      Usuń
  31. Znam to z doświadczenia. Jednak mogę powiedzieć, że z biegiem czasu i z nowymi wyzwaniami typu praca, jakieś tam załatwianie spraw itd. staję się nieco bardziej otwarty. Sądzę, że jak już ktoś mnie pozna, a ja jego to jestem dość znośny i ,,prosty" w obsłudze (w sensie nie wymagam nie wiadomo czego). Ostatnio myślałem o swojej przeszłości i wyszło mi, że miałem takie fazy, brak śmiałości-względnie normalna śmiałość. Nie mam pojęcia skąd się to brało.

    Czechy i Słowacja to faktycznie takie państwa, gdzie jest co oglądać. :)

    Płaszcz to jednak element garderoby, który zwłaszcza dziś może powodować różne, czasem ciekawe, a czasem nie ciekawe wydarzenia. Ale nie pozostawia obojętnym raczej.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też mam rożne fazy. Czasem wydaje się, że już sporo rzeczy potrafię ogarnąć bez strachu, a potem następuje faza dłuższe blokady. Np teraz jest mi bardzo trudno, może też przez tę pandemię ale i niektóre wydarzenia mogły na mnie negatywnie wpłynąć.
      To co zakładamy płaszcze i jedziemy do Czech? xD

      Usuń
  32. Ja tez taka jestem ale wciąż pracuje nad tym aby to zmienić . Trzeba wychodzić z po za swoją strefę komfortu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to najważniejszy i zarazem najtrudniejszy krok ale warto też niektóre cechy swojego charakteru po prostu zaakceptować, wtedy jest trochę łatwiej. Tak naprawdę nie musisz być odważna na pierwszym spotkaniu z nieznajomymi ludźmi :)

      Usuń
  33. Ja to w sumie nie wiem, kim jestem. Jakąś dziwną miksturą ;) Za to na pewno robię średnie pierwsze wrażenie - już kilka osób mówiło mi swego czasu, że chciało do mnie podejść, ale się obawiało. Ponoć wyglądam, jakbym przyglądała się grupie z boku i cynicznie komentowała ją w głowie. Trochę tak jest ;) ale to sposób na ogarnięcie się w nowym towarzystwie, gdzie nikogo nie znam. Nic groźnego w każdym razie ;)

    Powiem Ci, że wolę takich niby spokojniejszych ludzi, do których trzeba dotrzeć, niż przylepy, które od razu czują się wśród obcych jak ryba w wodzie. Wszystkich lubią, wszędzie ich pełno i zawsze ich słychać. Znałam kilka takich osób i każda okazała się taką trochę wydmuszką. I fałszywym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się lepiej czuję w towarzystwie nieśmiałych, spokojnych osób. Gaduły może mi specjalnie nie przeszkadzają, bo lubię wysłuchiwać ciekawych historii ale bliższe znajomości zawieram raczej z ludźmi podobnymi do mnie. Jest po prostu łatwiej się dotrzeć, ale oceniać nikogo nie mam zamiaru, wśród cichych też może zdarzyć się fałszywa osoba :)

      Usuń
  34. Przykre jest to, że mało kto z tych zapytujących: Co tak cicho siedzisz? choć przez chwilę się nie zastanowi z czego to wynika. Rozumiem, że jak kogoś problem nie dotyczy to jedyne co pozostaje to piętnowanie takiego introwertyka, świadome lub nieświadome. Osobiście uwielbiałam stwierdzenia typu: O! Jaka czerwona się zrobiłaś! czy Co ci się tak ręce trzęsą?!? Jak się nie trudno domyślić stwierdzenia nie poprawiały mojego samopoczucia, tylko wpędzały w jeszcze większą otchłań. Zawsze się zastanawiałam czy oni są tak durni, podli czy nieświadomi, że te teksty głoszą.
    Dlatego zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości z tym: Zamknij mordę! Otwórz oczy!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz święta i trzeba się przyszykować na całą masę podobnych pytań... Może już zacząć sobie w głowie szykować odpowiedzi. Ewentualnie zebrać się na odwagę i przed rozmową zaśpiewać kolędę (zawyć fałszując) wszyscy będą w szoku i nikt nie zapyta czemu jestem cicho :P ale i tak padnie jeszcze: co ty taka chuda. Czemu ja jestem taka miła i nie dam rady powiedzieć "a Tobie się chyba przytyło ;p".

      Usuń
  35. Zdecydowanie jestem introwertyczka. Chyba zawsze bylam. Tak mi sie zdaje. I nie lubie wychodzic ze strefy komfortu, mowie to otwarcie. W szkole najlepiej sie czulam w czytelni z nosem w ksiazce bo tam mi nie dokuczali rowiesnicy. Bylam w innym swiecie. Zupelnie jak Bastian w Niekonczacej sie opowiesci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze jestem trochę oderwana od rzeczywistości i lubię siedzieć z nosem w książkach ale czasem jednak ciągnie mnie do ludzi. Wtedy znów pojawia się nieśmiałość i strach.

      Usuń

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie