W ten zimny listopadowy dzień
Zapraszam po garść sierpniowych wspomnień.
Wiele osób wie, że kocham góry. Wspominałam o tym na blogu, wspominałam o tym w komentarzach na Waszych blogach, kiedy tylko chwaliliście się jakąś wycieczką.
Góry mają w sobie coś, co mnie uspokaja, leczy koi. Nie muszą to być wspinaczki na wysokie szczyty, już samo górskie otoczenie jest jak terapia. Nie za często jednak mam okazje się w te góry wybrać. Mój mąż stanowczo woli płaskie tereny (najlepiej z pozycji siedzącej ;p), a samotna wyprawa, patrząc na to, że potrafię zgubić się w swoim mieszkaniu, mogłaby zakończyć się katastrofą ;).
W zeszłym roku opowiadałam o wycieczce do Zakopanego ze znajomymi <1> <2> <3> <4>. Co prawda miejsce zbyt turystyczne, ale nie narzekam, w tym roku pojawiła się okazja do odwiedzenia kolejnego turystycznego miejsca — Szklarskiej Poręby.
Zaprosili nas teściowie, a mężowi zabrakło wymówek, żeby się wymigać. Zresztą obiecał, że KIEDYŚ w góry pojedziemy. Wakacje nie były długie dokładnie 4 dni zahaczające sierpniowe święto.
Dzień 1 Wodospad Szklarki
Pierwszy dzień to głównie dojazd i zakwaterowanie się w uroczym, a jednocześnie sporym drewnianym domku. Łącznie rodzinnie zabrało nas się 6 osób. My, teściowie i dwaj bracia męża. Pogoda była wyśmienita i szkoda marnować tak ładnego dnia. Wyruszyliśmy więc od razu na spacerek, którym celem był Wodospad Szklarki.
Pierwszym przystankiem była Stara Chata Walońska. Przyjemne miejsce, które warto odwiedzić jeśli stoi przy naszej trasie. Ciekawe różnorodne rzeźby, sklepik z nietuzinkowymi pamiątkami (akurat był zamknięty). Można się pokręcić, można coś zjeść. Nas jednak czekała dalsza trasa
Taką sowę to bym przygarnęła (no może bez tego kamienia ;p)
Ruszamy dalej. Wkraczamy na teren Karkonoskiego Parku Narodowego. Wejście jest płatne, można kupić bilet przez telefon (z tej strony to chyba jedyna opcja). Idziemy lasem, powolutku, by nie potknąć się o kamienie, schodzimy bliżej potoku Szklarki. Słychać szum wody, a ja odpływam w błogi spokój.
Kto tak jak ja kocha ten dźwięk? A także widok płynącej wody. Mogłabym usiąść na kamieniu i gapić się godzinami.
Po drodze mniejszy wodospad. Oczywiście padło pytanie, czy to już ten? Trochę mały :D. Nie...
W końcu jest punkt, gdzie możemy zobaczyć go w całej swojej okazałości. Oaza spokoju, gdyby nie turyści, było ich strasznie dużo w sezonie, ale przecież nie można sobie zarezerwować tych widoków tylko dla siebie.
Idziemy dalej, co niektórzy uczestnicy wyprawy już zaczynają marudzić. Jednak wytrwale idą do przodu.
Po drodze spotykamy alpaki. W Szklarskiej można wykupić sobie taki spacerek, z tego co doczytałam później ^-^.
Kolejny przystanek — Chybotek. Ten pięknie ułożony stos kamieni chybocze się kiedy na nim staniemy. Wspaniała atrakcja dla turystów, ciężko było zrobić zdjęcie bez ludzi (tu złapała się tylko jedna obca pupka, pozdrawiam ;p). Czy zabawa bezpieczna? Cóż patrząc na, to ilu ludzi na niego włazi i ciągle stoi, jak stał...
Mąż, patrząc na tych ludzi: Ja tam swoje życie szanuję, nie mam zamiaru na to wchodzić.
Teściowa: Podsadź Roksanę.
Mąż jak gdyby nigdy nic podchodzi i wyciąga do mnie ręce, żeby mnie podsadzić.
Ja: No tak swoje życie to szanujesz a żonę to od razu byś tam wrzucił xD
Ostatni przystanek to Złoty Widok :). Śliczny punkt widokowy z łakami i leżaki. Niestety też oblężony przez turystów, więc zdjęcia tylko widoczków.
Pozostało tylko w akompaniamencie jęków i stęków wyruszyć w drogę powrotną, choć mnie tam jeszcze niektóre miejsca kusiły ;p.
Dzień 2 Szrenica i Śnieżne Kotły
Czas wyruszyć w góry na poważnie (oczywiście wyciągiem, żeby nikt nie płakał). Co nie znaczy, że mieliśmy tego dnia mało chodzenia.
Do wyciągu na Szrenicę bardzo długa kolejka. Z tego co czytałam, góra nie jest trudna i jeśli ktoś ma siłę i jest ona dla niego głównym celem, warto się przejść pieszo. U nas mogłoby być ciężko i główny cel był nieco inny. Tak, więc odstaliśmy swoje, w biletomacie okazało się dużo szybciej.
Zdjęć z wyciągu nie mam. Mąż z lękiem wysokości mnie nastraszył, że sama się bałam telefon wyciągnąć ;p. Swoją drogą, ja o ile wysokości się nie boję, tak mam zawsze panikę przy wsiadaniu i wysiadaniu z wyciągu.
Wjeżdżając, ładniejsze widoki ma się z tyłu (szczególnie w drugiej części trasy — wyciąg był z przesiadką). Za to pod nogami można dojrzeć kilka butelek, czapek, butów i innych przedmiotów. Rozumiem wypadki, ale wątpię w trzeźwość ludzi gubiących buty na wyciągu... No i przypomnijmy, że jesteśmy już na terenie KPN.
Tylko kawałek pod górkę i jesteśmy
na szczycie, szybko poszło, ale najlepsze/najgorsze przed nami. Zatrzymamy się tu jednak chwilę na
widoczki.
Szlakiem na szczycie ruszamy w kierunku Śnieżnych Kotłów. Droga łatwa czasem trochę pod górę, czasem trochę w dół.
Ludzi trochę wyruszyło razem z nami... Na początku szlaku, Trzy Świnki. Widzicie je?
Niestety w połowie drogi teściowa stwierdziła, że po prostu nie da rady.
Wiadomo, zawsze trzeba mierzyć swoje siły na zamiary, bo zdrowie
ważniejsze. Nie mogliśmy także zwolnić kroku jeśli chcieliśmy wrócić na
ostatni wyciąg.
Teściowa, z teściem postanowili powolutku spacerkiem ruszyć w drogę powrotną. Tymczasem ja z mężem i jego braćmi postanowiliśmy mimo wszystko te Śnieżne Kotły zobaczyć. Brat jak ruszył z kopyta, tak ledwo żeśmy za nim nadążali. W duchu podziwiałam męża, który niewprawiony kompletnie w wędrówki, ale twardo zaciskał zęby; a także najmłodszego braciszka, który jest w końcu tylko nastolatkiem, ale nie okazywał zmęczenia.
Sama się zasapałam, ale było warto dla tego widoku.
W takich chwilach mam ochotę zamienić się w ptaka i leeeecieć. (Kiedy autokorekta poprawia Ci "zamienić się" na "zabić się"... No cóż, wie lepiej jakby się to skończyło)
Chwilę postaliśmy, zrobiliśmy zdjęcia i dawaj z kopyta z powrotem. Tempo zostało narzucone fest. Zerkałam tylko na mojego czerwonego już męża czy wytrzyma, ale on twardo, nie chce odpoczynku.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że do ostatniego odjazdu mamy jeszcze sporo czasu.
Wzrok mojego męża skierowany na brata mógł zabić ;p.
Mnie może tempo tak nie przeszkadzało. Po chwili przywykłam i szło się całkiem dobrze, ale mając więcej czasu, chętniej posiedziałabym dłużej przy Kotłach. Z drugiej strony rozumiem, że nie wiedzieliśmy ile tak naprawdę powrót nam zajmie.
Zjazd uraczył nas wspaniałymi widokami, ale znów nie robiłam zdjęć. Przynajmniej mój telefon nie dołączył do ozdób Parku Narodowego :P.
Dzień 3 Wodospad Kamieńczyka
Wszyscy wykończeni, chłopacy spieczeni na raka, ale nie będziemy siedzieć na tyłkach. Misja na ten dzień to zobaczenie Wodospadu Kamieńczyka. Trasa po kamieniach, nie za długa, nie za wysoka, jak dla mnie całkiem przyjemna. Pod sam koniec trzeba było trochę pod górkę podreptać.
Oczywiście znów sporo ludzi. Opcje są dwie: można wejść na samą górę i zobaczyć wodospad zza krat z góry. Można też odbić w bok i płatnie zejść na dół, zobaczyć do z bliska.
Tym razem po wędrówce teściu poczuł się gorzej i koniec końców rodzice mojego męża znowu zostali na dole. Jedno szczęście, że to nie była ich pierwsza wizyta w Szklarskiej, wiele atrakcji już widzieli i sami też zostali w tym roku dłużej niż my. Nie ma więc się co przemęczać.
Razem z chłopakami weszliśmy najpierw na górę. Tym razem nie bałam się, że mi telefon wypadnie, robiąc fotkę bez krat :P
Następnie do zejścia trzeba było odstać swoje w kolejce, zapłacić i założyć kask. Wpuszczali po kilka osób wąskim przejściem po schodach.
Kask słabo się trzymał, aż bałam się, że go zgubię.
Widoczek ładny, ale nie wiem, czy aż tak warto było się pchać w te tłumy, zwłaszcza że ciasnota i pośpiech, bo kolejni turyści czekają, zabiera cały urok tego miejsca. Za to samo zejście w kaskach może być fajną przygodą dla dzieciaków.
Na dziś tylko tyle, powrót trochę innym szlakiem powolnym spacerkiem. Wszystkim należy się odpoczynek.
Dzień 4 Zamek Chojnik
- Co robimy ostatniego dnia?
- Coś lżejszego! - sugerują uczestnicy naszej wycieczki, którzy już mają serdecznie wszystkiego dość.
Teściu wymienia kilka opcji w tym zwiedzanie ruin zamku. Na to wszyscy najbardziej entuzjastycznie zareagowali. Ja zresztą też uwielbiam zwiedzać ruiny.
Do Zamku Chojnik trzeba było kawałek podjechać. Kiedy zaparkowaliśmy na parkingu, naszym oczom ukazała się góra, na której szczycie widać było zarys naszych ruin.
Zaczęło się ubolewania, że to na górze, czy się nie da podjechać. Tłumaczenia, że to oczywiste, że takie zamki są na szczytach i że droga wcale nie jest długa. Jedynie mój mąż nic nie mówił i dziarsko ruszył przed siebie z miną mówiącą, że gdybyśmy nie byli rodziną, wszystkich by nas zamordował.
Szlaki na górę prowadziły dwa, jeden prosty, przygotowaną specjalnie szeroką ścieżką, drugi wiódł stromo przez kamienie. Tym trudniejszym wybraliśmy się pod górę. Dobry wybór, ciężko by się tamtędy schodziło a szlak piękny i szkoda go sobie odpuścić :).
Zdjęcia niestety nie wychodziły albo po prostu na nich jesteśmy, a nie wiem, czy członkowie rodziny chcą się pojawić na tym blogu.
Wspinaczka był trochę męcząca, szczególnie dla tych, którzy już byli zmordowani tymi wakacjami. Pod koniec jednak wchodziła w drugi szlak i łagodnie dotarliśmy do zamku.
Zamek zabezpieczony do zwiedzania, samodzielnie można zajrzeć w każde miejsce.
Niektóre przejścia bardzo niskie i ciasne.
Piękne widoki z wieży
Po zwiedzaniu zatrzymaliśmy się w karczmie na małe co nieco. Później czekała nas droga powrotna, tu już prosta droga i co najważniejsze z górki.
Kiedy dojechaliśmy do naszego domu, trzeba było się już niestety spakować i wyruszać w trasę do tego prawdziwego. Kot zostawiony pod opieką młodszej siostry już się stęsknił.
Może gdybym była z ludźmi bardziej wparwionymi w górskim boju zwiedziłabym więcej ale i tak uważam, że te wakacje były wspaniałe. Śmiałam się, zwiedzałam, zapominałam o całym świecie, a takie chwile są nam potrzebne :).
A także zachęcam do przeglądania aktualnych ofert moich maskotek i mojej książki na OLX, Allegro, lub Vinted
Prześliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPieknie opisałaś wszystko. Z przyjemnością przeczytalam i obejrzałam zdjęcia z mojej ukochanej Szklarskiej, za która już tęsknię.
OdpowiedzUsuńDobra decyzja z Chojnikiem, ja wchodziłam i schodziłam odwrotnie i w obie strony dostałam tak w kość, że stwierdziłam : nigdy więcej ;p
Jak wchodziłam trudniejszą trasą to właśnie pomyślałam, jak ciężko by się tędy schodziło :p. Zaczęłabym marudzić jak inni z mojej rodziny :p
UsuńOj, przypomniałaś mi nasz pobyt wiele lat temu, nawet tymi samymi szlakami wędrowaliśmy!
OdpowiedzUsuńjotka
Mam nadzieję, że obudziłam dużo przyjemnych wspomnień :)
UsuńSuper fotorelacja i cieszę się, że wyprawa Ci się podobała. Myślę, że ja bym raczej została z Twoimi teściami, choć kto wie... czasem chęć zobaczenia czegoś ciekawego potrafi dodać człowiekowi sił. Fajnie to opisałaś, super się czytało. Pozdrawiam Cię serdecznie...
OdpowiedzUsuńOj tak jak mam iśc do miejsc, w których nie byłam, a które zapowiadają się ciekawie to mam dwa razy więcej siły niż na codzień :)
Usuńjedni wolą "tłokowiska" turystyczne, bo się spodziewają lepszego standardu, pewnego poziomu usług, wygód, etc, co zresztą niekoniecznie pokrywa się z rzeczywistością, drudzy preferują "dzikowiska", ale w sumie jaka to różnica, skoro zapraszają, a darowanemu koniowi do dzioba się nie zagląda, ale z Twojej relacji wynika, że najsłabszym ogniwem w tej ekipie jest Twój chłop, a nie jego rodzice, siłą rzeczy starsi od niego, a według stereotypu to oni powinni być bardziej marudni... a generalnie to wszystko tu jest bez znaczenia, ważne żebyś się dobrze bawiła i jak dobrze zrozumiałem, to tak właśnie się stało...
OdpowiedzUsuńw omawianych okolicach byłem dawno, jeszcze jako kajtek, do tego w zimie, więc swoją relacją poszerzyłaś moje horyzonty, dziękować :)
...
do Kotolaczni zaraz zajrzę, mam tam zaległości, bo zeszły tydzień sam byłem na wyjeździe, objeździe i odjeździe, też zaległych zresztą (Halloween plus grobbing), gdyż wtedy, kiedy było trzeba na mnie wypadło siedzenie w domu i zajmowanie się kotami...
p.jzns :)
Haha tak w obronie mojego męża, to on w górach wczesniej nie był, teściowie tak. W dodatku mimo zmęczenia poszedł praktycznie wszedzie gdzie ja i jego bracia, więc był dzielny na tej wyprawie. Tylko nie wiem, czy go na kolejną kiedykolwiek wyciągnę xD.
UsuńJa niby wolę dzikowiska ale jak mam okazję gdzieś z kimś to czasem nieważne gdzie ważne żeby jechać :). Zreszta w turystycznych miejascach są rzeczy warte zobaczenia, tylko często kosztem tłumu i kosztem kosztu :p.
A widzisz, bo mnie góry przytłaczają kiedy jestem w dolinach. Odżywam dopiero na szlaku. W Alpach często wędrowałam sama. W erze GPS nie ma problema. ;)
OdpowiedzUsuńNapisałaś (...)Śliczny punkt widokowy z łakami i leżaki(...) Jakie to były łaki? Wilkołaki czy kotołaki, a może jeszcze coś innego? 🤣
Też mam problem z mężem. Kiedyś fikał po górach jak koziorożec, a teraz po latach upasł się i niestety jak w czerwcu podbijaliśmy Tatry, on nie dawał już rady. Tzn. przeszliśmy całą zamierzoną trasę, nie wymiękł i bez kolejki się obyło, ale momentami on jakby... puchł. ;)
Mnie już samo otoczenie odpręża :). Łaki hihi potem poprawię. To leniołaki na ławkach odpoczywały :3
UsuńMój nigdy po górach nie biegał. Ogółem typ domownika. Sama się jednak trochę obawiam no i nie wszędzie się dostanę pociągiem, żeby zacząć wędrówkę a prawka nie mam
Mój niestety został domownikiem. Całymi dniami po pracy leży na kanapie. Ostatnio mam wrażenie, że mam dziecko, a nie męża.
UsuńPowiedziałabym, że mam łatwiej, bo sama mogę samochodem dojechać, ale powiem Ci, że nadal ekonomiczniejsza jest opcja dojechania PKSem i jadąc w pojedynkę, raczej wybrałabym autobus.
Dzieci czasem są aktywne :P. Moje "dziecko" jest bardzo aktywne jeśli chodzi o gry komputerowe i planszówki ;p. No ale ja i tym wiedziałam od początku ;p
UsuńTak pociągi i autobusy lepiej wychodzą. Jak opisałam w nowym poście, do Malborka też we dwójkę nawet wybraliśmy się pociągiem.
Czasem jakieś miast zwiedzałam sama. To też ma swoje uroki, sama wyznaczam trasę, pójdę tam, gdzie chcę, nikt nie marudzi, że za dużo chodzenia, że do tej dziury nie wejdziemy, albo że zrobiliśmy ileś kilometrów, a u celu niczego nie było ;p.
Jak kiedyś będziesz chciała jechać w góry, to pamiętaj, że ja chętnie zostanę Twym towarzyszem. :)
OdpowiedzUsuńTe sowę, ale też bez kamienia, bym przygarnęła. ;D Te alpaki mnie normalnie zszokowały, nie miałam pojęcia, ze można se z nimi łazić na spacer. hehe Nazwa Chybotek mnie śmieszy, a dialog tym bardziej...no widzisz, jak to z tymi chłopami...ale i tak żyć, by bez Ciebie nie umiał. :)))
Ok jszcza...autokorekta czasami powala. hahahahaha
Powiem Ci, że post tak bardzo mi się spodobał, bo i piękne widoki i tekst mega ciekawy, i się pośmiałam i na serio jestem pewna, że z Wami podróż to super sprawa, także pamiętaj, jak kiedyś przyjdzie Ci na myśl jakaś wyprawa, to jadę. :D Dziękuję za naprawdę świetnie spędzony czas. :)))
Haha kurcze trzeba się w końcu spotkać i gdzies razem wyruszyć. Na pewno będzie zabawnie. Poszukamy sowy która nie trzyma się tak twardo tego kamienia :3
UsuńPamiętam że uwielbiasz góry :)
OdpowiedzUsuńNa mnie również samo górskie otoczenie działa kojąco :)
Nigdy nie byłam w Szklarskiej Porębie- nie wiedziałam że tam jest taki wodospad (zaraz by była sesja zdjęciowa u mnie, a co tam ludzie ;))
Chyba wiem, gdzie się wybiorę w wakacje 2024 ;)
Pozdrawiam
Ja czasem żałuję że nie mam zdjęć w takich miejscach. Teściowa cos na szybko pstrykła ale niestety strasznie rozmazane wyszły. A jednak mam jakąś wewnętrzną blokadę, żeby sobie sesję robić w tłumach. Najlepiej to jakby nikogo nie było xD
UsuńKochana odezwij się do mnie na maila: 1993ewas@gmail.com
UsuńChciałam Ci wysłać swojego ebooka.
Daj też proszę znać czy wolisz format PDF czy EPUB 🙂
Hej, przepraszam Kochana, że tak późno, ale już się odezwałam. Epub poproszę :*. Dziękuję :*
UsuńNa mnie takie terapeutyczne działanie ma morze :) Niemniej góry są przepiękne i mam nadzieję, że kiedyś je odwiedzimy :)
OdpowiedzUsuńMorze też dobrze działa :) tęsknie za morzem. Mam je na drugim końcu Polski i juz drugi raz była. Tak blisko a nie pojechałam bezpośrednio nad nie. No cóż musi poczekać.
UsuńGórskie potoki też uspokajają, rzeki jeziora, lasy, przyroda robi swoje ale góry na pierwszym miejscu u mnie ;)
Dziękuję za przywianie wspomnień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam deszczowo, listopadowo
Czyli znasz te miejsca <3 pozdrawiam również w ten chłodny dzien
UsuńŚwietne zdjęcia, też uwielbiam góry, ale jeszcze nigdy nie byłam w Szklarskiej Porębie 😊
OdpowiedzUsuńPolecam, jest pięknie <3
UsuńPrzeszłam z Tobą całą wyprawę z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńUrokliwe miejsca i piękne fotki!
Też kocham góry i wędrówki. Dawniej zdecydowanie więcej łazikowania a teraz na miarę możliwości.
Pozdrawiam:)
Cieszę się, że mogłam Cię zabrać na tę małą wyprawę :)
UsuńA już myślałam, że pojechałaś szukać zimy :) Uwielbiam Szklarską Porębę i mam z niej fajne wspomnienia - mimo tego, że w schronisku skradziono mi różowe tenisówki :)
OdpowiedzUsuńO nie różowe tenisówki?! Nie wybaczyłabym...
UsuńA zima to jest tu :)
Piękne wspomnienia ujęte w kadrach.
OdpowiedzUsuńTwoja relacja jest niesamowita i takie musiały być Twoje wakacje 🧡.
Serdecznie pozdrawiam 🤗
Były wspaniałe, dziękuję serdecznie :)
UsuńGostei da maneira como você capturou as imagens e expressou suas ideias. Gosto de blogs assim, com conteúdo.
OdpowiedzUsuńJá estou entre seus amigos.
Abraços da quente primavera brasileira!!!
Thank you :D
UsuńBardzo miłe wspomnienia. I dla każdego coś miłego: bo i góry, i wodospady, i zamek. Ja kocham i góry i morze tak samo. Do obu żywiołów czuje też jednakowy respekt. Pozdrawiam serdecznie. :))
OdpowiedzUsuńPrzyroda zachwyca w każdej postaci :)
UsuńPiękne miejsca a góry uwielbiam. Najwięcej radości mam gdy wejdę na szczyt i mogę podziwiać piękne widoki pod "swoimi stopami".
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniałą wycieczkę.
Oj dokładnie a im większe zmęczenie, tym później radość większa :)
UsuńBardzo ładne zdjęcia! W górach niestety jeszcze nie byłam, ale bardzo chciałabym się tam wybrać. Mam nadzieję, że niedługo się uda. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńGóry są niepowtarzalne . Piękne wspomnienia
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńNigdy nie byłam w górach, ale Twoja relacja mnie do tego zachęca.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki!
Zachęcam mocno, to zawsze jest niesamowite przeżycie :)
UsuńJa tak średnio za górami, wolę morze (jeziora, strumyczki, sadzawki etc.). Ale widoki piękne! Kiedyś się tam przejadę, chciałam już wiele razy, ale na fantazjowaniu się skończyło. Życia mi braknie, żeby zobaczyć wszystkie miejsca, które chciałabym zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńI też kocham szum wody. Chyba że sikać mi się chce, to wtedy mniej ;)
Tam masz piękne wodospady, tylko nie wybieraj się z pełnym pęcherzem, bo szum mocny :D
UsuńW ostatnim zdaniu zabrakło "akurat", ale zwalam na porę pisania tego komentarza ;)
UsuńCzy to "akurat" jest niezbędne?
UsuńA i owszem ;)
Usuń"chyba że" chyba wystarczy, sens zachowany
UsuńLubię góry choć mam formę jak Twój mąż ;).
OdpowiedzUsuńMiałaś super wakacje i, niektóre Twoje słowa mnie rozbawiły :).
Nie byłam w Szklarskiej Porębie, a dzięki Tobie nabrałam ochoty do odwiedzenia tych samych miejsc co Ty :).
W Zamku Chojnik byłam w tym roku :).
No to jedno z miejsc masz zaliczone, a do Szklarskiej zapraszam, jest tam jeszcze wiele do zobaczenia, sama mam ochotę wrócić :)
UsuńNigdy nie byłam w Szklarskiej Porębie. Dzięki Tobie mogłam ją zwiedzić. Dzięki za fotorelację. To piękne, pełne magii miejsce :) . Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrę. Niesamowite widoki!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś dotarła, naprawdę warto :). Jedyny minus to trochę dużo turystów, choć nie aż tak jak w Zakopcu ;p
UsuńPrzepiękna fotorelacja i mimo baraku zdjęć współwędrowców taka bardzo rodzinna, trochę żartobliwa, bardzo przyjemna w czytaniu.
OdpowiedzUsuńKiedyś dość dawno temu zakochałam się w Karkonoszach i bywałam tam przez kilka lat co roku. Mogłam sobie teraz powspominać- Dziękuję!
Mimo to pokazałaś kilka miejsc, których nie znam np. Trzy świnki, Twarożnik.
Zaciekawiło mnie, że w Dolinę Śnieżnych Kotłów można zejść i zobaczyć ten budynek z bliska. Dawniej można było oglądać wszystko tylko z góry, a droga do tego widoku była dość wymagająca i pamiętam, że moja starsza siostra zaczęła wymiękać, ale jak zobaczyła korpulentne panie z sąsiedniego kraju to powiedziała- " O, nie ! One weszły, ale nie wejdę ?! Niedoczekanie!" Co najlepsze, po latach pamiętamy właśnie takie zabawne zdarzenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Nie chcę wbrew woli nikogo na blogu zamieszczać :). Ale opisać wszystko po prostu musiałam, bo to dla mnie też forma pamiętnika. Mnie kusiło zobaczyć te Śnieżne Kotły też z innych miejsc. Byłam pierwszy raz i nie wiem, gdzie tam można wędrować. Myśmy od Szrenicy do tego budynku szli dość prostą drogą, choć długą, więc też nie dla każdego.
UsuńOj Roksi zaostrzyłaś mój apetyt na Karkonosze. Bardzo fajnie i ciekawie zaprezentowałaś te miejsca. Piękny ten Wodospad Szklarki i Szrenica. Klimatyczne miejsca. My w końcu też się wybierzemy? bo mamy Karkonosze do Korony i Diademu.
OdpowiedzUsuńSpokojnego popołudnia. Pozdrawiam serdecznie
Kasia Dudziak
Wybierzcie się koniecznie, jest tu dużo pięknych miejsc :)
UsuńTeż kocham góry, choć w Karkonoszach nigdy nie byłam, ale w okolice Tatr mogłabym się przeprowadzić;) Świetna relacja i cudowne widoki:)
OdpowiedzUsuńKażde góry mają swój urok i przepiękne miejsca :)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńPiękna foto-relacja:)
Ja w górach oddycham pełną piersią i zawsze zachwycam się widokami:)
Pozdrawiam najserdeczniej:)
Ja też :) Dziękuję ślicznie :*
UsuńPiękne zdjęcia i opisy! Zakochałam się w tych widokach. Twój entuzjazm sprawia, że chciałoby się od razu pakować plecak i ruszać w góry.
OdpowiedzUsuńTeraz nie jestem pewna czy bym chciała. Brr w tym śniegu. Choć widoki na pewno boskie
UsuńJak ja kocham takie letnie posty w tym okropniastym listopadzie, to szok. A kocham je podwójnie, gdy dotyczą moich okolic, znajomych miejsc na Dolnym Śląsku. Znam i lubię Szklarską i okolice. Może dlatego wiecznie jeżdżę nad morze? Mój kot też za mną tęskni i potem ma focha, że psa wzięłam, a ją zostawiłam. Koty są cudne. Uściski!
OdpowiedzUsuńMój też tęskni, ale miał dobra opiekę na ten czas :). Fajnie, że trafiłam w Twoje okolice. A letni post musiałam teraz właśnie wstawić, bo też nie lubię jesieni :P
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńJa też kocham góry :) Mieszkam, można powiedzieć, w takich górskich klimatach ale prawdziwe ogromne szczyty to coś, co uwielbiam podziwiać. Lubię po górach spacerować, cieszyć się nimi, napawać, inspirować. Cudowna relacja, wspaniałe zdjęcia, widać, jak piękna to okolica :) Człowiek od razu czuje ciepło na sercu jak widzi swoje ukochane krajobrazy :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Też uwielbiam podziwiać szczyty, ale i samo otoczenie gór. Jakoś mnie to pozytywnie nastraja. Odgradzają mnie od złych myśli :)
UsuńDroga Roxi ♥
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia, świetna foto-relacja! :)
.. góry są cudowne i zachwycają takie piękne widoki, lecz w górach byłam tylko 3 razy.. a morze uwielbiam, zawsze wypoczywałam nad morzem..
- pozdrawiam najcieplej, ściskam najserdeczniej ♥
ogrom cudownych chwil :*
I góry i morze mają swój urok :) Ściskam również :*
UsuńŚnieżne Kotły to jedno z moich ulubionych miejsc w Karkonoszach. Gratulacje za determinację, zwłaszcza podczas trudniejszej części wędrówki. Widoki na wodospad i góry z pewnością wynagrodziły wysiłek.
OdpowiedzUsuńUh było ciężko... Ja chcę jeszcze raz! :D Pięknie było a Śnieżne Kotły to bym sobie chętnie lepiej jeszcze kiedyś obejrzała :)
UsuńGóry mają coś w sobie, co i mnie uspokaja. Mój mąż podczas podróży poślubnej stwierdził, że jestem jakaś inna, bardziej radosna w nich :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy u mnie widzą to inni, ale mam tak samo :)
UsuńPiękne zdjęcia. Żałuję, że zobaczyłam je dopiero dzisiaj. Jednak lepiej późno, niż wcale.
OdpowiedzUsuńDobrze znam te wszystkie miejsca, które pokazałaś. Tak wiele bym oddała, żeby nadchodzącego lata móc je znowu zobaczyć...
Życzę Ci z całego serduszka, żebyś mogła <3
UsuńWspaniała relacja, a zdjęcia cudne. Ja też lubię góry. Co prawda mam lęk wysokości, lecz podobają mi się takie scenerie. Dlatego lubię takie otoczenie w książkach, filmach i grach. Swoją drogą, może sama wreszcie się przełamię i zacznę więcej podróżować - chociażby w obrębie Polski, gdzie nie brak atrakcyjnych miejsc. :)
OdpowiedzUsuńPolska ma naprawdę dużo do zaoferowania i wcale nie trzeba daleko uciekać, żeby zobaczyć piękne miejsca i odpocząć od wszystkiego. Trzymam kciuki Kochana!
UsuńTeż kocham góry i zawsze podziwiam ich majestat oraz piękno <3
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście wodospady, bo nie ma nic piękniejszego, niż widok i dźwięk płynącej z gór wody :)
W Szklarskiej nie byłam, ale z chęcią to kiedyś nadrobię, bo widzę, że jest tam mnóstwo atrakcji ;)
Oj tak wodospady są zawsze przepiękne, można się na nie patrzeć godzinami :)
OdpowiedzUsuń