W ostatnim dniu pogoda się popsuła. Nie narzekaliśmy, zapowiadali, że cała majówka będzie deszczowa, więc i tak nam się udało. Ten dzień i tak należał do wyjątkowych. Zaraz przedstawię zdjęcia, za które jak zwykle dziękuję Łukaszowi i Maćkowi za tę pierwszą fotkę :). Znów zobaczycie pocieszne mordki słodkich zwierzątek. Ten dzień to jednak coś więcej niż motylarnia i zoo w Zakopanem. Tego dnia coś się we mnie zmieniło. Poczułam, że weszłam na jakiś nowy etap. Nie jestem chyba jednak w stanie tego opisać.
Będzie słodko, miło, puchato i... nostalgicznie.
Motylarnia w Zakopanem to miejsce, które znaleźliśmy przypadkiem i odwiedziliśmy spontanicznie by schować się przed deszczem. Muszę jednak przyznać, że było warto. Dwa piękne zielone pomieszczenia, po których można swobodnie chodzić, wśród różnorodnych motyli.
Warto ubrać coś czerwonego, wtedy większa szansa, ze któryś na Was usiądzie. Trzeba jednak uważać, by żadnemu nie wyrządzić krzywdy.
Niektóre motyle mają połamane skrzydła przez ludzi,
którzy dotykali je w niewłaściwy sposób...
Motyle, które na wolności przeżyją góra jeden dzień, w niewoli mogą żyć znacznie dłużej...
Czy jednak są szczęśliwe?
Lepidopterofobia – strach przed motylami.
Niektórzy próbują ją przełamać właśnie w takich miejscach.
Może czasem trzeba się wrzucić na głęboką wodę...
Przerywnik muzyczny
Drugim miejscem, które odwiedziliśmy, było Tatrzańskie Mini Zoo. Miejsce niby dla dzieci, właścicielka uśmiechnęła się widząc czwórkę dorosłych z zacieszami na twarzach na widok zwierzątek :). Co tam znajdziemy: owieczki, osiołki, alpaki, sarenki, króliczki, różnego rodzaju ptactwo, kangurka :). Wszystko można miziać i karmić do woli, o ile oczywiście futrzak ma w tej chwili na to ochotę :).
To, że jesteś zwierzęciem stadnym, nie znaczy, że nie potrzebujesz czasem chwili samotności...
To, że jesteś samotnikiem, nie znaczy, że nie potrzebujesz czasem odrobiny uwagi...
Niektóre zwierzęta były w klatkach, inne chadzały swobodnie.
Co ciekawe, do ludzi chętniej podchodziły te zamknięte.
Widocznie czuły się bezpiecznie...
Niektóre miejsca dostrzegłam z tarasu widokowego.
Czasem dobrze jest spojrzeć na wszystko z dystansu...
Dla zwierząt — instynkt pomagający utrzymać gatunek
Dla ludzi — wyrażanie miłości, zabawa, grzech, sposób na stres, uzależnienie, trauma, chwila zapomnienia, forma reklamy, potrzeba, dodatek, całe życie albo coś bez znaczenia...
Każdy potrzebuje odrobiny czułości...
W zoo znajdziemy też bagno Shreka :D
Kiedy wybraliśmy się jeszcze podziwiać górskie widoki,
zastała nas większa ulewa i było cholernie zimno. Ukryliśmy się w bardzo
przytulnej restauracji, gdzie puszczali tylko piosenki Sanah.
Później
trzeba było wracać, czekała nas ostatnia noc i wyjazd do domu na drugi
dzień.
Można powiedzieć, że szczytów na tej górskiej wyprawie to ja nie
zdobyłam. A jednak moja dusza osiągnęła szczyt, przełamałam się i
odkryłam coś w sobie. Nieskromnie stwierdzę: ten widok był piękny.
Jeszcze
o poranku chowaliśmy się po szafach, strasząc się wzajemnie. Zjedliśmy
pizze w Krakowie po drodze i się pożegnaliśmy... Z bólem serca i
nadzieją, że to nie był ostatni wyjazd. Niestety wiele wskazuje na to, że w tym samym składzie już się nie powtórzy. Nie mam pojęcia, czy to czytacie, ale:
Hypo — dziękuję za organizację tej wycieczki, dowiezienie nas, ogarnianie noclegu, miejsc do zwiedzenia, knajp, gdzie mogliśmy zjeść. Bez Ciebie ten wyjazd po prostu byłby niemożliwy. Odwaliłeś kawał dobrej roboty. Poza tym dziękuję za wszystkie zdjęcia, że pozwoliłeś mi wykorzystać je na blogu, dziękuję za przepicie Wieliczki, to była przygoda xD.
Calineczka — wiem, że to głównie dzięki Tobie pojechałam, dziękuję Ci za to serdecznie. Dziękuję za wspólne przytulasy, rozmowy, miło spędzone chwile. Dzięki Tobie nauczyłam się doceniać małe rzeczy. Dzięki, że zgodziłaś się na wspólne zdjęcia, najchętniej bym je tu wstawiła, ale wiem, ze byś mnie zamordowała :). Jesteś piękną kobietą, uwierz w końcu w siebie. Ostatnio nie było między nami najlepiej, ale pamiętaj, zawsze jesteś w moim serduszku <3.
Knife — za siekierę, za rozmowę na "gównobalkoniku", dużo mi ona dała. Za uratowanie przy szybkim wyborze piwa ;p, za to, że jedno na mnie wylałeś xD. Za to, że w sumie najdłużej mnie znosiłeś. Dziękuję, że otworzyłeś się trochę przede mną i że ja mogłam otworzyć się przed Tobą. Pokazałeś też, że nawet osoba z fobią społeczną może zacząć działać na spontana.
Czas wracać do domu. Jedno wiem,
wróciłam inna.
Tradycyjnie autoreklama na Vinted, OLX i Allegro nowe maskotki i możliwość zakupu mojej książki.
Ale wiesz, tak dokumentować amory? Może króliczki nie chcą potem oglądać się na internetach? ;) Będą musiały się tłumaczyć jak Natsu z pracy na kamerkach czy cuś...
Ręce same się wyciągają do tych wszystkich futrzaków. Ech, żeby nasz Bobuś lubił się tak przytulać albo choć podchodził do kiziania.
Na szczęście króliki nie mają tendencji do komplikowania sobie życia tak jak my ;). Alpaki w Tatrzańskim zoo też niezbyt chętne do kiziania były. Za to ten jeden króliczek bardzo ^^.
Cudowne zdjęcia <3 Bardzo miło czytać i oglądać Twoją relację. Obcowanie z naturą i zwierzętami potrafi wnieść nas na nowy, bardziej świadomy etap i dodać "skrzydeł". Serdecznie pozdrawiam :)
koniu chyba mnie najbardziej ujął swoją słodziacznością <3 w "robalowni" byłem tylko raz, to była akurat pająkownia, ale pająki to twardziele, za to utrzymać takie kruche motylki przy życiu, to chyba łatwe nie jest... na koniec wizualizacja /też z motywem kruchości/: wchodzi Shrek do bagienka /tego z fotki/, puszcza okrutnego bąka, po czym na planie zostaje tylko Shrek i drzwi do bagienka... p.jzns :)
Pająkownia jest ok, o ile wszystkie pajączki są za szybą. Jakby można je było dotknąć jak te motylki, w życiu bym tam nie weszła :P. Prócz toalety było normalne bagienko, które może bąki Shreka by wytrzymało :P
Ja akurat lubię Sanah, więc nie przeszkadzałoby mi wcale siedzenie w tej resaturacji. W motylarni nie byłam, mijaliśmy tylko, ale o zoo nie wiedziałam. Im więcej zaczęłam przebywać z ludźmi, tym moja fobia się zmniejszyła, ale w nowych sytuacjach nadal jest mi trudno. Wróciłaś inna i świetnie, że zdajesz sobie z tego sprawę.
Mnie też jest nadal trudno w nowych sytuacjach, ale coś w sobie jednak przełamałam i wiem, że mogę iść dalej, to najważniejsze :). Też lubię Sanah, ale nie cały czas :D
Bardzo podoba mi się Twój plecak, super jest! ;) Patrz, byłam niedawno w Zakopanem i nie odwiedziłam ani motylarni, ani mini zoo, nawet nie wiedziałam, że są tam takie atrakcje. Ale to może dlatego, że głównie chodziłam po szlakach... Cieszę się, że ten wyjazd okazał się dla Ciebie taką przygodą, możliwością spędzenia czasu z ciekawymi ludźmi i też odkrycia własnej spontaniczności ;). Przyjemnie się czytało Twoją relację!
Dzięki. Motylki i inne zwierzaki super, ale wiadomo, że szlagi wygrywają. Mnie trochę szkoda, że za mało po górach pochodziłam. Muszę kiedyś nadrobić :)
Mam nadzieję, że to że wróciłaś inna, ma pozytywne znaczenie :) Oj bardzo puchato w tym poście- mój mimimetr o mały włos nie eksplodował ;) Bardzo ciekawie napisałaś o tych motylach żyjących w niewoli- powiem Ci, że skłoniło mnie do refleksji. Pozdrawiam
Cudowna relacja, a zdjęcia zwierzaków prześliczne. Widząc Cię chociażby w towarzystwie króliczków, nie dziwię się, że dobrze się bawiłaś. Mój ulubiony odcinek Twojej wyprawy, acz pozostałe też jak najbardziej fajne :)
Co do motylków, ja bym się nie zdecydowała na ich dotykanie, choć są piękne. A to właśnie dlatego, żeby im krzywdy nie zrobić. W końcu to delikatne stworzenia.
No właśnie nie wolno dotykać motylków, można jedynie podnosić owoce, na których siedzą, ale ludzie jak to ludzie, przez co niektóre miały obszarpane skrzydełka.
Na szczęście wlascicielka widzac to, teraz bardziej zwraca uwagę i każdego informuje, jak się zachować, a pokrzywdzone motylki służą za przyklad, jak sie konczy "niewinne glaskanie"
Cóż, jeśli dobiegnie z takiego wychodka zapaszek, można praktycznie śmiało przyjąć, że ktoś uznał to za coś więcej niż dekoracja i wyrzucił tam z siebie pewien balast ;)
Przyznam, że mimo jak napisałaś niekiedy książka ma swoje smutne momenty chętnie bym ja przeczytała Faktycznie czuć w tym poście i relacji sporo nostalgii- trzymam kciuki, abyś jednak w takim składzie niejedną wycieczkę przeżyła bo to ludzie dookoła nas sprawiają ,że świat jest wyjątkowym miejscem. Dużo tu dzisiaj u Ciebie zwierzątek, które bardzo kocham.
Też mam cichą nadzieję, że ten sklad uda się jeszcze kiedyś zebrać. Z jedną osobą z niego mam ciągle bardzo dobry kontakt. Z resztą trochę się urywa ale w innym składzie udały się jeszcze inne mniejsze wyjazdy, o których mysle wspomnę poźniej :).
Piękne jest to, że wiele wrażeń jest tylko Twoich, że coś zrozumiałaś, odkryłaś w sobie... Bardzo przyjemnie się czytało... I Lana del Rey, której słuchać bardzo lubię... Serdeczności...
Tak sobie pomyślałam, że jakby kiedyś nadarzyła się okazja, to bym Cię przeciągnęła jakimś szlakiem i szczyt byś zdobyła. Szczyt wszystkiego pewnie, ale co tam. ;D
Witam serdecznie ♡ Super! Ja nie tak dawno temu byłam w zoo i w motylarni we Wrocławiu, bo mam w miarę blisko :) Zwierzęta są takie cudowne, mogłabym na nie patrzyć godzinami a dotknąć? To już największe szczęście :) Cudowny wyjazd, wspaniała fotorelacja, magiczne wspomnienia :) Pozdrawiam cieplutko ♡
Witaj wrześniowo I znowu z przyjemnością powędrowałam z Tobą Twoimi ścieżkami. Też się zastanawiam, czy te piękne motyle są szczęśliwe? Dziękuję za czytanie moich wcześniejszych opowieści. Zapraszam na dzisiejszą:))) Pozdrawiam ciepło, chociaż wieczory i ranki już chłodne
Kochana, piękne fotografie, wspaniałe miejsca zwiedziliście. Jest to też dla mnie tajemniczy post. Pytania, czemu oni już razem nie pojadą, co ona w sobie odkryła, co się tam dzieje u niej...różne pytania. Wiem jedno, też bym Cię wspierała. Napisałaś o koledze, o fobii społecznej. Chciałabym kogoś takiego poznać dla mojego brata, kogoś, kto zna ciężkość tej choroby, ale umie jakoś sobie radzić. Mój brat od dziecka na to cierpi. Jest samotny, choć ma przyjaciół w najbliższych. Jest najukochańszym człowiekiem, jakiego można sobie wyobrazić, ale ma te cholerną fobię społeczną. Praca, wyjście samemu, to są sprawy bardzo ciężkie. Taki utalentowany, pełen miłości, a fobia tak mu wszystko utrudnia. Latami z tym walczymy, on walczy, a my razem z nim. Nie jest to łatwe. Kiedy mam już dość zapierniczania w pracy...mimo że ją lubię, ale wiesz, miewam tam kryzysy, to tylko myśl o Marcinie i pasjach mi pomaga wytrwać. Tak, jedno z moich marzeń, to znaleźć Marcinowi przyjaciela od serca. Poczułam, że mogę się tym z Tobą podzielić, a wiem, że też mam w Tobie wsparcie. Zobaczyć Cię na zdjęciach...bardzo mnie cieszy. <3
Znam temat fobii społecznej z własnego doświadczenia i ludzi, którzy też to znają. Jeśli chcesz, możesz podać Marcinowi kontakt do mnie albo mi do niego, pogadamy :). A post właśnie miał być taki tajemniczy :)
Jak to się stało, że byłam w Zakopanem i nie byłam w motylarni? Nie wiedziałam, że jest coś takiego jak lęk przed motylami 😊 Ale za byłam w mini zoo i bardzo mi się tam podobało, świetne zwierzęta szczególnie ten biały osiołek, który ciągle za mną chodził i mam z nim dużo zdjęć 😀
O rety. Faktycznie porcja słodkości dość spora. :) Takie zwierzaki to lubię.
Nieco w temacie, wczoraj spotkałem w parku pieska na trzech nogach, wzięty ze schroniska. Za towarzyszkę miał suczkę znalezioną przez nową właścicielkę w lesie. I tym sposobem kobieta miała dwa pieseły oddane jak nikt inny. A piesek na trzech łapach miał na imię Cezary (w skrócie Czaruś). Faktycznie uśmiechnięte pyszczydło aż zapraszało do głaskania. :D
Właśnie na tym albumie jest trochę monotematycznie. Ale są też jakieś jaśniejsze momenty rzecz jasna.
Ooo nie wiedziałam, że ruszyłaś z kolejnym blogiem - oczywiście obserwuję. Motylarnia jest przepiękna, również tam byliśmy, ale jakoś umknęło nam mini zoo, a szkoda, bo widzę, że tam taaaaakie słodziaki!!!! :)
Nie miałam pojęcia, że w Zakopanem jest motylarnia, ale na pewno zapamiętam :) Chociaż też się zastanawiam, czy te motyle są tam szczęśliwe? Cieszę się, że przywiozłaś z tego wyjazdu nie tylko piękne zdjęcia i wspomnienia :)
Na pewno mają tam dobrą opiekę, troskliwą opienunkę. Czy wolały by wolność? Być może. Czy poradziłyby sobie na niej? To też ważne pytanie. Tak, wspomnienia zostaną ze mną na zawsze :)
Ciekawa byłam zakończenia tej wyprawy - może dlatego, że ciągnie mnie w tamtą stronę, ale dociągnąć nie może ;) Tak, czuć nostalgię, ale właściwe drzwi zawsze otwierają się we właściwym momencie :*
..wspaniały post Kochana ❤️ cudownie mieć przyjaciół, rozumieć się z Nimi i wspierać wzajemnie.. miałaś niezwykły wyjazd, który pozostanie na długo w Waszej pamięci.. zdjęcia przepiękne! ..w Zakopcu byłam bardzo dawno temu, po Twojej notce myślę warto tam pojechać i pozwiedzać ciekawe miejsca.. najważniejsze, że wróciłaś pozytywnie odmieniona.. mimo przeróżnych splotów nastrojów i odczuć.. ..czasem różne choróbska utrudniają życie, ale jak się ma cudownych przyjaciół życie jest łatwiejsze i piękniejsze ❤️
Jak to wspaniale, że w zdjęciach możemy zatrzymać piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńOj tak, z przyjemnością będę do nich wracać :)
UsuńAle wiesz, tak dokumentować amory? Może króliczki nie chcą potem oglądać się na internetach? ;) Będą musiały się tłumaczyć jak Natsu z pracy na kamerkach czy cuś...
OdpowiedzUsuńRęce same się wyciągają do tych wszystkich futrzaków. Ech, żeby nasz Bobuś lubił się tak przytulać albo choć podchodził do kiziania.
Na szczęście króliki nie mają tendencji do komplikowania sobie życia tak jak my ;). Alpaki w Tatrzańskim zoo też niezbyt chętne do kiziania były. Za to ten jeden króliczek bardzo ^^.
UsuńI można poczuć się dzieckiem :-)
OdpowiedzUsuńByłam w motylarni poznańskiej, gorąco i kolorowo:-)
Fajna wyprawa, masa radości!
jotka
Poznańskiej nie miałam okazji odwiedzić, ale domyślałam się, że równie piękna :)
UsuńAlpaki ale cudne miejsca . Świetna relacja
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper zdjęcia i jeszcze lepsze opisy. Ten struś i jego uśmiech mnie rozbroił. Ale najważniejsze, że poczułaś coś więcej ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, też kocham zdjęcie ze strusiem <3. Kolega świetnie go złapał :D.
UsuńCudowne zdjęcia <3 Bardzo miło czytać i oglądać Twoją relację.
OdpowiedzUsuńObcowanie z naturą i zwierzętami potrafi wnieść nas na nowy, bardziej świadomy etap i dodać "skrzydeł".
Serdecznie pozdrawiam :)
Tak, masz racje, dlatego staram się obcować z naturą jak najczęściej :)
Usuńkoniu chyba mnie najbardziej ujął swoją słodziacznością <3
OdpowiedzUsuńw "robalowni" byłem tylko raz, to była akurat pająkownia, ale pająki to twardziele, za to utrzymać takie kruche motylki przy życiu, to chyba łatwe nie jest...
na koniec wizualizacja /też z motywem kruchości/: wchodzi Shrek do bagienka /tego z fotki/, puszcza okrutnego bąka, po czym na planie zostaje tylko Shrek i drzwi do bagienka...
p.jzns :)
Pająkownia jest ok, o ile wszystkie pajączki są za szybą. Jakby można je było dotknąć jak te motylki, w życiu bym tam nie weszła :P.
UsuńPrócz toalety było normalne bagienko, które może bąki Shreka by wytrzymało :P
Wyjazd super udany. :)
OdpowiedzUsuńAlpaki sa pocieszne. :)
Oj tak <3
UsuńSuper relacja!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJa akurat lubię Sanah, więc nie przeszkadzałoby mi wcale siedzenie w tej resaturacji. W motylarni nie byłam, mijaliśmy tylko, ale o zoo nie wiedziałam. Im więcej zaczęłam przebywać z ludźmi, tym moja fobia się zmniejszyła, ale w nowych sytuacjach nadal jest mi trudno. Wróciłaś inna i świetnie, że zdajesz sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńMnie też jest nadal trudno w nowych sytuacjach, ale coś w sobie jednak przełamałam i wiem, że mogę iść dalej, to najważniejsze :). Też lubię Sanah, ale nie cały czas :D
UsuńBardzo podoba mi się Twój plecak, super jest! ;)
OdpowiedzUsuńPatrz, byłam niedawno w Zakopanem i nie odwiedziłam ani motylarni, ani mini zoo, nawet nie wiedziałam, że są tam takie atrakcje. Ale to może dlatego, że głównie chodziłam po szlakach...
Cieszę się, że ten wyjazd okazał się dla Ciebie taką przygodą, możliwością spędzenia czasu z ciekawymi ludźmi i też odkrycia własnej spontaniczności ;). Przyjemnie się czytało Twoją relację!
Dzięki. Motylki i inne zwierzaki super, ale wiadomo, że szlagi wygrywają. Mnie trochę szkoda, że za mało po górach pochodziłam. Muszę kiedyś nadrobić :)
UsuńMam nadzieję, że to że wróciłaś inna, ma pozytywne znaczenie :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo puchato w tym poście- mój mimimetr o mały włos nie eksplodował ;)
Bardzo ciekawie napisałaś o tych motylach żyjących w niewoli- powiem Ci, że skłoniło mnie do refleksji.
Pozdrawiam
Chciałam, żeby niektóre fragmenty postu skłoniły do refleksji. Nie zawsze radosnych, ale tak, wróciłam pozytywnie inna :)
UsuńOj, nie miałam pojęcia, że motyle żyją jeden dzień. Zasmuciło mnie to.
OdpowiedzUsuńTylko niektóre gatunki. Ale ogółem wszystkie motylki zbyt długo nie żyją :(
UsuńNo właśnie, czy motyle są szczęśliwsze na wolności czy w motylarni? To ciekawe pytanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że lepiej im w tym życiu, do którego są przyzwyczajone...
Usuńfajnie że wyjazd dał tyle wrażeń, chyba to coś jak wychodzenie ze strefy komfortu które tak zachwalają... :)
OdpowiedzUsuńTak, takie wyjście było mi potrzebne. Musiałam samej sobie pokazać, ze nie jestem motylem w niewoli własnego umysłu, że tak to ujmę :)
UsuńCudowna relacja, a zdjęcia zwierzaków prześliczne. Widząc Cię chociażby w towarzystwie króliczków, nie dziwię się, że dobrze się bawiłaś. Mój ulubiony odcinek Twojej wyprawy, acz pozostałe też jak najbardziej fajne :)
OdpowiedzUsuńTo i mój ulubiony odcinek :). A króliczki fajnie się miziało ^-^. Dziękuję Kochana :*
UsuńCo do motylków, ja bym się nie zdecydowała na ich dotykanie, choć są piękne. A to właśnie dlatego, żeby im krzywdy nie zrobić. W końcu to delikatne stworzenia.
UsuńNo właśnie nie wolno dotykać motylków, można jedynie podnosić owoce, na których siedzą, ale ludzie jak to ludzie, przez co niektóre miały obszarpane skrzydełka.
UsuńBiedne motylki. Nigdy nie zrozumiem pewnych zachowań ludzkich :(
UsuńCzęsto to po prostu ich głupota, a także niedopilnowanie dzieci, które tego nie rozumieją.
UsuńNiestety :(
UsuńNa szczęście wlascicielka widzac to, teraz bardziej zwraca uwagę i każdego informuje, jak się zachować, a pokrzywdzone motylki służą za przyklad, jak sie konczy "niewinne glaskanie"
UsuńTo dobrze. Może w końcu do ludzi dotrze.
UsuńPewnie nie do wszystkich, ale mam nadzieję, że do większości
UsuńA ten Shrekowy wychodek to tylko dekoracja, czy faktycznie można tam wyskoczyć za potrzebą?
UsuńNiby tylko dekoracja, ale jak nikt nie patrzy...
UsuńCóż, jeśli dobiegnie z takiego wychodka zapaszek, można praktycznie śmiało przyjąć, że ktoś uznał to za coś więcej niż dekoracja i wyrzucił tam z siebie pewien balast ;)
UsuńPrawdziwa toaleta chyba była gdzieś po drugiej stronie zoo, więc można nie zdążyć...
UsuńPrzyznam, że mimo jak napisałaś niekiedy książka ma swoje smutne momenty chętnie bym ja przeczytała
OdpowiedzUsuńFaktycznie czuć w tym poście i relacji sporo nostalgii- trzymam kciuki, abyś jednak w takim składzie niejedną wycieczkę przeżyła bo to ludzie dookoła nas sprawiają ,że świat jest wyjątkowym miejscem.
Dużo tu dzisiaj u Ciebie zwierzątek, które bardzo kocham.
Też mam cichą nadzieję, że ten sklad uda się jeszcze kiedyś zebrać. Z jedną osobą z niego mam ciągle bardzo dobry kontakt. Z resztą trochę się urywa ale w innym składzie udały się jeszcze inne mniejsze wyjazdy, o których mysle wspomnę poźniej :).
UsuńTrzymam kciuki- a życie potrafi być bardzo nieprzewidywalne zatem wszystko jest możliwe :-)
UsuńOj tak, nieustannie nas zaskakuje :)
UsuńPiękne jest to, że wiele wrażeń jest tylko Twoich, że coś zrozumiałaś, odkryłaś w sobie... Bardzo przyjemnie się czytało... I Lana del Rey, której słuchać bardzo lubię... Serdeczności...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Myślę, że wyjazdy prócz tego, że zwiwedzamy nowe miesjca pozwalają odkryć coś w sobie. Trzeba sie tylko na to otworzyć :)
UsuńCudowny wyjazd, cudowne zdjęcia...a puchate walory Twojego wpisu skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^-^. Wiadomo, że skradają :D
UsuńTak sobie pomyślałam, że jakby kiedyś nadarzyła się okazja, to bym Cię przeciągnęła jakimś szlakiem i szczyt byś zdobyła. Szczyt wszystkiego pewnie, ale co tam. ;D
OdpowiedzUsuńJeden szczyt jest szczytem góry, drugi zawsze zdobywa się w sercu :). Chętnie bym z Tobą powędrowała :)
UsuńZwierzęta są takie słodkie... długo byłaś w Zakopanem? czy tak o rozdzieliłaś wrażenia na kilka notek?
OdpowiedzUsuńKażda notka to jeden dzień :)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńSuper! Ja nie tak dawno temu byłam w zoo i w motylarni we Wrocławiu, bo mam w miarę blisko :) Zwierzęta są takie cudowne, mogłabym na nie patrzyć godzinami a dotknąć? To już największe szczęście :) Cudowny wyjazd, wspaniała fotorelacja, magiczne wspomnienia :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Oj tak kontakt ze zwierzętami daje dużo radości i ogólnie poprawia samopoczucie. Dziękuję :*
UsuńNie udało mi się w tym roku odwiedzić Zakopane, nad czym bardzo ubolewam. Ale może za rok się wybiorę.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
Trzymam kciuki, żeby za rok się udało :)
UsuńTo musiałą być super wyprawa! Moja strasza córa marzy o wycieczce do Zakopanego. Widzę po atrakcjach, że młodsza pociecha też by się tu odnalazła :)
OdpowiedzUsuńDla młodszych jest tam baaardzo dużo atrakcji :)
UsuńWitaj wrześniowo
OdpowiedzUsuńI znowu z przyjemnością powędrowałam z Tobą Twoimi ścieżkami.
Też się zastanawiam, czy te piękne motyle są szczęśliwe?
Dziękuję za czytanie moich wcześniejszych opowieści. Zapraszam na dzisiejszą:)))
Pozdrawiam ciepło, chociaż wieczory i ranki już chłodne
Może są. W końcu nie znają innego życia. Oczywiście odwiedzę i poczytam te aktualne wpisy również :)
UsuńKochana, piękne fotografie, wspaniałe miejsca zwiedziliście. Jest to też dla mnie tajemniczy post. Pytania, czemu oni już razem nie pojadą, co ona w sobie odkryła, co się tam dzieje u niej...różne pytania. Wiem jedno, też bym Cię wspierała. Napisałaś o koledze, o fobii społecznej. Chciałabym kogoś takiego poznać dla mojego brata, kogoś, kto zna ciężkość tej choroby, ale umie jakoś sobie radzić. Mój brat od dziecka na to cierpi. Jest samotny, choć ma przyjaciół w najbliższych. Jest najukochańszym człowiekiem, jakiego można sobie wyobrazić, ale ma te cholerną fobię społeczną. Praca, wyjście samemu, to są sprawy bardzo ciężkie. Taki utalentowany, pełen miłości, a fobia tak mu wszystko utrudnia. Latami z tym walczymy, on walczy, a my razem z nim. Nie jest to łatwe. Kiedy mam już dość zapierniczania w pracy...mimo że ją lubię, ale wiesz, miewam tam kryzysy, to tylko myśl o Marcinie i pasjach mi pomaga wytrwać. Tak, jedno z moich marzeń, to znaleźć Marcinowi przyjaciela od serca. Poczułam, że mogę się tym z Tobą podzielić, a wiem, że też mam w Tobie wsparcie. Zobaczyć Cię na zdjęciach...bardzo mnie cieszy. <3
OdpowiedzUsuńZnam temat fobii społecznej z własnego doświadczenia i ludzi, którzy też to znają. Jeśli chcesz, możesz podać Marcinowi kontakt do mnie albo mi do niego, pogadamy :).
UsuńA post właśnie miał być taki tajemniczy :)
Jak to się stało, że byłam w Zakopanem i nie byłam w motylarni? Nie wiedziałam, że jest coś takiego jak lęk przed motylami 😊 Ale za byłam w mini zoo i bardzo mi się tam podobało, świetne zwierzęta szczególnie ten biały osiołek, który ciągle za mną chodził i mam z nim dużo zdjęć 😀
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć, że jeszcze ktoś odwiedził mini zoo :).
UsuńMotylarnie odkryliśmy zupełnie przypadkiem, nie jest zbyt mocno rozreklamowana.
Ta królicza kawiarnia jest u mnie na liście.
OdpowiedzUsuńW sumie to nie kawiarnia ale warto zajrzeć ^^
UsuńO rety. Faktycznie porcja słodkości dość spora. :) Takie zwierzaki to lubię.
OdpowiedzUsuńNieco w temacie, wczoraj spotkałem w parku pieska na trzech nogach, wzięty ze schroniska. Za towarzyszkę miał suczkę znalezioną przez nową właścicielkę w lesie. I tym sposobem kobieta miała dwa pieseły oddane jak nikt inny. A piesek na trzech łapach miał na imię Cezary (w skrócie Czaruś). Faktycznie uśmiechnięte pyszczydło aż zapraszało do głaskania. :D
Właśnie na tym albumie jest trochę monotematycznie. Ale są też jakieś jaśniejsze momenty rzecz jasna.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Jak miło usłyszeć, że pieski znalazły dobry dom <3
UsuńPiękne są podziękowania dla Hypo, Calineczki i Knife. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to najchętniej wypisałabym im podziękowania na całą stronę, tylko nie wiem czy zdolalabym wyrazić całą wdzięczność jaką czuję :)
UsuńOoo nie wiedziałam, że ruszyłaś z kolejnym blogiem - oczywiście obserwuję. Motylarnia jest przepiękna, również tam byliśmy, ale jakoś umknęło nam mini zoo, a szkoda, bo widzę, że tam taaaaakie słodziaki!!!! :)
OdpowiedzUsuńTroche już prowadzę tego bloga. Cieszę się, że go odkryłaś :) a zoo warto odwiedzić <3
UsuńTo będę wpadać częściej. Przy okazji chętnie się tam wybierzemy, dziękuję, za polecenie takiego fajnego miejsca. Pozdrawiam. :)
UsuńBardzo się cieszę <3
UsuńTe zwierzaczki to sama słodycz:)
OdpowiedzUsuńOwszem ^-^
UsuńNie miałam pojęcia, że w Zakopanem jest motylarnia, ale na pewno zapamiętam :) Chociaż też się zastanawiam, czy te motyle są tam szczęśliwe? Cieszę się, że przywiozłaś z tego wyjazdu nie tylko piękne zdjęcia i wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńNa pewno mają tam dobrą opiekę, troskliwą opienunkę. Czy wolały by wolność? Być może. Czy poradziłyby sobie na niej? To też ważne pytanie.
UsuńTak, wspomnienia zostaną ze mną na zawsze :)
Przepięknie napisane... bardzo się wzruszyłam Twoimi podziękowaniami dla przyjaciół. Jesteście jak te motyle, rozkwitliście podczas tych dni razem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*. Też myślę, że nie tylko dla mnie ten wyjazd był wyjątkowy :)
UsuńŚwietne miejsca odwiedziłaś, nigdy nie byłam w motylarni. Chętnie bym się wybrała. Zdjęcia super, chciałabym wybrać się w końcu do Zakopanego. ;)
OdpowiedzUsuńMiło spędzić czas z uroczymi stworzonkami ^-^. Dziękuję za komentarz :*
UsuńMotylarnie to fajne miejsca. Byłam kiedyś w jednej. Zdjęcia zwierząt świetne! :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce. Jak zobaczę w innym mieście, z pewnością odwiedzę :)
UsuńCiekawa byłam zakończenia tej wyprawy - może dlatego, że ciągnie mnie w tamtą stronę, ale dociągnąć nie może ;) Tak, czuć nostalgię, ale właściwe drzwi zawsze otwierają się we właściwym momencie :*
OdpowiedzUsuńZapewne i Twoje otworzą się we właściwym momencie :*
UsuńTatrzańskie mini zoo mnie kupiło w całości. Ale słodkie zwierzaki, śliczne ❤️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Miło było odwiedzić te puchate śliczności ^-^
Usuń..wspaniały post Kochana ❤️
OdpowiedzUsuńcudownie mieć przyjaciół, rozumieć się z Nimi i wspierać wzajemnie.. miałaś niezwykły wyjazd, który pozostanie na długo w Waszej pamięci..
zdjęcia przepiękne!
..w Zakopcu byłam bardzo dawno temu, po Twojej notce myślę warto tam pojechać i pozwiedzać ciekawe miejsca.. najważniejsze, że wróciłaś pozytywnie odmieniona.. mimo przeróżnych splotów nastrojów i odczuć..
..czasem różne choróbska utrudniają życie, ale jak się ma cudownych przyjaciół życie jest łatwiejsze i piękniejsze ❤️
- moc cudowności, ściskam mocno :*
Oj tak ze wszystkim jest łatwiej gdy ma sie obok bliskie osoby :).
UsuńW minione lato również odwiedziliśmy motylarnię. Jak ja się bałam, żeby żadnego motylka nie zdeptać
OdpowiedzUsuńOj tak ja też cały czas patrzyłam pod stopy
Usuń