niedziela, 13 lipca 2025

Inspiracje świadomym snem

Wyobraźmy sobie świat, w którym nie ma żadnych ograniczeń. Możemy robić dosłownie, co chcemy, wpływać na otaczającą nas rzeczywistości i nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Miejsce, gdzie możemy w dowolnym kierunku rozwijać naszą twórczość, wpływać terapeutycznie na naszą podświadomość, spełniać najskrytsze pragnienia, przeżywać niezwykłe doznania. Na dodatek nawet nie marnujemy czasu, bo właśnie wtedy nasz organizm odpoczywa, po prostu śniąc.

Mało kto nie słyszał w swoim życiu czegoś o świadomych snach. Niektórzy spotkali się z zapożyczeniem tego motywu w różnych dziełach, inni sami poszukiwali informacji, by móc jasne śnienie praktykować. W skrócie jest to taki sen, w którym śniący uświadamia sobie fakt, że śni i w tym momencie może w dowolny sposób kontrolować swój sen.

Sama doświadczałam tego często jako nastolatka, pozbywałam się w ten sposób dręczonych mnie koszmarów. Próbowałam też praktykować doświadczenie poza ciałem (OOBE). Jest to jednak dłuższy temat, na który mogłabym poświęcić osobny post. Na razie przychodzę z kilkoma tytułami. 

Książki: Robert Stein, Adam Bytof  "Jasność. Podręcznik świadomego śnienia i medytacji"; Adam Bytof "Oneironautyka. Sztuka świadomego snu";Robert Noble "OOBE. Tajemnica punktu scalającego; Alfred Kubin "Po tamtej stronie".

Zacznę od podstaw dla tych, którzy są zainteresowani świadomym śnieniem, a jeszcze niczego o nim nie słyszeli. Później dorzucę coś z inspiracji. 

E-booki: Robert Stein, Adam Bytof  "Jasność. Podręcznik świadomego śnienia i medytacji"; Adam Bytof "Oneironautyka. Sztuka świadomego snu"

Robert Stein, Adam Bytof  "Jasność. Podręcznik świadomego śnienia i medytacji"

Podręcznik jest świetnym wstępem dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z lucid dream. Bardzo prostym i przystępnym językiem autorzy wyjaśniają, czym są świadome sny i zachęcają czytelnika do własnych doświadczeń.

Od strony praktyczniej podręcznik ten pozostawia wiele do życzenia. Opisanych technik jest tu mało. Niektóre są tylko wspominane. Z drugiej strony dla początkującego oneironauty wiedza zawarta w tej książce w zupełności wystarczy, by zacząć ćwiczenia i nawet osiągnąć pierwsze doświadczenia w tej dziedzinie.

Książka pozytywnie nastraja czytelnika na chęć praktyki. Wymienia zalety zapamiętywania snów i praktykowania LD, rozwiewa wątpliwości, zachęca do rozwoju duchowego i psychicznego.

Poruszane są tematy różnych doświadczeń od erotycznych, przez duchowe, psychologiczno-terapeutyczne i twórcze. Pokazuje, że świadome sny mogą być doskonałą (bo bezpieczną i nieuzależniającą) alternatywą dla używek. Nawiązuje też do zdolności nadprzyrodzonych oneironautów. Dużą uwagę skupia na medytacji i zachęca do jej praktykowania.

Można więc powiedzieć, że jest tu wszystkiego po trochu. Dla bardziej dociekliwych szukających konkretnych praktyk będzie to za mało.

Adam Bytof "Oneironautyka. Sztuka świadomego snu" 

Oneironautyka — podpowiada nam jak uzyskać świadomość we śnie i korzystać ze wszystkich jego możliwości. Książka Adama Bytofa jest dobrym wstępem dla niezorientowanych w dziedzinie i rozpoczynających swoją przygodę z Lucid Dream.

Na początek otrzymujemy trochę wiedzy na temat historii świadomego snu, o jakie tym znaczenie odgrywał i odgrywa nadal w różnych kulturach. Przyjrzymy się też naukowym teoriom dotyczącym snów i naszej podświadomości, by następnie przejść do praktyki. Książka zawiera podstawowe ćwiczenia pozwalające na wejście w stan świadomego snu. Autor tak naprawdę umieścił tu tylko namiastkę możliwości.

Zamieszczam te książki razem, gdyż miałam wrażenie, że czytam drugi raz to samo. Część fragmentów mogłam nawet pominąć, bo były co do słowa powielane. Obie książki mogę polecić, jednak tak naprawdę wystarczy się zapoznać z jedną z nich. W tym "Oneironautyka" wydaje mi się konkretniejsza i sztywniejsza, a ,,Jasność" ma trochę więcej lania wody, ale przyjemniej się ją czyta.

 

Książka: Robert Noble "OOBE. Tajemnica punktu scalającego

Robert Noble "OOBE. Tajemnica punktu scalającego"

Książka różni się od innych w tematyce podróży astralnej i duchowego rozwoju. Niestety nie czytałam poprzednich części z cyklu. Bardzo możliwe, że ich znajomość ułatwia lepsze zrozumienie tematyki, szczególnie u ludzi, którzy spotykają się z tymi motywami po raz pierwszy. Myślę jednak, że i ci mogą coś z tej książki wynieść, nawet traktując ją jak lekkie współczesne fantasy, opowieść o nietypowej sekcie, czy sennik autora

Wszystko sprowadza się do tego właśnie, że ta książka jest inna. Spodziewałam się, że dostanę garść informacji o eksterioryzacji. Zamiast tego dostałam pamiętnik jednego z Czarowników, który prowadzony przez swojego przewodnika Naguala Juliana próbuje odnaleźć wewnętrzną ciszę i zmienić swoje życie. 

Poznajemy w niej bardzo dokładnie postać głównego bohatera (autora tej książki), otwiera się przed nami ze wszystkimi swoimi słabościami, emocjami, przyznaje do błędów i upokorzeń. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej otwartości. Autor pokazuje, w jaki sposób rozwija się duchowo, do jakich wniosków dochodzi i przede wszystkim jakim kosztem. 

Nie działa sam, ma swojego przewodnika i grupę wspierających (choć czasem formy tego wsparcia mogą wydać się wręcz psychicznie brutalne) Czarowników. Główną tematyką jest próba zrozumienia, czym jest punkt scalający, czego główny bohater nie potrafi na początku pojąć, oraz długo nieudolne próby wyciszenia swoich myśli. 

Większość książek o rozwoju duchowym daje porady, uczy medytacji, oddychania, czy właśnie podaje techniki OOBE. Tu mamy ukazaną drogę konkretniej osoby, która chce rozwijać się duchowo i to na bardzo wysoki stopień i wcale nie przychodzi to łatwo. Robert Noble przyznaje się do trudności, jakie napotyka nie tylko w drodze Czarownika, ale też w codziennym ludzkim życiu. Możemy się z nim utożsamić, poczuć jego emocje. 

Książka uczy walki, niepoddawania się mimo trudności i poczucia bezsensowności, które często się pojawia przy wielu naszych zadaniach nawet dnia codziennego. Innego spojrzenia na ludzi, bardziej wyrozumiałego. Innego spojrzenia na siebie, na naszą wewnętrzną motywację. Zauważenia ile niepotrzebnych negatywnych myśli kotłuje się w naszej głowie. Zrozumienie naszych emocji. Także pchnięcie do prób panowania nad nimi. Do tego bardzo dużo drobnych porad, życiowych przemyśleń, które gdzieś się przewijają, między przygodami. 

Czyta się lekko, przyjemnie i myślę, że każdy może coś z niego wynieść. Nawet jeśli okaże się, że wszystko tutaj było tylko snem, a może nawet zostało zmyślone, to jakaś magia w tym jest. 

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. 

 

Plakat filmu Incepcja

Incepcja 2010

Film oglądałam dawno i dałam mu wtedy wysoką ocenę, ale całkowicie zapomniałam, co w nim było. Postanowiłam więc w tym temacie wrócić do tego znanego klasyka. 

Nowoczesna technologia pozwala wchodzić w sny innych ludzi. Mocno tu widać inspiracje świadomymi snami, gdyż nie tylko wchodzimy w świat snu, ale wręcz możemy go kontrolować. Włamywanie się do czyjejś podświadomości pozwala wydobyć z niej utajnione informacje. Cobb chce udowodnić jednak, że ze snu można nie tylko wynosić. Można coś także wnieść. Macie tak czasem, że po śnie wpadacie na genialny pomysł, albo męczy Was jakaś myśl? Twórcy filmu stawiają nas przed pytaniem: Co jest prawdziwe?

Dziś oceniłabym Incepcję trochę gorzej niż kiedyś. Po pierwsze, dlatego że nie przepadam tak za akcyjniakami. Strzelaniny i wybuchy tylko wytrącają mnie z głównej koncepcji filmu, na której chcę się skupić. Po drugie — dopatrzyłam się kilku dziur. Świat snu również wydał mi się stanowczo za mało oniryczny. A jednak całość ma nadal w sobie coś, co zachwyca. Piękny psychologiczny portret głównego bohatera i stawiające w niepewności zakończenie. To coś, co sprawia, ze nie żałuję ponownego obejrzenia tego filmu. 

Plakat filmu Lucid dream 2017

Lucid dream 2017

Koreańska produkcja. Można nawet trochę porównać z Incepcją. W obu filmach mamy zrozpaczonego ojca i próby włamywania się do czyjegoś snu. Wszytko w filmie akcji i walk wśród walących się budynków. Skupmy się jednak teraz na tej koreańskiej produkcji.

Zrozpaczony ojciec chwyta się każdego sposobu, by odnaleźć porwanego syna. Technika świadomego snu jest na tyle rozwinięta, że pozwala dokładnie przyjrzeć się swoim własnym wspomnieniom, a nawet włamać się do cudzego snu. Niestety wiąże się z ryzykiem. Pod kątem naukowym tutaj film strasznie kuleje. Nie jest też oryginalnym pomysłem, ale nie ogląda się źle, podobało mi się kilku pobocznych bohaterów. 

 

Plakat anime Shinreigari: Ghost Hound 2007 - 2008

Shinreigari: Ghost Hound 2007 - 2008

Anime bardzo nietypowe i intrygujące, choć zapewne nie dla wszystkich. Trochę horror o zabarwieniu kryminalnym z wątkami paranormalnymi i naukowymi jednocześnie.

Główny bohater Tarou w dzieciństwie został uprowadzony razem ze swoją siostrą. Udało mu się przeżyć, tego szczęścia nie miała  jednak dziewczynka. Zmagający się z własną traumą i depresją matki nastolatek próbuje odświeżyć swoje wspomnienia za pomocą snów i doświadczeń poza cielesnych (OOBE). Poznaje również przyjaciół zmagających się ze swoimi problemami i doświadczających tego samego. Małe miasteczko, w którym doszło do tragicznych zdarzeń, wydaje się mieć dziwny wpływ na ludzi.

Nie ma tutaj masakrycznych scen, pojawią się jedynie groteskowe stwory, które czasem są mroczne, a czasem bywają wręcz zabawne (bohaterowie wychodzą z ciała jako duszki Kacperki, serio? :P). Anime za to straszy klimatem, przede wszystkim nietypową i moim zdaniem genialną oprawą dźwiękową, nie tyle muzyką ile różnymi szumami i odgłosami. 

Akcja dzieje się tu bardzo, bardzo powoli co niektórych może zniechęcić. Większość anime to rozmowy, w których jest też przekazywana spora dawka wiedzy. Trochę psychologii, filozofii, parapsychologii, biologii. Pięknie połączony świat ludzkiego umysłu ze światem onirycznym. Świetnie nakreślone pod kątem psychologicznym postacie. W tym wszystkim zagadka porwania również miesza się z tajemnicą miejsca, w którym się znajdujemy. Jedynie zabrakło mi czegoś w zakończeniu. Możliwe, że twórcy wcisnęli w jedno anime trochę za dużo naraz i ciężko było to ładnie zamknąć. 

 

Książka Alfred Kubin "Po tamtej stronie".

Na koniec książka, która pasuje tu tylko trochę, ale równie dobrze wpasowałaby się w post: "Jeśli nie wiesz, czy coś jest mądre, czy dziwne, to zapewne było filozoficzne". Za to z tamtego posta wkleiłabym tutaj również film "Życie świadome" - gdzie pieknie ukazany został świat snu. 

 Alfred Kubin "Po tamtej stronie"

Alfred Kubin rysownik znany z przedstawiania w swojej twórczości dość mrocznych, groteskowych i niepokojących wizji, wywołanymi najprawdopodobniej chorobą psychiczną, z którą musiał się mierzyć. Jego książka dopełniona autobiografią również wydaje się fantastyczną, nieco mroczną wizją. Prawdopodobnie czytając ją, odbywamy podróż w głąb myśli, marzeń i lęków samego artysty.

Główny bohater powieści również będący rysownikiem otrzymuje zaproszenie od swojego przyjaciela z dzieciństwa do tajemniczego Państwa Snu. Niesamowita wyprawa staje się więzieniem, pozwalającym obserwować nietypowe zachowania ludzi, którzy zapadają w długi sen, a cała książka ma klimat bardzo oniryczny.

Początkowo pisana dość lekkim językiem książka wydaje się być opowiadaniem o niesamowicie ciekawej podróży. Nie wiadomo co czeka nas "po tamtej stronie". Im dłużej jednak jesteśmy w Państwie Snu i im bardziej próbujemy się zagłębiać w jego tajemnice, tym robi się coraz dziwniej i coraz mniej realnie. Czujemy się jak we śnie, z którego nie sposób się obudzić.

Dzieło o poszukiwaniu sensu, symboliczne przedstawienie niełatwego życia samego autora, które łatwiej jest zrozumieć po doczytaniu załączonej na końcu autobiografii. Można się w tej książce też dopatrywać większej ilości ukrytych znaczeń i symboli. Myślę jednak, że to już zależy od konkretnego czytelnika. Dla niektórych będzie to dziwna książka, dla innych arcydzieło, piękne przedstawienie snu lub szaleństwa.

W wydaniu zabrakło mi ilustracji autora, które nadałyby książce wyjątkowego klimatu.

Książka R.A. Ciężka "Seksta"

 R.A. Ciężka "Seksta"

"– Szkoda, że nie potrafię podróżować astralnie. Szczerze ci powiem, że wydaje mi się to także pewnym rodzajem snu. Tylko z całą pewnością ciekawszym.

– Owszem – zgodziła się ze mną, wyjmując kolejną pestkę słonecznika z paczki i otwierając ją zębami. – Zresztą w snach też podróżujemy poza ciałem.

Niełuskany słonecznik uczy cierpliwości. Jagoda także to robiła. Nigdy nie tłumaczyła niczego dokładnie. Chciała, żebym sam się domyślał. Wyrabiał własne zdanie. Czasem tylko oznajmiała, że się mylę, lecz nie dawała żadnej podpowiedzi, którą ścieżką iść."

 

Powiedzcie mi:

1. Co Wam się dzisiaj śniło? Albo opowiedzcie jakiś swój ciekawy sen.
2. Zapisujecie swoje sny? Miesliście do czynienia ze świadomymi snami?
3. Znacie inne ksiązki, filmy, gry z motywami snu, LD, OOBE?

 Zapraszam także na Pracownię Kotołaka 

5 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym doświadczyć świadomego śnienia,dlatego ta tematyka niezwykle mnie interesuje. Dziękuję za inspirację. Motyw takiego snu spotykamy w świetnej książce duetu Jolanta Kosowska i Marta Jednachowska "Spotkamy się we śnie", którą bardzo Ci kochana polecam.

    https://kocieczytanie.blogspot.com/2023/11/spotkamy-sie-we-snie-jolanta-kosowska.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tę książkę u Ciebie, nawet komentowałam, ale jeszcze nie udało mi się po nią sięgnąć. Dziękuję za przypomnienie o tym tytule :). Życzę powodzenia w uzyskiwaniu świadomości we śnie :*

      Usuń
  2. pomimo rożnych zainteresowań psycho-ezo-tripologią /słowo wynalazłem na poczekaniu, zaimprowizowałem, ale czuję, że chyba wiesz, o co mi chodzi/ to w temat świadomego śnienia jakoś nigdy się zbytnio nie zagłębiałem, istniał u mnie jako dość poboczny, można by rzec, że ocierałem się tylko o to... tak więc nie stosowałem też żadnych specjalnych praktyk mających na celu naukę świadomego śnienia... co prawda miałem kiedyś okres eksperymentowania astralnych tripów, z pilotem (czy przewodnikiem) lub potem samodzielnie, ale dla mnie to jest po prostu jedna z technik wizualizacji, która jest z kolei odmianą medytacji, ze śnieniem ma to w sumie niewiele wspólnego... poza tym już dawno poszedłem w zupełnie innym (odwrotnym?) kierunku, czyli w praktykę zazen, która nie jest żadną medytacją, jak się (błędnie!) powszechnie uważa, tylko "antymedytacją", czystą obecnością... zresztą czytujesz mnie, to pewnie sporo znasz moje podejście do tych spraw...
    ale pewną zdolność do kontrolowania swoich snów posiadam, nabyłem ją jednak niechcący, jakoś samo się tak porobiło... nie zawsze śnię świadomie, nie zawsze mam wiedzę, czy wgląd w to, że to, co się dzieje to jest akurat sen i wkręcam się w ten sen... ale bywa też, że mam ten wgląd i zaczynam kontrolować przebieg akcji... zaś gdy ta akcja zaczyna iść w jakimś słabym, przykrym dla mnie kierunku, to prostu przestaję w tym być, "wychodzę" z planu, czy też sceny na której to wszystko się i po prostu się budzę jednym szybkim aktem woli...
    przeważnie szybko zapominam treść tej akcji, bynajmniej nie zapisuję tego, ale pewne motywy, jakieś wspólne, powtarzające się elementy pamiętam... są takie, które lubię, są też takie, których nie lubię...
    to w sumie (na razie?) tyle...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */errata, słowo zgubiłem: ""wychodzę z planu/sceny na której to wszystko się dzieje/odbywa"...

      Usuń
  3. Mnie się dzisiaj śniło, że moi przyjaciele z miasta B mieszkają nie wiedzieć czemu w mieście N, gdzie normalnie mieszkają ludzie, których tez miałam za swoich przyjaciół, a tym czasem.... I pamiętam, że bardzo mocno rozmyslałam, czy nie powinnam iśc do nich i porozmawiać, o tym, co sie zadziało, skoro już tu jestem....

    OdpowiedzUsuń

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie