Ale z Ciebie jesieniara. Nikiszowiec i Muchowiec - Katowice z zeszłego roku.
Lubisz jesień?
Zacznę od tego, że lubię jesienne liście. Ich różnobarwność. Zachwycam się każdym odcieniem zieleni, żółci, brązu i czerwieni. Piękny widok, takie malowane drzewa, przez artystę albo przez dziecko, które jeszcze nie wie, co robi i paćka farbami gdzie popadnie.
I te opadające pojedyncze listki unoszące się na wietrze. Nigdzie się nie spieszą i sprawiają, że człowiek na spacerze też przystaje, żeby przez chwilę popatrzeć.
Lubię ich szelest pod butami. Spacerując, zawsze szuram i rozkopuję te leżące na ziemi. Chętnie też zgarnę kopiec liści w jedno miejsce tylko po to, żeby w niego wskoczyć.
Zbieram kasztany i żołędzie. Nie muszę nic z nimi robić. Może zaniosę je do domu, może wyrzucę gdzieś dalej. W bezsensie kryje się najprostsza zabawa.
Dynia! Pyszna jest zupa dyniowa, pestki z dyni, ciasta, placki...
Ale najbardziej lubię grzyby. Nie zbieram ich, nie znam się, ale uwielbiam je jeść. Grzybki pachnące lasem są idealnym dodatkiem do wielu dań.
Na jesień znajdzie się tyle rzeczy, z których można robić piękne ozdoby. Dekoracja domu, mroczna ozdoba na Halloween, czy też stroik dla bliskiej osoby na cmentarz. A może mniej poważnie — ludziki z kasztanów.
Lubię też słodkie dodatki z tymi motywami, figurki, kubeczki.
Kocham puchate koce. Takie miłe w dotyku. Mogę się w nich zawinąć jak naleśnik. Wtedy jest cieplutko. Lubię też puchate sweterki, w których nawet taka chudzina jak ja przypomina niedźwiadka.
Jeszcze szaliczki. Mam chusty i szaliki chyba w każdym możliwym kolorze.
Te długie wieczory uwielbiam spędzać z książką. Nic tylko przykryć się kocykiem i pochłaniać historia za historią.
Często towarzyszy mi kot, któremu chyba też jest zimno, bo wpycha się pod kołderkę. Pod kocyk nie, kocyk to on lubi ugniatać jak ciasto na bułki.
Musi też być ciepły napój kawa, herbata, kakao. Najlepiej w ładnym kolorowym kubeczku.
Często pada deszcz. Można wtedy siedzieć w oknie i słuchać tego przyjemnego szumu. Obserwuję, jak krople na szybie ścigają się ze sobą.
Jesień jest pełna magii, a ja jestem czarownicą. Chętnie wybiorę się w miejsce z ciekawą historią, postawię tarota, poczytam coś dającego do myślenia, pomedytuję i dostrzegam rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Bo magia to dla mnie wszytko to, co zamknięte jest w duszy człowieka.
Wtedy przyjdzie Halloween, lubię te śmiechy dzieci pod drzwiami. Czasem straszymy się nawzajem, zawsze mam dla nich cukierki. Chyba że akurat wybrałam się na sabat. Lubię się przebrać (robię to nie tylko tego dnia), obejrzeć lub przeczytać jakiś horror, opowiedzieć straszną historię.
Halloweenowe ozdoby są najlepsze. Nic, tylko wtedy rundkę po sklepach zrobić i na pewno znajdę coś dla siebie... Na co dzień :)
Ale z ciebie jesieniara...
Kocham kolory, a tu jest tak szaro. Mgła pokryła świat, chmury przysłoniły słońce, tak szybko robi się ciemno.
I te liście tak wolno... umierają. Gaśnie przyroda, a ja wraz z nią jakby trochę przygasłam.
Myślę o tych, których już nie ma i martwię się...
Jest mi zimno. Ubrałam się jak na zimę, a temperatura przecież ciągle jest dodatnia. Niskie krążenie, skostniałe ręce, lodowate stopy w łóżku.
Zmiany pogody powodują ból głowy. Chciałabym gdzieś wyjść i tak bardzo mi się nie chce.
Może wpisuję się w definicje jesieniary, lecz na jesień słowo mam jedno. Nie wypada mi mówić, oddaję głos kotu:

Test na wyobraźnię: Co widzicie w tej gałęzi?
Moja książka również miesza za sobą piękno i radość ze smutkiem i melancholią. W końcu takie jest życie. Można dostrzegać piękno we wszystkim i odczuwać równie głęboki smutek. Kto jeszcze nie czytał? A kto sięgnął już po obie części? :)
Zapraszam również na Pracownię Kotołaka.




































Lubię jesienne barwy, ale nie lubię zimna i krótszych dni :) Piękna relacja z jesienią w tle :)
OdpowiedzUsuńDokładnie zimno i ciemność chyba najbardziej mają na mnie taki negatywny wpływ. Dziś jest słonecznie i czuję się lepiej :)
UsuńWitaj , piękny spacer , piękne zdjęcia. Ciut rozmarzyłam się trochę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jesieni nie lubię, ale na fotografiach pięknie wychodzi. Zdjęcia robił mój chłopak :)
UsuńAleż pięknie to wszystko napisałaś. Dzis mam dzień zachwytów, cudownie. I zdjęcia fantastyczne.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam jesień. :)
No jak się wczytać dobrze w posta to napisałam wszystko, co lubię w jesieni, ale samej jesieni po prostu nie cierpię :). Taka dziwna ze mnie jesieniara.
UsuńWiesz, ja lubię jesień ale tylko wtedy gdy nie szczędzi słońca, a ostatnio u mnie głównie pada i koszmarnie wieje... 🙄
OdpowiedzUsuńDziś jest nawet ładna jesień, choć wieje trochę.
UsuńU mnie też czasem słońce się pojawi, ale jednak jest go zdecydowanie zbyt mało bym mógł z sympatią spojrzeć na ta porę roku.
UsuńCałkowicie to rozumiem, mnie też jesień przede wszystkim dołuje. Jak jest ładniej, to przynajmniej jeszcze jakoś funkcjonuję. Choć i tak się nie chce.
UsuńCo sie tyczy zupy dyniowej to spróbowałem raz i bynajmniej mojego serca nie podbiła...🙄 Może jeszcze kiedyś dam jej szansę..
OdpowiedzUsuńZupa dyniowa zupie dyniowej nierówna. Ja lubię taka pikantniejszą, rozgrzewającą.
UsuńJeśli chodzi o gałąź to pierwszym co ujrzałem był szczupak 😅
OdpowiedzUsuńSzczupak na drzewie! :D
Usuń😅 Faktycznie, one raczej po drzewach nie skaczą 😉
UsuńChyba że ktoś go zbyt gwałtownie z wody wyciągnie ;p
UsuńTak, wtedy szczupak może wystrzelić jak z katapulty 😅
Usuńi wyląduje na drzewie, ja mu zrobię zdjęcie i mam zagadkę na bloga :)
UsuńPiękne zdjęcia. Jesień to idealne tło do wspaniałych sesji.
OdpowiedzUsuńJesień pięknie wychodzi na zdjęciach, o ile nie pada. Wtedy to się nawet na sesje nie chce wychodzić.
UsuńPięknie Ci w tym kapeluszu, a uśmiech dopełnia sympatycznej całości:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńJak wiesz i ja lubię Panią Jesień. Lubię jak wędruje przez świat i maluje nasz świat na ciepłe złoto-rude kolory.
OdpowiedzUsuńZachwyciła mnie jednak Twoja stylizacja. A do tego Ty taka radosna
Pozdrawiam serdecznie z moich zielonych, szumiących stronek
Ja nie lubię :) Doceniam za wiele rzeczy, ale jak wspomniałam w końcowej części posta więcej mam w niej smutków niż radości. Staram się jednak cieszyć z tych słonecznych chwil.
UsuńWymieniłeś wszystko to co lubię w jesieni i czego nie lubię. Bilans jest jednak taki, że jesień to wciąż moja ulubiona pora roku, szczególnie październik:) Szkoda tylko, że jestem takim zmarzluchem i tak na prawdę jesień jest dla mojego organizmu kiepską porą.
OdpowiedzUsuńW gałęzi widzę szczupaka 😁
U mnie jednak bilans przechylił się w druga stronę :). Dobrze czuję się, jak słoneczko mocno grzeje. Też jestem zmarzluchem. Już druga osoba widzi szczupaka :D
UsuńJesień to czas wstępnych podsumowań z danego roku. Co się udało, co się zrealizowało.
OdpowiedzUsuńJest to okres kiedy lasy mienią się licznymi komorami. Wieczoru stają się dłuższe i można pograć xd
Przedwczoraj zabierałam się za odpowiedzi na komentarze i chciałam tu napisać: czyli nic jak przez całe moje życie :P. Dla mnie jesień to nie jest dobry czas na podsumowania, zbyt wiele widzę w czarnych barwach i tylko czasem mam przebłyski. No i jeszcze listopad, grudzień przed nami. Podsumowania robię w styczniu, faktycznie przyglądając się, jak ten rok wyglądał.
UsuńW styczni to są podliczania roku ;p a teraz wstępnie, a nie całościowo mona zacząć podsumowywać rok xDD
UsuńNie chce mi się, mam spanko, obudź mnie na wiosnę
UsuńZapadasz w sen zimowy? :p
UsuńTo byłoby idealne i tak żeby mieć potem więcej energii na wiosnę i lato :D
UsuńPomarzyć to sobie można, a rzeczywistość idzie swoją drogą.
UsuńJa tam chyba widzę... krokodyla :D Mam nadzieję, że to nie jest podchwytliwy test psychologiczny i nie okaże się, że jestem jakąś psychopatką ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny klimat wprowadziłaś tymi końcowymi zamglonymi zdjęciami z lasu i torowiska. Niczym z Twin Peaks :) (uszanowanko dla autora)
Jeszcze zanim napisałaś o czarownicy, pomyślałam sobie, że wyglądasz na tych zdjęciach jak jakaś dobrotliwa wróżka/czarodziejka z książeczek dla dzieci.
A co do zgniatania orzechów, to no cóż... nie każdy może być Jagną, która za jednym przysiadem potrafi stłuc całe pół kilo zadem, tak że z fistaszka zostaje kaszka :D
Lubię jesień za te wszystkie powody, które wymieniłaś. Dziwię się tylko, że nie wspomniałaś ani słowem o śliwkach! Boże, są tak obłędne, że nie mogę przestać ich jeść. Już pięć razy robiłam przepyszny placek ze śliwkami, wczoraj zaś bułeczki z nadzieniem gruszkowo-jabłkowym (zniknęły w okamgnieniu!)
Ja tam nie jestem żadną fanatyczką – mogę pójść na cmentarz i pomodlić się za zmarłych, ale spokojnie mogę też dać dzieciom jakieś łakocie (jeśli mam), kiedy zapukają do drzwi. A właśnie... słodycze. Nie mam żadnych, a jutro już halloween! Wypadałoby zrobić zakupy.
Co do książek, to w tym miesiącu idę po rekord :D Przeczytałam siedem ciekawych pozycji, a październik jeszcze się nie skończył :) Planuję też obejrzeć "Hubie Halloween", bo uwielbiam ten film i zrobiłam sobie z niego prywatną tradycję halloweenową. Ma bardzo niskie noty w sieci, niektórzy z umiłowaniem wylewają na niego (i na Sandlera) pomyje, a mnie niezmiennie bawi :))
Jeśli jesteś psychopatką, to ja też, bo jak zobaczyłam tę gałąź, to od razu wskazałam pałacem, wołając: krokodyl! Kocham te zdjęcia, choć nie tak bardzo jak autora :P Pozdro dla niego, bo stalkuje czasem komentarze ciekawski.
UsuńJagnie to nigdy nie dorównam, ale kupiłam sobie w końcu dziadka do orzechów, choć produkt ten średniej jak widzę jakości, chyba też Jagience nie dorówna.
Śliwki też lubię, pewnie o czymś jeszcze zapomniałam. Czasem nie da się pomyśleć o wszystkim :).
U mnie mniej książek, ale też fajne grubaski czytam. No i co najważniejsze wciągają i mogę przy nich fajnie odpłynąć. A film mam ochotę obejrzeć, bo nie widziałam :D.
Też przed Halloween specjalnie kupowałam cukierki, ale tylko jedna para dzieciaczków przyszła :c. Chyba ksiądz skutecznie nagadał i wszystkie poszły na bal wszystkich świętych. Nie mówię, że zła inicjatywa, ale jakoś tak szkoda mi odwiedzin duszków po domach.
A gdybyś nie znała "Ballady o Jagience", to wklejam poniżej. Czemu tylko mnie ma bawić? Śmiech to zdrowie :)
OdpowiedzUsuńŻyła raz jedna panienka
Która zwała się Jagienka;
Wiele z niej było pociechy,
Bo tłukła pupą orzechy.
Opisał ją, że jest taka,
Sam pan Sienkiewicz w Krzyżakach
Wpierw żyła w cnocie jak mniszka,
A potem wyszła za Zbyszka.
I wiodło im się chędogo,
Chociaż, niestety, ubogo,
Bo się pokończyły wojny,
Zaczął się okres spokojny,
A rycerz - rzecz znana wszędzie -
Żyje z tego, co zdobędzie.
Ruszył więc Zbyszko konceptem
I wpadł na taką receptę:
Przywiesił na bramie druczek,
Że tu się orzechy tłucze
I od każdego orzecha
Zgarniał taryfę do miecha.
Laskowy orzech maleńki
To nie problem dla Jagienki;
Mogła za jednym przysiadem
Stłuc całe pół kilo zadem,
A gdy dorwała fistaszka
Zostawała z niego kaszka.
Niewiele też większej troski
Przysparzał jej orzech włoski.
Aż raz przybył jakiś młokos,
Przywożąc z Afryki kokos,
I zwrócił się do Jagusi,
Że mu tę rzecz roztłuc musi.
Spłoniła się żwawa młódka,
Wzięła dech, napięła udka,
Pomodliła się przelotnie
I w ten kokos jak nie grzmotnie!
Niestety twarda skorupa
Nawet przy tym nie zachrupał...
Wrzasnęła Jaguś wniebogłosy,
Podskoczyła pod niebiosy
I jak drugi raz przywali!
...a ten bydlak jak ze stali!
Biedna dziewczyna
Zrobiła się całkiem sina,
Oddech jej się jakby urwał,
Wymamrotała: - O ku*wa...
Potem się zaniosła wyciem
I się pożegnała z życiem!
Wniosek: Na ogół umiemy
Rozgryzać własne problemy,
Lecz zagraniczne nowości
Przysparzają nam trudności!
Morał: Tylko wzrost oświaty
Może zmniejszyć nasze straty.
I hasło bezwarunkowo:
Mniej dupą, a więcej głową!
Coś kojarzyłam, ale fajnie było sobie przypomnieć całość XD.
Usuńczy ja lubię Jesień?... czasem lubię, ale czasem się z nią gniewam... to zależy, że jak się ta pani danego dnia zachowuje...
OdpowiedzUsuńnatomiast nie mam już zdrowia do ludzi, którym przeszkadza Halloween, koliduje im ze Świętem Zmarłych /czy też Wszystkich Świętych według niektórych/... bo to jest tak: 17-ty maja to 17-ty maja, a nie 14-ty lipca, bo 14-ty lipca jest 14-go lipca, a nie 17-go maja... za to 31-szy października jest 31-go października... czego oni w tym nie pojmują?...
p.jzns :)
Hmm ciekawe czy jakby były te święta bardziej oddalone od siebie, to czy by się ludzie trochę uspokoili, bo na Andrzejki tak nie marudzą, ewentualnie chodzi o to chodzenie po domu. Ok może przeszkadzać niektórym, ale kurcze nie otwierać, wywiesić karteczkę, żeby nie pukać. Dzieciaki zwykle to szanują. Raz z siostrą chodziłam tylko po domach ozdobionych dyniami itp, ale też potrafili nas przegonić ;p
Usuńto się tak niby przyjęło, że gdy wystawiamy dynię, to jest taki sygnał, że pozwalamy dzieciakom, aby nas nawiedzały... no, ale z drugiej strony możemy mieć jakąś prywatną imprezkę i sobie tej wizyty nie życzyć... co szkodzi wywiesić taką karteczkę?... jakby nie było komunikacja /obok higieny/ to podstawa...
Usuńto mój Kumpel miał inną przygodę... 01/11 wychodził wieczorem /no, późnym popołudniem z domu/ i nagle nawiedziły go dzieciaki... pierwsza rzecz, to dzień za późno... druga to taka, że Kumpel już schował dynię... ale dynia była dalej, taka nieduża, na bagażniku roweru, który jego sąsiad zawsze parkował naprzeciw jego drzwi, taka konfiguracja klatki schodowej... na szczęście Kumpel miał jakieś słodycze, akurat czekolada mu została... dzieciaki tłumaczyły, że to miał być żart, ale wyszło, że dynia to dynia i zobowiązuje... za to generalnie to ten sąsiad gdy przyjechał poprzedniego dnia z dynią, to akurat żona mu wyjrzała i zawołała go, jacyś goście przyjechali... sąsiad się zakręcił i zamiast zacząć od strugania dyni całe towarzystwo zabrało się za jakieś trunki, a dynia została na bagażniku... za to też nie zabrał tej dyni, bo wychodził z tą żoną na cmentarz i machnął ręka, że jak wróci... nie wrócił, bo zakoczowali u swoich znajomych, więc dynia czekała aż do niedzieli (02/11) wieczór...
Jednej osobie co nas pogoniła, że ona takich rzeczy nie obchodzi, to tez ktoś chyba dynie podstawił ;p. Niektórzy lubią Halloweenowe ozdoby, a nie lubią dzieci. Różnie bywa. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby przyszły 1 listopada. Wtedy chyba bym nie otworzyła. Raz, że cukierki już pewnie byłyby rozdane/zjedzone, dwa lepiej, żeby ludzie nauczyli się szanować te dwa święta nawzajem. Nie trzeba obchodzić żadnego, można jedno, można oba, ale żeby właśnie była ta komunikacja. Fajne są też duszki naklejane w blokach, żeby dzieci wiedziały, do których drzwi dzwonić.
UsuńZresztą do mnie w tym roku tylko raz zapukali. Nawet jakbym nie obchodziła Halloween, to kurcze wielce mi to spokoju nie zaburzy. Z innych powodów tez się czasem ktoś dobija.
Jesień jest mikra w tym roku. Odwiedziłam parę punktów na mapie, gdzie zawsze o tej porze był fotograficzny sztos, a tu mizeria.
OdpowiedzUsuńWłaściwie zawsze miałam najgrubszy folder z października, a kilka fotek tylko zrobiłam.
No średnio jest. Dziś jakoś wyjątkowo ładnie. Ale większość dni strasznie przygnębiająca pogoda.
UsuńJa się na jesieniarę nie nadaję. Opłakuję lato
OdpowiedzUsuńJa też. Powymieniałam rzeczy, które lubię w jesieni, ale to nie zmienia mojego zdania o całości. Nie cierpię jej. Kocham wiosnę i lato.
UsuńUwielbiam jesień. :) Nikiszowiec jest dla mnie nieco przereklamowany, ale spacery po parkach itp. uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńZnam niestety lęki o śmierć, co jest "zabawne", bo przez 17 lat z 39 głównie chciałam umrzeć albo się zabić. Wolę Halloween od Wszystkich Świętych, jestem ateistką i nie lubię niczego co typowo katolickie. Ale moja silna niechęć do katolików ma podłoże chorobowe, także nie ma się nad czym za bardzo rozwodzić.
Nikiszowiec odwiedziłam tylko raz, w ramach tej sesji. Hmm ładnie było. Jakby brali kasę za zwiedzanie, to też bym uznała za przereklamowany, ale tak to fajny spacerek :D.
UsuńRozumiem niechęć, jak i lęki mimo wcześniejszych częstych myśli o śmierci. Miałam podobnie.
Dziś jest ciepło, pięknie i kolorowo. Znów jesteśmy na spacerze i skaczemy po kałużach. Zachwycam się tym krajobrazem, prostym, w codziennym a jednak wyjątkowym. Gdy jesień jest jak to się mówi złota to aż chce się żyć. Wszystko jest takie piękne. Przyroda taka doskonała. Samopoczucie dobre. Niestety gdy znów przyjdą chmury i zacznie padać a my zamkniemy się w domu zrobi się smutno i szaro. Niestety taką mamy pogodę, taki mamy klimat. Piękne dni należą do mniejszości w całym roku. Czy to sprawia że są one bardziej wyjątkowe? Piękne zdjęcia i naprawdę pięknie napisany wpis. Czas by czerpać z jesieni którą mamy jak najwięcej bo tak naprawdę nie wiemy kiedy zamieni się w zimę. Pozdrawiam serdecznie 🍁
OdpowiedzUsuńU mnie jesień jest najbardziej przygnębiającą porą roku, nawet bardziej niż zima. Sporadycznie tylko się potrafię trochę odbić nastrojowo. Ale no już tak mam. Mimo to doceniam złote liście i też skaczę po kałużach, jak jest okazja. Życzę ciągłej pogody ducha Kochana :*
UsuńCudowny jesienny spacer zatrzymany w kadrach, okraszony opisami z życia, piękne miejsca i wzruszające chwile, które można odnaleźć w pamięci. Uwielbiam Twoje fotorelacje Roksano. Cieszą mnie takie z pozoru zwyczajne rzeczy, momenty. Nasza uważność, emocje nadają im sens. To jest prawdziwa magia ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana. Nawet w ten depresyjny zwykle dla mnie czas staram się szukać magii w momentach.
UsuńLubię jesień, o ile jest słoneczna. Niestety podróż w deszczu do pracy i z pracy jest dość nieprzyjemna :|
OdpowiedzUsuńWychodzenie z domu kiedy jest zimno i deszczowo i jeszcze ciemno brrr
UsuńKiedyś nie przepadałam za jesienią, a teraz doceniam cykliczność pór roku, choć nieco nam się rozjechały.
OdpowiedzUsuńZmienność jest fajna. Można czasem się pocieszyć, czasem pomarudzić xD. Jakby cały czas było moje ukochane lato, to bym go nie doceniała i marudziła, że mi za gorąco pewnie :). Ale no złota jesień i biała zima są piękne tylko niewiele tego mamy.
UsuńJesień w tym roku zawiodła totalnie. Jedynie weekend mnie zadowolił. Było naprawdę pięknie. Dziś od rana deszcz i zimno, istny koszmar. Twoje zdjęcia super klimatyczne. Pięknie pokazałaś swoje ulubione miejsca. Ciekawe jak będzie dalej z pogodą. U mnie depresyjnie ostatnio. Nie mogę się zebrać do niczego. Czytanie też idzie jak po grudzie. Fajnie wyglądasz w tym kapeluszu.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ulubione miejsca. W Nikiszowcu byłam tylko raz i wtedy właśnie ta sesja powstała :). Ale jest tam ślicznie, nawet jesienią :P. W deszczowe dni jestem też totalnie bez życia. Ogółem w tę jesień też się trochę snuję jak cień. Przytulam Kochana i dziękuję za miłe słowa.
UsuńMega klimatyczne zdjęcia - no ja akurat typem jesieni-ary nie jestem, ale uwielbiam na przykład jeździć na grzyby - z tym głównie kojarzy mi się jesień :-) Generalnie jestem typową dziewczyną lata za którym mocno tęsknię, dlatego też często jesienią zaczynam dłuższy urlop, aby przedłużyć sobie lato.I jakoś przetrwać ten okres psychicznie bo niestety często łapię wtedy taki "chandrowy" mood.
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam
Ja się wpisuję w definicję, ale nienawidzę jesieni. Taki paradoks. Grzyby kocham jeść. Jeśli się znasz i masz ich za dużo. Grzybiarze zwykle mają za dużo, możemy się zaprzyjaźnić xD. Na jesień reaguję dokładnie tak samo, też kocham lato i chętnie uciekłabym gdzieś w jakieś ciepełko. Nawet były plany ale trochę problemów z realizacją.
UsuńTak się zastanawiam czemu nie zaglądasz na bloga 😟Smutno tak bez Ciebie 😜
OdpowiedzUsuńByłam na wygnaniu. Próbowałam odpowiadać z telefonu, ale jestem millenialsem i nie umiem bez komputera jednak... ;p
UsuńJa tak tylko kadry pooglądałem. Czy lubie jesień? Z jednej strony bardzo lubię, zwłaszcza przez kolory i deszcz który zmywa złe rzeczy.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony nie lubię, bo wtedy psychicnzie sie zle czuje.
Jesień bywa ładna, ale jesienny deszcz nie zmywa u mnie złych rzeczy. Wręcz przeciwnie sprawia, że jeszcze więcej o nich myślę. Wolę letnie burze, które ochłodzą w upalny dzień, one są takie oczyszczające. A w jesień psychika siada.
UsuńOdpowiedź na pytanie testowe: napalonego partnera dla dendrofila.
OdpowiedzUsuńLubię złotą polską jesień, suche liście pod stopami, słońce i to wszystko, co wymieniłaś. Nie lubię pluchy, wilgoci w powietrzu i momentu, gdy już jest zimno, a jeszcze nie grzeją. I coraz ciemniej, a gdy zapada zmrok, dla mnie kończy się dzień.
Opiszesz ten związek w książce? :D
UsuńNo u mnie podobnie i te negatywne rzeczy jednak przewyższają, bo na dodatek nastrój pada jesienią. Zmrok jest wkurzający, latem mogę w nocy posiedzieć, a teraz 18 i ja mogę iść spać, bo już jest ciemno...
Ja jesieni nie lubię, ale uczę się z nią oswajać :) Te wszystkie jesienne dekoracje, dyniowe zupy, kasztany dają sporo radochy :)
OdpowiedzUsuńJa też jak widać polubiłam wiele rzeczy związanych z jesienia, ale jesieni nadal nie lubię :)
UsuńPiękna foto-relacja, cudna stylizacja kochana:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc przesyłam:)
Dziękuję i wzajemnie :*
UsuńNaprawdę piękne zdęcia, ale ja nie lubię jesieni... Dla mnie jesień i zima powinny nie istnieć! Ja lubię kolory, ale wiosenne i letnie, kocham zielona trawę, zielone, a wiosną kwitnące krewy i drzewa, kwiaty, śpiew ptaków, błękitne niebo, złote słońce, wysoką temperaturę i najdłuższe dni i ciepłymi nocami! Nie cierpię zimna, szarugi, nagich bezlistnych drzew, mrozu, śniegu, krótkich dni i niskiej temperatury! Mówiąc o jesieni ja lubię tylko zbierać i jeść grzyby :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie!
Dziękuję, ale ja też nie lubię, wręcz nienawidzę jesieni ;). Mimo iż doceniam wszystkie jej uroki, które wypisałam, najchętniej przeniosłabym się do wiosny i lata i tam już została :) Pozdrawiam również i słoneczka życzę :*
Usuńwidać, że dostrzegasz każdy szczegół, każdą zmianę światła, koloru i nastroju. Lubię w tym Twoim tekście to, że nie jest to tylko klasyczny „wpis o jesieni”, pełen ogólników i ładnych słów – tu jest osobista obserwacja, emocje subtelnie wplecione w codzienne doświadczenie. To, jak łączysz przyrodę z małymi przyjemnościami – liście, kasztany, zupa dyniowa, kot, ciepły kocyk – sprawia, że można niemal poczuć ten spacer razem z Tobą.
OdpowiedzUsuńNie jest też cukierkowo, bo wspominasz o zmęczeniu, chłodzie, przemijaniu, o tych, których już nie ma. To dodaje tekstowi autentyczności i głębi, pokazuje, że jesień nie jest tylko dekoracją – to czas refleksji i obserwacji, czas łączenia wspomnień z tu i teraz.
Podoba mi się też sposób, w jaki łączysz przestrzenie Katowic – Nikiszowiec, Muchowiec – z tym, co dzieje się w Tobie. To nie jest zwykły spacer po lesie czy mieście, tylko wędrówka przez emocje, kolory i pamięć.
Krótko mówiąc: poczułem Twoją jesień i choć sam nie zawsze jestem „jesieniarzem”, to po tym wpisie rozumiem, dlaczego niektórym pora roku może dawać tyle radości i melancholii jednocześnie. PS. Miałem kiedyś okazję zamieszkać w lub na Nikiszowcu ;)
Ja też, choć wpisuję się w definicję jesieniary tymi wszystkimi rzeczami, które wymieniałam, tak naprawdę się nią nie czuję. Z prostego powodu — nie cierpię jesieni :). I jak się żyje w lub na Nikiszowcu? :) (no właśnie, która wersja jest poprawna ;P)
UsuńHa ha, rozumiem Cię w 100%! Można lubić pewne „jesienne rytuały” – ciepłe swetry, herbatę, długie wieczory – a jednocześnie nie znosić samej jesieni: krótkich dni, wilgoci i szarości. Co do Nikiszowca, to ja zwykle mówię „na Nikiszowcu”, ale przyznam, że obie wersje słyszałem i brzmią naturalnie. Sama dzielnica ma w sobie coś wyjątkowego – brukowane uliczki, charakterystyczna architektura i historia, która czuć w powietrzu. Jak dla mnie, mieszkanie tam daje poczucie, że czas płynie wolniej, nawet jeśli dni bywają ponure.
UsuńNikiszowiec kojarzy się właśnie z takim wolno upływającym czasem i pasuje do jesiennego klimatu. Jest bardzo ładny, choć nie poczułam jakiegoś mocnego przyciągania jak do niektórych innych miejsc, gdzie pojawiam się i myślę, że mogłabym tam zostać na dłużej.
UsuńCo do definicji jesieniary to kocham puchate sweterki, bo ratują mnie przed zimnem, którego nienawidzę jesienią :P. Wolę jednak zwiewną sukienkę latem. Zachwycają mnie kolorowe liście, ale jeszcze bardziej łąka pełna kolorowych kwiatów :). Jabłka i śliwki są pycha, ale truskawki jeszcze lepsze.
Nie każdy zakątek musi od razu przyciągać i zatrzymywać na zawsze, czasem wystarczy, że pozwala się zatrzymać na chwilę i poobserwować.
UsuńCo do jesieni – zgadzam się w 100%. Te miękkie sweterki, ciepłe kolory liści, zapach dojrzałych jabłek i śliwek… to jest moment, kiedy nawet drobne przyjemności nabierają wagi. I chociaż latem wolę lekkość sukienki, to jesienią doceniam te drobne „ratunki przed zimnem”, które pozwalają cieszyć się spacerem, bez zmarznięcia do kości.
Ja również uwielbiam jesień 😍
OdpowiedzUsuńSłońce otulające blaskiem kolorowe liście to jest coś pięknego 😍
Tak jak Cmentarz pierwszego czy drugiego listopada 😍
Pozdrawiam
Ja lubię tylko niektóre rzeczy związane z jesienią, ale jesieni tak naprawdę nie cierpię :P. Ale tak niektóre widoki doceniam :)
UsuńNie, nie lubię jesieni. I nie chodzi o to, co o tej porze roku dzieje się w przyrodzie, nie o krótkie dni i długie wieczory, nie o brak słońca i niskie temperatury. Po prostu źle mi się kojarzy bo wszystko co najgorsze w moim życiu wydarzyło się jesienią. Fantastyczny kapelusz, piękny uśmiech i cudne zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Jesienią trudniej się przechodzi przez wiele problemów... Mam nadzieję, że tegoroczna nie przyniosła niczego złego. Przytulam mocno. Walić jesień, czekamy na wiosnę :). Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńKażda pora roku jest ważna . Jesień kolorowa , a czasem smutna. Tak jak w życiu.
OdpowiedzUsuńJesienią trochę więcej jest u mnie przygnębienia i melancholii, ale może dzięki temu lepiej rozkwitam na wiosnę.
UsuńO tak! Zbieranie niepotrzebnych kasztanów to super zabawa :D Kocham.
OdpowiedzUsuńA w gałęzi widzę łeb szczupaka :D Ogólnie to jestem jedną z tych osób które we wszystkim coś widzą ;)
Szczupak na razie wygrywa :P Ja tam widziałam krokodyla. Kasztany są potrzebne po to, żeby je zbierać :)
UsuńPiękne zdjęcia:) Jesień ma też swoje zalety - kolorowe babie lato i długie wieczory.
OdpowiedzUsuńAkurat tych rzeczy to nie lubię, babie lato od razu kojarzy mi się z pająkami i mam ciarki, jak myślę o pajęczynach. No i denerwuje mnie, jak szybko się robi ciemno i zimniej a by się poszło na spacer jak chłopak skończy pracę :c
UsuńPiękna relacja 🧡. Ja bardzo lubię jesień (najbardziej tą złotą i bez przymrozków).
OdpowiedzUsuńJesień to też czas kiedy mogę nadrobić zaległości książkowe :)
Pozdrawiam serdecznie 🤗
Zwykle najpierw są deszcze, a potem przymrozki tak marudzę ;p. Ale złota jesień ładna i czytam też faktycznie więcej :)
UsuńPozdrawiam również :*
Piękny jesienny post, gdyby nie to zimno, to i sama mogłabym polubić jesień 😊
OdpowiedzUsuńJa przez to zimno nie polubię. Lubię niektóre rzeczy jesienne, ale jesieni nie znoszę ;p
UsuńPiękny klimat jesieni. Lubię tę porę roku. Szkoda, że tak szybko mija... :)
OdpowiedzUsuńNo nie zgodzimy się :) Ale każdy lubi coś innego :)
UsuńKiedyś nie znosiłam jesieni, jednak im jestem starsza tym bardziej doceniam te małe, magiczne rzeczy, które niesie z sobą ta pora roku. Te kolorowe liście, kasztany i przede wszystkim długie leniwe wieczory.
OdpowiedzUsuńTeż doceniam sporo jesiennych rzeczy (może nie długie wieczory, bo bardziej niż leniwe, są u mnie często dołujące), ale w ogólnym rozrachunku nadal jesieni nie znoszę. Już chyba wolę ten śnieżek za oknem :)
UsuńCudowny post, moim zdaniem wybitny!!! Wiesz, że ja baba, co zimno lubi, zimę lubi, jesień lubi, wiosnę też, choc nie jak zime i jesien, a latem depreche ogarnia wszystkimi siłami. Jednak, zgadzam się z Twym towarzyszem. Najważniejsze, że są ukochani obok, jest zdrowie, pasje, bo iluż ludzi i zwierząt marzy, by czuć i widzieć, by iść na spacer, usłyszeć ptaki, deszcz, poczuć puch pod stopami, kwiaty w dłoniach, uścisk bliskiej istoty sercu...ja latem też się uśmiecham, choć go nie lubię strasznie, to doceniam, co posiadam, co mnie w nim zachwyca.
OdpowiedzUsuńMoim zdanie jest to post zachwycający, Ty wyglądasz na fotach tak promiennie.
Niech i tej jesieni będzie ogrom uśmiechu na Twej twarzy. Przytulam 🤗💖
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZe mnie chyba podobna jesieniara. Z jednej strony trochę się już do jesieni przekonałam, bo ma też swoje plusy (głównie te, które wymieniłaś). Jednak z drugiej strony jest tak szaro i ponuro, że ma się mniej energii i chęci do działania. Taka pogoda dobija i brakuje po prostu słońca. ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo tym poście mam wrażenie, że nadajemy na podobnych falach i byśmy się dogadały. Uwielbiam jesień (szczególnie tą wczesną) - ma w sobie coś magicznego i chłonę każdą piękną jesienną chwilę zawsze kiedy tylko mogę. Chociaż po tym co przeczytałam Ty chyba niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to nie planowałam czytać Twojej książki, ale po tej notce chyba wezmę to pod uwagę. :)
Witam kolorową Panią, miło Cię zobaczyć:) Na blogu większość z nas anonimowa....Cudna stylizacja
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękne ujęcia :)
OdpowiedzUsuń