poniedziałek, 29 maja 2023

Możemy porozmawiać o Bogu?

W jednym z postów zabrałam Was do Częstochowy, zastanowiłam się nad tajemnicą świętych obrazów i dodałam do tego recenzję książki Mroza <klik>, zadałam Wam również jedno pytanie. W co wierzycie? Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Dowiedziałam się, że niektórzy moi czytelnicy wyznają główne wyznanie w naszym kraju, są też ateiści, czy osoby mające jeszcze inne, zwykle swoje własne poglądy. Część osób wolało zostawić ten temat dla siebie. Wszystkie odpowiedzi oczywiście jak najbardziej szanuję. 

Dziś opowiem troszkę o sobie, ale nie od razu. Zwykle tak jest, że religie wybierają za nas rodzice. Oczywiście możemy później zmienić nasze poglądy, ale zawsze coś tam zakorzenione od dziecka mamy i o tym opowiada świetna książka, od której chcę zacząć.

 


 "Apostatka" Vanitas

Już na samym wstępie mogę powiedzieć, że jestem zachwycona, a także ogromnie zaskoczona faktem, że "Apostatka" jest debiutem autorki.

Dostałam opowieść o poszukiwaniu wiary, jednocześnie ukazującą czarną stronę wielu wierzeń i religii. Opisane są tutaj dwie historie. Pierwsza odgrywa się w Polsce w latach 90. Małżeństwo Adam i Ewa musi radzić sobie z problemami finansowymi i rodzinnymi. Prowadząc nielegalne działania, sprowadzają na siebie coraz więcej problemów. Nie pomaga im w tym wiecznie pijany ojciec Ewy, dzieci i coraz częstsze, a zarazem poważniejsze kłótnie.

Rodzinę upatrują sobie Świadkowie Jehowy. Głosząc słowo pocieszenia, niosą realną pomoc, wsparcie i poczucie przynależności. W ten sposób powoli zdobywają ich zaufanie.

Druga to historia ich już dorosłej córki, która postanawia odłączyć się od sekty i poszukać własnej drogi. Wcześniejsze wydarzenia i wpojone wartości odciskają jednak głębokie piętno na jej psychice.

Tu ukazana jest przyszłość w Polsce, swoją drogą bardzo ciekawy obraz kraju, pełnego nowoczesnych udogodnień, ale co za tym idzie również mocniejszej kontroli obywateli.

Książka pełna jest filozoficznych rozważań, nawiązań do różnych dzieł kultury. Mimo iż Świadkowie Jehowy odgrywają tutaj największą rolę, mamy równie okazję przyjrzeć się różnym religiom. Co tak naprawdę daje nam medytacja? Jak żyją księża? Jak wygląda życie muzułmańskich kobiet? Przede wszystkim jednak powieść skupia się na tym, przez co przechodzi człowiek, który postanawia się z danej grupy religijnej odłączyć. Bez znaczenia czy to mała seksta, czy główna grupa wyznaniowa w danym kraju. Poczucie zagubienia, odtrącenia, braku przyszłości, a także narażenie na zemstę wyznawców towarzyszy każdemu.

Julia straciła rodzinę, wszystko, w co wolno jej było wierzyć. Oddaje się nauce, używkom, próbuje odnaleźć inną wiarę, poszukuje bliskości z ludźmi, aż w końcu postanawia pomóc osobom takim samym jak ona.

Książka jest po prostu świetnie napisana. Prostym językiem, ale niebanalnym, pełno w niej mądrych treści, przesłań, rozważań. Można powiedzieć, że jest kopalnią cytatów, co stanowi u niej nawet większą wartość niż sama fabuła.

Jeśli chodzi o wady: słaba redakcja, brakuje porządnego oddzielenia niektórych wątków, treść miejscami jest zbyt chaotyczna.

Nie podobało mi się również zakończenie. Niby rozumiem, że miało być takim mocniejszym akcentem na koniec, ale sama forma jakoś mi nie podeszła.

Mimo to Apostatkę gorąco polecam. Szczególnie osobom, które lubią książki zmuszające do przemyśleń.

 Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

 

 
Cudotwórcy

Powyższa książka dość poważna, pojawi się więc pytania, dlaczego zestawiam ją z tak niepoważnym serialem. Cudotwórcy to komedia, typowy film dla rozrywki, który obejrzałam gównie, dlatego że Radcliffe w nim gra :P. 

Jednak serial ten jest też dobrym punktem odniesienia do pewnych rozważań. Dlaczego niektórzy ludzie przestają wierzyć? Często spotykam się z wątpliwością, jak taki dobry miłosierny Bóg może pozwolić na tyle zła na Ziemi? Dlaczego dobrzy ludzie cierpią?  Nie wszystkie nieszczęścia ściągają na siebie ludzie, czasem zaważa również los? Gdzie wtedy jest wielki i potężny... No właśnie, a co jeśli wcale nie taki wszechmocny?

Taką teorię postawili sobie twórcy serialu, tworząc (mam nadzieję, że nie obrażę tu niczyich uczuć religijnych) postać Boga trochę nieudacznika, który stworzył Ziemię, nie mając na nią zbyt dobrego pomysłu, który zawsze gdzieś jest w cieniu rodzeństwa, niedoceniany przez rodziców, popełniający nieustannie błędy, żyjący marzeniami. 

Owy Bóg pewnego dnia stwierdza, że to już nie ma sensu i Ziemię po prostu wysadzi. Uratować ją może tylko bardzo ambitna anielica i bojący się wszystkiego pracownik działu modlitw. Wystarczy tylko spełnić jedną modlitwę i wygrać zakład z Bogiem. 

Serial fajny na wyluzowanie, obejrzałam jednak tylko pierwszy sezon. Zaczęłam drugi, ale zniechęcił mnie fakt, że opowiadał zupełnie o czymś innych, wręcz jakby tych samych aktorów dać do innego filmu. Takie to trochę bez sensu było. Jeśli ktoś jednak obejrzał i uważa, że warto, to niech da znać. 

 


Wracając do mnie, kiedyś byłam bardzo wierząca. Nawet nie było to sutkiem jakiegoś rygorystycznego wychowania w wierze katolickiej. Gdzieś tam czułam w sercu, że Bóg jest i do niego się modliłam. Ten Bóg zawiódł mnie kilka razy, nie będę teraz jednak wyjaśniała, o co chodziło, ale jeszcze jako dziecko zaczęłam mieć wątpliwości. W międzyczasie też zraziłam się do Kościoła. Co jednak uważam za drugorzędną sprawę. 

Co dalej? Dużo. Miotałam się od ateizmu, po nawet okultyzm, gdzieś chwilami przemawiał do mnie buddyzm. Trochę miałam własnych teorii. Bóg przybierał u mnie różne oblicza, czasem było Ich więcej. Zastanawiałam się, czy śmierć to koniec, czy jest coś dalej, jak każdy. Zastanawiałam się, czy tu teraz za życia jest coś więcej, inny świat, jakieś połączenie z nim. Budowałam naprawdę wiele teorii, domyślam się, że i te, do których doszłam sama przez jakieś tam rozważania czy doświadczenia, już gdzieś są zapisane. W końcu uznałam... wszystkie. 

"Wiem, że nic nie wiem". Sokrates

"Zamiast wierzyć, albo nie wierzyć - wątpię. I wątpienie jest moją religią". Carlos Ruiz Zafón, "Gra anioła". 

Jestem po prostu agnostykiem. Tyle w temacie :)

📜

Niedawno moja siostra zdawała egzaminy ósmoklasisty i się stresowała, bo zapomniała co zaznaczyła w jakimś pytaniu. Wie, jaka jest prawidłowa odpowiedź, ale nie wie, czy właśnie ją zakreśliła. Ja cudowna siostra, żebym ją powkurzać powiedziałam jej: Wiesz, co jest najgorsze? Że prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiesz. 

Taka prawda. Z egzaminów podają nam tylko wyniki i nie dostajemy wglądu do zadań. 

Co jeśli po śmierci również nie zostanie nam ujawniona cała prawda?

Co odpowiedziała mi siostra? Że na pewno się dobie, bo jak będzie miała 97%, to znaczy, że właśnie w tym zadaniu źle zaznaczyła, bo resztę ma dobrze. To właśnie jest wiara!

 




 

 

95 komentarzy:

  1. Jestem wierząca, ale w życiu codziennym niezbyt gorliwie praktykująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumem. Moim zdaniem każdy powinien praktykować wedle własnych potrzeb.

      Usuń
  2. Człowiek od zawsze miał potrzeby duchowe. Niektórzy wierzą w Boga, drudzy wierzą mu, a jeszcze inni Go czują, chociaż nie potrafią tego racjonalnie wyjaśnić. Aby zrozumieć potrzebę oddawania czci Komuś większemu niż my sami, musimy poznać źródło takiego stanu rzeczy i odróżnić instytucje religijne od Boga. Niestety liczne religie przez wiele lat skutecznie odsuwały od siebie głęboko wierzących ludzi ze względu na swoje postępowanie, dogmaty i obłudę. Nie oznacza to jednak, że nie ma Boga. Na Ziemi tylko ludzie odczuwają potrzeby duchowe w przeciwieństwie do innych stworzeń na naszej planecie. Dla mnie źródłem poszukiwania prawdy jest Biblia. Istnieje mnóstwo przekładów, dzięki którym mogłem spojrzeć na różne sprawy z innej perspektywy. Polecam Przekład Literacki 😉 A tutaj bardzo fajna stronka:

    ▪️https://www.biblia.info.pl/biblia.html

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy szukają Boga w Kościele, inni w Bibli, jeszcze inni we własnych myślach i odczuciach. Każda z tych dróg jest dobra o ile niesie korzyści dla człowieka :).
      Tak Biblia różni się w zależności od przekładów i jeśli chce się ją studiować, trzeba spojrzeć szerzej.

      Usuń
  3. Są tematy, których w towarzystwie nie powinno się poruszać: wiara, polityka i pieniądze.
    Mnie nieskończenie zadziwia Świat i wszelkie życie w nim. Cudem życie jest... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że można ale nie wszędzie. Jeśli grupa potrafi kulturalnie dyskutować i sznować poglądy drugiego człowieka nawet jeśli znacznie różnią się od jego własnych, to taka wymiana może zdań może być ciekawa. Po ostatnim tego typu postem myślę, że się udało :) a Świat owszem jest zadziwiający :)

      Usuń
  4. Dziękuję za polecenie książki.
    Radiomuzykant-ka

    OdpowiedzUsuń
  5. Świadkowie Jehowy niespecjalnie mnie interesują, po prostu zaspokoiłam swoją ciekawość w tym temacie. Udziwnionych filmów nie lubię.
    Co do wiary- kto powiedział, że nie można wątpić i poszukiwać?! Roztrząsać kwestie na 1000 sposobów?
    Są ludzie którym się zdaje, że wiedzą wszystko na każdy temat i twierdzą, że ludzie wierzący to ludzie słabi. Niech spróbują wprowadzić w czyn tą "słabość", a zobaczą Jaka to Słabość. Każdy jednak ma prawo do własnych przekonań i nie ma sensu z tym walczyć. Co do walki, to mam w użyciu jedno bardzo prawdziwe powiedzenie- " Kto mieczem wojuje - od miecza ginie" I muszę Ci powiedzieć Roksano, że już wiele razy widziałam, jak celnie oddaje to, co mogłam obserwować w życiu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest nie tylko o świadkach Jehowy, wiele innych kwestii zostało tam poruszonych, ale rozumiem jeśli to nie twój temat.
      Można wierzyć, można nie wierzyć, można poszukiwać. Wybór należy do nas, nie powinniśmy narzucać go innym ani wyśmiewać się z ich decyzji i osobistych odczuć :)

      Usuń
    2. Tak, szacunek przede wszystkim i akceptacja osobistych wyborów.

      Usuń
    3. Niestety nie każdemu łatwo to przychodzi

      Usuń
  6. Nie kojarzyłam tego serialu, chętnie sprawdzę, czy mi podejdzie :) Jeśli chodzi o wiarę, to chyba już pisałam, że na pewno nie jestem katoliczką ani chrześcijanką. Nie wiem, czy nazwałabym się ateistką, czy (jeszcze) agnostyczką. Kiedyś gorliwie szukałam odpowiedzi na to, co "potem", ale stwierdziłam z czasem, że nie ma sensu. Ważne, żeby być dobrym człowiekiem i nie krzywdzić żadnych istot. Skoro mamy tylko jedno życie, warto przeżyć je dobrze. Jeśli ktoś myśli, że potem odpokutuje, a teraz hulaj dusza albo jeszcze gorzej, jest dobry tylko dlatego, że boi się kotła ze smołą... Cóż, kiepska ta jego dobroć trzymana za mordkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnostyk też nie koniecznie musi szukać cały czas odpowiedzi, może też przyjąć całkiem bierną postawę. Zresztą w teorii agnostyk stwierdza właśnie, że tego czy Bóg jest, nie da się odkryć. Ateista idzie bardziej w kierunku wiary, że Go nie ma. Powiedziałabym, że agnostyk jest tym niewierzącym :)
      A bycie dobrym człowiekiem przede wszystkim, nasze własne sumienie się liczy, niezależnie od tego czy ktoś nas kiedyś będzie osądzał, czy nie. Najgorsi co są Ci, którzy myślą, że mogą nagrzeszyć, opowiedzą księdzu w konfesjonale i pójdą prościutko do nieba :P.

      Usuń
    2. w powszechnym uzusie agnostyk/czka oznacza osobę taką "pośrodku", ni to wierzy (w istnienie jakiejś bozi), ni to nie wierzy, nie wie za bardzo jakie ma zdanie na ten temat, nie skupia na tej kwestii zbytniej uwagi...
      tak naprawdę jednak agnostycyzm nie dotyczy (nie)istnienia takiej, czy innej bozi, ale poznania świata, między innymi też takich bytów, jak jakieś bozie... czyli nie ma żadnej sprzeczności między wiarą lub jej brakiem i agnostycyzmem, bo agnostycyzm oznacza jedynie brak wiary w istnienie DOWODU na to istnienie lub nieistnienie...
      ateista plus agnostyk?... teista (wierzący w istnienie swojej konkretnej bozi) plus agnostyk?... to są jak najbardziej logiczne konstrukty...
      a skoro już mowa o ateizmie, to z punktu widzenia osoby wierzącej w istnienie konkretnej bozi ateistą jest każdy, kto nie wierzy w istnienie jego bozi, a czy w wierzy w istnienie jakiejś innej, czy nie, to jest nieistotne, bo taka inna bozia się nie liczy... tu ciekawostka: w starożytnym Rzymie chrześcijan uważano za ateistów... do czasu, gdy jedna cesarska decyzja na papierze zmieniła sytuację :)
      a "bycie dobrą/ym"?... to jest jeszcze osobniejsza sprawa, do tego bardzo prosta... jeśli ktoś myśli, że jest dobry /w moralnym sensie/, to jest dobry, jeśli myśli, że nie jest dobry, to nie jest dobry, a jeśli myśli, że to jest bez znaczenia, to jest bez znaczenia... osobiście wybieram czwarty wariant: wcale o tym nie myślę...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. No właśnie ja już nie szukam. Dowiem się (albo nie) dopiero po śmierci, wcześniej nie ma szans, więc po co drążyć. Religie mogę zgłębiać z punktu widzenia... hm, historycznego, antropologicznego, kulturowego etc., na pewno nie teologicznego :) Fascynują mnie dawne wierzenia matriarchalne (w końcu nie bez powodu przyjęłam pseudo K.B. Bastet przy moim debiucie ;)), ale żeby od razu wierzyć w coś czy być gorliwą wyznawczynią... Nie, to czysta ciekawość nowego :)

      Usuń
    4. Ja w sumie szukam, nawet nie po to, żeby dowiedzieć się prawdy, bo z góry zakładam, że się nie dowiem, ale żeby poznać różne teorie, o takie hobby.
      No z byciem dobrym to też wiadomo, dużo zależy od punktu widzenia, własnego pojęcia dobra, itd. Ja się przynajmniej staram świadomie nie krzywdzić innych ludzi. Jak wychodzi, tak wychodzi, w końcu też tylko człowiekiem jestem i przyznaję, że nie zawsze mi to bycie "dobrym" wychodzi. Jedni mnie usprawiedliwią, inni nie, ja sama siebie zależnie od nastroju. Z punkt widzenia katolicyzmu to jestem strasznym grzesznikiem ;p.

      Usuń
  7. Niestety Kochana każda religia ma jakieś minusy jak się okazało nawet buddyzm. Wszystko zależy od tego jak człowiek tą wiarę wykorzystuje. Znam wiele osób? które uważają się za ateistów lub przechodzą kryzys wiary, którą od małego wyznawali. U mnie ten kryzys trwa od dawna. Bardzo nie podoba mi się to, że u nas w kraju religia i wyznanie wiąże się z takim konserwatyzmem. Mam poczucie, że to takie na siłę. Nie chodzisz do kościoła pójdziesz do piekła. To mnie bardzo zniechęciło do kościoła katolickiego. Rodzina męża jest niestety bardzo konserwatywna pod tym względem, szczególnie teściowa i źle patrzą na mój stosunek do kościoła i wiary, z tego samego względem w ogóle się nie rozumiemy.

    Pozdrawiam serdecznie Kochana Roksi. Dziękuje za mądry ciekawy tekst.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie raz mówiłaś mi o swoich poglądach Kasiu. Teściową się nie przejmuj. Jeśli chce żyć w wierze konserwatywnej, niech żyje, Ty masz prawo do własnych wyborów. Życie pokazuje kto, jakim jest człowiekiem na co dzień i w stosunku do drugiego człowieka.

      Usuń
    2. buddyzm rozumiany jako religia mocno mi podpadł w momencie, gdy się wydało, wylazła afera, jak to było z Tiger Temple w Tajlandii, gdzie schronisko dla zwierzaków okazało się być fabryką "leków" do chińskiej medycyny...
      pomyśleć, że kiedyś się tam wybierałem na emeryturę, ale bym wlazł na minę, LOL... w sumie to nie ma co śmiać... zwizualizowałem sobie siebie, jako takiego dziadka w przyszłości, któremu już się nic nie chce, ani sexów, ani drugsów, ani rockendrollów, więc pozostaje jedynie drapać wielkie koty za uchem i kupy po nich sprzątać, zawsze to jakieś uczciwe zajęcie, po czym jadę, przechodzę nowicjat i po jakimś czasie oświecenie: ożesz, ale szambo!... taki krindż na stare lata...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. No faktycznie :/
      Ale wizja starości z drapaniem kociaków jest piękna, trzeba szukać takiej opcji w innym miejscu!

      Usuń
    4. kilka lat temu słuchałem wspomnień wolontariusza (Polaka), który wyprowadzał na spacery po puszczy amazońskiej wielkie koty / jaguary. pumy, jaguarundi/ mieszkające w azylu, takie, które trudno rokowały na reintrodukcję, ale to raczej nie jest fucha dla starszego pana z laseczką, na wózku, czy z balkonikiem, ale funkcja ciecia na bramce chroniącego obiekt przed kłusownikami czemu nie, tylko tu pojawia się kwestia broni z amunicją samonaprowadzającą, bo oczy też już będą emeryckie :)

      Usuń
    5. p.s. ale jest jeszcze koci azyl w Hiszpanii, tam trafiły kiedyś tygrysy przechwycone od przemytników na granicy polsko - białoruskiej /słynna sprawa 2019/, to już są bardziej cywilizowane warunki pracy dla takiego emeryta...

      Usuń
    6. Dzisiaj już mój domownik był wystarczającym drapieżnikiem, taką rozróbę zrobił, że poczułam się staro nie mając siły tego sprzątać :D

      Usuń
    7. sensuję, że był to numer ze stanowczo wyższej półki, niż trywialne rozpieprzenie rolki papieru toaletowego? LOL...

      Usuń
    8. Papieru toaletowego to on mógłby użyć xD

      Usuń
  8. Wierze w Boga nie w kościół. Ciekawe te książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kościół wierze, że istnieje, jest taki budynek :). Tu jest książka i film :). No, chyba że dodać jeszcze moją książkę to dziękuję :D

      Usuń
  9. jak większość ludzi w tym kraju wystartowałem od katolicyzmu, ale w wieku jakichś ca dziesięciu lat, tak świeżo po rytuale przejścia zwanym "Pierwsza Komunia" zacząłem zauważać, że coś się mocno nie zgadza między moimi obserwacjami świata i doświadczeniami, a kitem wciskanym dzieciakom w kościele i na lekcjach religii... więc w czwartej klasie już zakończyłem swoje uczęszczanie w oba te miejsca... nie bardzo umiem opowiedzieć, co się wtedy działo w mojej dziecięcej głowie, ale nic nie stało się z dnia na dzień, to był pewien proces, ewolucja umysłu... szukając jakiejś alternatywy zacząłem interesować m.in. religiami Wschodu, ale to wszystko nadal było dla mnie nie tak... a potem mój rozwój przebiegał dość szybko i jako nastolatek w wieku licealnym miałem już z grubsza gotowy światopogląd... nie nazwę go "ateizmem", bo ateizm to nie jest światopogląd, tylko cecha osobnicza polegająca na braku wiary w istnienie żadnych osobowych bogów... przy okazji jestem też agnostykiem, czyli uważam m.in. że nie ma dowodu ani na istnienie, ani na nieistnienie tych bogów... mój światopogląd do tej pory nie ma nazwy, bo po prostu nie ma konieczności jej tworzenia... można by rzec, że jestem areligijny lub bezwyznaniowy... sporo interesowałem się buddyzmem, rozumianym jako filozofia, a także jako religia... stronę religijną odrzucam całkowicie, zaś co do filozofii, to pasuje mi kilka pojedynczych jej punktów, ale mowy nie ma o identyfikacji z jakąkolwiek odmianą tego buddyzmu...
    kropką nad "i" mojego rozwoju jest brak chrystianocentryzmu, a tym bardziej katocentryzmu... to jest bardzo rzadka cecha... większość ludzi w tym kraju, czy nawet Europie, całym tym kręgu kulturowym bez względu na światopogląd ma sprane mózgi przez chrześcijaństwo i takie słowa, jak "bóg", "religia", czy "kościół" kojarzą tylko z jednym... jak takich skojarzeń mam, uwolniłem od nich umysł już jako ten nastolatek, więc gdy pada propozycja pogadania o bogu, ja się zawsze wtedy pytam "o którym?"... w końcu wymyślono ich całe mnóstwo...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. facet na okładce drugiej książki przypomina mi Steve'a Buscemi, znakomity aktor zresztą i dość charakterystyczny, często grał role różnych dziwnych świrów, najbardziej go pamiętam z filmu "Con Air - lot skazańców", też gra tam dość ciekawego typa skazanego za mordowanie m.in. dzieci w okrutny sposób i tak też na początku filmu jest traktowany, jako szczególnie neibezpieczny...

      Usuń
    2. */errata... ma być "takich skojarzeń nie mam"...

      Usuń
    3. Poglądy widzę, mamy dość podobne i podobne przejścia przez różne filozofie, światopoglądy. Temat rzeka, żeby to wszytko opisywać, ale czasem lubię poznawać różne punkty widzenia.
      Co do drugiej okładki przyjrzyj się dobrze :P.

      Usuń
    4. racja!... rzuciłem tylko okiem na obrazek, ale doczytać już mi się za bardzo nie chciało, jak się okazuje :)

      Usuń
    5. Spokojnie, chyba ze 3 inne osoby też ;p

      Usuń
  10. Heh, nie ma czegoś takiego jak świętość obrazów. Święci mogą być ludzie, a obrazy to nadal tylko drewno i farba. Przedmioty.

    Ludzie przestają wierzyć, bo w tych religiach nic się nie dzieje. Bóg nie odpowiada, człowiek jest odsunięty na daleki plan, a żeby wysłać Bogu jakąkolwiek wiadomość, trzeba posłużyć się pośrednikami.
    Nikt Boga nie zna, w kościele są czytane jedynie wyrywki w Pisma, w domu prawie nikt Biblii nie czyta. Tu nie ma nic ciekawego, wiara wydaje się martwa i mocno średniowieczna. To jedna z przyczyn odejść z kościoła.

    Bóg dał ludziom wolną wolę i ziemię pod władanie. Jest suwerenny i słowa nie cofnie - dlatego dzieje się zło – bo możemy je wyrządzać.
    Jest napisane, że przyjdzie dzień, w którym Pan ponownie przyjdzie na ziemię i - można w skrócie powiedzieć: posprząta ten cały bajzel. Ale do tego czasu nadal będzie jak było.

    A historia o tym, że Bóg Cię zawiódł, no cóż, nie zrobił czegoś co chciałaś i widzisz teraz w jak wyglądała Twoja wiara. Wystarczyło, że szło niezgodnie z Twoim planem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, dlaczego?... słowo "święty" oznacza "bardzo, bardzo (wręcz skrajnie) szczególnie ważny", więc nie można wykluczać, że dla kogoś jakiś przedmiot jest właśnie taki bardzo, bardzo ważny... oczywiście można taki fakt jakoś tam oceniać po swojemu, ale to już jest osobna sprawa...
      natomiast nie ma czegoś takiego jak świętość obiektywna i bezwarunkowa... dla jednych święte jest to, dla innych tamto, a dla jeszcze innych nic nie jest święte...
      ...
      za to masz rację z tym "zawodem"... poczucie bycia zawiedziony pojawia się wtedy, gdy tworzymy sobie jakieś oczekiwania, a one się nie spełniają... de facto sami sobie jesteśmy wtedy winni, bo te oczekiwania same z siebie nie zaistniały... w tym przypadku ktoś stworzył sobie iluzję istnienia jakiegoś boga, a na dodatek oczekuje jeszcze czegoś od niego... czy takie coś w ogóle może się spełnić...
      tak sobie myślę, że gdyby ludzie wymyślili swojego boga takiego, że nie musi być miłosierny, to problem by nie zaistniał, a ich wiara byłaby o wiele mocniejsza...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Z perspektywy biblijnej święty oznacza sprawiedliwy.
      Człowiek osiąga świętość poprzez naśladowanie Jezusa. W Biblii słowo święty lub święci używane jest wyłącznie pod adresem osób wierzących.
      Taka jest moja perspektywa. :)

      Usuń
    3. w pewnej bańce informacyjnej podobno tak jest, jak piszesz...
      okay, nie twórzmy zagadnienia...
      ale jak nie uznasz koty za święte to Cię zabiję!!!...
      rrrroaohhhh!!! (ostatnie h nieme)...
      luz...
      luzuj poślady, gluteusy maximusy, to był tylko taki żart, LOL...

      Usuń
    4. Tu bardziej zgodzę się z PKanalia, bo co określamy mianem "święty" zależy właśnie od konkretnych teorii, perspektyw.
      Ach ta Kocia Wiara <3
      Co do poczucia zwodu, jako dziecko miałam inne podejście do wiary, takie bardzo kościelne zresztą. Człowiek myślał, że jak codziennie odmówi różaniec i nie nagrzeszy to gorliwa wiara, uzdrowi nawet osobę śmiertelnie chorą. Nie rozumiałam, czemu ktoś dobry musi okropnie cierpieć i to nie z winy drugiego człowieka. Właściwie dalej nie rozumie. Nie zależnie od tego, czy Bóg jest, czy go nie ma historia, zatacza koło i znów jestem świadkiem okropnej niesprawiedliwości. Nie ja jedna, wiem oczywiście.

      Znowu co niesie ze sobą wiara w niemiłosiernego Boga? Ludzie wierzą, bo chcą szukać gdzieś oparcia, nadziei, mieć się do kogo zwrócić, wierzyć, że życie ma jakiś większy sens, że po śmierci coś jest. A tu Bóg, który jak kot strąci Cię z półeczki gdy będzie miał taką zachciankę.

      Usuń
    5. tu jest pewien paradoks, bo choć nie wierzę w istnienie żadnych bogów, to wcale nie przeszkadza, aby niektórych czcić, taką Bastet na przykład, bardzo fajna bozia :)

      Usuń
    6. No mogłam się tego spodziewać :D

      Usuń
  11. A mnie wiara, Bóg pomagają w trudzie dnia codziennego, w pokonywaniu bólu fizycznego🤗
    Temat trudny dp dyskusji, bo kościół stracił na swej wiarygodności, a za wszystko niektórzy obwiniają Boga!
    Serdeczności przesyłam kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że w wierze znajdujesz siłę, na pokonywanie trudności :). Tak, Kościół wiele osób odwrócił od wiary.
      Wzajemnie Kochana i zdrówka dużo :)

      Usuń
  12. CIekawe książki. Myślę, że warte przeczytania.
    Sama niedawno doświadczyłam nieoczekiwanej pomocy Boga. Zastanawiam się, czy w Niego nie zacząć wierzyć xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już trzecia osoba myli serial z książką ;p. Cudotwórcy to film.
      A czy to zdarzenie będzie miało wpływ na Twoją wiarę, to już zależy od Ciebie :)

      Usuń
  13. Ja również miałam wątpliwości wobec katolicyzmu, ba! Dalej mam. Coraz bardziej odsuwam się od tej wiary, ogromny wpływ ma na to śmierć mojego ojca. Do kościoła nie chodzę, a święta traktuję jako tradycje niżeli coś faktycznie powiązanego z np. Bożym Narodzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z podejściem do Kościoła u mnie podobnie. Co do samej wiary też rozumiem, na mnie bardzo wpłynęła śmierć babci i teraz choroba mamy.

      Usuń
  14. Przyznaję, że w tej chwili temat wiary nie jest mi szczególnie bliski

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa i intrygująca pozycja, która skłania do refleksji.
    Pozdrawiam ciepło 😘

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa pozycja, dająca dużo do myślenia...
    Mi się jednak wydaje, że ta cała apostazja to takie piętno dla byłego katolika, bo w "zapiskach kościelnych" pozostanie się nim do śmierci, a przecież powinni stamtąd człowieka wykreślić. A z tego co słyszałem się nie robi. Macki kościoła sięgają daleko i trudno się od nich uwolnić. Bo gdzieś tam zawsze z tyłu głowy będzie huczeć "jesteś winny/winna" albo "popełniłeś/aś grzech".
    A na Światków Jehowy mam po prostu alergię, to takie "kupczenie wiarą" albo "łapanka na ulicy" jak kto woli ;) . I jeszcze zabraniają przetaczania krwi, gdy w grę wchodzi ludzkie życie, a więc "przyzwolenie na śmierć" w imię religii. Coś niesamowitego, co przekracza moje ludzkie pojęcie :/
    John Lennon miał rację w "Imagine". Każda z religii - myli się. Świat byłby piękniejszy bez religii. To tylko kolejna władza, tym razem dusz.
    Wierzę w nieskończoną ponadzmysłową Siłę, która stworzyła ten świat i inne światy, ludzi... i mnie. Nie wiem jak się naprawdę nazywa, ale wiem, że gdzieś tam jest. I dobrze wie, co robi. A póki co, doświadczam po swojemu owej "ziemskości", bo przecież szkoda życia na to, by ugrzęznąć w jakimś tam kolejnym dogmacie, czy wyobrażeniu za którym zawsze stoi jakiś tam człowiek. I tak niewiele mądrzejsza stąd przecież odejdę. Co prawda lubię takie filozoficzno-teologiczne rozważania. Ale czy komuś one są w ogóle potrzebne? Wszystko to jedynie gdybania. Życie zaś kieruje się zupełnie innymi prawami. Wszystko racjonalizuje i najważniejsze w nim jest by w ogóle przeżyć. A Najwyższa Istota Boska wymyka się wszelkiemu poznaniu, pojęciu. Cieszmy się, że nas stworzyła, bo dzięki temu możemy widzieć, słyszeć, czuć, doznawać...
    Na pewno warto jest wierzyć! Najlepiej w Dobro, w drugim człowieku. Wszelkiej pomyślności Roksano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko dla katolika, w niektórych religiach odejść jest jeszcze gorzej, od Świadków Jehowy tak samo. Książka ciekawie to opisuje.
      Z naszej wiary, no może i widniejemy w papierach, ale mając w porządku otoczenie, można o tym po prostu nie myśleć. Problem pojawia się w momencie śmierci, nie to, że straszę wizją piekła, ale w niektórych miejscach rodzina ma problem z pochowaniem zmarłego, który nie chodził do kościółka a co dopiero gdy od wiary całkowicie odszedł. Nie wszędzie są świeckie cmentarze, a ksiądz czasem kręci nosem.
      Czy rozważania są potrzebne? To już zależy od nas samych. Czasem można uciekać w gdybanie na naprawdę przeróżne tematy, także te przyziemne, czasem coś to wniesie w nas samych czasem nie.
      Tobie również wszystkiego dobrego Kochana, dziękuję za Twoje rozważania :*

      Usuń
  17. Grunt to byc w zgodzie w soba i wierzyc w cos samodzielnie a nie z przymusu 👍😊 uwazam tez ze dobrze jest miec szersze spojrzenie na caloksztalt filozoficznych pogladow byc moc samemu wybrac co do nas przemawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, oczywiście jeśli ktoś nie chce w nic wierzyć, również jest to ok :)

      Usuń
  18. Książka zapowiada się ciekawie i na pewno daje pole do przemyśleń.
    Ludzie powinni kierować się tym co czują coś w głębi siebie. Nie narzucać innym swojej wiary czy przekonań, ale przede wszystkim je uszanować. Wtedy świat byłby o wile lepszym miejscem. Sama w Boga wierzę, duchowo mi to pomaga, ale nie narzucam tej mojej wiary innym. Nie znoszę fanatyzmu, bo ten do niczego dobrego nigdy nie prowadzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie. Każdy ma prawo do swojej własnej wiary, może o niej mówić, być z niej dumnym, ale nie narzucać innym.

      Usuń
  19. Zaciekawiłaś mnie tą książką.
    Pozdrawiam serdecznie z moich zielonych stron

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie jestem obiektywna bo Bóg, Bóg , mój Ojciec, nigdy mnie nie zostawił, nawet na chwilę, nigdy mi nie odmówił gdy prosiłam o coś. Kiedyś, naiwnie, chciałam wiedzieć co robi, gdzie, kiedy, dlaczego, poi co jednak w pewnym momencie, ciszy i samotności uświadomiłam sobie ,że wiara w zupełności mi wystarcza. Wiara ,że nie ma nikogo kogo by kochał bardziej niźli mnie i taka pewność może mieć każdy. Wierzący, niewierzący, wątpiący, wojujący przeciw Bogu.Nie zazdroszczę, że ktoś kto w moim mniemaniu mniej zasługuje niźli ja, kochany jest i wysłuchany tak samo. Jeśli ktoś uważa ,że do szczęścia potrzebuje wyrzec się Boga to zrobi to ale Bóg nigdy nie wyrzeknie się jego i nigdy nie będzie go kochał mniej niźli każde swoje stworzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękną wiarę Pani przedstawia. Ja natomiast jestem jak ta chwiejąca się na wietrze gałązka, jak to kiedyś pięknie Pani napisała :)

      Usuń
    2. Godzinami można zachwycać się gałązkami chwiejącymi na wietrze. Wydaje się ,że ulegną ale trwają . Wydają kwiaty, owoce... Tym samym się karmią a inne wydają owoce. Inne .

      Usuń
    3. Inne owszem, lecz czy gorsze?

      Usuń
  21. Kloszard, winno być dopisane pod powyższym komentarzem co niniejszym czynię.

    OdpowiedzUsuń
  22. Tym razem książka i serial nie w moim klimacie. Z Danielem R. polecam za to film "Kobieta w czerni", ale pewnie widziałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Widziałam, akurat aktorów z Pottera prześledziłam prawie wszędzie :P.

      Usuń
  23. ..każdy ma swoją drogę życia, a drogi bywają różne..
    nigdy nie piszę o swojej wierze .. uważam, że wiara jest indywidualną sprawą każdego człowieka i szanuję ludzi czy są wierzący czy też nie..
    ..mam podobnie jak Ty, już jako dziecko miewałam naprawdę różne wątpliwości..
    ..a kościoły lubię zwiedzać jako zabytki, mają swoje niezwykłe klimatyczne piękno
    ..cytaty są znakomite!
    ..świetna recenzja Kochana.. może warto przeczytać .. przyznam, że zaciekawiłaś mnie książką 'Apostatka' Vanitas ;)

    - ściskam najserdeczniej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię zwiedzać kościoły. Co prawda miewałam takie okresy buntu, kiedy myślałam, że te pieniądze to powinny pójść na biednych i to by się bardziej Bogu podobało, ale to samo można powiedzieć o wszelkich pałacach i innych zabytkach, które wiele wnoszą do kultury, mają swój klimat, są po prostu piękne.
      Książkę mocno polecam :)

      Usuń
  24. Witam serdecznie ♡
    Ach religia :) Każda religia ma swoje plusy i minusy. Każda wywiera na człowieku mniejsze bądź większe piętno. Każda odbija się na całym życiu, w które się wczepia i towarzyszy mu niemalże od poczęcia. Jeżeli ktoś jest gorliwie wierzący- nie przeszkadza mi to. Jeżeli ktoś jest absolutnie w nic nie wierzący- nie przeszkadza mi to. Sama żyję według własnych przekonań, według własnych wierzeń, według siebie. Chciałabym tylko, by osoby wierzące czy nie wierzące nie dyskryminowały i nie dawały uszczypliwych uwag osobą z odmiennym podejściem do tematu, jak to się czasem zdarza. Religia jest też częścią tradycji w miejscu, w którym się żyje. Dziękuję za polecenie tytułów. Książki ani serialu nie znam, bardzo chętnie poznam bliżej :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie na pewno byłoby łatwiejsze gdyby ludzie wzajemnie szanowali swoje poglądy. Podoba mi się klimat tu na blogach, że można z kulturą porozmawiać i dowiedzieć się o przekonaniach innych, bez właśnie takiej dyskryminacji :)

      Usuń
    2. Na pewno. Niestety. Religia może być wyrozumiała, ale człowiek, to już co innego. Wiadomo, że wszystko zależy od podejścia i od tego, jaki człowiek w środku jest.
      Fajnie, że można porozmawiać na takie tematy bez stresu, sama byłam ciekawa co kto myśli i poczytałam komentarze ;)

      Usuń
    3. Niestety nie wszędzie tak się da. Wiele miejsc w sieci jest bardzo toksycznych jeśli chodzi o "wyrażanie swoich opinii".

      Usuń
  25. Ja jestem wierząca, ale niezbyt praktykująca. Bardzo mnie zainteresowałaś tą pierwszą książką 😊

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja od zawsze wierzyłam, jednak choć byłam praktykująca, to mój wizerunek Boga mocno różnił się od tego, który przekazywał KK. Dlatego też zawsze powtarzam, że wierzę, ale nie nazywam, bo tego nie da się objąć słowami ;)
    Co do książki i serialu, to żadnego nie znam, ale z chęcią nadrobię zaległości. Szczególnie jeśli chodzi o lekturę, bo mnie zaciekawiłaś i lubię dobrze napisane książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizerunek Boga, o którym najczęściej myślę, też znacznie różni się od tego przedstawionego przez KK.
      Książkę mocno polecam, nie jest bardzo znana, ale myślę, że warta przeczytania.

      Usuń
    2. Wpisałam na listę i czeka na swoją kolej ;)

      Usuń
    3. W takim razie miłej lektury :)

      Usuń
  27. Zostawiam serdeczne pozdrowienia i przytulasy :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Muszę przyznać, że ta książka mnie zaciekawiła. Nie słyszałam o niej, a wydaje się interesująca. Lubię debiuty, więc dam jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było o niej za dużo słychać, a myślę, że jest warta poznania :)

      Usuń
  29. I would love to read it.. I enjoyed reading yours' comments :) I'm here for the first time and maybe I will stay longer.. ! thanks for sharing..

    online shopping in Canada
    women’s jewelry

    OdpowiedzUsuń
  30. Stopniowo oddalałem się od wiary, jak przyszła pora na bierzmowanie to się wypisałem. Nie chodziłem na spotkania, aż ksiądz czy katecheta (nie pamiętam) spytał się moich Rodziców w czym rzecz, ja im wyjaśniłem, że nie czuję zupełnie związku z KK, nie czuję też nic w kwestii tego sakramentu. Więcej temat nie był podnoszony, a ja skierowałem się raczej w agnostycyzm religijny, w którym trwam do dziś.

    Spoko. :) Właśnie takie książki jak ta o Sienkiewiczu czasem powodują duże WOW u mnie. Jednak podstawą jest tło historyczne, pewne wydarzenia powinny mieć swoje odbicie w rzeczywistości. Potem autor może już tkać swoje pomysły na takim stelażu.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od KK odsunęłam się zaraz po bierzmowaniu praktycznie. Moje młodsze rodzeństwo za to już w ogóle nie podeszło.

      Do takich historycznych szaleństw podchodzę hmm różnie. W sumie zależy, jak bardzo są udziwnione. Może bym dała szansę, jakby mi książka wpadła w ręce.
      Pozdrawiam również :).

      Usuń
  31. Ja w wierzę w Boga, ale nie krytykuję tych którzy mają inne poglądy religijne. Jeżeli ktoś nie wierzy to jest to jego sprawa, ale niech nie piętnuje innych. Uważam, ze każdy ma swój wybór.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wierze w Boga ale nie wierze w kościół . Moja babcia pracowałam dla proboszcz we Francji . I to co od niej usłyszałam odrzuciło mnie od kościoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Kościół w wielu miejscach bardzo zniechęca do siebie ludzi... Co prawda są parafie i księża z prawdziwego powołania, niektórzy też chcą tam chodzić po prostu według swojego sumienia i jest to ok. Jednak trzeba pamiętać, że ksiądz to człowiek, żaden święty...

      Usuń
  33. Ja wychowałam się w wierze katolickiej, ale przez lata coś mi w niej nie pasowało, nie zgadzałam się z niektórymi dogmatami... Kilka lat temu trafiłam na ksiązki Wydawnictwa Dreams, jest to wydawnictwo, któe wydaje książki zarówno religijne jak i obyczajowe, w których wątki religijne się trafiają. To właśnie w tych książkach zobaczyłam pierwsze różnice między religią katolicką, a protestancką, później zaczęłam szukać więcej informacji i od dłuższego czasu czuję się protestantką, chociaż formalnych kroków jeszcze w tym kierunku nie poczyniłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że odnalazłaś swoją drogę <3. Najważniejsze jest kroczyć tą ścieżką, którą czujemy, że jest dla nas dobra :)

      Usuń
    2. Gdzieś już się natknęłam na to wydawnictwo, ale nie umiem sobie przypomnieć co czytałam :)

      Usuń

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie