Wyobrażacie sobie przyszłą pannę młodą z mopem biegającą, by przygotować swoje przyjęcie? Ludzie zwykle są wygodni i lubią przyjść na gotowe, ale nie my. W ostatnim poście pokazałam wam, jak wyglądała nasza stodoła. Kiedy w końcu dostaliśmy klucze, żeby ją ustroić czekała nas niespodzianka – musieliśmy posprzątać po poprzedniej imprezie, bo mili państwo, choć przetrzymywali klucze i czasu mieli nadmiar, to po sobie nie raczyli sflaczałych baloników pozbierać. Nie ma jednak co marudzić. Zakasaliśmy rękawy.
Ja, mój wtedy jeszcze narzeczony i moi rodzice byliśmy naprawdę zgraną ekipą. Ogarniając wzrokiem stodołę, stwierdziliśmy zgodnie.
– Wystarczy pozamiatać i będzie git.
No to miotły i do roboty.
– Nie tu jednak trzeba umyć podłogi.
– Może pojadę po myjkę ciśnieniową?
– Nie, mopy wystarcza.
Mówiłam Wam, że ukończyłam Hogwart?
– Ale tu na ścianach jest pajęczyn. Ja to pozmiatam.
Jak się okazało,
ze ścian zaczęło się sypać i trzeba było na nowo pościerać kurze.
Mariusz nadjechał z myjką. Problem był z podłączeniem jej, ale w końcu
się udało. Zostawiliśmy mojego przyszłego męża z robotą i poszliśmy na
upragniony obiad. W końcu na żonę trzeba zapracować. Spokojnie jak
skończył nas czekało kolejny raz zamiatanie. Mając już dosyć kurzy,
stwierdziłam, że umyję kible a tam... Więcej pająków niż w stodole.
Maczeta do ręki i gińcie poczwary. W sumie trochę szkoda mi było tych
stworzonek. Co one zawiniły? Jednak czysto musiało być! Jeszcze tylko ogarnięcie podwórka i gotowe.
Naprawdę nie rozumiem czemu ludzie wolą robić wesela na gotowej czystej sali. Hue hue... hue...
1.3. Sala – wystrój.
Moja siostra nadrzędna organizatorka do spraw zamieszania i kłótni rodzinnych, wprawiona w krytykowaniu pracy innych mówiła nam, gdy coś było krzywo. Krzywo było zawsze, ale dzięki niej uniknęliśmy całkowitej kompromitacji i jako tako ustroiliśmy sale (wszystko obrazuje ten komiks-lajki mile widziane xP).
Dużo ręcznej pracy mojej mamy, która
sama szyła szarfy na ścianę, obrusy i pokrowce na krzesła. Zrobiła nam
też dużą ilość ozdób. Część z nich przedstawię za tydzień na Pracowni Kotołaka.
Tym razem moja siostra ciężko pracuje, a mój mąż się opie... :P
Stoły już były w stodole, ale krzesła musieliśmy wypożyczyć. Dom Kultury w Głogówku poszedł nam bardzo na rękę.
Najwięcej zamieszania było z balonami, po nadmuchaniu paruset bolą nie tylko płuca, ale
i serce, gdy któryś z nich pęknie. A pękał jakiś co chwilę... W nocy
słaliśmy modlitwy do wszystkich Bogów, by większość została na miejscu.
Któryś wysłuchał, ale część balonów i tak musieliśmy dodmuchać na ostatnią chwilę. Grunt, że efekt końcowy był super.
Najważniejsza jednak była altanka, w której miała odbyć się ceremonia. Postanowiliśmy wziąć ślub cywilny w plenerze.
Chcecie dowiedzieć się jak wyglądała uroczystość? Jeśli tak chętnie Wam przedstawię, jednak najpierw mam kilka zaległości recenzenckich :)
Ciężka praca się opłacało, bo efekt końcowy jest prześliczny. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję ale też myślę, że dla takiego wesela opłacało się popracować :)
UsuńBa, pewnie, że chcę. hihihih Fajowo się czytało. Kurcze, megastycznie podoba mi się wystrój, total magia. Stworzyliście niesamowity klimat i Ty to wiesz. :) No megastycznie mi się podoba, toż pewnie czułaś się nieziemsko, inaczej, na bank czułaś magię. :) Brawo, bo pewnie i to sprzątanie było świetną przygodą, super rodzina. Czekam cierpliwie na kolejny ślubny post, a tym obdarowałaś mnie dużą radością. Uściski od topiącej się Agi. :D
OdpowiedzUsuńSprzątania wtedy miałam dosyć ale teraz miło się wspomina :) a magicznie faktycznie się czułam zwłaszcza kiedy już włożyłam sukienkę
UsuńPierwsze zdjęcie - super! Uwielbiam ludzi z dystansem do siebie :)
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacja?:)
Hehe dziękuję :) obserwacja jeśli aktywna to pewnie :)
Usuńwidziała pannę młodą , która rowerem przyjechała na swój ślub do urzędu i po nim rowerem odjechała nawet bez pana młodego. Ot wdepnęła, podpisała i pojechała. Może byli umówienia na kolację a może nawet i to nie...
OdpowiedzUsuńSmutne trochę, a może wcale nie. Nie znam szczegółów tej historii. Gdzieś w nich być może ukryty jest romantyzm. Może ciekawa książka by z tego była :)
UsuńSzanowna pani, odniosłam wrażenie ,ze teraz przez pół roku będzie opowiadanie o przygotowaniach a tu , mam wrażenie, że juz po wszystkim, znaczy po weselu a jeśli tak to kampania reklamowa , powinna zostać poprawiona a więc może jeszcze raz wesele ?...urzędnik wpadnie a papier wszystko przyjmie i będzie jeszcze...bo tak za szybko pani to jakoś zrobiła za szybko....
UsuńAleż oczywiście, ze już dawno po. Nawet wcześniej o tym pisałam. Jakie kampanie reklamowe? Ja tu po prostu opowiadam jak wyglądały przygotowania, bo całkiem zabawnie było :) Jakby to co na blogu miało się pokrywać z czasem rzeczywistym to niestety ale bym się nie wyrobiła :)
UsuńNo tak ,czyli jeśli na panią tańczącą z miotłą patrzyłam z niekłamanym pożądaniem to już jako na żonę brata mojego co nieprzyzwoitością jest i grzesznością. No cóż . Nieświadomy grzech może mi będzie wybaczonym.
UsuńNaprawdę myślałam, że dodałam najmniej prowokacyjne zdjęcie jakie się da. Najwidoczniej te mopy coś w sobie jednak mają.
UsuńProszę Pani jeśli naprawdę mamy sobie oczy wydłubywać, by nie kusiły nas do grzecu to ja swiadomie z tego raju rezygnuję ;).
Nie warto rezygnować a dłubania oczu się nie stosuje. Nie dosłownie. Postaram się na kogo innego przenieść swoje zainteresowanie a z okazji dania słowa , obietnicy, życzę Państwu, szczęścia wszelakiego ale i takiego małego mieszka potrzebnego w każdym związku- cierpliwości do siebie wzajem życzę.
UsuńDziękuję kochana :* (zaraz mnie Pani zgani za te słowa wiem)
UsuńNie, nie zganię. Wczoraj , pani sprzątaczka w mojej firmie, którą tytułuję, pani dyrektor, przyniosła flaszeczkę wspaniałego napoju własnego wyrobu , przewyborna księżycówka więc czy ja mogę się teraz wyzłośliwiać, gdy wiele kropel jeszcze w buteleczce.
UsuńKazda sprzątaczka jest dyrektorką! W szczególności w szkole ;p (znam taka co anwet dzieci się mylily :)) a trunek z pewnością smakowity. Aż żal, że się z Panią napić nie mogę.
UsuńMoje wesele też było na powietrzu, pod namiotem, w sierpniu 32 lata temu.
OdpowiedzUsuńPomagałam w kuchni do późnych godzin.
Ale młodość i miłość dodała skrzydeł 💕
Dokładnie miłość dodaje skrzydeł i ta myśl, że robisz to dla siebie. Dla swojej własnej bajki :). Twoje wesele musiało być wspaniałe <3. Gratuluję cierpliwości i wytrwałości. Ja sobie wysprzątałam ale wiem, że w kuchni bym nie dała rady jeszcze w nocy pracować.
UsuńWielki szacun za taki ogrom roboty!
OdpowiedzUsuńPoprawiny mieliśmy w ogrodzie pod namiotem i wtedy trochę było roboty, na sali weselnej to głównie dekoracje robiliśmy:-)
czekam na cd.
Cieszę się, że się tak napracowałam. Mogłam mieć wesele takie jakie chciała i wpomnienia wspaniałe są :). Ciekawa jestm Twoich dekoracji :)
UsuńGenialny pomysł. Świetne miejsce na ślub. Sama chciałabym mieć w takim miejscu, genialne. Ale wiem też ile to pracy kosztuje. Pomagałam w urządzeniu ślubu mojego brata w świetlicy i było naprawdę dużo roboty, ale tutaj.... Szacun
OdpowiedzUsuńHihi trochę się narobiliśmy ale było warto :) dziękuję :*
UsuńWow, ale klimatyczna sala na wesele :-) A z Ciebie jest bardzo sympatyczna Panna Młoda :D Mega szacunek za taki ogrom włożonej pracy, by wszystko było dopięte na ostatni guzik :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) jak się chce mieć oryginalne wesele to trzeba się trochę napracować :P
UsuńWyszło wspaniale!!! :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to musztarda po obiedzie już, ale są takie maszynki do dmuchania balonów... ;p
Pokaż ciąg dalszy. Od razu. Już. Teraz. :)))
Mieliśmy dwie pompki ale jedna się popsuła w trakcie :P na szczęście było więcej osób do pomocy. Zresztą nie tylko dmuchanie męczyło najgorsze było zawieszanie i tworzenie łańcuchów. Coś pękło i znowu drabina i to zdziwienie kiedy okazuje się że 200 balonów to tylko garstka w takiej stodole :P
UsuńA na ciąg dalszy wybacz mi ale musisz poczekać ;p
UsuńPodziwiam, że Wam się w dzisiejszych czasach chciało wszystko przygotowywać samym, serio. Mam blisko domu remizę strażacką, dlatego 18stki moich młodszych braci, czy komunię przygotowywaliśmy sami i choć to na ma 30 osób, to i tak mieliśmy pełne ręce roboty, a co dopiero przygotować wesele O_0.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, szacun :)
Pozdrawiam!
Przynajmniej z gotowaniem się nie męczyliśmy bo byśmy naprawdę nie wyrobili ale fakt roboty trochę było. Jak się jest upartym co do swoich marzeń to się ma ale wiesz co? Nie żałuję :)
UsuńSpektakularny efekt końcowy. Poziwiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D
UsuńTo zdjęcie z mopem wymiata. Grywasz czasem w Quidditcha? :D
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, świetny efekt końcowy, te wszystkie przygotowania były tego warte :)
Na takiej "miotle" do reprezentacji mnie niestety nie przyjęli :p jak będzie mnie stać na coś lepszego co wyżej lata to na pewno zacznę :P.
UsuńDziękuję też uważam, że warto było :)
To w Hogwarcie teraz na mopach latają? Już nie na miotłach? :D
OdpowiedzUsuńJuż widzę siebie w akcji w toalecie. Biegającej ze słoikami po kątach. XD Pająki zawsze wyrzucam za okno.
Podoba mi się ta aranżacja. I sam pomysł na ceremonię w plenerze też ekstra. Ładnie to Wam wyszło, naprawdę. Chętnie obejrzę następne zdjęcia. :)
Zdjęcie z miotłą nie wyszło :p i już nie było czasu się wygłupiać ;p.
UsuńOj z tymi słoikami to byś caly dzień biegała :p a musialam się pająków pozbyć, bo kuzynka i siostra tak się boją, że uciekałyby z łazienki ;p.
Cieszę się, że się podba. Nowe zdjęcia za jakiś czas będą :).
Ok, to ja już nie chcę wesela w stodole. Ja się panicznie boję pająków. Ale efekt końcowy super. No i ten ślub cywilny w plenerze - nie wiedziałam, że tak można! My z narzeczonym nawet nie rozważamy ślubu kościelnego, zostaje tylko cywilny i trochę się martwiłam, że będzie jakoś tak biednie i smutno. A tu taki zonk, urzędasa można wyciągnąć z urzędu i zrobić piękny ślub!
OdpowiedzUsuńHehe ja jakoś pokonałam swój lęk, ale to dlatego że walczyłam z nim już wcześniej. Każdą fobię da się wyleczyć :)
UsuńUrzędnik dojedzie Ci gdzie tylko zechcesz ale taki ślub jest dużo droższy od zwykłego (tysiąc złoty). Trzeba tez zadbać o miejsce, koniecznie musi być stolik i godło. Dobrze też jeśli jest muzyka na wstęp i zakończenie.
Efekt końcowy - mega ekstra. Cudownie. Moje kolory w sumie zostały użyte. ;D Zdjęcie z miotłą - dosłownie wymiata. ;) Miejscówka jaka świetna i w plenerze! To, co zrobione własnymi rękami na dłużej zostaje w pamięci. Szczęścia na nowej drodze życia.
OdpowiedzUsuńW sumie to jest mop ale cii :P dziękuję, masz racje to nad czym się napracujemy zostaje w pamięci :)
UsuńMuszę powiedzieć, że jak patrzę na pierwsze zdjęcia, a potem na ostatnie to na usta ciśnie mi się WOW. I to takie WOW pisane capslockiem. Włożyliście dużo pracy i efekt wygląda cudownie! Życzę dużo szczęścia i miłości na nowej drodze życia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ciesze się, że się podoba i dziękuję :D
UsuńJa tam twierdzę, że każdy ma prawo mieć takie wesele jak im odpowiada.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :) oczywiście nie zawsze wszytko da się zrobić tak jak by się chciało :)
UsuńCudownie :D aczkolwiek nie wiem czy mnie by się chciało aż tak wszystko wystrajać ;)
OdpowiedzUsuńHehe noo było z tym roboty ale przynajmniej są cudowne wspomnienia :)
UsuńOj tak było sporo pracy :) dziękuję :*
OdpowiedzUsuńNapracowaliście się sporo, ale efekt końcowy robi wrażenie! Bardzo ładny wystrój, a dodatkowo pozostaną jeszcze świetne wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńCiężka praca się opłacała :) wszystkim się podobała i tak jak mówisz wspomnienia zostają :)
UsuńAle cudnie to wszystko wygląda. Ja zawsze też chciałam mieć jakiś odjechany ślub, bo nie lubie klasyki, ale problem w tym, że nawet chłopaka nie mam, chociaż imiona dla potomków już wymyślone haha. Co do sprzątania podjęłabym się wszystkiego, oprócz walki z pająkami. Fuuu :D. Powiem szczerze, że na początku zastanawiałam się, jak to wszystko urządzicie, ale efekt wygląda cudownie. Życzę duuuużo miłości i więcej takich odjechanych pomysłów na nowej drodze życia :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zrób ślub bez chłopaka, dopiero będzie odjechany :D a na serio spokojnie, znajdziemy Ci kogoś na Woodstocku o ile do tej pory już kogoś nie złapiesz :P Cieszę się, że się podoba i dziękuję za życzenia :*
UsuńWpadam tu z drugiego bloga i powiem "Wow" nie wiedziałam, że stodoła tak pięknie może się prezentować. Hm, czas chyba udostępnić naszą na wesela :D tylko dosyć dużo sprzątania tam by było :D hihi. Wszystkiego Najlepszego Na Nowej Drodze Małżeńskiej. Uwielbiam czytać posty, zawsze wprawiają mnie w lepszy humor :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że wpadłaś na drugiego bloga bo mniej Was tutaj :) dziękuję za życzenia, a wynajem dobry pomysł może tacy szleńcy jak my Ci ją posprzątają :D
UsuńOdwaliliście kawał dobrej roboty Sady, gratuluje!!! Wszystkiego dobrego Wam życzę żebyście zawsze byli szczęśliwi i zakochani, żeby to co dobre i piękne trwało!!! Sto lat. Super tekst strzeliłaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :*
UsuńTo będzie wyjątkowe wesele!
OdpowiedzUsuńWłaściwie to było :) już po ale postanowiłam się podzielić relacją z przygotowań a później dopiero z samego wesela.
UsuńWow !!! Chylę czoła !!! Ogrom pracy wykonaliście ! Od razu przypomniał mi się mój ślub i wesele - tylko, że to było 26 lat temu. Też sami sprzątaliśmy salę. To była drewniana świetlica na ogródkach działkowych. Większość ozdób zrobiliśmy z bibuły, a i balony też były, ale nie aż tak dużo. Super to wszystko zrobiliście !!!
OdpowiedzUsuńDzięki :) takie samodzielnie przygotowane wesele tworzy więcej wspomnień niż przyjście na gotowe :D Twoje tez musiało wspaniale wyglądać :)
UsuńWszystko prezentuje się fantastycznie! a najpiękniejsze jest w tym to, że wszystko jest Wasze, przygotowane od serca i z radością, choć okraszone ofiarą z biednych pająków :D to się nazywa prawdziwe, porządne wesele, takie pełne radości :)
OdpowiedzUsuńBiedne pająki ale dostało nam się za to, bo muchy bawiły się na naszym weselu xD. Super, ze się podobało dziękuję bardzo :)
UsuńI obserwuję i ja!
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPodziwiam zapał przy robieniu porządków i jednoczesne zachowanie pogody ducha, mimo że było tak dużo rzeczy do ogarnięcia. Ja przeważnie mam uśmiech do góry nogami, kiedy jest więcej do sprzątania. Zrobię co trzeba, ale samopoczucia mi to nie poprawia. Wracając do Twoich przygotowań, oczywiście super, że wszystko potem fajnie wyglądało. :)
OdpowiedzUsuńNormalnie też nie jestem fanką sprzątanie i nie latam uśmiechnięta na mopie po mieszkaniu xD. Jednak jak szykuje się imprezę swojego życia to człowiek ma od razu inne nastawienie. Choć przyznaję, że były wcięte sceny narzekania i stwierdzenia oby to faktycznie było tylko raz w życiu xD
UsuńPrzy takim wydarzeniu zapewne więcej entuzjazmu i zapału, skoro chodzi o jeden z najważniejszych momentów życia. :) Co do narzekań, podejrzewam, że te szczególnie wkradły się podczas roboty z niesfornymi balonami.
UsuńOj tak balony nie chciały współpracować ale i przy kurzu było trochę marudzenia i przy krzesłach i przy szukaniu cateringu, ale nie ma tego złego, bo wyszło wspaniale :)
UsuńJak było dużo do ścierania tego kurzu, to raczej wielkiej radości z tego nie było, rozumiem. Dobrze jednak, że wszystko zaprocentowało udaną imprezą i wspaniałym doświadczeniem na całe życie. :)
UsuńNikt jeszcze tak dobrze tej stodoły nie posprzątał jak my xD. Sołtys nam mówił, że wszyscy co robili imprezy to tylko tak pobierznie.
UsuńNo to mieliście najlepiej wysprzątane ze wszystkich. :)
UsuńW sumie jak się teraz tak nad tym zastanawiam to niektóre miejsca nawet nie wiem po co sprzątaliśmy xD
UsuńMoże wtedy stwierdziliście, że potrzeba. Albo po prostu z rozpędu i na zasadzie "jak wszystko, to wszystko". :)
UsuńTe wszystkie zakamarki gdzie i tak nikt nie zaglądał albo były przykryte :P Stodołę lepiej wysprzątałam niż własne mieszkanie xD
UsuńI chyba też szybciej. :) Podejrzewam, że dodatkową mobilizacją był wtedy termin, do którego musieliście się wyrobić z ogarnianiem wszystkiego. A teraz w przypadku mieszkania nie macie narzuconej daty, a tym samym tzw. absolutnej konieczności, żeby się pospieszyć.
UsuńNo właśnie termin to coś czego nam potrzeba do remontu. Jak musieliśmy podłogę zrobić nim przyjdą zamówione drzwi to raz dwa poszło. Jak znowu nie musimy się spieszyć z innymi rzeczami to się odwleka. Mąż już 3 dzień zapomina pożyczyć wiertarkę xD
UsuńJak tam z wiertarką? Mąż w końcu ją pożyczył, czy nadal zwleka? ;)
UsuńTak, tak na szczęście, ogólnie już prawie kończymy, mogę się za meblami oglądać :P teraz ja będę przedłużać xD
UsuńPrzedłużanie swoją drogą, ale i tak idzie do przodu, tyle że powoli. :)
UsuńA ja jeszcze mebli nie mam xD
UsuńPodejrzewam, że to tej pory meble już dotarły? ;)
Usuńyyyyyy yhym no emm ten no pewnie ....
Usuń