Ten post miał się ukazać w Dzień Matki, a już jest po Dniu Dziecka. Jak zwykle jestem spóźniona, ale nie będę się tym przejmować. W końcu mamą się jest nie tylko od święta, o tym na pewno każda mama wie.
Sama nie mam dzieci i nie planuję ich mieć. Stwierdzam, że nie podołałabym w tej roli i taką właśnie świadomą decyzję podjęłam. Podziwiam i szanuję wszystkie mamy, pracowałam trochę z dziećmi, mam też dużo młodsze rodzeństwo i wiem, że macierzyństwo wymaga wielu poświęceń.
Nie ma jednego idealnego sposobu, jak wychować swoje dzieci. Nie ma też idealnych matek. Każda popełnia błędy, jesteśmy tylko ludźmi, nie każda doskonale czuje się w tej roli. Relacje między dziećmi i matkami też są różne i często wymagają pracy. Wiele mam potrzebuje pomocy, a nie potrafi o nią poprosić. Dziś chcę przedstawić kilka książek i filmów o różnym, często właśnie nieidealnym macierzyństwie. Nie dlatego, żeby matki krytykować, ale żeby zobaczyć w nich człowieka.
Anna Barczyk-Mews "Pamiętniki mojej mamy"
"Pamiętniki mojej mamy" to prequel ,,Alter ego". Autorka zaznacza, że książki można czytać w dowolnej kolejności.
Wydarzenia dziejące się w teraźniejszości (2022 r.) ciężko mi było zrozumieć. Przypominało to jakieś mafijne porachunki i z całą pewnością stanowiło kontynuację ,,Alter ego". Na szczęście były to tylko wstawki. Cała główna historia jest bowiem pamiętnikiem czytanym przez Ludomiłę podczas czekania na ukochanego, który wyrusza na jakąś niebezpieczną misję. Wspomnienia z 1981 r. spisane są przez młodą wtedy Gabrielę, czyli jej matkę. Cała historia jest bardzo lekką obyczajówką, napisaną prostym językiem, dzięki czemu bardzo szybko się ją czyta. Ma w sobie taką sielankowość, trochę humoru, przyjemne dialogi, charakterystycznych bohaterów. Jest to książka, przy której można odpocząć po ciężkim dniu. Jednocześnie też porusza trochę trudniejszych tematów, potrafi w pewnych momentach wzruszyć i zasmucić. Główny wątek wydaje się błahy. Bohaterka zakochana jest po uszy w mężczyźnie jej zdaniem idealnym. Jest bardzo naiwna i dopiero pewne wydarzenia pokazują jej, gdzie popełniła błąd. Jednocześnie w jej życiu pojawia się swojski wiejski chłopak, by skraść jej serce. Autorka zdradziła od razu zakończenie tej książki. Dobrze wiemy, kogo nasza ,,Ryś" wybierze. Myślę, że to był dobry zabieg, bo i tak jest to po prostu bardzo do przewidzenia. Zamysł był bardziej by zaskoczyć nas tym, co działo się po drodze. To się nawet udało i książka nie wydaje się już taka przewidywalna w ogólnym rozrachunku. Jedyne co nie do końca podobało mi się w powieści to średnio oddany klimat tamtych czasów. Wyczuwałam trochę za dużo współczesności. Możliwe, że był to specjalny zabieg, by poruszyć niektóre wątki, jednak nie do końca do mnie przemawiał. Mimo to książka jest po prostu przyjemna do czytania. Podobały mi się dialogi między Gabrielą i Zenem. Ich nieustanne przekomarzania się i sposób, w jaki okazywali sobie uczucia. Można nawet doszukać się w książce trochę porad jak budować szczęście w związku, czego jak już sugeruje nam podtytuł, nie należy odkładać na potem. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Anna Krzyczkowska "Niczemu winne"
Laura straciła dziecko, nim dane jej było nacieszyć się macierzyństwem, którego tak bardzo pragnęła. Ma piękny dom, dobrą pracę, uwielbiającego ją męża. Wiedzie zdrowe, świadome życie. Jednak w tym wszystkim brakuje jej szczęścia, czuje pustkę, którą mogłaby wypełnić tylko maleńka istota.
Jej siostra, dla której zawsze ważniejsze były imprezy i przygody na jedną noc otrzymała to błogosławieństwo, którego pragnie Laura. Życie nie jest sprawiedliwe. Głowna bohaterka wie o tym, bo już w młodszych latach musiała przeżyć okropieństwo, które odcisnęło na niej piętno.
Książka jest pełna bólu i smutku. Naprawdę piękny język książki pozwolił mi się w nią wciągnąć i coraz lepiej odczuwać zmagania bohaterki, mimo iż nigdy dziecka nie pragnęłam.
Lekki, a zarazem poetycki styl to piękne połączenie sprawiające, że książka nie jest banalną lekturą, a jednocześnie płynie się przez nią z niezwykłą lekkością.
Bolało mnie, ile niesprawiedliwości dotknęło Laurę. W książce pojawiali się źli ludzie, ale los potrafił być równie okropny. W pewnym momencie domyśliłam się najważniejszej w książce rzeczy. Trochę za dużo było podpowiedzi, przez co zabrakło porządnego elementu zaskoczenia, który mógłby tutaj być.
Mimo tego książka jest moim zdaniem piękna i pewnie jeszcze kiedyś zechcę do niej wrócić, mimo iż kilkukrotnie złamała mi serce.
Ewa Bauer "Ucieczka przed życiem"
Rodzice kochający swoje dzieci, chcą zawsze dla nich jak najlepiej. Szczęście dziecka staje się najważniejsze. Niestety czasem wyobrażają sobie to szczęście zupełnie inaczej, niż zapragnie tego ich pociecha. Zamiast motywować, by spełniała ona własne marzenia, narzucają ambicje, którym sami nie mogli sprostać. Tego właśnie doświadcza mała bohaterka książki ,,Ucieczka przed życiem".
Mama Cecylii jest kobietą sukcesu. Wszyscy są jej posłuszni, zarówno współpracownicy, mąż jak i chcąc nie chcąc córka. Tej ostatniej narzucone zostaje dobre wychowanie i opanowanie niezbędnych zdaniem oczywiście matki umiejętności. Cecylia jest grzecznym dzieckiem, starającym się za wszelką cenę sprostać oczekiwaniom. Niestety nie wychodzi jej to zbyt dobrze. W szkole jest wyśmiewana i stopniowo coraz bardziej zamyka się w sobie. Jedynym pocieszeniem byłaby zawsze radosna i pewna siebie przyjaciółka. Niestety mama Cecylii nie życzy sobie, by jej dobrze postawiona córeczka zadawała się z dzieckiem zwykłej sprzątaczki.
Książka porusza bardzo ważny temat. Choć mama bohaterki może wydawać się postacią przerysowaną, niestety spotykałam z takim sposobem wychowania w realnym życiu i ciężko wytłumaczyć wszystko wiedzącym rodzicielkom, że robią dziecku ogromną krzywdę. Książka bardzo dobrze ukazuje, do jakiego stanu rodzic potrafi doprowadzić dorastającą córkę. Czytałam z bólem serca, ale także z nadzieją mocno kibicując dziewczynce i jej koleżance, której problemy również zostają poruszane w książce.
Ciekawym dodatkiem są opowiedziane przez babcie historie o pewniej żydowskiej dziewczynie. Owiana tajemnicą historia zostaje rozwiązana i niesie ze sobą znaczące dla tej historii przesłanie. Jednak chętnie przeczytałabym bardziej szczegółowe rozwinięcie tej opowieści.
Podobała mi się przedstawiona tutaj perspektywa dziecka jak i później dorastającej nastolatki. Postać matki również została ciekawie nakreślona. Cała powieść daje nadzieję, pozwala spojrzeć na ludzi z różnej perspektywy.
Paula Er "Wysłuchaj mnie"
Aneta z radością wyczekuje przyjścia na świat swojego drugiego dziecka. Ma kochającego męża, opiekuńczą mamę, obok której ma teraz zamieszkać. Jej życie wydaje się układać idealnie. Jednak kiedy rodzi się jej słodka córeczka, bohaterka nie potrafi obdarzyć ją taka samą miłością jak syna. Zmęczenie daje się coraz bardziej we znaki. Babcia za bardzo wtrąca się w wychowanie swoich wnucząt, mąż znów znika z domu. Jednak Aneta wie, że jest wspaniałą matką, która zawsze radziła sobie ze wszystkim i nie ma zamiaru się poddawać ani prosić o pomoc.
Bardzo ciężko czytało mi się tę książkę i to nie dlatego że była zła. Wręcz przeciwnie uważam, że to dobra i ważna książka. Jednak przepełniona przytłaczającymi emocjami. Osoby z depresją, matki biorące na siebie więcej niż potrafią udźwignąć — myślę, że odnajdą w tej książce siebie. Innym — mam nadzieję — pozwoli trochę zrozumieć.
Fabuła nie jest zbytnio skomplikowana, a całość napisana jest lekkim językiem. Oprócz zmagań z depresją głównej bohaterki poznajemy sekrety jej rodziny. Tę część była interesująca, choć nie tak mocno zaskakująca i przejmująca. Jednak emocje głównej bohaterki są opisane bardzo dobrze, wręcz odczuwalnie. Z każdej kolejnej strony wypływał do mnie smutek często pomieszany ze złością, czułam bezsilność bohaterki i mocno jej współczułam.
Tematyka bardzo ważna. Może dużo się mówi o depresji, lecz ciągle jest ona niezrozumiała dla tych, którzy tego nie doświadczyli. Często kojarzy się z użalaniem się nad sobą i lenistwem.
Szczególnie depresja poporodowa jest często trudna do pojęcia. Potrafi dotknąć naprawdę wspaniałą matkę, która dla swojego dziecka zrobiłaby wszystko, gdyby tylko miała na to siłę.
Książka pozwala spojrzeć na świat oczami chorej. A tym którzy ją rozumieją z własnego doświadczenia, śle iskierkę nadziei.
Myślę, że jest to również dobra pozycja dla każdej matki, która zawsze daje z siebie ponad siły. Wiele kobiet ciągle pragnie udowadniać światu, że chce i potrafi być idealną żoną, matka, córką, panią domu. Łącząc karierę z opieką nad całym domem, nie pozwalają sobie na chwilę dla siebie. Aż zauważą w końcu, że wszystko, co do tej pory uważały za całe szczęście w ich życiu, powoli zaczyna je przytłaczać.
Oczywiście mam też dla Was kilka filmów. Skoro jednak część książek była trochę przytłaczająca, pokażę Wam, że o macierzyństwie można opowiadać w zabawny sposób. Nawet jeśli nadal są to trudne tematy.
Mamma Mia (2008) i Mamma Mia! Here We Go Again (2018)
Ten film to głównie piosenki ABBY, które tworzą piękną całość, ale to także lekka przyjemna komedia pokazująca, że mama też była młoda i mogła wieść szalone życie. Mająca niedługo wyjść za mąż Sophie czyta pamiętnik swojej mamy, by dowiedzieć się, kto jest jej ojcem. Dowiaduje się o trzech romansach w podobnym czasie. Postanawia wszystkich potencjalnych ojców zaprosić na swój ślub, by rozpoznać tego prawdziwego. Mamma Mia co z tego wyniknie?
Druga część również spodoba się fanom ABBY. Większość filmu jest rozśpiewana. Po śmierci Donny Sophie zachodzi w ciążę. Wspomina swoją mamę i poznaje szczegóły jej młodości, trudności, z jakimi musiała się zmierzyć w młodym wieku. Może klimat pierwszej części bardziej mi się podobał, ale i tę przyjemnie się oglądało.
Te filmy podobnie jak "Pamiętniki mojej mamy" pięknie obrazują, że każda mama była kiedyś młoda, mogła zakochiwać się i popełniać błędy.
Juno (2007)
Dla 16-latki ciąża może okazać się katastrofą. Kiedy nieprzemyślane pójście do łóżka ze swoim przyjacielem przyniosło swoje skutki, Juno myśli, jak poradzić sobie z całą tą sytuacją. Nie widzi się w roli matki, pozostaje więc aborcja albo adopcja. Obie opcje jednak nie są wcale takie łatwe.
Film bardzo lekki, sympatyczny. Juno ma swój charakterek i mimo dość lekkiego podejścia do życia przeżywa całą sytuację i próbuje sobie z nią poradzić. Podobał mi się ten humorystyczny, niepouczający styl filmu, zabawne teksty głównej bohaterki.
Kolejny film o matczynych błędach młodości, ale także ukazanie, że instynkt macierzyński nie pojawia się u każdej matki od razu po zajściu w ciążę.
Za duży na bajki (2022) i Za duży na bajki 2 (2024)
Zmagający się z uzależnieniem od gier i otyłością, rozpieszczony przez mamę nastolatek, zostaje na jakiś czas pod opieką szalonej ciotki, która postanawia zmienić jego życie. Lekka komedia familijna, zabawne fragmenty, opowieść o przyjaźni i pierwszych miłościach o szukaniu priorytetów w życiu. Jednak ma także drugie dno. Przez swoją osobistą sytuację oglądałam tę komedyjkę ze łzami w oczach. Nie chce jednak tu za dużo zdradzać. Serdecznie polecam.
W drugiej części nasz bohater wyrusza ze swoim przyjacielem na wielką wyprawę w poszukiwaniu swojego ojca. Jego nadopiekuńcza mama rezygnuje z zamierzonego odpoczynku i biegnie za nim. Może tym razem nie matka, tylko ojciec wysuwa się tu na pierwszy plan, ale matczyna miłość nadal odgrywa tu znaczącą rolę. Znów mamy lekką komedię familijną z głębszym dnem. Film pięknie obrazuje jak ważna jest komunikacja, oraz że pozory często mylą.
Powrót do mamy (2016)
Dzieckiem swojej mamy jest się zawsze. Kiedy 40-letnia Stéphanie traci źródło utrzymania, pozostaje jej tylko wrócić do rodzinnego domu. Jej mama natomiast po śmierci męża próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Wzajemnie, choć niezamierzenie psują sobie realizację własnych planów. Film ma potencjał na całkiem dobrą komedię, ale wypadł raczej przeciętnie.
Są jednak plusy. Niektóre momenty bardzo życiowe, niektóre zabawne. Pokazuje, że mama w każdym wieku ma swoje życie, potrzeby i marzenia; oraz obrazuje, jak ważna jest komunikacja i szczerość przede wszystkim w rodzinie.
Anime Do You Love Your Mom and Her Two-Hit Multi-Target Attacks? (2019) /
Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Ni-kai Kougeki no Okaasan wa Suki Desu ka?
Przeniesienie się bohatera do gry to bardzo popularny motyw w anime. Każdy nastolatek kochający RPG z pewnością marzy o takiej przygodzie. Masato ma niestety pecha i trafia tam razem ze swoją nadopiekuńczą mamą. Brzmi jak dobra komedia. Muszę Was jednak ostrzec, że będzie tu sporo nieco wręcz żenujących żartów. Mamusia nie raz pozbędzie się ciuchów, a do swojego syneczka zawsze będzie mówić pieszczotliwie. Jeśli to zniesiecie albo właśnie taki typ humoru wam odpowiada, anime ma też sporo plusów. Między przygodami, walkami, gdzie mamusia zgarnia całą sławę, dostaniemy obrazy różnych typów rodzicielek. Patrząc na inne mamy, nagle przesłodzona Mamako wydaje się jednak matką idealną. Przedstawione są ważne problemy w macierzyństwie i bardzo poważne konflikty z dziećmi, ale wszystko w lekko głupkowatym humorze.
Widzę wiele ciekawych książek. Nawet anime zdobyłaś :) pozdrawiam 🥀
OdpowiedzUsuńPróbuję do każdego takiego zestawienia poszukać też jedno anime :). Na razie mi się to udaje :).
UsuńDrugą, trzecią i czwartą z prezentowanych książek czytałam i również bardzo gorąco je polecam.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że znajdzie się tutaj coś z Twoich klimatów czytelniczych. W takim razie polecam Ci jeszcze pierwszą i obie moje :D
Usuń"Za duży na bajki" oglądałam, obie części, świetny!
OdpowiedzUsuńFajnie powiązałaś dzień mamy z dniem dziecka, dla każdego coś ciekawego!
jotka
Głównie pisałam na Dzień Mam. Przeciągnęło mi się, ale wpasowało, są mamy i są dzieci :).
Usuńmoże nie tyle nieprzemyślane pójście do tego łóżka, bo te spontaniczne pójścia potrafią być nadzwyczaj fajne, co nie poprzedzone pewnym przygotowaniem natury edukacyjnej, a najgorzej już po tym pójściu zrobić to po katolicku, nie chodzi tu bynajmniej o samą technikę, która jako jedna z wielu w międzyczasie może być nawet fajna, tylko o ograniczenie się tylko do niej od początku do końca sesji, bo jest najbardziej ryzykowna jeśli chodzi o zafundowanie sobie kłopotu do pozbycia się... co prawda mimo nie istnienia, więc nie przestrzegania praw człowieka w tym kraju ogarnięcie tego kłopotu jest coraz łatwiejsze i tańsze, mimo to wciąż jest to jakiś kłopot...
OdpowiedzUsuń...
pamiętam jakiś film o niejakim Jakubku, który uciekł od szalonych ciotek na wielkiej latającej brzoskwini, co prawda miał dość monotonną dietę, ale w sumie fajnie było...
...
za to Mamma Mia jakoś niedawno sobie odtworzyłem dla przypomnienia... piosenki pamiętałem, zwłaszcza tytułową, ale co do akcji to faktycznie nie pamiętałem już nic, o co tam się miało rozchodzić... pamiętam też chłopackie spory przy piwku o ABBĘ, "którą który by" i jak zwykle kończyło się to fajną puentą, bo gdyby doszło realizacji w realu, to ja miałbym Anię Fridę na wyłączność, a reszta chłopaków była skazana na tłoczenie się do Agnethy zwanej Prosiaczkiem i jakiś gangbang z tego by wyniknął, a realne gangbangi wyglądają zupełnie inaczej, niż na filmach, bo wszyscy się kłócą i depczą sobie po odciskach...
p.jzns :)
Spontan ogółem tak jest fajny, dla bohaterki filmu myślę, że również, choć musiała poukładać swoje uczucia, co zwykle bywa trudniejsze gdy się ma 16 lat i jest to pierwszy raz, a tu jeszcze wpadka :P. Czy byli za mało doedukowani, czy coś poszło nie tak, czy jednak zachowali się trochę nierozsądnie w kwestii zabezpieczeń, nie było tu dokładnie wyjaśnione. Lepiej zapobiegać, ale film skupiał się głównie na tym, że no wydarzyło się i trzeba coś z tym zrobić. Opcje są różne, każda wiąże się z jakimś bagażem emocjonalnym zawsze.
UsuńChyba sobie obejrzę tę brzoskwinię, bo nie widziałam ;p
No z tych filmów to głównie piosenki są do zapamiętania ;p. Zwłaszcza, ze ja pijackich sporów nie miałam xD.
"Jakubek i brzoskwinia olbrzymka"... film bynajmniej nie tylko dla dzieci... miałem z tym filmem zabawną jazdę, bo jeden z aktorów (drugoplanowa rola) przez lata mylił mi się z Patrickiem Stewartem, bo pewne podobieństwo jest, dopiero stosunkowo niedawno dotarło do mnie, co tu jest nie tak...
Usuń...
chłopackie (spory) przy piwku to nie od razu koniecznie pijackie, my piliśmy kontrolnie, z umiarem, tyle, ile trza :P :)
No właśnie szybko odnalazłam tytuł, jak napisałeś o brzoskwini :). Co do aktorów to mi do teraz większość się myli ;p. Zresztą nic dziwnego przy mojej zerowej pamięci do twarzy.
UsuńA to przepraszam, ale no dalej kulturalnych sporów przy piwku też na ten akurat temat nie miałam xD.
aha, czyli musimy ustalić hasło, żeby się rozpoznawać... jeden z bohaterów filmu "Vinci" tak miał, że nie rozpoznawał nawet twarzy swoich dzieci, więc żeby nie było jakiegoś kalabraka spotkanie z kumplami zaczynało się od "Churcziława?" - "Beckenbauer"...
UsuńNo chyba trzeba, bo nawet jakbym nie miała z tym problemu to i tak nie wiem jak wyglądasz xD
UsuńCzytałam "Wysłuchaj mnie" i "Pamiętniki mojej mamy" i w przypadku tej drugiej książki, to warto też znać pierwszą część. Kontynuacja jest nietypowa i nie do końca takiej się spodziewałam, ale w sumie to dobra dylogia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie same fragmenty dotyczące pierwszej części jakoś mnie nie przyciągały tematyką. Ale może dam szansę :)
UsuńZaciekawiło mnie "Za duży na bajki", a nie znam.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecajki.
Oraz gratuluję świadomej decyzji, jeśli nie czujesz się na siłach - nie ma sensu siebie ( i dziecka) wykańczać.
Przyjemne obie części :). No szczególnie nie chciałabym dziecka wykończyć, szczególnie psychiczne, a tu sobie sama ze sobą nie do końca radzę ;p.
UsuńIle ciekawych pozycji i tylko w jednym temacie matka- niesamowite :) i nawet w Twej książce ten ważny motyw się pojawia!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tematykę macierzyństwa to ziarenko pisaku w całej pustyni literatury i filmu :)
UsuńWszystkie książki zapowiadają się ciekawie, acz na pierwszy ogień wybrałabym do poczytania te, które mają najmniej smutnych wątków. Z filmów bardzo lubię pierwszą część "Mamma mia", druga wciąż czeka i Juno też muszę kiedyś nadrobić. /crouschynca
OdpowiedzUsuńTo z książek Pamiętniki są najbardziej pozytywne. Pozostałe trzy momentami bardzo przytłaczające. Filmy za to pozytywniejsze przedstawiałam :), choć nie wiem, czy anime o toksycznych mamusiach Ci polecać (możesz do twórców napisać, że opiszesz im idealną groteskową postać, która będzie pasowała do drugiego sezonu, bo tego to nawet tu nie było — wiesz, o co chodzi xD)
UsuńOj tak, wiem dokładnie. :D A tak na poważnie, z oglądaniem takiego anime póki co się wstrzymam. /crouschynca
UsuńJako mama dziękuję bardzo za te słowa. Czasami bardzo ciężko i smutno być mamą. Szkoda, że tych gorszych dni jest zazwyczaj więcej przynajmniej u mnie. Jakoś tak nie umiem się porozumieć z najstarsza córką. Smutne to jest naprawdę. Nie lubię mam oceniających inne i nie znających faktów, a także kobiet które oceniają matki, a same nie mają dzieci. Dziękuję za ciekawe polecajki filmowe i książkowe. Oglądałam tylko Mama Mia jedynkę. Super ciekawy post.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bycie mamą jest trudne dla każdej matki, tylko mało która ma odwagę się do tego przyznać. Boją się oceniania, boją się, że zaraz ktoś nazwie je złymi matkami, bo śmią narzekać na cudowne dzieci. Prawda jest taka, że można kochać całym sercem i mieć dość, i sobie nie radzić, i pomyśleć czasem, że chciałoby się zostawić to wszystko i gdzieś uciec. Każdy jest tylko człowiekiem i potrzebuje zatroszczyć się również o siebie. Mamy cały czas walczą, dlatego je podziwiam :). Trudny czas z córką to okres przejściowy Kochana. Prawie każdy wojował nawet z najlepszymi rodzicami. Córka chce mieć własne zdanie, własne życie, czasem musi popełnić własne błędy. Wspieraj, ile możesz, nie tracąc przy tym siebie, pomimo zmartwień pozwól jej być sobą. To dużo daje (to takie rady ode mnie jako córki swojej mamy po prostu :)). Przytulam mocno Kochana <3
UsuńDziękuję Jesteś wspaniała!!! Bardzo doceniam twoje słowa i wsparcie.
UsuńTy też <3 Będzie dobrze :)
UsuńBardzo ciekawe wydają się te książki, niestety nie czytałam żadnej z nich ani też nie oglądałam żadnego z tych filmów.
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam :)
UsuńBardzo ciekawie napisany post, do tego z wieloma ciekawymi pozycjami książkowymi oraz filmowymi. Temat macierzyństwa chyba jak nigdy wcześniej , wzbudza masę kontrowersji. Nie każda kobieta ma w tym kierunku powołanie i lepiej jest być szcześliwą bezdzietną niż nieszczęśliwą mamą, która unieszczęśliwi swoje dzieci. Cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKażdy ma wybór i przede wszystkim ważne jest, by nie naciskać na nikogo. Trzeba też pamiętać, że bycie mamą jest trudne i to wielka odpowiedzialność. Każdej mamie należy się wsparcie.
UsuńWspaniały wpis, wiele ciekawych propozycji do poczytania i oglądania, każdy znajdzie coś dla siebie :) Temat macierzyństwa z pewnością jest ciężki, potrafi wywołać wiele emocji... moim zdaniem nie należy oceniać nikogo bo tak jak mówisz, nikt nie jest idealny. Nie można tej idealności wymagać od matki, bo każda z czułością stara się być najlepsza. Każdy może mieć gorszy dzień, każdy może być chory, zły, smutny... nawet mama może czuć te emocje. Najważniejsze to się nie poddawać. Ja obiecałam sobie, że nigdy się nie poddam. Wiele siły dodał mi do życia właśnie Synek :) dla mnie macierzyństwo to najlepsza rzecz na świecie. Wszystkie kobiety bez względu na to czy są matkami czy nie, powinny się wspierać i być empatyczne wobec siebie. Wszystkiego dobrego Kochana serdeczne pozdrowienia od całej naszej rodzinki!
OdpowiedzUsuńOj tak chciałabym, żeby wszystkie kobiety się wspierały, zamiast oceniać. Przecież same po sobie dobrze wiemy, przez co nie raz musimy przechodzić :). Wszystkiego dobrego i dużo siły Kochana dla Ciebie i Twojej wspaniałej rodzinki <3
UsuńWitaj piątkowo
OdpowiedzUsuńCiekawe polecajki w jakże pięknym temacie. Muszę obejrzeć drugą część Mamma Mia
Niech szczęście uśmiechnie się do Ciebie dzisiaj
Dziękuję i wzajemnie Kochana :*
UsuńPozdrawiam początkiem lata
UsuńPozdrawiam w ten deszczowy dzień, ale wypoczęta po gorącym urlopie :)
UsuńNigdy nie będę mamą, rodzicem zapewne też nie, ale mimo wszystko potrafię docenić trud jaki kobiety wkładają w wychowanie. Bycie mamą to ciężka praca 24 godziny na dobę. Pozdrawiam serdecznie. Stanley Maruda.
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo, najpewniej mamą nigdy nie zostanę, ale zawsze je doceniam :). Dziękuję za komentarz
UsuńBardzo ciekawe propozycje w matczynym temacie. Filmu Mamma Mia nie wiedziałam, ale nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu! 🤗🧡
Wszyscy wspominają o tym właśnie filmie, może nie każdy widział, ale oczywiście wszyscy znają :). Ja sama widziałam zwykle fragmentami i teraz dopiero porządnie obejrzałam. Dobrego długiego weekendu :D
UsuńZapewne nie będę oryginalna, kiedy napiszę, że za każdym razem fajnie opracowujesz temat. Zaproponowałaś też ciekawe książki, a flmy w większości już obejrzałam.
OdpowiedzUsuńNie ma co udawać ideału. Uważam, że to nawet niebezpieczne uczyć dziecko perfekcjonizmu, który ponoć maskuje lęki. Niedobrze jest poświęcać się w 100%, rezygnować z pasji, kariery lub zjanomych. A już wypominanie własnego poświęcania dorosłym dzieciom, to manipulolacja, którą stosują toksyczne matki. (Zmora przyszłych synowych i zięciów.)
Macierzyństwo to temat rzeka. Jest to jednocześnie obciążenie fizyczne i psychiczne dla kobiety, ale też wielka przyjemność, motywacja i honor być mamą.
Dobrego nowego tygodnia, pozdrawiam.
Zgadzam się. Moja mama może mi tego nie wypomina i ogółem jest cudowną mamą, w której mam bliską przyjaciółkę, ale widzę, jak przy czwórce dzieci za bardzo się poświęca. To akurat nie zawsze ma na nas dobry wpływ. Czasem się sama przyłapuję na myślach typu: jak mogę być zmęczona kiedy moja mama ogarnie to w pięć minut razem z tysiącem innych rzeczy na głowie. No i może faktycznie ona zawsze wszystko ogarnia, ale dużym kosztem, co odbiło się na jej zdrowiu...
UsuńNie znam ani tych książek ani filmów. :D Ciekawe propozycje i myślę, że skuszę się na którąś z tych powieści. Tytuły już zapisane. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńW pełni rozumiem Twoją decyzję- nie każdy podoła rodzicielstwu. Bycie dobrym rodzicem to nie lada wyzwanie, co widać choćby w opisywanych przez Ciebie książkach. Ja nie mogę się doczekać aż będę miała dziecko, niestety z powodów zdrowotnych będę musiała jeszcze poczekać, bo obecnie ciąża mogłaby zakończyć się dla mnie śmiercią. Chętnie przeczytam ,,Ucieczkę przed życiem" oraz ,,Wysłuchaj mnie"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę, że rodzicielstwo to coś czego jeśli nie pragnie się całym sercem to lepiej zrezygnować. Bycie matką jest trudne, nie trzeba być idealną matką, ale dobrze jeśli dziecko od początku czuje się chciane i kochane, dlatego nie ulegam presji społeczeństwa.
UsuńWspółczuję ogromnie, że zdrowie nie pozwala Ci teraz mieć dzieci. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni i będziesz mogła cieszyć się kochanym skarbem. Na razie jednak dobrze, że nie ryzykujesz, dbaj o siebie Kochana :* Zdrówka życzę :*
Nie znam żadnej z przedstawionych przez Ciebie pozycji czytelniczych, jednak najbardziej zaintrygowała mnie "Niczemu winne" i "Wysłuchaj mnie". Sprawdziłam nawet, czy nie ma ich u mnie w bibliotece (zdziwiłabyś się, jak wspaniale wyposażona jest irlandzka biblioteka!), ale okazało, że jednak nie.
OdpowiedzUsuń"Mamma mia" oglądałam bardzo dawno temu w czasie... babysittingu u znajomej Irlandki. Jej dwie córeczki bardzo lubiły ten film, właśnie ze względu na skoczną, łatwo wpadającą w ucho muzykę ABBY.
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)
Nawet jeżeli jest dobrze wyposażona, to wątpię, że znajdziesz tam wszystkich polskich autorów. Gdyby nie odległość to bym Ci pożyczyła, bo mam własne egzemplarze, ale tez gdyby nie odległość to miałabyś i bliżej do polskiej biblioteki :D.
UsuńAww, doceniam Twoje dobre chęci :)
UsuńTo prawda, księgozbiory literatury polskojęzycznej mamy tutaj imponujące, ale tak, jak piszesz - nie ma szans, by był każdy autor i każda pozycja.
No ale i tak na pewno warto się cieszyć z tego co jest i możliwości czytania po polsku :)
UsuńCzęsto sięgam po ksiażki o macierzyństwie. Temat mi bliki i odnajduję się w dylematach bohaterek
OdpowiedzUsuńJeśli tych nie czytałaś, to serdecznie polecam, tematyka trudna, ale warto :). A Ty masz jakieś szczególne do polecenia w tym temacie?
UsuńOstatnio czytałam bardzo ciekawą książkę pt. "Osiedle Sielskiej Przyszłości". Koreańska
UsuńTego nie znałam :). Może uda mi się dorwać i sprawdzić :)
UsuńDziękuję za życzenia, jestem mamą. Nie jest lekko, mam wrażenie, że wraz z upływem czasu jest coraz trusniej, ale nie żałuję :) Przydałoby się tylko więcej czasu dla siebie :)
OdpowiedzUsuńKażdej mamie najbardziej brakuje chyba właśnie czasu dla siebie. Życzę Ci, żeby udało Ci się go trochę wykombinować, bo to bardzo potrzebne. Szczęśliwa mama — szczęśliwe dziecko. Przytulam mocno!
UsuńWitaj Roksano,
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzałabym film" Powrót do mamy". Pozostałe widziałam. Co do czytania beletrystyki, to mam obecnie pewien zastój.
Powiem Ci, że osobiście od dawna fascynują mnie wielodzietne rodziny.
W pracy zawodowej często z takimi miałam do czynienia.
I takie małe wspomnienie. Dzwonię do jednej mamy, żeby ją o czymś powiadomić. A tam jeden wielki zgiełk, mnóstwo głosów, szuranie, przesuwanie przedmiotów itp. Myślę- gdzie ja się dodzwoniłam?! Aaa, to pani D! Maleńki domek- kuchnia, 2 sypialnie, rodzice i 10 dzieci w różnym wieku.
Ale spokojnie, ta rodzina i rodzicielstwo to wzór do naśladowania. Może dom przydały się większy, żeby każdy miał choć trochę prywatności.
Mając jedną, dorosłą już córkę, z ciekawością przyglądam innym mamom i dzieciom.
Szanuję też i rozumiem, gdy ktoś mówi, że nie planuje dzieci, bo każdy z nas ma prawo do własnych wyborów i innym nic do tego.
Pozdrawiam Cię serdecznie. Miłego długiego weekendu!
Kurcze w moim domu rodzinnym przy 4 dzieci już był harmider i zgiełk :D. Podziwiam mamę tylu dzieci. Faktycznie więcej miejsca pewnie by im się przydało, ale najważniejsze by wszystkie były kochane. Daleka jestem od oceniania zarówno wielodzietnych, jak i bezdzietnych. Każdy sam podejmuje takie decyzje i lepiej jeśli robi to właśnie według swoich pragnień i możliwości, a nie patrząc na innych :)
UsuńPolecam zbiór opowiadań "Teraz cię rozumiem, mamo" ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie <3
Usuńwitam Kochana💚
OdpowiedzUsuńwspaniały post, jak zawsze wiele ciekawych propozycji do czytania i obejrzenia.. dziękuję za polecajki, nie czytałam i nie oglądałam, ale na pewno coś wybiorę 😉
temat macierzyństwa może wywołać wiele emocji.. ale jak wiemy nie ma ideałów i recept na bycie mamą.. 😊
- pozdrawiam cieplutko, ściskam mocno🤗😘💖
Nie ma nie ma. Zwykle każdy jest idealną mamą nie swoich dzieci :D. Dziękuję za komentarz, zachęcam do lektury i uściski ślę :*
UsuńCiekawe książki i fajne że każda różnie mówi i pokazują macierzyństwo . Świetne recenzje . - Venus ( nie chciał mi się dodać więc próbuje w tej formie )
OdpowiedzUsuńDziękuję. Macierzyństwo ma różne oblicza i myślę, że warto o tym mówić. Bloger czasem sprawia problemy z tymi komentarzami, poprzedni niestety faktycznie się nie dodał, bo w spamie nic nie ma.
UsuńTo piękny i bardzo potrzebny tekst – z jednej strony pełen zrozumienia i empatii, z drugiej – odważny w swoim osobistym tonie. Podoba mi się Twoje podejście do macierzyństwa jako zjawiska złożonego, nieidealnego, często niedocenianego i przemilczanego w swojej prawdziwej odsłonie. Ważne, że pokazujesz różne oblicza bycia matką – nie tylko te cukierkowe i „z okładki”, ale też te naznaczone bólem, stratą, samotnością czy presją.
OdpowiedzUsuńTwoja decyzja o nieposiadaniu dzieci – świadoma, dojrzała, przemyślana – to dowód ogromnej samoświadomości i odpowiedzialności. A przy tym pełen szacunku głos dla kobiet, które wybrały inaczej, co wcale nie jest takie oczywiste we współczesnej narracji.
Zestawienie książek bardzo ciekawe – każda z nich uzupełnia temat o inny wymiar kobiecego doświadczenia. Dzięki nim łatwiej spojrzeć na macierzyństwo bez filtra „muszę”, „wypada”, „powinnam” – a zamiast tego z czułością i zrozumieniem dla siebie i innych.
Dziękuję serdecznie za komentarz, właśnie to chciałam przekazać w tym poście między recenzjami książek i filmów :). Posiadanie dzieci jest dla każdego osobistą decyzją i inni nie powinni się do niej wtrącać. Niezależnie czy ktoś decyduje się na jedno, całą gromadę czy nie chce mieć dzieci w ogóle, najważniejsze, żeby decyzja wynikała z pragnień, potrzeb, możliwości rodziców, a nie otoczenia. Myślę też, że każda matka zasługuje na wsparcie zamiast krytyki :)
UsuńSkąd masz tak duże płatki maku? :)
OdpowiedzUsuńA bo to ogrodowy mak :) (wschodni/turecki)
UsuńZ filmów nie oglądałam żadnego, choć tytuły kojarzę. Kiedyś obejrzę "Juno". Co do książek, raczej nie sięgam po tematy okołomacierzyńskie, bo mnie nie interesują. Gdybym miała przeczytać którąś z tych, o których wspominasz, wybrałabym ostatnią, żeby dowiedzieć się więcej o d. poporodowej. Ogólnie o depresji. Może też zerknęłabym na "Niczego winne", ale nie od razu. Żeby nie dołować się za bardzo, moja nadmiernie rozrośnięta empatia mogłaby się włączyć aż do przesady.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, a mimo to dość często sięgam po książki o ludzkim cierpieniu i często te szczególnie są mi bliskie.
UsuńMamma mia! to już klasyka :) Choć przyznaję, że nie należę do zagorzałych miłośników tego filmu. Widoki przepiękne, ale nie lubię gdy w filmie jest dużo śpiewania ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem miłośniczką musicali, ale pomyślałam, że do zestawienia smutniejszych książek wrzucę kilka rozluźniających filmów :). A wcześniej jakoś oglądałam ten film tylko fragmentami i stwierdziłam, że nadrobię :P
UsuńTwój artykuł jest bardzo poruszający i potrzebny. To głos, który nie ocenia, ale zaprasza do refleksji – a takich głosów, szczególnie w temacie macierzyństwa, bardzo brakuje. Pokazałaś, że bycie mamą to nie tylko codzienność w różowych barwach, ale czasem też ból, rozczarowanie, samotność, a przede wszystkim – ogromna odpowiedzialność. Bardzo doceniam to, że napisałaś tekst jako osoba, która nie ma dzieci, ale potrafi spojrzeć z empatią, zrozumieniem i szacunkiem na te, które mają.
OdpowiedzUsuńDobór książek też nieprzypadkowy – każda z nich odsłania inny wymiar macierzyństwa i pokazuje kobiety jako pełnowymiarowe osoby, z bagażem doświadczeń, czasem trudnych, czasem pięknych. Szczególnie trafia do mnie przesłanie, że nie ma jednej właściwej drogi – każda mama (i każda kobieta) zasługuje na zrozumienie, a nie na ocenę.
Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńKsiążki wydają się warte przeczytania, lubię i takie klimaty. Co do filmów, widziałam tylko "Mamma mia", chyba zawsze jednak bliżej mi do książek :)
OdpowiedzUsuńMnie też zawsze bliżej do książek, choć ostatnio o dziwo więcej filmów nadrabiam :)
Usuń