Cześć Kochani!
Co tam u Was? Dawno mnie tu nie było. Wspominałam bez szczegółów, że u mnie duże zamieszanie. Jest dobrze, ale czasem stresu tyle, że chciałoby się uciec na bezludną wyspę. Koniecznie bezludną, bo z ludźmi, na wyspie odciętej od świata, może być niebezpiecznie.
W końcu wracam do Was z recenzjami dwóch książek, ale dodam też do nich kilka filmów i anime. Zaczniemy od klasyka. Pewnie wielu z Was, nawet jeśli nie czytało, ani nie widziało żadnej adaptacji filmowej, to kojarzy tytuł:
Agatha Christie "I nie było już nikogo"
Dziesięciu obcych sobie ludzi w tajemniczych okolicznościach zostaje zaproszonych na wyspę do luksusowego domu. Zostają jednak odcięci od świata. Na wyspie nie ma nikogo innego, a ich również stopniowo robi się coraz mniej, w rytm starej przyśpiewki.
Szybko dochodzą do wniosku, że nie jest to przypadek. Wśród nich jest morderca. Każdy jest podejrzany. Nikt nie ma alibi, wszyscy mają na sumieniu jakieś niewyjaśnione wydarzenie z przeszłości. Kim jest tak naprawdę gospodarz? Czy bierze w tym udział? Czy jest jednym z nich? Kto będzie następny i czy ktoś przeżyje? Te pytania zadajemy sobie na kartach powieści, a o odpowiedź wcale nie jest łatwo.
Książka wciąga i stopniowo buduje napięcie. Bawi się z czytelnikiem klimatem, zagadką, pokazuje trop i wyprowadza w pole. Postacie są ciekawe, każda ma coś na sumieniu, każda wydaje się równie podejrzana. Piękne wykorzystanie rymowanki, która buduje klimat i jest ciekawym elementem zagadki.
Klasyk ten doczekał się nie tylko wielu adaptacji, ale także niezliczonej ilości filmów, książek i gier zainspirowanych motywem odciętego od świata miejsca, gdzie giną kolejne osoby. Oto kilka adaptacji, które udało mi się obejrzeć:
I nie było już nikogo (2015)
Miniserial 3-odcinkowy obejrzałam jako pierwszy. Podobało mi się budowanie napięcia w filmie. Momentami miało się wrażenie, że zaraz zdarzy się coś przerażającego i gdybym nie czytała książki, pewnie miałabym różne przypuszczenia, co do możliwości rozwiązania zagadki. Najbardziej podobał mi się sposób przedawnienia państwa Rogersów.
Fabuła w miarę trzymała się pierwotnej historii. Parę rzeczy zostało zmienionych, co nieco dodane dla uatrakcyjnienia. Nie wypadło źle. Trochę mi brakowało lepszego wyeksponowania rymowanki, na której opierała się powieść.
A potem nie było już nikogo (1945)
Sięgnęłam po starszą wersję filmu. Czarno-biała, ale nie można powiedzieć, że dodało to mroczniej atmosfery. Mamy tu o wiele łagodniejszą interpretację książki. Postacie nie raz wywołują uśmiech swoimi rozmowami i zachowaniem. Od czasu do czasu przez kadr przemknie uroczy kotek.
Napięcie grozy prawie niewyczuwalne. Znałam treść, więc myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, a jednak zmieniono zakończenie. Mam co do tego mieszane uczucia, bo jednak stawiam na to oryginalne. Z drugiej strony był to dość ciekawy akcent, kiedy sięga się po taką powtórkę z rozrywki. Myślę, jednak że jeśli ktoś czytał książkę, a potem sięgnął po tę adaptację jako pierwszą, może poczuć się zawiedziony.
Dziesięciu murzynków (1987)
Jedyni twórcy, którzy nie bali się pierwotnego tytułu. W tłumaczeniach książki pojawiają się Indianie, lub żołnierzyki. Sama dziecięca rymowanka ma różne wersje, ale Agatha Christie wybrała właśnie wersje z murzynkami.
Film również jako jedyny trzyma się bardzo dobrze książki, nie wniesiono większych zmian, zakończenie jest zgodne z fabułą. Postacie nie są ubarwione. Cały klimat jest raczej stonowany. Z jednej strony niczym oryginalnym się nie wyróżnia i znającym książkę może się trochę dłużyć. Z drugiej jest to naprawdę świetna wierna adaptacja, z dobrze dobranymi i zagranymi postaciami.
Było ich dziesięciu (2020)
Czas na uwspółcześnioną wersję. Książkowi bohaterowie lecą na wyspę samolotem. Niektórzy na wakacje, inni w sprawach biznesowych (np. założyć fotowoltaikę). Brzmi jak początek parodii. Jednak serialowi trochę bliżej do horroru. Wyspa nazywa się diabelska i mamy tu figurki diabełków. To jednak dopiero początek zmian, bo zamieszania było tu na tyle, że nie wiadomo, czy jest to jeszcze adaptacja, czy już tylko zainspirowany serial.
Główna koncepcja ta sama. Bohaterowie pomieszani jeśli chodzi o płeć, pochodzenie, kolejność. Niektóre historie i zawody częściowo się pokrywają, inne są dodane. Namieszali na tyle, że tym razem nawet znając powieść, nie wiemy już, kto będzie mordercą. Akurat w tym przypadku podobało mi się to. Fajnie było dostać nową zagadkę kryminalną. Podejrzani znów są wszyscy, zwłaszcza że ich zachowanie też nieco się różni. Wzajemnie obwinianie się wchodzi tak mocno, że doprowadza naszych bohaterów do szaleństwa.
Polecam szczególnie tym którzy znają oryginał, bo fajnie jest doszukiwać się podobieństw różnych postaci. Wtedy co prawda wiemy, jak to mniej więcej się skończy, ale element zaskoczenia zostanie, chyba że dobrzy z nas detektywi.
Wiemy już, że trafić na odciętą wyspę z obcymi osobami może bardzo źle się skończyć. A co jeśli trafimy tam... Z rodziną? Przedstawiam teraz inną powieść.
Katarzyna Berenika Miszczuk "Pustułka"
,,Pustułka" jest
kryminałem. Po autorce spodziewałam się jednak przynajmniej szczypty humoru w tej
powieści i nie zawiodłam się. Może nie nazwałabym jej mocną komedią kryminalną, jednak lekki styl i charakterystyczni,
nietuzinkowi bohaterowie sprawią, że miłośnikom tego gatunku powinna przypaść do gustu.
Co może być przyczyną morderstwa? Zdrada, zemsta, pieniądze? Motywy mamy, ofiarę mamy. Podejrzanych? Podejrzany jest każdy.
Na
małej prywatnej wyspie znaleźli się wszyscy. Jej bogaty właściciel ze
swoją seksowną kochanką, jego żona alkoholiczka, syn z pewnymi
zaburzeniami, wierny asystent podkochujący się w córce i liczący na
awans. Na dodatek jeszcze dojdzie szalona ciotka z uroczym, ale
wkurzającym wszystkich pieskiem. W końcu połowa wyspy kiedyś była jej.
Zabierze ze sobą partnera, który ma już wszystkiego dość. Podobnie
zresztą jak córka właściciela wyspy, która to skazana na życie wśród
wariatów, znacznie bardziej interesuje się żyjącymi na wyspie ptakami. O
kimś zapomniałam? Jest jeszcze służba. Czy można ją skreślić z grona
podejrzanych? Absolutnie nie.
Kiedy pojawia się pierwszy trup, motyw ma każdy, a to dopiero początek szalonej zabawy.
Z
morderstwa nie wypada się śmiać. Może nie śmiałam się w głos, ale całą
książkę przeczytałam z uśmiechem i nie potrafiłam jej odłożyć. Główną
bohaterką jest Sylwia, owa córka bogatego ojca, kochająca ptaki,
uzależniona od telefonu nastolatka. Dziewczynie ciężko jest sprostać
wymaganiom rodziców, jednocześnie musi znosić ich wieczne awantury. "Gdyby zamknąć wszystkich w
jednym pokoju pewnie by się pozabijali". Wyspa
odcięta przez sztorm od świata okazała się ciekawsza.
Autorka bawi się z
czytelnikiem przez całą książkę, podsuwając trop za tropem. Podczas gdy
my próbujemy rozwikłać tę zagadkę, bohaterowie nadal zbijają się...
słowami. Można powiedzieć, że to morderstwo osłodziło mi życie w ponure
dni. Dobrze się bawiłam z szaloną rodzinką, która w stresowej sytuacji
staje się jeszcze bardziej zwariowana. Jednocześnie cieszyłam się, że do
takiej nie należę.
Co do samej kryminalnej zagadki, rozwiązanie
przeszło mi przez myśl, ale nie w całości, więc trochę też udało się
autorce mnie zaskoczyć. Jednak nawet gdybym odgadła wszystko dużo
wcześniej to i tak polecałabym serdecznie tę książkę, bo doskonale się
przy niej bawiłam.
Można zapytać, czy jak na kryminał w takim razie
książka nie jest zbyt wesoła? Trochę mrocznego klimaciku też się
pojawia, sam motyw drapieżnych pustułek go buduje i ta niepewność co się
właściwie dzieje. A może ptaki dopisać do grona podejrzanych? W końcu
ktoś wkroczył na ich łowne tereny.
W książce było widać dużą inspirację Agathą Christie. W innych dziełach twórcy również postanowili połączyć ten motyw morderstw na wyspie z relacjami rodzinnymi.
Wyspa Harpera (2009)
Serial z motywem kolejnych zbrodni na wyspie, ale już z własnym oryginalnym scenariuszem. Abby była świadkiem brutalnego zamordowania swojej matki. Psychopata, który zabił też wiele innych osób, nie żyje i nasza bohaterka po latach wraca na rodzinną wyspę, by tam wziąć udział w hucznym weselu swojego najlepszego przyjaciela. Goście weselni dobrze się bawią, w międzyczasie na jaw wychodzą niespodziewane romanse. Impreza jednak wydaje się świetna, póki nie pojawia się pierwsza ofiara zamordowana w podobny sposób jak ludzie lata temu.
Na początku nie byłam pewna, czy serial będzie dla mnie. Gubiłam się w tej imprezowej fabule, kto z kim, jak dlaczego, ale im dalej, tym bardziej się wciągałam. Dalsze odcinki budowały napięcie, zdarzały się bardzo wzruszające sceny, było też kilka zabawnych. Postacie okazały się całkiem charakterystyczne i niektóre polubiłam. Zakończenie jednak było bardziej pogmatwane niż ciekawie i zaskakujące. Myślę jednak, że dla niektórych postaci warto obejrzeć.
Dziękuję Crouschynca za polecenie :)
Umineko no Naku Koro ni 2009
(When the Seagulls Cry)
Na koniec po raz kolejny udowodnię, że
do każdego tematu znajdę anime. Ten tytuł najbardziej mi tutaj pasował,
mamy bowiem kolejne morderstwa na odciętej od świata wyspie. Bogata i
szanowana rodzina spotyka się tam, by porozmawiać na temat spadku. Można się domyśleć, co dzieje się dalej.
Klimat pierwszych 4 odcinków idealnie wpasowuje się we wszystkie tytuły przedstawione powyżej. Mamy kryminalną zagadkę i wzajemne podejrzenia, klimat grozy buduje legenda o wiedźmie. Jednak im dalej, tym robi się coraz dziwniej, dziwniej, dziwaczniej.
W niektórych momentach miałam ochotę odłożyć to anime. Bohaterowie przeżywają te same wydarzenia w różnych wersjach. Gdzieś w innej rzeczywistości jeden z nich dyskutuje z wiedźmą, próbując jej udowodnić, że ona sama i magia nie istnieją. Kiedy wszystko po długim czasie zaczyna jednak mieć jakąś fabułę i pojawia się nadzieja na zrozumienie bohaterów i poukładanie wszystkiego — całość się urywa.
Ponoć o wiele lepiej sięgnąć po visual novel i mangę, bo tam jest lepiej wszystko przedstawione i możliwe, że kiedyś to zrobię. Tutaj dostałam nieskończoną, pogmatwaną historię. Horror niby gore, ale nie wzbudzający większych emocji. Zagadki kryminalne, które w ogóle nie miały sensu. Większość bardzo mdłych postaci. Chyba jedynie mała nieco psychotyczna dziewczynka (co ciekawe na wyspie Harpera też jest taka :D) ratowała to anime swoją smutną historią.
Na koniec pytanka dla Was
Przypominam,
że "Seksta" i jej kontynuacja "Szeptyma" są dostępne do kupienia w wersji
papierowej, bezpośrednio ode mnie. Wszystkie informacje <tutaj>.
Zapraszam również do Pracowni Kotołaka.
Agathę Christie chyba każdy zna :) ale współczesnej wersji nie miałam okazji poznać, ani adaptacji, o których piszesz.
OdpowiedzUsuńJeśli masz tylko ochotę, zachęcam do zapoznania się z którąś z filmowych wersji, każda jest nieco inna :).
Usuń5. Tak
OdpowiedzUsuń4. Wielu polityków
3. Moją przyjaciólkę Kasię
2. Coś było, ale tytułu nie pamiętam
1. Nie
;)
Dzięki za zestawienie. :)
Łobuzie specjalnie odpowiedziałaś od końca, żeby mnie straszyć, przyznaj się :P
UsuńDużo ciekawej inspiracji tutaj widzę.
OdpowiedzUsuńCzytałaś "I nie było już nikogo"?
UsuńAgatha Christie zawsze i wszędzie!
OdpowiedzUsuńW odróżnieniu od Ciebie nie lubię mieszania gatunków, więc komedia kryminalna nie! Wyjątek robiłam dla Joanny Chmielewskiej, ale jej nikt nie dorówna.
Ja właśnie wolę szczerze mówiąc takie mieszkanki, niż typowe kryminały :).
UsuńFajne książki proponujesz. Jest w czym wybierać. Krystyna 78
OdpowiedzUsuńKsiążki w sumie dwie, więcej filmów tym razem podałam :)
UsuńNie miałam pojęcia, że Pani Katarzyna napisała taką książkę, a bardzo lubię jej serię Kwiat Paproci!
OdpowiedzUsuńTa seria czeka na mnie na półce :)
UsuńCieszę się, że wciągnęła Cię "Wyspa Harpera". Ja z Twoich propozycji w tym wpisie widziałam jeszcze "I nie było już nikogo" z Aidanem Turnerem. Książkę też oczywiście czytałam. "Pustułka" mnie zainteresowała i chętnie bym kiedyś przeczytała, ale wpierw dużo innych tytułów w kolejce. Mocno kusi mnie jeszcze ten serial z 2020 r. "When the Seagulls Cry" chyba bym już wolała w mangowej wersji poznać, skoro jest szansa, że na papierze ta historia została lepiej przedstawiona.
OdpowiedzUsuńPo komentarzach widzę, że fani nie są zadowoleni z wersji anime więc możliwe, że lepiej sięgnąć po mangę. Możliwe, że drugi sezon ratuje anime, ale nigdzie nie ma tłumaczenia :/
Usuńno pewnie, za Tobą zawsze tęsknię <3...
OdpowiedzUsuńna bezludnej wyspie, gdy znajdą się tam dwie osoby, to zawsze następuje taka sytuacja, że prędzej, czy później ktoś chce kogoś zamordować... czyli może pytaj, kogo tam nie wezmę?...
ekranizacja "Dziesięciu Murzynków" była na ekranach polskich kin pod tytułem "Dziesięciu małych Indian", ale ja byłem wtedy skakaniec, jeszcze nie umiałem się wkręcać na filmy od osiemnastu, a gdy już się nauczyłem, to bardziej mnie interesowały gołe baby, niż mordowanie się, film zresztą i tak wtedy zniknął z tych ekranów...
Kasię B. Miszczuk zaliczyłem kiedyś /znaczy jej książki, żeby nie było/ na kilka sposobów, szczególnie cykl "Ja...", było fajnie, choć najfajniej było przy "Ja cię kocham, a ty miau", wspomnianego tytułu jednak nie czytałem...
p.jzns :)
Czyli rozumiem, że większość byś wziął i chętnie zamordował? :D
UsuńCzyli jednak w tłumaczeniu i tak musieli ocenzurować xD.
Cykl "Ja diablica" itd. czytałam, ale "Ja cię kocham, a ty miau" to chyba jest niepowiązana książka.
to raczej byłby taki wyścig, albo ja zachcę utłuc ich, albo te któreś zachce utłuc mnie...
Usuńwtedy jeszcze nie wiedziałem jak radosna potrafi być twórczość tłumaczy tytułów filmowych i to w ogóle było tak, że najpierw zobaczyłem billboard na kinie, na filmie zresztą nie byłem, a potem dostałem książkę z informacją, jaki jest związek jednego z drugim...
nie, no tak, "Ja...miau" to zupełnie osobna bajka, współczesny kryminał w ludzkim świecie widzianym przez kota! =^-.-^=
p.s. zapomniałem wspomnieć, że ostatnio znowu jechałem "magicznym" i tym razem zostałem trafiony centralnie: tak się zakręciłem, że pomyliłem numer wagonu z numerem miejsca i czepnąłem się jakiegoś niewinnego wujka, że mi to miejsce zajął, LOL...
UsuńCo chwilę ktoś się myli z miejscami :P. Najgorzej to jednak pomylić się z dniem albo godziną i wyganiać ze "swojego" miejsca nie mając biletu wcale xD.
UsuńMoże kiedyś "Miau" przeczytam, kusi trochę :)
faktycznie byłem kiedyś świadkiem takiej sytuacji, była dzika awantura, dopiero konduktor wyjaśnił sytuację, że babencja wybrała się w podróż dzień za wcześnie...
Usuńech, kiedyś to były czasy:
https://youtu.be/3M8fUwewePM?si=0Mg48x4mKTVCBJFY
teraz ten chwyt już nie działa, dziurkacze zastąpiły takie dziwaczne gadżety sprzężone z systemem, który od razu zawyje, że coś jest nie tak...
Eh no piękny sposób XD, u mnie rodzeństwo na złą datę kupiło bilety w tym też dla mnie i utknęliśmy o 2 w nocy w Poznaniu :). Coraz mniej sposobów na ratowanie się w dziwnych sytuacjach, choć nadal spotyka się gapowiczów mówiących "tu już było sprawdzane" ;p
UsuńFajnie, że tworzysz takie tematyczne wpisy. :) Bezludna wyspa kojarzy mi się z książką podróż na wyspę Borneo. Nie pamiętam autora.
OdpowiedzUsuńAleksander Minkowski Google mi podpowiada, ale tam się chyba nie mordowali, co nie? :D
UsuńMinkowski też napisał kryminał "Major opóźnia akcję", a na jego bazie nakręcono pierwszy odcinek "07 zgłoś się"... ale mnie najbardziej utkwiło w pamięci "Kosmiczny sekret Lutego", tylko tam wcale nie było mordowania, co najwyżej chłopaki chcieli się pobić, ale się w sumie nie pobili, za to główny bohater wybrał nie tą panienkę, którą trzeba, moim zdaniem znaczy :)
UsuńJeśli chodzi o moje gusta, to wcale mordowania w książkach być nie musi :P. Autor ma sporo różnej treści, ale jeszcze chyba niczego od niego nie czytałam. Może poszperam w bibliotece. Większe szanse, że będzie :)
Usuńależ tak, nie musi być ani mordowania, ani też pukania, choć wolę to drugie (make love not war), jednak też niekoniecznie... jakby nie było, w "Kubusiu Puchatku" nie ma ani jednego, ani drugiego i mimo tego wciąż jest to zakurwista książka, LOL...
UsuńZgadzam się <3 na urodziny dostałam Kubusia Puchatka po śląsku :D
UsuńNiestety nie znam tych książek (nie siedzę jakoś ostatnio w kryminałach), chciałabym się raczej oderwać od rzeczywistości, ale ona mnie mocno trzyma w łapskach, żeby nie powiedzieć ściska za gardło. Oj chciałabym móc wszystko rzucić i polecieć na jakąś bezludną wyspę.. Zostawić za sobą wszystkie smuteczki i kłopoty, ale to byłaby chyba ucieczka i pewnie szybko by mi się tam samej nudziło. Hmm... Zresztą od ludzi nie da się uciec, bo wszyscy jesteśmy ze sobą jakoś powiązani niewidzialnymi nićmi. A na tej utopijnej wyspie byłoby pewnie tak strasznie zabawnie jak w tym starym filmie z Flipem i Flapem:
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/mkSbYkWCcHU?si=e5007Bv4Tms7fEYb
Może Ci się ten film spodoba Roksano. Mocno uściskam. Wszelkiej pomyślności ❤️
Ja też mało siedzę w kryminałach, ale od czasu do czasu dam szansę każdemu gatunkowi. Rozumiem Cię całkowicie, też wiele razy mam ochotę gdziekolwiek spie... od rzeczywistości, choć bliską osobę chętnie bym na tę wyspę wzięła ze sobą. Przytulam mocno. A film chętnie obejrzę :)
UsuńPowieść Agathy Christie to prawdziwy klasyk i motyw, który pojawia się w wielu dziełach. Tę drugą propozycję chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńŁatwo spotkać ten motyw, ale po klasyk sięgnęłam dopiero teraz :)
UsuńHej Roksi cieszę się że wróciłaś. Przeczytałam chyba z kilkanaście jej książek, ale tej o wyspie chyba nie, bo bym kojarzyła więc chyba po nią sięgnę. Z adaptacji filmowych powieści Agaty to jedynie serial Poirot, który ogromnie mi się podoba. Zawsze chętnie do niego wracam. Jeśli się natknę, na którys z wymienionych przez Ciebie filmów to pewnie obejrzę. Świetnie wymyśliłas ten tematyczny post. Nawet anime dopasowałas pod tą tematyke. U mnie ostatnio czytanie idzie opornie. Czytam jeden kryminał Ake Edwardsona i książkę Matsuoki Chmara wróbli. Ponoć ta druga została zekranizowana. Obie bardzo dobre. Nie czytałam jeszcze kryminału Niszczył jedynie serie Kwiat paproci, która pochłonęła mnie błyskawicznie. Lubię mieszanki gatunków. Super polecajki, będę je miała na uwadze. W wolnej chwili zapraszam do mnie na nową historię. Ściskam Cię najserdeczniej
OdpowiedzUsuńKwiat paproci też na mnie czeka :). Czasem też mi czytanie opornie idzie, wtedy nie ma co się zmuszać, przyjdzie dzień kiedy ciężko się odebrać :). Cieszę się, że coś napisałaś, chętnie do Ciebie zajrzę :)
UsuńŻadnej z tych książek nie czytałam. Wyspa Harpera to moje obecne klimaty czytelnicze. Czytam serię kryminałów szwedzkich. Ten tytuł mnie zaciekawił 🌸 Na bezludną wyspę nikogo bym nie zabrała. W obliczu głodu, mógłby mnie skonsumować 😅
OdpowiedzUsuńAlbo Ty jego xD. Jeśli to Twoje klimaty to zachęcam do obejrzenia :)
UsuńKojarzę ten tytuł Agathy Christie (kto samej autorki nie kojarzy:D) jednak nie czytałam książki. Myślę że chyba obejrzę sam serial ,,I nie było już nikogo"
OdpowiedzUsuńJak będę czuła niedosyt to sięgnę również po książkę;)
Obowiązkowo muszę przeczytać,,Pustułķe"
Kryminał plus szczypta humoru to idealny duet dla mnie :)
Pozdrawiam
Ja mam ochotę na więcej kryminałów komediowych, lepiej mi wchodzą niż zwykłe kryminały :)
UsuńŚwietny wpis Kochana, bardzo inspirujący!
OdpowiedzUsuń1. Niestety znam tylko anime, ale też ze słyszenia nie miałam okazji go obejrzeć :)
2. Pewnie coś by się znalazło, ale w tej chwili nic nie przychodzi mi do głowy ^^
3. Trudne pytanie, jeżeli byłaby to świetna wyspa to na pewno męża i synka! Jeżeli byłoby dużo jedzenia, picia i moglibyśmy żyć tam na spokojnie :)
4. Chyba nie, kiedyś może i tak, ale teraz nie :D
5. Oj bardzo!!! <3
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak z zapasami żywności to nic tylko mieszkać z dala od męczącego świata ;p. Dziękuję za odpowiedzi i cieszę się, że tęskniłaś <3 :).
UsuńHahaha, a któż z nas nie zna takich osób, które chętnie wysłałby na jakąś daleką i zapomnianą wyspę (w nadziei na współczesną wersję "Władcy Much") albo w kosmos? No chyba nie ma takich ludzi ;) Niestety nie jestem chlubnym wyjątkiem.
OdpowiedzUsuńJakieś kilkanaście lat temu namiętnie zaczytywałam się w pozycjach Agathy Christie, przeczytałam kilkadziesiąt książek, ale teraz już nie pamiętam wszystkich tytułów. Z czasem przerzuciłam się na współczesnych autorów kryminałów/thrillerów jak np. C. Lackberg, T. Gerritsen, A. Mara, C. L. Taylor...)
Nawet gdyby niektórych wysłać to znajdą się kolejni na ich miejsce ;). No i nigdy nie wiadomo czy ktoś chętnie nie wysłałby gdzieś nas xD.
UsuńJa Christie daję druga szansę, ogółem nie jestem fanką kryminałów, od czasu do czasu po nie sięgam :).
Ależ oczywiście, że tak - przyroda nie lubi próżni :D To takie swoiste "perpetuum mobile". Chociaż na myśl przychodzi mi też hydra - odetniesz jedną głowę, w jej miejsce pojawia się kilka nowych ;)
UsuńNie no. Tylko my miałybyśmy przywilej wysłania kogoś - bo jak nie, to pakuję manatki i się nie bawię ;)
Na obecnym etapie życia czytam już w zasadzie wszystko, choć staram się unikać głupkowatych romansów (wyjątek robię dla Colleen Hoover, ale ona ma przepiękny styl i wie, jak poruszyć zatwardziałe serca) i pozycji sci-fi. Zaczęłam nawet czytać (auto)biografie, czego dawniej prawie wcale nie robiłam. Ta zmiana akurat mnie cieszy, bo biografie okazały się nie takie straszne, jak je malowałam ;)
Ja w sumie też sięgam po wszystko. Na głupkowate romanse i sci-fi też mnie nachodzi ochota, biografie też mogą być przeróżne, więc ciężko ocenić ogólnie ten gatunek.
UsuńZwykle starałam się żyć tak, żeby nikt mnie nigdy nie chciał odesłać na bezludną wyspę, ale strasznie trudno jest być wtedy w pełni szczęśliwym :). Nie mówię, że trzeba od razu wszystkich krzywdzić (choć takim to się dopiero zwykle życie układa ;p), ale czasem trzeba postawić siebie na pierwszym miejscu.
Świetny powrót na bloga. Twój tekst czyta się z przyjemnością – lekki, a jednocześnie pełen konkretnych obserwacji. Zgadzam się, że Agatha Christie to klasyka gatunku i każda z adaptacji, nawet jeśli nieco odbiega od pierwowzoru, pokazuje, jak ponadczasowy i inspirujący jest ten motyw izolacji i narastającego napięcia. Bardzo spodobało mi się też zestawienie z „Pustułką” – świetny kontrapunkt: bardziej humorystyczny, choć nadal zbrodniczy klimat. No i ta ciotka z pieskiem – już widzę, że to postać, która zostaje w głowie! Czekam na kolejne recenzje, a pomysł z pytaniem "z kim lepiej się nie wybierać na bezludną wyspę" trafia w punkt – temat niby lekki, a jednak daje do myślenia.
OdpowiedzUsuń1.Znam, znam – niektóre z nich widziałem, a inne dopisałem już do listy „na deszczowy weekend z pizzą i kocem”.
2.Motyw morderstw na wyspie? Klasyk! Poza oczywistym „I nie było już nikogo” (Agathy Christie), przypomina mi się jeszcze „Wyspa tajemnic” – może nie do końca o morderstwach, ale klimat gęsty jak zupa z konserwy.
3.Kogo bym zabrał na bezludną wyspę? Hmm… teraz już wiem – Ciebie. Bo tęskniłem tak bardzo, że serio – tylko z Tobą miałoby to sens. No chyba że trzeba będzie rozniecić ognisko albo polować na kraby – wtedy to Ty będziesz szefową wyprawy 😄
4.Ooo tak, mam taką listę! Ale nie powiem głośno – bo jak się kiedyś zgubią w archipelagu, to nie chcę być podejrzany 😉
5.No jasne, że tęskniłem. Trochę się nudno robiło bez tej Twojej energii. Jak to mówią – człowiek może mieć Netflixa i herbatę, ale jak nie ma z kim się pośmiać z własnych myśli, to słabo 😄
Wyspa tajemnic była na mojej liście do obejrzenia przed napisaniem posta, ale znacznie tę listę skróciłam, bo post pojawiłby się za kolejny miesiąc xD. Myślę, że obejrzę poza tematem :)
UsuńSkąd pomysł, że umiem rozpalić ognisko i polować na kraby? No, chyba że po latach tam spędzonych byłabym wprawiona jak w "Cast Away" i przynajmniej nie musiałabym rozmawiać z piłką :D.
Dziękuję za miłe słowa <3
Masz ten rzadki dar wrzucania humoru i autoironii w sposób, który ani nie umniejsza treści, ani nie spłyca przekazu. To sprawia, że człowiek się uśmiecha, ale też zatrzymuje na dłużej.
UsuńI bardzo dobrze, że nie czekałaś z postem na obejrzenie „Wyspy tajemnic” – bo czasem właśnie ta surowa wersja myśli, bez dopracowania i inspiracji z zewnątrz, jest najprawdziwsza. Zresztą, kto wie, może po seansie wrócisz z nowym postem – tym razem o tym, jak naprawdę zaprzyjaźnić się z własnym cieniem.
A jeśli chodzi o ognisko i kraby – kto wie, może w Tobie drzemie więcej „Cast Away”, niż przypuszczasz :)
Zobaczymy, zobaczymy :). Na razie mam kilka innych postów zaplanowanych, książkowych i o wcześniejszych wyjazdach. Ciągle tylko czasu na wszystko brakuje.
UsuńWyspa nie pasuje do tego zestawienia za bardzo, ale może faktycznie wykorzystam ją do innego tematu :)
Ogółem mam nadzieję, że nie będę zmuszona sprawdzać ile Cast Away we mnie drzemie xD. Chciałabym jeszcze nie raz polecieć gdzieś samolotem - bezpiecznie ;)
Tytułów nie znam,znam autorów. Kiedyś czytałam książkę Katarzyny Bereniki Niszczuka która bardzo mi utkwiła w głowę - Druga szansa, zrobiła na mnie mega wrażenie, albo ja po prostu lubię takie klimaty. Agaty Christie przeczytałam dotychczas jedną, była ok, ale na razie jakoś nie ciągnie mnie do jej twórczości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Agaty Christie wcześniej czytałam dwie mniej znane i jakoś nie do końca mnie kupiły. Za to ten klasyk mi się spodobał. Drugiej szansy nie czytałam, może uda mi się dorwać :)
UsuńCiekawe tytuły, kojarzę tylko "I nie było już nikogo" , ale jeszcze nie czytałam tej książki 😊
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam ten klasyk, po którego sama późno sięgnęłam :)
UsuńWitaj pourlopowo
OdpowiedzUsuńKsiążki Agaty Christie przeczytałam wszystkie...
A Berenikę Miszczuk znam, ale niezbyt dobrze...
Pozdrawiam zapachem akacji
Ja do Agaty Christie dopiero się tak naprawdę przekonuję. Co jeszcze polecasz? :)
UsuńA jaki gatunek Cię interesuje?
UsuńChodzi mi tej autorki, więc tu chyba głównie kryminały. Czy może coś z innego gatunku też wartego uwagi napisała, o czym nie słyszałam? :)
UsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki podchodzisz do książek i filmów, które Cię zafascynują. Szukasz, drążysz - mam tak samo.
OdpowiedzUsuńNie znam książek, o których piszesz.
Co do bezludnej wyspy - dla mnie to symbol. Myślę, że dziś wcale nie trzeba na nią wypływać, żeby w rzeczywistości jaka nas otacza poczuć się jak na bezludnej wyspie.
Oczywiście, że tęskniłam. Zawsze, gdy długo nie ma ludzi na blogach, do których zaglądam- czuję się nieswojo, opuszczona.
Pozdrawiam serdecznie, Roksano. Dobrego weekendu.
Dla mnie czasem bezludna wyspa jest (w przeciwieństwie do mojego zestawienia i innych filmów i książek, które mówią o przetrwaniu na niej) symbolem spokoju i odpoczynku od ludzi. Czasem lubię uciec gdzieś w naturę i wyobrazić sobie, że jestem na takiej wyspie. Ale masz rację, czasem wśród ludzi czujemy się też samotnie. Każdy jest trochę taką bezludną wyspą swoich problemów. Na szczęście nie zawsze.
UsuńPropozycje z dreszczykiem emocji. Znam "I nie było już nikogo" Aghaty Christie :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczne pozdrowienia! 🤗🧡
Trochę tak :). Uściski :*
UsuńMi też podoba się w jaki sposób przedstawiasz książki i filmy, które łączy wspólny motyw.
OdpowiedzUsuńKatarzyny Bereniki Miszczuk znam na razie jedynie cykl "Kwiat paproci". Podobno w czasie I wojny światowej Agatha Christie w czasie służby jako wolontariuszka Czerwonego Krzyża i asystentka w apteca zainteresowała się działaniem trucizn. Te doświadczenia stały się dla niej inspiracją do napisania książek.
Na bezludną wyspę zabrałabym najbliższych. Dobrze, gdyby to była wyspa tropikalna. Bardzo potrzebujemy wakacji.
Oczywiście, nie da się Ciebie nie lubić.😉 Pozdrawiam serdecznie 🤗
Lepiej, że inspiracją do książek niż do czegoś innego, to jednak dobra osoba była :). "Kwiat paproci" czeka w kolejce na przeczytanie.
UsuńDobrze mieć najbliższych, z którymi bezluna wyspa będzie wakacjami, a nie kryminałem :D. Dziękuję :*
Film grozy wywołujący uśmiech? Ciekawe 😅
OdpowiedzUsuńCzasem właśnie takie paradoksy działają najlepiej – gdy groza bawi, a śmiech trochę straszy. Mam tak samo, już od dawna żaden horror mnie nie wystraszył, a jedynie, co to mnie bawi.
UsuńNo właśnie ostatnio coraz więcej śmiesznych horrorów jest :P. Czasem tak wyjdzie przypadkiem, a czasem to celowy zabieg. Tak samo jak komedie które kończą się mrocznie, dramatycznie.
UsuńSame ciekawe książki :) aż musze znaleść czas na czytanie
OdpowiedzUsuńIlość ciekawych książek > czas na czytanie. Zawsze niestety :(
UsuńCzytałam oryginał i "Pustułkę" parę lat temu, ale niewiele z niej zapamiętałam, poza tym, że inspirowała się (autorka) Agathą :) Na pewno oglądałam któryś film, ale nie potrafię sobie skojarzyć który. Dziwne, ale nie pierwszy raz tak mam, że oglądam coś i w trakcie zdaję sobie sprawę, że już kiedyś to oglądałam. Może moja wewnętrzna karta pamięci jest przepełniona ;)
OdpowiedzUsuń1. 50/50, a nawet 40/40 ;)
2. Kojarzę jeden film, z Millą Jovovich i Timothym Olyphantem.
3. Swojego chłopa. Lubię go ;)
4. A tutaj lista byłaby dłuższa niż papier toaletowy :D
5. Si :)
Jak zapytasz mnie za parę miesięcy, to nie będę w stanie powiedzieć, który z tych filmów to który ;p. Więc nie przejmuj się. Czasem wiem, ze coś oglądałam, bo mam ocenione na filmweb, ale oglądam, jakbym pierwszy raz widziała ;p.
UsuńPunkt piąty podpowiada mi, że chyba nie jestem na liście z punktu czwartego. Uff :P
Wyspę Harpera uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCarl i Chloe mnie najbardziej kupili :)
Usuń"I nie było już nikogo" Christie jest świetne. Chyba moja ulubiona książka jej autorstwa
OdpowiedzUsuńPóki co moje też :P, ale dużo autorki nie przeczytałam, więc jeszcze się zobaczy :)
UsuńNie wypada wskazywać palcem, ale… powiedzmy, że gdyby niektórzy politycy dostali bilet w jedną stronę, nikt by specjalnie nie płakał 😇 Poza tym, może by z tego powstał nowy sezon „Survivora” albo „Wielkiego Brata: edycja kryminalna. Prawdopodobnie kogoś z dużymi umiejętnościami survivalowymi, np. Beara Gryllsa 😉 Ale bardziej serio – kogoś spokojnego, opanowanego, kto zna się trochę na medycynie, a trochę na kuchni... i z kim nie byłoby niezręcznej ciszy. I najlepiej, żeby nie miał podejrzanej przeszłości :D
OdpowiedzUsuńW sumie wysłać tak wszystkich polityków, żeby nauczyli się współpracy i sensownego działania :P. Pewnie jak w powieści nie zostałby nikt... ale warto sprawdzić.
UsuńA cechy idealnego towarzysza dobrze wybrane :)
Pkt.5 oczywiście, że tak.
UsuńInne punkty - nie czytam kryminałów, bo uważam, że życie jest i tak okrutne. Może to się zmieni, bo na razie "siedzę " w historii.
Na bezludną wyspę nie chcę, zrobiłam się wygodnicka.
Punkt piąty najważniejszy <3.
UsuńZgadzam się, że życie potrafi być okrutne i czasem też omijam niektóre treści, żeby sobie do psychiki nie dokładać. Właściwie zależy u mnie od dnia. Czasem po prostu potraktuję to jako fikcję i tyle, a z historią miałabym problem, która no niestety też była w duże mierze okrutna.
Agatha Christie: lubię autorkę. Znam wiele jej książek i ekranizacji. :)
OdpowiedzUsuńMasz jakąś ulubioną?
Usuńtych książek nie miałam okazji poznać, a na bezludną wyspę na razie się nie wybieram, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa razie? :) Na takie wakacje z zapasem jedzenia można by się wybrać ^^
UsuńKsiążki nie czytałem—od dawna już nie sięgam po kryminały—ale parę miesięcy temu oglądałem film „And Then There Were None” z 1945 roku; występował w nim m. in. Barry Fitzgerald—który otrzymał Oskara za pamiętną rolę w świetnym filmie „Going My Way”. Film był dobry i z chęcią obejrzę inne ekranizację tej książki.
OdpowiedzUsuńNa wyspach byłem kilkanaście razy, spędzając od jednej do kilkunastu nocy, zazwyczaj z moją przyjaciółką—dopływaliśmy na nie na kanu i biwakowaliśmy w namiocie (i od razu mogę odpowiedzieć na jedno z Twoich pytań, że właśnie ją z przyjemnością zabrałbym na bezludną wyspę). Niektóre wysepki były dość duże i trudno było zdeterminować, że ktoś jeszcze poza nami na nich przebywa, ale na tych mniejszych z całą pewnością byliśmy jedynymi ‘homo sapiens’.
Na szczęście żadne morderstwa się nie wydarzyły, nawet się nie pokłóciliśmy—chociaż przyznać muszę, że raz mało brakowało, aby były ofiary (czyli my): przebywając na malutkiej (100 x 60 metrów), ale przepięknej i malowniczej wysepce, której główną ozdobą były zmasowane skały, tworzące coś w rodzaju wysokiego pomnika (zresztą wyspa posiadała stosowną nazwę „Monument Island”), w ciągu kilkunastu minut pogoda się diametralnie zmieniła—zaczęło lać jak z cebra, bardzo silny wiatr niemalże porwał nasz namiot (w którym przerażeni siedzieliśmy), a jezioro przypominało miniaturowy ocean: jego powierzchnia niemalże gotowała się, kipiało ono wzburzonymi falami, tworzącymi na nim białą pianę, a potężne fale bezlitośnie chłostały kamienne brzegi wyspy, przelewając się po skałach. Lecz co najgorsze, co chwila grzmiało i błyskało, w namiocie było dosłownie non-stop jasno, a po jakimś czasie nie było żadnej przerwy pomiędzy błyskawicami i gromami. Pewny jestem, że przynajmniej jeden z piorunów uderzył w czubek tej wyrastającej na może 6 metrów skały, oddalonej o jakieś 10 metrów od naszego namiotu. Była to najstraszniejsza burza, jaką w życiu przeżyłem, będąc w namiocie na biwaku—ale najważniejsze, że PRZEŻYŁEM! Dla bardziej zainteresowanych—tu jest malowidło wyspy: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/11789277026/in/album-72157639454425246 a tutaj jej zdjęcie: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/11788273685/in/album-72157639454425246
A propos pozostałych pytań:
Niestety, podanych tytułów nie kojarzę.
Z przyjemnością na bezludną wyspę wysłałbym pewnych polityków, włącznie z przywódcami wielu krajów świata: może nie w celu, aby się pozabijali, ale raczej po to, aby oszczędzili swoim obywatelom cierpień i budowali te idiotyczne systemy polityczno-ekonomiczne i wprowadzali w życie swoje nierealne fantasmagorie na takich właśnie bezludnych wyspach.
Wpadłem na Twój blog jakiś czas temu… i że nic się nie działo, to dopiero teraz zajrzałem i warto było! Tak więc dodałem te swoje 3 grosze, a raczej centy (i to kanadyjskie).
Takie wyprawy na bezludne wyspy pod namioty z bliską osobą to ja rozumiem :). Też bym się chętnie wybrała, choć przygody z burzą akurat nie zazdroszczę, dobrze, że nic Wam się nie stało.
UsuńWszyscy odsyłają polityków :P. No cóż, nie dziwię się.
Trochę mnie nie było, ale możliwe, że jeszcze w tym tygodniu znowu coś napiszę :)
Ciekawe propozycje. Nie znam. Dziękuję
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńCiekawe tytuły nie które znam . Bardzo lubiła Robinson Cruse :) książkę - Venus
OdpowiedzUsuń