środa, 3 kwietnia 2024

Nastraja mnie Warszawa

 

Cześć Kochani!

Jak tam u Was? Post miał się pojawić przed świętami, miałam Wam złożyć życzenia, ale się nie udało. Totalny brak czasu, dlatego że ostatnio umierałam i żyłam. Nawet nie na zmianę, tylko jednocześnie. Zaraz się wszytko rozjaśni i zabiorę Was na wycieczkę, ale najpierw sobie porozmawiamy o nastawieniu

Podsumowując ostatni rok, wspominałam, że boję się nowego. Pisaliście mi wtedy, jak ważne jest pozytywne nastawienie. Trochę się tam z Wami  sprzeczałam, trochę zgadzałam, teraz spróbuję rozjaśnić to moje nastawienie.

Nie wierzę, że podkreślam U MNIE pozytywne nastawienie, przyciągnie szczęście i sukcesy. Takie myślenie życzeniowe. Jak ma się wydarzyć wypadek, to się wydarzy nawet, jak będę szczerzyć ząbki, jak mam wygrać w konkursie to wygram nawet, jak totalnie w to nie wierzę (o ile wbrew temu wezmę udział). Zauważyłam, że życie lubi zaskakiwać, im czarniejszy mam scenariusz, tym bardziej mi się coś udaje. Im jestem pewniejsza siebie, tym częściej los pokazuje mi środkowy palec (co oczywiście też jest przypadkiem). 

Jednak są rzeczy, które warto wziąć pod uwagę. Negatywne nastawienie może nas totalnie zniechęcić do działania (przykład konkursu). Z drugiej strony zaś pozytywne nastawienie przynosi większy zawód w przypadku porażki. Za to, jaki jest zaciesz kiedy idę na coś przekonana, że będzie chu**, a jest zaje**.

Może mnie zrozumiecie, może nie, bo oczywiście możecie mieć inne podejście, absolutnie nie namawiam do przyjęcia mojego. Jednak nie nastrajam się pozytywnie na przyszłość. Już tak mam. Czy to znaczy, że całkowicie olewam  pozytywne nastawienie? — No nie. 

Cofniemy się co prawda w niedaleką przeszłość do marca, ale niech to będzie nasze tu i teraz :)

Beleaguered by my breathing - choking, screaming, heaving.

Beleaguered by my breathing - choking, screaming, heaving.

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html
Beleaguered by my breathing - choking, screaming, heaving.

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html
Beleaguered by my breathing - choking, screaming, heaving.

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,silent_planet,panic_room.html

Marzec był męczący, miałam drobne nieprzyjemne sytuacje, momenty zdenerwowania, wieczorami często siadał mi nastrój. Niewiele zrobiłam. Większość miesiąca przechorowałam. Tydzień gorączkowania i umieranka, a później dwa tygodnie ciągłego kaszlu.

Co do nastawienia, nie dziwne, że było złe, ale w pewnym momencie leżąc w łóżku, pomyślałam sobie: kurde jak ja tego cholernie potrzebowałam. Poprzednie miesiące często męczyła mnie deprecha, której nie pozwałam przejąć kontroli. Wyznaczałam sobie zadanka do roboty i starałam się tego trzymać, a nie raz miałam ochotę pognić w łóżku cały dzień. 

Kiedy już nie było mocnych i do tego łóżka mnie przycisnęło, to z jednej strony było mi źle, z drugiej, kołderko będę się z tobą kochać (mentalnie bez dziwnych skojarzeń ;P).

I'm ready to die for my friends

Nie mogłam jednak chorować zbyt długo. Zbliżały się moje urodziny i na ten czas zaplanowałam sobie wyjazd do Warszawy. W tym koncert zespołu Polaris. 

Niestety kaszel nie przechodzi. Na dodatek dostaję informacje, że Polaris na koncert nie dojedzie, będą grały tylko supporty. No i co teraz zrezygnować? Co prawda kasę z koncertu bym odzyskała, za hotel już nie za pociąg może częściowo. Jednak tu już nie o to chodziło, ja koniecznie chciałam jechać, nie na koncert, do moich ludzi! Pieroństwo na szczęście nie zaraźliwe, więc ciu* najwyżej umrę.

Zaopatrzyłam się w cukierki na kaszel, które można przedawkować, żeby nie wkurzać za bardzo ludzi w pociągu. Na koncercie to walić i tak mnie zagłuszą.  

Nieszczęścia oczywiście lubią chodzić stadami. Bałam się, że pociąg mi ucieknie, to do stacji przesiadkowej w Opolu podjechałam sobie godzinę wcześniej. Co skończyło się dłuuugim czekaniem, bo pociąg przyjechał dodatkową godzinę później :). 

Trudno, uśmiech na ryjku, bo jadę do Warszawy. Szukam swojego miejsca. Wagon trzeci, 83 siedzonko — szukamy... 77...78...79...85... co jest k***. No dobra, mojego siedzonka nie ma. Podejrzane już był fakt, że wagon przedziałowy, a miał być bezprzedziałowy. Podstawili inny, radź sobie.

 Nie było tak źle, znalazłam wolne miejsce. Jeszcze drobna niedogodność, że kupiłam sobie przypadkiem wodę gazowaną zamiast niegazowanej (przy kaszlu mi się to nie widziało), za opóźnienie co prawda rozdawali wodę, ale również gazowaną :).

Jak w końcu dotarłam do Wawki trzeba było na szybko przekąsić coś w Maku, odstawić bagaż i lecieć na koncert, żeby się nie spóźnić.

Take me to the moon
So I can get away
There must be more
Than what they say

W klubie Proxima grały właśnie te trzy zespoły, które przedstawiłam: Silent Planet, Thornhill i Paledusk. Dźwiękowo może nie było idealnie, przez cały koncert co chwilę dusił mnie też kaszel, ale mimo to dobrze się bawiłam. Może nie rzucałam się w pogo i stałam trochę na uboczu, może byłam chwilami zmęczona, ale jakoś te wszystkie przeciwności losu, były dla mnie dziwnie nieistotne. 


Po koncercie mogłam spokojnie spenetrować pokój, w którym przyszło mi spać. Moim pozytywnym zaskoczeniem były te obrazy. Potterhead się podjara nawet taką drobnostką :).

 


Drugi dzień był dniem zwiedzania. Zaczęliśmy od Pałacu Kultury. Nigdy nie byłam na tarasie widokowym, a bardzo chciałam zobaczyć Warszawkę z góry. Ubrałam się ciepło, bo na górze niestety strasznie wiało.

Warszawa – właściwie nie powinno mnie tu być. Trudno jednak oprzeć się pokusie(...) - R.A. Ciężka "Seksta"

 

Była zachwycona tym brudnym miastem, gdzie dostrzegała zapewne o wiele więcej kolorów niż niejeden mieszkaniec. - R.A. Ciężka "Seksta"
 

Nic nie mów. Wszystkie twoje problemy zostały tam na dole. Zobacz tylko, jakie są małe i nieznaczące. Mogłabyś je objąć, więc jak masz sobie z nimi nie poradzić? - R.A. Ciężka "Seksta"



"Kiedyś Pałac Kultury naprawdę się wyróżniał. Można było go dostrzec z daleka. Teraz co rusz nowe budynki starają się go prześcignąć".  - R.A. Ciężka Seksta

 

Budynek został tak skonstruowany, by nie zabierał całego światła blokom z tyłu. 

Małe pracowite mrówki w swym mrowisku idą jedna za drugą. Ciekawe, czy choć jedna marzy o tym, by stać się na jeden dzień motylem. Gdzieś tam chyba zatraciły zdolność marzeń. - R.A. Ciężka "Seksta"

 


Zamiast pospać dłużej, budziłam się przed świtem. Siadałam na parapecie i dostrzegałam, że Warszawa wstała dawno temu. - R.A. Ciężka "Seksta"

 

Trzeba czerpać szczęście z tego, co daje nam świat. To nam w zupełności wystarcza. Trzeba żyć w pełni, a nie zbierać bogactwo. - R.A. Ciężka "Seksta"

 

Warszawa żyła dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie potrafiłam określić, czy to dobrze, czy źle. - R.A. Ciężka "Seksta"

 

Zawsze cię kochałem. Odkąd cię poznałem. (...) Przy tobie świat nabierał kolorów. Pokazałaś mi, czym jest szczęście, i naprawdę szczęśliwy byłem tylko przy tobie. - R.A. Ciężka "Seksta"

 

- A co to jest?
- Morda w dziurze.
- ... Trudno z tym dyskutować.

 
Udaliśmy się jeszcze do Łazienek Królewskich. Co prawda już tam byłam, ale nie miałam siły na większe zwiedzanie, a wiatr też dawał się we znaki. Postawiliśmy więc na mały spacerek. Jak ostatnio wspominałam na blogu to miejsce, zachwyciłam się wiewiórką, która do mnie przybiegła. Tym razem zauroczył mnie paw

Kroczył dostojnie,  przyciągając wzrok barwnym upierzeniem.

Co jakiś czas wydawał z siebie krzyk, żeby wszyscy na niego patrzyli.

Jednak dłuższą chwilę droczył się z nami, strosząc tylko piórka.

Cierpliwych czekała nagroda, w końcu pokazał się w całej swojej okazałości.

Z drugiej strony też wygląda bosko!

Nie spacerowaliśmy długo, posiedzieliśmy chwilę w amfiteatrze i zebraliśmy się do pokoju. Był ku temu powód. 





Mimo iż w Warszawie byłam do poniedziałku i miałam w planach porządne zwiedzanie, to są ostatnie zdjęcia. Chora wjechałam na otwarte 30-piętro Pałacu Kultury i pozwoliłam, żeby mnie przewiało. Jak to się mogło skończyć?

Zanosiłam się takim kaszlem i miałam takie dreszcze, że dostałam szlaban na wychodzenie. Siedziałam z moimi mordeczkami, brałam leki, więc nie mogłam się też z nimi napić. Za to dostałam urodzinowy zdrowy rosołek, który trochę postawił mnie na nogi.

No i jakie moje nastawienie do tego wszystkiego: Było świetnie. Także w pozostałe dni, pośmiałam się, zostałam wyprzytulana mimo choroby (mam nadzieję, że nie zaraziłam), spędziłam czas chorująco, ale przyjemnie, bo miałam przy sobie kochane osoby, które mimo wszystko chciały ze mną siedzieć. 

Fatum jednak jakieś ciążyło, bo przyjaciółce też zdarzyło się kilka nieprzyjemnych sytuacji. Złapał ją deszcz i przemoczył papierową torbę, w której miała zakupy, nawigacja wprowadziła w błąd i miała problemy przy zamówieniu taksówki. Mieliśmy, na co narzekać, ale z drugiej strony będzie też co wspominać.

Może nie nastawiam się pozytywnie na przyszłość, ale widzę, że pozytywne nastawienie może zmienić nieciekawą z pozoru teraźniejszość. Tylko czy to nastawienie zależy w pełni ode mnie? Myślę, że bardziej nastrajają mnie ludzie i miejsca.

~

Jeśli ktoś jeszcze jest zainteresowany e-bookiem mojej książki, którą tu dziś cytowałam, zostawiam  <link> (jest też w innych księgarniach internetowych i na Legimi)

Papierowej wersji już nie mam. Dodruk może będę zamawiała z drugą częścią jeśli będą chętni.

Zapraszam również na Pracownię Kotołaka.


Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na raciezka@gmail.com

nakanapie